Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.862.176 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 730 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Ileż próżności trzeba ukrywać (..) usiłując stwarzać pozory, że jest się zamierzonym elementem boskiego planu? Ileż szacunku wobec siebie należy poświęcić po to tylko, by nieustannie tarzać się w świadomości własnych grzechów?

Dodaj swój komentarz…
!Qaz2wsx - dobnry dentysta
Obsługa w gabinecie jest bardzo miła i pomocna. Od samego wejścia czuję się tu mile widziany. Zabiegi są przeprowadzane profesjonalnie. Polecam serdecznie! beautydental.pl/
Autor: !Qaz2wsx  Dodano: 16-07-2024
Reklama
discharge
Zastanawiam się czy NFZ przekazuje koncernom farmaceutycznym dane kto przepisał jaki lek. Bo skoro lekarz mialby być na ich garnuszku, musieliby go jakoś kontrolować.
Autor: discharge  Dodano: 27-10-2012
etyk - polecam
http://zdrowie.onet.pl/zycie-i-zdrowie/menopauzalne-szalenstwo,2,4797885,artykul.html
 
Powyżej jest link do artykułu - przedruk ze Spiegla - ilustrujący problem będący przedmiotem debaty. Polecam.
Autor: etyk  Dodano: 25-07-2011
wieprz - uproszczenia
Artykuł ten (wiem co piszę, bo mam doświadczenia jako wywierający wpływ, uczący wywierania wpływu i na dodatek czasem także poddawany wpływowi w przedmiotowym zakresie :)) jest dość prawdziwy. W swojej głównej osi przedstawia jednak zanaczne uproszczenie i czarno-biały schemat relacji lek-rep, które mają w rzeczywistości swoje różne szchowe debiuty, roszady i końcówki... z obu stron. Prawdą jest jednak na pewno, że nawet jeden długopis budzi zobowiązania. Prawdą jest, że można próbować nie poddać się wpływowi. Prawdą jest że samo wciągnięcie w grę daje nadzieję na jej rozwijanie... I nawet jeśli w jednostkowym przypadku nic z "relacji" nie wychodzi to statystyka wypada korzystnie na rzecz rozdjących długopisy. Trudno jest oddzielić "informację medyczną" od "relacji handlowej" i tak długo jak "evidence based medicine" będzie stykała się z biznesem, te sfery będą na siebie wpływać. Wszystkie działania w rynku leków - od badań klinicznych przez rejestrację, aż do sprzedaży - są poddawane wpływom biznesowym, w zakresie regulowanym prawem i per saldo prowadzą z jednej stony do poprawy średniej jakości i długości życia pacjentów, a z drugiej do wzrostu dobrobytu dostawców usługi medycznej...
Autor: wieprz  Dodano: 24-07-2011
godot - do komentarzy
Jeżeli ktoś jest pewien, że jakaś firma sponsoruje jakiemuś lekarzowi prywatne wyjazdy, proszę zgłosić to do Rady Lekarskiej, bo jest to zabronione!

Proponuje bardzie krytycznie podchodzić do źródeł swojej wiedzy, bo "głuche telefony", nie należą do zbyt obiektywnych jej źródeł!

Jeszcze chciał bym zwrócić uwagę na twierdzenie, że akwizytor może wcisnąć bezbronnemu lekarzowi wszystko co chce.
Proszę nie robić z lekarzy dzieci, jest to akurat grupa zawodowa nie tylko dobrze wykształcona, ale i bardzo światła.Jakiś czas temu poprawiły się też płace lekarzy POZ.
Więc czy naprawdę ktoś wierzy, że można "przekupić" lekarza, przynosząc mu parę kolorowych długopisów, notesików i paczkę pastylek, których i tak sam nie będzie używał?

Różnie lekarze traktują tych akwizytorów, żona na studiach była wielokrotnie świadkiem, jak w szpitalu lekarze w bardzo niewybredny sposób natrząsali się z przedstawicieli medycznych, nie rzadko poniżając ich i wykazując im brak elementarnej wiedzy na tematy medyczne.
Szczególnie dostawało się kobietom, zwłaszcza przedstawicielkom firmy produkującej viagre, które wcale nie przychodziły reklamować tego leku, jednak lekarze zawsze o niego pytali, robią przy tym niewybredne żarty i uwagi o seksualnym charakterze.
Autor: godot  Dodano: 23-07-2011
stasiek   1 na 1
Świadomość i raz jeszcze świadomość.

Kilka lat temu douczałem lekarzy ze statystyki (koszmar specjalizacji). W rozmowach (nie jako pacjent) zauważyłem ich bezradność w ocenie zjawisk ekonomicznych. Nie jestem za wprowadzaniem ekonomii na studiach medycznych, ale wystarczy kilka zajęć z psychologii ekonomicznej, która dobrze tłumaczy "nieracjonalności" ich decyzji ekonomicznych. Na szybko przykłady z TED:

www.ted.com/tal(*)_on_the_paradox_of_choice.html (około 4.0 minuty)

www.ted.com/talks/sendhil_mullainathan.html (po 1.30 i później )

www.ted.com/tal(*)trol_of_our_own_decisions.html (około 9 minuty)

oraz coś do myślenie o marketingu (na wesoło o placebo)
www.ted.com/tal(*)fe_lessons_from_an_ad_man.html
Autor: stasiek  Dodano: 22-07-2011
don vito - Tym razem dostałem   1 na 1
sporo głosów negatywnych. Nie dziwi mnie to, nie pierwszy raz zauważyłem, że większość ludzi, niezależnie od poziomu wykształcenia, ma kłopoty z logicznym myśleniem w pewnych obszarach. Nawet bym powiedział, że w przypadku medycyny im kto jest bardziej  ogólnie oczytany, "światowy" i "racjonalny", tym jego umysł jest bardziej impregnowany i zamknięty na morderczo logiczne podejście do ludzkiego organizmu jako całości. Przed chwilą wymieniłem olej i filtry w moim samochodzie. Z ludźmi, niestety, tak się nie da, bo nie jesteśmy skupiskiem chodzących części zamiennych, które można wymieniać w razie potrzeby. Hmmm, żebyście wiedzieli to, co ja wiem :-). W każdym razie życzę zdrowia.
Autor: don vito  Dodano: 22-07-2011
etyk - ARGutowski
Dziękuję za cenne wyjaśnienia
Autor: etyk  Dodano: 22-07-2011
ARGutowski - @etyk, cz. II   3 na 5
W jaki sposób działa ów marketing przedstawicieli? Otóż międzynarodowe wytyczne, pisane przez grona naukowców, zalecają podać choremu pacjentowi pewną substancję. I ja muszę ją podać, bo takie są wytyczne. Nie mogę również działać w drugą stronę (dodawać jakichś innych leków pacjentowi), bo ktoś z kontroli NFZ mógłby się do tego przyczepić. Dlatego nie ma mowy o niepotrzebnym zalecaniu pacjentom leków na polecenie akwizytorów firm farmaceutycznych.

Substancja, która musi być podana pacjentowi, jest produkowana pod różnymi nazwami przez różne koncerny, które konkurują ze sobą. Zadaniem przedstawiciela medycznego jest skłonienie mnie, bym przepisał pacjentowi konkretny preparat konkretnej firmy. Różni się on od preparatów tej samej substancji produkowanych przez inne firmy praktycznie tylko nazwą, opakowaniem i ceną (często są to minimalne różnice). Ich substancja aktywna jest ta sama. I właśnie ona się liczy w terapii - jej nazwa handlowa z punktu widzenia procesu leczenia jest nieistotna.

Może się zdarzyć, że lekarz pod wpływem "repa" nie będzie informował o tańszych zamiennikach. I wtedy, jeśli ktoś nie może ich wykupić, powinien się o nie sam upomnieć. A skąd się o nich dowiedzieć? Choćby z Internetu.

Pozdrawiam,
lek. med. Aleksander Rafał Gutowski
Autor: ARGutowski  Dodano: 22-07-2011
ARGutowski - @etyk, cz. I   4 na 4
> Czy jego zdaniem większym problemem w Polsce jest homeoptia (..) czy też
> potężniejący fenomen lekomanii.

Leki, jak wiadomo, dzielą się na te zapisywane na receptę, oraz te, które można kupić bez recepty.

Leki na receptę wypisywane są przez lekarza wg ścisłych wskazań, zwanych wytycznymi. Pewne leki na pewne schorzenia po prostu muszą zostać wg tych wytycznych zapisane (np. statyna po zawale serca), i indywidualna opinia lekarza nie ma tu nic do rzeczy. Specyfiki na receptę są zwykle silnie działające, i żaden lekarz raczej nie przepisze Ci ich bez konkretnych wskazań. W tym sensie podejrzewanie powszechnej lekomanii związanej z lekami na receptę jest nieuzasadnione (drobnym wyjątkiem mogą tu być wymuszenia przepisywania antybiotyków przez pacjentów, wspomniane przez kogoś wyżej; to rzeczywiście prawda).

Drugą grupę stanowią leki, które można reklamować w mediach, i sprzedawać bez recepty. Tutaj, w moim skromnym mniemaniu, winę za lekomanię ponoszą wspólnie firmy tworzące nachalne reklamy oraz naiwni pacjenci, dający się na to nabrać. To właśnie tej grupy produktów dotyczy owa "lekomania", czyli m. in. zjawisko spożywania leków "na wszelki wypadek". A jeszcze szczególniej - problem dotyczy zwłaszcza NLPZ, o których już parę osób wspomniało.
Autor: ARGutowski  Dodano: 22-07-2011
godot - pacjenci i leki   1 na 1
Zgadzam się z piszącymi, że leki nie powinny być sprzedawane przez markety i bez recepty.Głupia aspiryna (kwas acetylosalicylowy) ma wiele nazw, jednak dawanie jej przy wysokiej gorączce dzieciom jest bardzo niebezpieczne.Podobnie jak leki z paracetamolem, jest ich wiele i nie wszyscy czytają co zawierają, a wielu naszych rodaków - lekomanów, dla wzmocnienia efektu(?), stosuje często parę środków na raz, co w przypadku paracetamolu może doprowadzić do uszkodzenia nerek.
Żona jest lekarką i często mówi, że przychodzą ludzie "z katarem" i żądają od progu przypisania im antybiotyku. Bardzo chętnie są stosowane też antybiotyki, bo są refundowane, przez co relatywnie tanie. Dlatego rodzice wolą antybiotyk, zamiast droższego środka przeciw zapalnego, lub/i odpowiedniego żywienia dziecka!A jak nie dostaną antybiotyku, to idą do innego lekarza...
Lekarze na pewno nie są święci (z wyjątkiem mojej żony;), ale proponował bym poszukanie innego "chłopca do bicia". Problem nie jest taki prosty i nie słyszałem, aby w jakimś kraju był dobrze zorganizowany system opieki zdrowotnej...
Autor: godot  Dodano: 22-07-2011
godot - od drugiej strony   1 na 1
Uważam, że artykuł jest przejaskrawiony.Nie jestem lekarzem, ale moja żona jest i mamy przyjaciółkę przedstawicielkę firmy farmaceutycznej.
To co może przedstawiciel czy firma, zostało jakiś czas temu uregulowane i nie ma mowy o sponsorowaniu wyjazdów czy dawaniu wartościowych prezentów.

Faktycznie zabierają niepotrzebnie czas lekarzowi, który jest i tak zobowiązany do ciągłego uczenia się, zwykle kosztem spędzania czasu z rodziną:-(
Na tych szkoleniach, czasem jest poczęstunek sponsorowany przez firmy farmaceutyczne, rzadko jakąś jedną firmę.
Co prawda jak wspomniałem, nie jestem lekarzem, ale osobiście wolał bym spędzić "wolną  sobotę"  lub/i niedzielę z rodziną, niż dostać za darmo kanapki z szynką, kawę i ciastka.

A wyjazd na szkolenie czy konferencje, jest opłacany z własnych środków, koszty transportu i często uczestnictwa.
Jak nie zdobędzie się na takich szkoleniach odpowiedniej ilości punktów w czasie 2 lat, to można stracić prawo wykonywania zawodu!

Cały system służby zdrowia u nas wymaga rewizji i zmian, a to nie lekarze go stworzyli

Autor: godot  Dodano: 22-07-2011
Marta Makowska - Kilka odpowiedzi - cd   1 na 1
Myślę, że uświadamianie lekarzy a) jak to widzą pacjenci; b) jakie
praktyki
współpracy z firmami farmaceutycznymi są na zachodzie; c) jakie kodeksy
etyczne obowiązują przedstawicieli w Polsce; d) jak
nieświadomie mogą poddać się wpływowi przedstawiciela mimo, że tego nie
chcą powinno być bardzo ważną częścią edukacji.
Odpowiadając na pytania: "Jakie korzyści zawodowe odnoszą z tych spotkań z przedstawicielami firm
farmaceutycznych? Jak często dowiadują się o nowych lekach o lepszych
właściwościach?"
Ponad 60% lekarzy wskazuje, że przyjmują ich dlatego, że mają od nich
informacje o lekach, ponad 55% przyjmuje ich bo taką mają pracę i
przychodzą (czyli trochę z litości); mniejsze odsetki m.in. dlatego, że
przynoszą darmowe próbki leków, mogą zasponsorować konferencję itp.
(dokładne dane są w mojej książce). 64% lekarzy wśród 3 głównych swoich źródeł wiedzy o lekach wymienia chociaż 1 pochodzące od firmy farmaceutycznej.
Dziękuję za wszystkie komentarze - dają mi sporo do myślenia ;)
Autor: Marta Makowska  Dodano: 22-07-2011
Marta Makowska - Kilka odpowiedzi
Widzę, że temat budzi zainteresowanie, zresztą bardzo słusznie bo dotyczy każdego z nas. Niestety - zgadzam się z Maliną, że rzeczywiście nie sposób zawrzeć całej kwestii lekarsko-farmaceutycznej w artykule na 5 stron...  Pewne rzeczy zostały tu tylko zasygnalizowane. Jako socjolog nie znam się na leczeniu ludzi i absolutnie nie miałam zamiaru w tej krótkiej syntezie mojej 5 letniej pracy wyrażać żadnych opinii na temat różnic między lekami oryginalnymi, generycznymi czy homeopatycznymi - nie mi oceniać jak działają. Natomiast na podstawie pracy badawczej jestem w stanie jasno stwierdzić, że nie każdy z nas podobnie jak nie każdy z lekarzy zdaje sobie sprawę z tego, że przyjęcie od przedstawiciela medycznego najdrobniejszego prezentu - chociażby w postaci notesika, kubka wyzwala nieświadome działanie reguły wzajemności (Cialdini R. i wiele amerykańskich badań). Oczywiście przyjęcie prezentu typu zagraniczna wycieczka pod pretekstem konferencji (proszę mi wierzyć, że to się już zdarza coraz rzadziej) to już transakcja "coś za coś" - i tutaj rzeczywiście nie trzeba sobie zdawać sprawy z "technik wywierania wpływu" by wiedzieć co jest grane. 
Autor: Marta Makowska  Dodano: 22-07-2011
aljen
Szkoda, że Autorka nie zajęła się również pytaniem, ilu przedstawicieli producentów "leków" homeopatycznych nawiedza lekarskie gabinety, z jaką częstotliwością i jakie to bezwartościowe środki zachwalają.

Mniejsza. Czytając takie artykuły zastanawiam się po pierwsze, do jakichże to lekarzy autorowie chodzą. "Mój" lekarz, do którego chodzę, jak mnie grypsko połamie albo ccoś podobnego, nigdy -powtarzam: nigdy - nie zapisał, ani nawet nie zalecił, mi jakiegokolwiek lekarstwa. Dobrze, to nie jest w Polsce. Ale jak jeszcze tam mieszkałem, to znani mi lekarze mieli to samo: przy "przeziębieniu" co najwyżej środki uśmierzające bóle gnatów, ale żadnych tam antybiotyków, które i tak są w tym wypadku nieskuteczne.

Co innego, jak napadnie coś poważniejszego, i nawet jak sobie przypomnę, do jakiego stanu doprowadziła mnie przed dziesięcioleciami długa terapia tetracykliną, to i tak jestem wdzięczny, bo dzięki niej żyję i dobrze mi idzie.

Co mnie w Polsce (w porównaniu z Niemcami) jakiś czas temu poraziło, to fakt, że każdy supermarket ma quasi małą aptekę bez recepty, a w niej dość mocarne środki przeciwbólowe, przeciwgorączkowe itp. Sprzedażą takich środków muszą się zająć apteki - i tylko one.
Autor: aljen  Dodano: 22-07-2011
Przemek J.
@Sedziu, ja nie twierdzę, że wszyscy przedstawiciele są czyści jak łza. Powtarzam tylko to co wiem o polityce zatrudnienia i wiedzy przedstawicieli jednej z firm. Nie zaprzeczam również patologiom w tym systemie, bo pewnie każdy z nas o takowych słyszał, a pokazywane w TV lub opisywane w prasie są nawet prawdziwe. Przeciwstawiam się tylko generalizowaniu na podstawie własnych doświadczeń i "ogólnie przyjętej opinii".

Jak chyba wszyscy przedmówcy zgadzam się, że system jest chory i rodzi wiele patologii, bo niestety już tak jest w systemach oparty na pozyskanie maksymalnych zysków. Jestem za dyskusją na ten temat i szukaniem rozwiązań, ale nie rozsiewajmy plotek :)
Autor: Przemek J.  Dodano: 22-07-2011
Przemysław Jarocki   1 na 1
@etyk wydaje mi się, że większym problemem związanym z lekomanią jest coraz większa dostępność leków bez recepty. Tych wszystkich przeciwbólowych, nasennych itd. Wszędzie reklamowanych i łatwo dostępnych. Może ktoś doszuka się artykułu, który chyba był opublikowany w zeszłym roku, mówiącego o tym jak bardzo wzrosło spożycie tych leków w Polsce, a i tak jesteśmy daleko za takimi krajami jak USA czy UK, gdzie mają z tym coraz większy problem. I jak wiele negatywnych konsekwencji niesie za sobą nadmierne ich spożycie.

Co do drugiego  Twojego posta to się zgadzam – to jeszcze jedna konsekwencja tego procederu, którą trzeba uwzględnić w dyskusji.
Autor: Przemysław Jarocki  Dodano: 22-07-2011
Sedziu   3 na 3
Przemysław Jarocki - Słyszałem o przedstawicielach medycznych po wychowaniu fizycznym. Nie wiem na ile jest to wykształcenie kierunkowe. Przy okazji potwierdzam wypowiedz etyka, że często przestawiciele nie potrafią odpowiedzieć na merytoryczne pytania lekarzy.

Etyk - Nie wiem co jest większym problemem i szczerze mówiąc nie wiem czy to takie ważne. JA wiem tylko tyle, że dzisiaj zmarł człowiek z niewydolnością serca, który przez kilka dni nie przyjmował przepisanych leków, bo ICH NIE WYKUPIŁ. Również zbierałem wywiad z mężczyzną po drugim zwale serca, który mówił, że go nie było stać na leki. Moim zdaniem to są większe problemy. Rozumiem, że to nie bardzo na temat, ale ja mówię o tym co widać w szpitalu, a nie ćwiczę się w umiejętnościach argumentacji.
Autor: Sedziu  Dodano: 22-07-2011
Przemysław Jarocki - @Korzaszewski
Jako osoba zdrowa, której największym problemem jest alergia i grypa u dzieci, mogę sobie pozwolić na pewną nonszalancję w wyborze i kupnie leków. Przywołuje pan przykład własnej osoby, a ja chciałem tylko przypomnieć, że w tych kwestiach jednostkowych przypadek nie ma znaczenia. Dla pana przykładu ja mam ripostę w drugą stronę: mój lekarz przepisywał mi lepszy i droższy lek na alergię, bo nie powoduje senności. Tylko, że u mnie było wręcz przeciwnie, pojawiło się wiele skutków ubocznych a najlepszy okazał się nasz krajowy odpowiednik.
Oczywiście mam świadomość, że pewno dnia może nadejść (i zapewne nadejdzie) taka chwila, że moje życie będzie zależało od decyzji lekarza i wolałbym, żeby opierał się on na rzetelnej wiedzy i doświadczeniu a nie ewentualnej gratyfikacji. Ale i wówczas będę się kierował racjonalizmem w szukaniu leków skutecznych – przez nie pobiegnę do księdza lub wróżki :)
Autor: Przemysław Jarocki  Dodano: 22-07-2011
etyk - P. Jarocki
Przyznaję, iż leksykon leków i sprawdzony lekarz to dobre remedia na ów proceder. Jasnym jest że nie każdy akwizytor czy lekarz postępują tak jak opisano powyżej. Tym niemniej jednak jakaś niepokojąco duża ich część właśnie tak się zachowuje, inaczej nie byłoby problemu.
Dobry akrwizytor to taki, który wciśnie jak najwięcej leków lekarzowi. Jak to zrobi - to jest sprawa drugorzędna. Cenniejszą od wiedzy zaletą akwizytorów farmaceutycznych jest asertywność idąca w parze z tupetem. Bardzo często bowiem, docieranie do lekarza odbywa się w godzinach jego pracy - gdy przyjmuje klientów -  pacjentów, metodą wchodzenia "na sępa", co zapewne wywołuje rozwścieczenie czekających w kolejce i odpowiednie komentarze.
Autor: etyk  Dodano: 22-07-2011
etyk - mundus vult decipi - III   1 na 1
Kilkakrotnie już zdarzyło mi się przestrzegać w komentarzach przed fetyszyzowaniem nauki (a raczej poglądów ludzi nauki). Debatowany fenomen jest seminaryjnym przykładem skutków takiej właśnie postawy - z konsekwencjami jak zaprezentowane wyżej. Słusznym jest sugestia aby w sprawie wypowiedział się lekarz - pod warunkiem, iż zrobi to bardzo weredycznie. Ja takiemu ewentualnemu śmiałkowi od razu zadam pytanie. Czy jego zdaniem większym problemem w Polsce jest homeoptia (której - wyjaśniam - nie uznaję za wiarygodną metodę leczenia) czy też potężniejący fenomen lekomanii wśród Polaków - współkreowany a następnie bez skrupułów dyskontowany finansowo przez tandem lekarz - akwizytor koncernu farmaceutycznego?
Autor: etyk  Dodano: 22-07-2011
Sedziu   1 na 1
Jeszcze nieprędko będę lekarzem, ale pozwolę sobie krótko opisać moje obserwacje, bo byłem już przy niejednym spotkaniu z przedstawicielami firm farmaceutycznych, a jednocześnie nie jestem pewien czy wypowie się tu jakiś lekarz.
Otóż, jestem bardzo rozczarowany tymi wizytami przedstawicieli ;-) Spotkania są przeważnie bardzo krótkie (3-4 minuty). Obejmują omówienie leku, rzeczywiście przedstawia się ich przewagę nad innymi podobnymi preparatami, często podawane są ceny - czasem lekarze o nie sami pytają. Nie spotkałem się jeszcze z namawianiem do przepisywania leku, ani z obietnicami ich przepisywania. Przedstawiciele często nie przynoszą nic poza ulotkami i broszurkami. Ostatnio na oddziale miało miejsce większe spotkanie ("konferencja") aż z 2 przedstawicielami. Wtedy rzeczywiście przynieśli więcej gadżetów w postaci długopisów, markerów, notatników, kalendarzy itd itp. Prawie nikt tego nie brał, więc ja z kolegą to pozbieraliśmy. Nam - studentom takie rzeczy się przydadzą. ;-)
Autor: Sedziu  Dodano: 22-07-2011
Koraszewski - lekarze   1 na 1
Traktowanie lekarzy jako grupy zawodowej chciwych idiotów to piękne zajęcie dla różnych "etyków" (i oczywiście dla socjologów, którzy nikogo nie wyleczą, ale w paranoję mnogą wpędzić).
Bez wątpienia mamy tu patologię, ale gdyby pozytywy nie przeważały to zapewne nikt by tych przedstawicieli nie przyjmował. Dopiero co miałem osobiste doświadczenie z lekiem, który mi lekarz przepisał, bo lepszy był jego zdaniem zbyt drogi i chciał mi oszczędzić wydatku. Dopiero kiedy pojawiły się skutki uboczne, których źródła poszukiwałem przez dwa miesiące u innych specjalistów, okazało się, że znał lepszy preparat, ale go unika bo drogi.
Zdrowym i mającym problemy z logiką łatwo tu mówić o samej patologii i wyciągać wnioski, które szybko ulegną deaktualizacji jak będą szukali leków skutecznych. O poważnych sprawach warto rozmawiać poważnie.      
Autor: Koraszewski  Dodano: 22-07-2011
Przemysław Jarocki - @etyk   1 na 1
Akwizytorzy farmaceutyków raczej jednak mają wiedzę na temat tego co polecają i to bardzo szczegółową. Nie wiem na jakiej podstawie wysnułeś taką opinię, ale ja mam bliskiego znajomego, który jest takim akwizytorem. Przede wszystkim do tej pracy trzeba mieć wykształcenie kierunkowe. Trzeba być przygotowanym na różne pytania lekarzy, bo wbrew obiegowym plotkom wielu z nich jest zainteresowanych leczeniem swoich pacjentów i bardzo szczegółowo wypytuje o leki. Oczywiście są tacy lekarze, którzy dla udziału w "seminarium" w atrakcyjnym miejscu wcisną dany specyfik wszystkim swoim pacjentom, ale są i również tacy, którzy nawet za propozycję nowej plazmy do każdego przepisanego leku, nie będą ludziom tego zapisywać jak nie wiedzą jak działa lub uważają że to ta sama substancja chemiczna co w tańszych odpowiednikach.
Oczywiście problem jest rozległy i chyba nie ma idealnego rozwiązania.  Na razie jedynym sensownym rozwiązaniem, które znalazłem to leksykon leków w domu i sprawdzony lekarz. Leksykon mam od czasu gdy zapłaciłem 20 zł za słodzoną wodę magiczną.
Autor: Przemysław Jarocki  Dodano: 22-07-2011
etyk - mundus vult decipi - II   1 na 1
Zaś akwizytor i lekarz to eksploatorzy naiwnego klienta - pacjenta, gaszący ewentualne wyrzuty sumienia tezą o niedzianiu się krzywdy chcącemu. Mundus vult decipi, ergo decipiatur. Proceder ów - którego ogromna skala jest tajemnicą poliszynela - jest także intrygującym w kontekscie uprawiania go nie przez szarlatanów takiej czy innej maści, przeciwnie, przez ludzi nauki - bo za takowych należy uznać lekarzy. Skala zjawiska usprawiedliwia postawienie tezy, iż jest ono nie tylko wysoce nieetyczny (bezwzględna pogoń za mamoną kosztem pacjentów - klientów niejednokrotnie niezamożnych lub po prostu ubogich) ale także niebezpieczny dla zdrowia czy też nawet życia pacjentów - klientów, którym przypisuje się za dużo leków albo leki oddziaływujące względem siebie synergistycznie w aspekcie negatywnym. CDN
Autor: etyk  Dodano: 22-07-2011
mesala - alternatywa!  -3 na 3
A może tak panowie / panie doktory wypisali by swoim bliskim alternatywnie jakieś środki homeopatyczne zamiast tych superleczniczych specyfików o skuteczności placebo? W końcu jeden czort, czy kolejne tablety po 100 zł za paczkę nie leczące tego co niby leczyć mają, czy też słodkie granulki na poprawę samopoczucia (słodkie do dobre, co nie?).
Autor: mesala  Dodano: 22-07-2011
etyk - mundus vult decipi  0 na 2
Do listy gratyfikacji, którymi farmaceutyczni akwizytorzy obsypują lekarzy przepisujących w stachanowskim tempie leki im polecane, dodać należy zagraniczne wycieczki po całym świecie - informacja pewna, uzyskana od takiego właśnie akwizytora. Ze spotkań z takowymi akwizytorami lekarze odnoszą nikłe korzyści zawodowe bo akwizytorzy zazwyczaj nie posiadają fachowej wiedzy o lekach, które promują. Ich zadaniem jest przekonać do danych specyfików jak największą liczbę lekarzy, stosując wszelkie możliwe metody, przede wszystkim zaś - ledwo zaowalowaną w formie - korupcję. Lekarze winni o nowych lekach czerpać wiedzę z fachowych czasopism naukowych, nie ze spotkań z akwizytorami. Zjawisko zasygnalizowane przez autorkę jest odpryskiem szerszego problemu poruszonego w tekście o hipermarketach, z szeregiem trafnych uwag zamieszczonych przez E. Binswanger - Stefańską. W komentowanym przypadku wykształcił się swoisty trójkąt eksploatacyjnej zależności. Podstawą jego jest pacjent - klient, który ze swym spranym przez reklamy mózgiem chce na gwałt leczyć się wszelkimi dostępnymi i "czyniącymi cuda" lekami, nie zważając na ewentualne zdroworozsądkowe kontrargumenty.CDN
Autor: etyk  Dodano: 22-07-2011
barcicki
Ja bym wolał, żeby lekarze o nowościach dowiadywali się z fachowych czasopism i innych mniej komercyjnych źródeł.
Autor: barcicki  Dodano: 22-07-2011
Koraszewski - Druga strona
Ciekawe byłyby komentarze lekarzy do tego tekstu. Pytanie do Autorki - czy zadawała Pani lekarzom pytania dotyczące tego jakie korzyści zawodowe odnoszą z tych spotkań z przedstawicielami firm farmaceutycznych? Jak często dowiadują się o nowych lekach o lepszych właściwościach? Czy też założyła Pani, że poświęcają swój czas dla notesika i długopisu?  Jako pacjent wolałbym, żeby lekarz dowiadywał się o nowych, skuteczniejszych preparatach tak szybko jak to możliwe. 
Autor: Koraszewski  Dodano: 22-07-2011
Poltiser - Stańczyk   4 na 4
Dawno temu trefniś królewski napisał, że pod Sukiennicami najwięcej jest w tłumie lekarzy, prawników i polityków.
Bardzo dziękuję za rzetelny artykuł. Nie bez powodu na konferencjach naukowych lekarze wykładający opisują na wstępie sponsorów swojej pracy. Wkład przemysłu w rozwój medycyny i opieki nad pacjentem jest trudny do przecenienia. Ponieważ kryształowych charakterów jest mało, obowiązujące zasady przejrzystości finansowania, pozwalają pacjentom i lekarzom na eliminowanie nieuczciwości i nadużyć. Ludziom na stanowiskach i w medycynie i w przemyśle trzeba patrzeć na ręce, to koszt i przywilej demokratycznego rządzenia.
Ludziom szukającym informacji medycznej w mediach i reklamach należy tylko współczuć. Unikanie lekarstw może być jednakowo niebezpieczne jak popularna w naszym kraju wiara w "magiczny specyfik". Coraz częściej stosowaną rutyną medyczno-prawną jest "informed consent" nadający pacjentowi autonomię i włączający pacjenta w proces decyzyjny. Czasy kryształowej kuli kończą się szybko i skutecznie. Należałoby sobie życzyć aby zmiany docierały do wszystkich w tym samym czasie, ale to medyczna utopia. Pozdrawiam.
Autor: Poltiser  Dodano: 22-07-2011
don vito - Przed laty lekarze prawie  -4 na 10
mnie wykończyli morderczymi dawkami przeróżnych świństw, głównie antybiotyków, lecząc na wszystko po kolei, tylko nie na to, co potrzeba. Jako dwudziestotrzylatek zbuntowałem się przeciwko medycynie chemicznej i od dwudziestu lat do lekarzy nie chodzę. Grypy, nawet ciężkie, leczę domowymi sposobami, przeziębieniami się nie przejmuję i mam gdzieś całe to lekarsko - koncernowe towarzystwo. Jest jednak owoc mojej kilkuletniej medycznej gehenny, która się zaczęła kiedy miałem 15 lat - moje 14-letnie w tej chwili dziecko NIGDY do tej pory nie wzięło antybiotyku. I zawsze było, i jest nadal bardzo zdrową, dorodną dziewczyną. Można? Potrzeba tylko trochę odwagi, lektur, logicznego myślenia i patrzenia na organizm człowieka jak na spójną funkcjonalnie całość. Wtedy nagle zrozumiemy, że ból ścięgna Achillesa może być skutkiem np. chorych zatok, które z kolei są rozwalane przez zapalony nerw trójdzielny twarzy, który dodatkowo usztywnia nam łopatki i nerwy międzyżebrowe, co skutkuje np. kołataniem serca. Itd., itp., itd. Który lekarz tak spojrzy na sprawę? Który z nich, poza zabójczą chemią i skalpelem, ma jakąś propozycję? Tymczasem okazuje się, że są sposoby leczenia, o których nikomu się nie śniło. Ja miałem szczęście je poznać. Dlatego mogę pisac te słowa.
Autor: don vito  Dodano: 22-07-2011
Selanos - Problem jest z pacjentami   7 na 7
Uwielbiam reklamy, jak to szare albo niewyraźne ludziki, po wzięciu jakiegoś witaminowego albo przeciwbólowego specyfiku robią się kolorowe, pełne wigoru i radosne. Do ludzi nie dociera, że lepsze i tańsze od witaminy C "na przeziębienie" jest zjedzenie chociażby kiszonej kapusty albo ogórka. Jeśli dobrze pamiętam, to tabelka z witaminami i produktami w jakich występują, jest do nauczenia się już w gimnazjum. Na ból głowy lepsze jest oderwanie się od telewizora i spacer, a na ból mięśni trochę ćwiczeń rozciągających z rana, ale po co się wysilać? Apap albo ibuprom załatwią sprawę. 

Lubię też sprawę z różnymi nazwami leków. Taki kwas acetylosalicylowy, czyli popularna aspiryna - już dawno nie widziałem aspiryny pod właśnie taką nazwą. Jedno i to samo, sprzedaje się pod różnymi nazwami, z różnymi etykietkami. Jeden kwas acetylosalicylowy jest przeciwbólowy, drugi na rozrzedzenie krwi, a trzeci na przeziębienie. Gienialne!

Przypomniały mi się słowa mojego dentysty, jak polecał mi pastę której nigdy nie widziałem w żadnej reklamie, bardzo dobrą zresztą. Zapytałem go w żartach, czemu nie blendamet, przecież w reklamie mówili, że to polecane przez dentystów. On się tylko uśmiechną i powiedział, że gdyby ktoś mu zapłacił, to też mógłby tą pastę polecać.
Autor: Selanos  Dodano: 22-07-2011
Malina  0 na 8
Już dawno pisałam o tym iż "leczą by nie wyleczyć" Ludzie chorzy to dobry interes dla wszystkich. Ludzie zdrowi nie przynoszą już takiego dochodu i nie są przydatni ekonomii.

Temat rozległy, 1300 znaków to zbyt mało by wyjaśnić ten "lekarsko-farmaceutyczno-ubezpieczeniowo ekonomiczny" interes.
Autor: Malina  Dodano: 22-07-2011

Pokazuj komentarze od pierwszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365