Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.964.574 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 279 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Wiara" nie jest tak naprawdę odrzuceniem rozumu, ale leniwą akceptacją złego rozumowania. „Wiara" jest pseudo-uzasadnieniem, które pewni ludzie powtarzają, kiedy chcą o czymś twierdzić bez niezbędnych dowodów.
Listy od czytelników Racjonalisty
<- Wróć do innych listów
Pustka po Panu Bogu... (03-04-2008)
 Autor: Adam Ł.
Mam 27 lat i jest to dla mnie wystarczająco dużo by określić swój światopogląd. Gdy byłem dzieckiem chodziłem do kościoła, ale nie dlatego, że lubiłem ale dlatego, że tak wypadało no i na religii mogły być problemy jeśli nie przyniosło się specjalnej karteczki jako dowodu obecności na niedzielnym nabożeństwie. Już wtedy zauważyłem pewne różnice między wiarą a nauką; z jednej strony ewolucja, z drugiej boskie stworzenie świata, Adam i Ewa, Potop i te sprawy... Nie mogłem zrozumieć nauki, podczas gdy religia dawała proste odpowiedzi na trudne pytania, nie skłaniając do wysiłku jakim mogło być myślenie. Ściślej - racjonalne myślenie. Tak więc z dziecięcą ufnością i naiwnością modliłem się w trudnych chwilach do Wszechmocnego Stwórcy a im bardziej sie modliłem i prosiłem o ulgę w cierpieniu tym bardziej cierpiałem. Dorastając coraz bardziej interesował mnie świat przyrody. zacząłem w miejscu zamieszkania - teren bogaty w wapień - znajdywać różnego rodzaju skamieniałości, amonity i wymarłe muszle małży. Co za tym idzie, szukałem dokładniejszej odpowiedzi na pytania typu skąd sie wzieły, ile mają lat. Często spoglądałem w niebo, ale nie patrzyłem już na nie jako na siedzibę Boga, a skupisko miliardów galaktyk i mnóstwa innych fascynujących obiektów i zjawisk. Długo trwało jednak abym wyrwał się z okowów wiary i podążył drogą nauki. Astronomia, paleontologia i prawa ewolucjii stawały mi się coraz bliższe. Stało się to niedawno, a wszystko to przypieczętowało przestudiowanie biografii Darwina. Cztery lata temu, gdy podszedł do mnie kaznodzieja z Biblią i zapytał czy jestem wierzący, odprarłem pierwszy raz w życiu, że nie. Potem nie mogłem już zaznać spokoju, bo oto zaprzerzeczyłem jakoby istnieniu Boga, tego, z którym wychowywałem się w dzieciństwie, do którego przekonywał mnie Kościół, lekcje religii, rodzina. Na to było jedno określenie: ateista. Od tamtej pory, z lękiem w sobie, niepokojem, bez przekonania i z wyrzutami sumienia zacząłem mówić o sobie, że jestem ateistą. Dochodziły do mnie różne treści, które tylko mnie w tym utwierdzały, np. coś w rodzaju kodu Leonarda Da Vinci, Templariuszy i św. Graala, Ewangelia wg. Judasza i inne tego typu historie, przemawiające już choćby za tym, iż Jezus był człowiekiem, może niezwykłym ale jednak tylko człowiekiem. W końcu zetnięcie z Richardem Dawkinsem było dla mnie niczym wybawienie od moich wewnętrznych rozterek, bo pomimo iż wierzyłem i wierzę w to co stwierdziła nauka, nie potrafiłem uwolnić się od drepczącego za moimi plecami Pana Boga i strachu przed potępieniem z Jego strony. Obejżałem i nagrałem sobie program "Źródło wszelkiego zła", a potem trafiłem przypadkiem na szukaną gdzieś podświadomie książkę "Bóg urojony", mając nadzieję, że rozwieje moje wszelkie wątpliwości i rozterki. Tak się jednak nie stało, bowiem wciąż, gdy tylko spotka mnie coś złego odbieram to jako boską karę za to, że odwróciłem się od Stwórcy. Bo co, jeśli nauka się myli, jeśli On istnieje? Czy pójdę potem do piekła? Będę na wieki stracony? No i ta przenikliwa pustka ziejąca po zmroku, na niebie... Jeśli będę w sytuacji bez wyjścia, to do kogo się zwrócić jeśli nie do Niego? Trudno żyć w jakimś wewnętrznym rozdwojeniu, niemożności w pełni oddania się jakiejś idei, bo zawsze pojawia sie ten lęk, te wszystkie obawy i wyrzuty sumienia. Nie wiem, czy to wina wychowania, genów, mojej osobowości, nie wiem dlaczego nie mogę żyć będąc całkowicie pewien swoich poglądów. Wiem przecież tylko, że nie zgadzam się z poglądami fundamentalistów, kreacjonistów, wiem, że zawsze będę bronił imienia Darwina, ale gdzieś w głębi siebie pozostaje ten specyficzny znak zapytania, o którym nawet boję się myśleć. Czy oszukuję siebie, czy innych, w co wierzę naprawdę, bo przecież jedno i drugie raczej wyklucza się wzajemnie. A najgorsze chyba jest w tym wszystkim to, że żaden człowiek, ani ksiąc ani ewolucjonista nie jest w tanie powiedzieć mi gdzie leży prawda, bo jest tylko człowiekiem. Podwójna nędza. Z poważaniem
 E-Mail: bruno007@poczta.onet.pl
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365