Znakomicie napisana refleksja i zapowiedź! Ciekaw jestem, czy potwierdzono już cudowne wstawiennictwo kalesonów ;-)

Nie wiem, jak jest z gaciami Karolka, ale ja mam takie, które, wdziane przed wyjściem na mróz, wstawiają się za mną, by ominął mnie atak rwy kulszowej. Czyż to nie cudowne?

Chciałem tylko ku wiadomości przypomnieć o dzisiejszych programach dokumentalnych na BBC Knowledge, o 20:00 Korzenie zła Dawkinsa a o 22:00 Historia Boga R.  Winstona.

Istota sprawy oddana doskonale! :)) Najzabawniejsze jest jednak to, że kult relikwii nie ma żadnego uzasadnienia w myśl "nauki" Kościoła. Podobnie jak dokonano modyfikacji przykazań, by można było wprowadzić kult wizerunków uznanych za święte, tak jest z relikwiami. Świętość jest w duchu, nie w ciele. Jednak człowiek prosty tego nie pojmie, on modląc sie do obrazu nie rozumie, że przemawia do istoty wyobrażonej na obrazie, uważa, że to właśnie ten obraz, konkretny przedmiot mu pomoże. On musi zobaczyć, dotknąć, powąchać. Jak nie widzi przedmiotu kultu, to nie zrozumie. Stąd zalew relikwii (przeważnie lipnych, fabrykowanych), kult przemiotów, kawałków ciała itd. Nie trzeba dodawać, że za tym idą ofiary, pieniądze... Od religijnej strony to szaleństwo nie ma uzasadnienia, ale nasz klient - nasz pan :))  Rewelacyjnie przedstawia te sprawy ks. prof. Jan Kracik w książce "Relikwie". Najpiękniej ten kult ośmieszył Sienkiewicz w "Krzyżakach". Ale ludzie bez tego żyć nie mogą - więc i dostają. 

Dzień zaczął się sympatycznie, zderzenie relikwii jest bowiem znacznie lepszą wiadomością, niż zderzenie pociągów. (Jest również piękniejszą wiadomością niż kradzież serca świętego Wawrzyńca z katedry w Dublinie). Co do tych kalesonów jestem agnostykiem i na skali 1-7 plasuję się gdzieś w okolicach 6,9, że nie są autentyczne kalesony Karola Marksa, ale oczywiście przyznaję, że nie mogę mieć całkowitej pewności.
Słońce świecie, za oknem wróbel na forsycji bezczelnie próbuje mi zaglądać przez ramię. Dziękuje p. Andrzeju za dobry początek dnia.             

to chyba najpotworniejsza broń przeciwko tym nadętym debilizmom. 2 lata temu byłem naocznym mimowolnym świadkiem kretyńskiego przemarszu z kawałkiem Popiełuszki z warszawskiego Żoliborza do Wilanowa. Pure nonsens & dance macabre. I te czyste twarze "wiernych". Czyste pod względem intelektualnym. I pracowicie kręcące się wokół owczarni czarne chałaty ...  

 Gdyby zebrać wszystkie "autentyczne" gwożdzie z krzyża św. można zrozumieć mękę Chrystusa, bo biedaczysko wyglądać musiał jak jeż. Po zebraniu wszystkich drzazg z owego krzyża, wyszedłby niezły zagajnik.. Nieźle też musiano pompować krew z nieszczęsnego Karola Wojtyły... itd. Ale ludziska tego łakną, potrzebują. Potrzebują złudzeń, lipy. A Kościół im ten show zapewnia. Z drugiej strony zaś uświadommy sobie, że i ateista ma swoje fetysze. Ma swoje zainteresowania, swoje pasje. Kiedyś obliczono, że gdyby zebrać wszystkie szable, z którymi książę Józef skakał do Elstery, można zrozumieć, że biedak mając tyle żelastwa ze sobą - musiał utonąć. Ja np. zbieram kamyki z miejsc, które mają dla mnie znaczenie. Każdy ma prawo do własnej szajby. Inna rzecz, że panowie w sutannach zrobili sobie z tego niezły biznes.

Nieustannie odnoszę wrażenie, że u nas w kraju prześmiewczość (posunięta dalej niż oswojone śmichy chichy z kleru) jest przeciwskuteczna. Zresztą, my mamy paragraf o obrazie uczuć religijnych. W Niemczech pewnie nie grozi im sąd za wietrzenie tych kalesonów.

"Czciciele zdobyli już autentyczne części bielizny Czarnej Mańki i zamierzają jej podwiązki wynieść do rangi swoich relikwii. Swój pierwszy zjazd Czciciele planują zwołać na jesieni do Częstochowy. Hasło kongresu: Święta podwiązka — alternatywne pielgrzymowanie".Wszystko w porządku, tylko dlaczego do Częstochowy? To trochę nieetyczne, bo wykorzystuje się egoistycznie "magię" tego miejsca wykreowaną przez czcicieli obrazu matki boskiej. Przypuszczam, że czcicieli Czarnej Mańki stać na więcej. W ramach upowszechniania alternatywnego pilegrzymowania winni wybrać inną miejscowość na ośrodek kultu Czarnej Mańki. Byłoby i bardziej alternatywnie i sama miejscowość byc może skorzystałaby na tym ekonomicznie.

Mistrzu Andrzeju, Jacku, dziękuję za pochwałę :)
@ don vito, owszem drwina, to najdotkliwsza broń.
Fakt, Pani Agnieszko, że mamy sławetny paragraf 196 kk, ale przy odrobinie dobrej woli każdy prokurator i sędzia bez trudu go obejdzie. Casus "Człowieka Motyla" z Łodzi jest tu przykładem. Dwukrotnie pleban skarżył Pawła Hainzla i dwukrotnie prokurator oddalał donos o popełnieniu przestępstwa. Teraz krk ma tylko możliwość skarżenia z powództwa cywilnego, a to już jest znacznie trudniejsze i ... kosztowniejsze.

A mnie jest trochę przykro, że ówczesna bielizna mogła przetrwać tyle wieków, a obecnie produkowana jest do wyrzucenia po kilku praniach.
A do prezentowania publicznego to już na pewno się nie nadaje.

To właśnie pranie jest problematyczne. Natenczas nie prano bielizny tak obsesyjnie, jak to robimy dzisiaj. Polecam zaprzestanie prania, a i Pani bielizna doczeka roku 3000 ;-)

Z jednej strony, takie happeningi będą przede wszystkim, choć nie wyłącznie, konsolidowały środowisko wiernych (przeciwskuteczność). Z drugiej strony, jest publiczność, która wyróżnia się w tej grupie ze względu na demografię (dzieci i młodzież) i dla której warto wciskać się w przestrzeń publiczną, wszelkimi sposobami. Nawet ze zwietrzałą bielizną na sztandarach, okazuje się.

Może faktycznie relikwie tekstylne nie są zbyt praktyczne, bo wymagają wietrzenia, coby nie straciły nic ze swej ideologicznej świeżości.
To może coś gustownego dobierzemy do "Sandałów Jezusa" z opactwa w Prüm? Wyniesione do godności relikwii już w 752 roku.
Sandały Sokratesa, to by był hit !! Też męczennik na (nie)wiarę.