Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.862.252 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 730 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Nie wierzę w to, że jakiś Bóg dał nam przykazania moralne na kamiennych tablicach. Musimy się zdać na samych siebie i na własny rozsądek, żeby wytworzyć możliwie spójne stanowisko".
 Nauka » Biologia » Antropologia » Nauki o zachowaniu i mózgu » Neuronauka

Muzyka i mózg
Autor tekstu:

"Istnieje bardzo dużo pewnych aspektów tak zwanego
życia wewnętrznego, fizjologicznego i mentalnego, które
wykazują wiele istotnych podobieństw do wzorców
muzycznych; ich motywów, napięć i rozluźnień, spełnienia,
wewnętrznej zgodności i dysharmonii, ekscytacji i innych cech"

Langet, 1942 r.

Z całą pewnością nie zaskoczę żadnego z Czytelników stwierdzeniem, że muzyka ma wielką moc oddziaływania na nasze emocje, nastrój i życie psychiczne. Stąd też, nierzadko określana jest mianem języka emocji. Bardzo charakterystyczne jest także poczucie bezpośredniości wpływu muzyki na nasze odczucia i uczucia. Istnieje jednak wiele wątpliwości co do tego, jak to się dzieję, że muzyka może w ciągu kilku chwil tak bardzo na nas wpływać. Nie do końca wiadomo, dlaczego człowiek ma w ogóle możliwość odbierania muzyki nie tylko jako zbioru dźwięków, ale przede wszystkim pewnych znaczeń oddziałujących na procesy psychiczne.

W ostatnich dziesięcioleciach podejmuje się wiele prób udzielenia odpowiedzi na te i inne pytania. Niektórzy badacze sugerują, że wpływ jaki ma na nas muzyka można traktować jako odzwierciedlenie odziedziczonej po przodkach zdolności naszego mózgu do transmisji i odbioru podstawowych, nacechowanych emocjonalnie dźwięków, które mają zdolność podniesienia napięcia emocjonalnego znaków innych niż dźwiękowe (np. prozodyczne, czyli melodyczne i intonacyjne jakości mowy, rytmika naszej motoryczno-fizjologicznej aparatury). Oznaczało by to zatem, że muzyka, którą dzisiaj się zachwycamy jest wysublimowaną formą przekazów, których umiejętność odczytania jest „spadkiem ewolucyjnym". W tym stwierdzeniu jest nieco prawdy, aczkolwiek nie wyczerpuje ono całkowicie tego zagadnienia.

Interesujących wyjaśnień dostarczają nowoczesne badania procesów percepcji muzycznej prowadzone z użyciem aparatury służącej do obserwacji pracy mózgu (narzędzia neuroobrazowania). Badania te od razu udowodniły, że proces odbioru muzyki, jako bodźca o szczególnym znaczeniu jest automatyczny. Zachodzi on na najprostszym poziomie złożoności już u niemowląt. Ale uzyskano jeszcze inne, dużo ciekawsze wyniki. W jednym z bardziej interesujących eksperymentów okazało się, że odbiór muzyki pod względem sposobów przetwarzania przez mózg tej „informacji" jaką jest muzyka jest zróżnicowany u różnych badanych grup. Osoby bez wykształcenia muzycznego, nie interesujący się muzyką z jakimś zaangażowaniem odbierają muzykę głównie przy pomocy struktur prawej półkuli mózgu. Owe struktury przetwarzają przede wszystkim proste wrażenia słuchowe (bez specjalizacji na różne grupy wrażeń). Co więcej charakteryzują się one przetwarzaniem bodźców emocjonalnych tyle, że nie mających cech jakiegoś ukształtowanego wzorca. Inaczej natomiast wygląda ten proces u osób z wykształceniem muzycznym i zaangażowanych w poznawanie i obcowanie z muzyką. U tych osób także uaktywniają się przedstawione wcześniej obszary mózgowe, ale — co istotne — aktywują się też struktury lewej półkuli. Struktury te uczestniczą w przetwarzaniu przebiegającemu w ten sposób w jaki przetwarza się język. A więc, dostrzega się sensowność lub nonsensowność danego przekazu, przede wszystkim zaś dostrzega się swoistą „składnie", formę struktury przetwarzanej, to jakie są reguły, które zapewniają, że ten przekaz jest dla nas zrozumiały i zawiera pewne obiektywne reguły, które nim rządzą.

Nasuwa się więc istotny wniosek, okazuje się bowiem, że jakkolwiek posiadamy pewną podstawową „aparaturę" mózgową, która umożliwia nam odbieranie muzyki na podstawowym, konkretno-emocjonalnym poziomie, to jednak kształcenie muzyczne i tzw. osłuchanie mogą spowodować, że będziemy muzykę nie tylko odbierać, ale przede wszystkim rozumieć i że muzyka może stać się językiem zawierającym wiele znaczeń.

Podobne wnioski nasuwają się pod wpływem analizy szczególnych przypadków neuropsychologicznych. Istnieje pewne swoiste zaburzenie odbioru muzyki (będące wynikiem uszkodzenia specjalistycznych struktur mózgowych), które określa się nazwą amuzji. Dysfunkcja ta (na którą nawiasem mówiąc cierpiał Maurycy Ravel pod wpływem rany głowy odniesionej w trakcie wojny) polega na utracie zdolności do odbierania muzyki jako specyficznego, logicznego bodźca. Diagnozuje się ją tylko u osób, co do których wiadomo, że mieli wykształcenie muzyczne lub przynajmniej byli zaangażowanymi melomanami. Osoba z takim zaburzeniem postrzega muzykę jako bezładny zlepek dźwięków nie różniący się prawie niczym od zwykłego ulicznego hałasu. Jest to właśnie utrudnienie w przetwarzaniu muzyki jako języka zawierającego swoją „gramatykę" i sens. Najnowsze badania dowodzą, że niektóre osoby z amuzją posiadają zachowaną zdolność do percepcji muzycznej na podstawowym, emocjonalnym poziomie. Jedna z pacjentek opisana przez Peretz (osobę zajmującą się od wielu lat badaniami nad amuzją i neurobiologicznymi podstawami percepcji muzycznej) i jej współpracowników mimo amuzji potrafiła rozpoznać świetnie znane wcześniej z klasycznego repertuaru utwory właśnie po tym, jakie wrażenia czysto emocjonalne te utwory w niej wywołują.

Istnieją poza tym przesłanki, że (wewnątrz jednej kultury) występuje pewien zestaw kodów emocjonalnych, które zawiera muzyka i że kody te każdemu pozwalają przynajmniej na odróżnienie utworów na zasadzie: smutny — wesoły. Określono, że utwory napisane w tonacjach durowych istotnie częściej określane są jako bardziej wesołe, poprawiające nastrój, natomiast napisane w tonacjach mollowych, jako smutniejsze i bardziej poważne. Podsumowując ten fragment, można stwierdzić, iż „z punktu widzenia mózgu" muzyka posiada dwa podstawowe komponenty. Pierwszy, bardziej pierwotny i wymagający mniej wyspecjalizowanych procesów mózgowych odnosi się do zawartości emocjonalnej, do tych aspektów muzyki, które powodują odczucie jej jako bodźca mogącego wpłynąć na nasz nastrój i uczucia. Drugi zaś, nie dla wszystkich dostępny, wymaga „dokształcenia" muzycznego, związany jest z formalnymi aspektami muzyki; konstrukcją, układem określonym przez zasady i reguły, innymi słowy, poznawaną w bardziej analityczny sposób „architekturą" muzyczną, która potencjalnie czyni z muzyki język zawierający wiele różnych, nawet abstrakcyjnych znaczeń. Oczywiście, im wyższy jest poziom złożoności reguł i przewagi czynników abstrakcyjno-formalnych w danym rodzaju muzyki, tym więcej owego dokształcenia potrzeba, aby móc ją w pełni odebrać.

Muzyka potrafi nas jak najbardziej dosłownie uszczęśliwić. Powołując się ponownie na badania z użyciem metod neuroobrazowania można stwierdzić, że osoby słuchające tych utworów, które same oceniają jako wyjątkowo przyjemne i wręcz wywołujące w nich stan zadowolenia i radości przeżywają to zadowolenie także na neurofizjologicznym poziomie. Uaktywniają się u nich struktury mózgowe, które zwykło się uważać za mózgowe ośrodki nagrody, czyli te, które wywołują u nas stan zadowolenia i odczuwania głębokiej przyjemności. Między innymi, uwalnia się istotnie większa ilość związków zwanych opioidami, które są produkowanymi przez sam mózg substancjami zbliżonymi pod względem oddziaływania do morfiny. U mężczyzn odkryto spadek poziomu testosteronu w trakcie odbioru utworów ocenianych jako bardzo przyjemne. Spada też poziom hormonów kortykalnych, które są grupą substancji aktywowanych w trakcie przeżywania stresu (stąd prawdopodobnie odczucie relaksu jakiego doświadcza się obcując z muzyką, którą bardzo lubimy). Co ciekawe, w reakcjach neurofizjologicznych uczestniczą struktury, których głównym neuroprzekaźnikiem jest dopamina, substancja najściślej związana z mózgowym układem nagrody. U osób uzależnionych od różnych związków chemicznych właśnie deficyt dopaminy prowadzi do odczucia silnego dyskomfortu w trakcie „głodu". Niewykluczone więc, że w jakimś sensie od muzyki też można się uzależnić, z pewnością jednak jest to ten rodzaj nałogu, którego nie ma potrzeby zwalczać.. Ludyczną funkcję muzyki można też wyjaśnić odwołując się do takiego oto faktu, że odbiór przyjemnych bodźców muzycznych podnosi poziom wydzielanej oksytocyny, która jest substancją związaną z tzw. reakcjami przywiązania, czyli szczególnej więzi emocjonalnej, takiej jak w związku erotycznym, czy pomiędzy matką a dzieckiem.

Pozostaje jeszcze pytanie, co powoduje, że mózg odbiera pewne fragmenty muzyczne jako te, które przynoszą pozytywne odczucia a inne, jako te przynoszące odczucia nieprzyjemne? Istnieje wiele hipotez wyjaśniających, tutaj można odnieść się do obiektywnych cech tego, czy innego fragmentu. Okazuje się bowiem, że większość osób ocenia jako nieprzyjemne te utwory, w których zawarto wiele brzmień dysonansowych, zaś jako przyjemne, lub choć neutralne emocjonalnie, te które zawierają konsonanse.

Dysonanse i konsonanse wywołują odmienne wzorce generowanych w odpowiedzi na nie fal mózgowych. Konsonanse zawierają tony, które charakteryzuje prosty układ stosunków częstotliwości (np. 2 : 1 — w oktawie). Natomiast dysonanse zawierają stosunki częstotliwości o bardzo znacznym stopniu komplikacji (np. 243 : 128). Takie stosunki wywołują wyjątkowo duże zróżnicowanie w wysokości amplitud fal mózgowych, podczas gdy brzmienie konsonansowe wywołuje amplitudy o znacznie mniejszym zróżnicowaniu. Komórki nerwowe kory słuchowej mają w związku z tym „problemy" z odbieraniem dysonansu, mówiąc bardziej obrazowo, odczytują go jako mentalne „ciało obce" i mózg w odpowiedzi na nie uruchamia mechanizmy obrony i odrzucenia takiego bodźca.

Tak więc, istnieją z jednej strony dwa różne poziomy, na których nasze mózgi odbierają muzykę, ale istnieją też cechy obiektywne, fizyczne różnego rodzaju brzmień, które również w widoczny (a raczej słyszalny) sposób wpływają na możliwości aparatu mózgowo-psychicznego, który odbiera i przetwarza muzykę. Można na podstawie przytoczonych odkryć postawić wiele ciekawych, jak sądzę, hipotez co do natury samej muzyki. Na przykład powstaje pytanie o to, czy kiedykolwiek muzyka, która zupełnie jest wytrawiona z czynnika emocjonalnego, lub też zbudowana za pomocą reguł znacznie odbiegających od tych powszechnie zrozumiałych (a nierzadko zrozumiałych tylko dla samego ich autora) kiedykolwiek będzie mogła znaleźć słuchaczy? Z drugiej strony, czy uznanie (i przychylną ocenę znawców) może znaleźć muzyka, która charakteryzuje się tym, że jest w stanie pobudzać do aktywności tylko struktury uczestniczące w odbiorze najprostszych składników percepcyjnych? Czy ten i wcześniej opisany rodzaj muzyki nie jest czymś niepełnym (ciśnie mi się na język słowo „kulawym"), jakby niedostosowanym do zainteresowanego muzyką aparatu psychicznego?

To, jednak, co można powiedzieć na pewno, to fakt iż muzyka jest bardzo ważnym elementem kultury, między innymi z tego względu, że ma nie mniejszą zdolność przekazywania bardzo ludzkich i pozytywnych znaczeń i treści co choćby literatura, z drugiej zaś strony wymaga dobrego kształcenia, aby odbiorca mógł ten przekaz zrozumieć i odczuć, albowiem muzyka jest językiem, którego odbioru i rozumienia po prostu trzeba się nauczyć.

*

Artykuł ukazał się w piśmie Muzyka21 — „Muzyka i mózg", nr 9 [38] 2003.


 Podobna tematyka na: Muzyka niesie znaczenie jak słowa
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Sztuczki umysłu
Co nasz mózg musi wiedzieć o nas, żebyśmy rozumieli innych

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (7)..   


« Neuronauka   (Publikacja: 17-07-2003 Ostatnia zmiana: 26-07-2005)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Paweł Krukow
Paweł Krukow, psycholog, pracownik akademicki UMCS (Zakład Psychologii Klinicznej i Neuropsychologii Instytutu Psychologii). Interesuje się neuronaukami i filozofią nauki.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 19  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Neuropsychologia „Ja”
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2550 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365