Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.561.682 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Jan Wójcik, Adam A. Myszka, Grzegorz Lindenberg (red.) - Euroislam – Bractwo Muzułmańskie

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Klucz do udanego życia to umiłowanie wiedzy. Jak pokochać naukę? - Znaleźć pasję, wtedy wysiłek staje się przyjemnością.
 Społeczeństwo » Etyka zawodowa i urzędnicza

Oblicza korupcji [2]
Autor tekstu:

Jak doszło do ugody i na jakich warunkach — tego nikt nie wie do dzisiaj. Wiadomo jednak na pewno, że Księżycowy rzucił wszystkie swoje siły do akcji wyborczej i J.F. Kennedy wygrał wybory w Illinois, w efekcie przejęcia prymatu w Chicago. Dzięki ogromnemu poparciu mafii w pięciu stanach, JFK został prezydentem USA. Ile i w jakiej formie odpłacił mafii nie wiadomo. Córka Giancany, Antonina, twierdzi, że jedyną nagrodą było pozostawienie Księżycowemu wolnej ręki w jego działaniach. FBI posiadało dowody sfałszowania wyborów za pieniądze mafii. Dlaczego FBI nie ujawniła tego — nie wiadomo, ale wiadomo, że Hoower miał niezachwianą pozycję mimo częstych konfliktów z prezydentem. W USA zaczyna się mówić, że światem rządzi trzech komunistycznych panów K — Kruszczow, Kastro i Kennedy. Sprawa Kuby staje się w Ameryce kluczową dla elit finansowych, a więc także mafijnych. Kuba, ten gigantyczny burdel i kasyno stworzone przez amerykańskie mafie, jest ich oczkiem w głowie. Tam można robić to wszystko co jest zabronione w wielu stanach USA. Tam na Kubie można także robić bezkarnie takie rzeczy, które na całym świecie nazywa się zbrodniami. Po prostu człowiek był — człowieka nie ma; może się utopił, może go porwali kosmici?...

Nagle jakiś Castro robi rewolucję. Ameryka Środkowa, Karaiby, Ameryka Łacińska to tereny na których ciągle dochodzi do rewolucji. Zmienia się reżim i wszystko pozostaje bez zmian z wyjątkiem nazwisk ministrów. Kiedy w dobrze strzeżonym gabinecie luksusowego hotelu o nazwie identycznej z jednym ptaszkiem koloru różowego, ale znacznie większym od kolibra, wybudowanym wyłącznie za mafijne pieniądze odbywa się tajna narada przedstawicieli amerykańskiego kapitału państwowego i finansów mafijnych, też nikt o korupcji nie mówi, a wszyscy są w świetnych humorach. Ostatnio frekwencja turystów na Kubie malała, no a w okresie rewolucji Kuba będzie przez parę miesięcy w ogóle niedostępna więc jak się rewolucja skończy to akcje kubańskich przedsiębiorstw rozrywkowych pójdą natychmiast w górę i nieźle na tym się zarobi. Tak uważają wszyscy obecni z jednym wyjątkiem. Hotel w którym odbywa się to spotkanie, mimo, że chroniony przez mafijne powiązania, co między innymi oznacza, że hotel ten płaci podatki w wysokości podobnej do obciążeń fiskalnych pracującego przed hotelem pucybuta, jest niestety deficytowy. Z tej przyczyny w zebraniu bierze udział rzeczoznawca od spraw finansowych, który jest prawnikiem a przez długie lata wykładał politologię. Ten nieostrożny człowiek słuchając radosnego pienia na temat rozwijającej się na Kubie rewolucji w pewnym momencie zabiera głos i mówi, a raczej pyta:

— A czy bierzecie panowie pod uwagę to, że Castro jest komunistą?

Obecni się pobłażliwie uśmiechają a jeden wyjaśnia:

— Castro walczy z Batistą, więc kim ma być? Musi na razie byś komunistą.

Wszystkie rozsądne przewidywania świadczą o tym, że samotny w swych opiniach naukowiec nie ma racji: Skrajnie prawicowo-policyjny reżim Batisty wcale w USA nie cieszy się zbyt dużym poparciem. Takie systemy odstraszają turystów. Castro to prawnik, co ważniejsze — świetny demagog. Demagog to człowiek, który doskonale wczuwa się w nastroje tłumu, a tłum zawsze chce chleba i igrzysk, a nie chce głodu. Walka z nędzą to główne hasło kubańskiej rewolucji. USA to importer cukru i eksporter turystów posiadających bardzo, ale to bardzo grube portfele. Do USA jest bardzo blisko, a do ZSRR jest bardzo daleko. Biorąc to wszystko pod uwagę należy przypuszczać, że rozsądny Castro natychmiast po zwycięstwie rewolucji wprowadzi znacznie, to jest o pół połowy procenta bardziej demokratyczny system na Kubie i dzięki dobrze rozumianym interesom USA sytuacja biednej ludności Kuby poprawi się w sposób zauważalny, a to już wystarcza, aby ci nędzarze byli zadowoleni, a więc i cisi przez parę lat, czyli do następnej rewolucji.

Na Kubie jak zawsze świeci słońce, wiatr kołysze pióropuszami palm, przybysze z chłodnych i mniej chłodnych Stanów USA bawią się na gorących plażach a następnie w klimatyzowanych lokalach kubańskich bur...przepraszam: hoteli. Hawana tonie w kwiatach, a tam gdzieś daleko w mglistych górach Sierra Maestra partyzanci omawiają swoje plany. Początkowo nikt ich nie bierze poważnie, bo są słabi. W miarę jak się stają mocni, nikt ich nie traktuje poważnie, bo są daleko od Hawany i innych drogich kurortów elit amerykańskich. Wreszcie partyzanci schodzą z gór i zaczynają tłuc przedstawicieli władz terenowych powszechnie znienawidzonego na prowincji Batisty. Jeśli w jakimś małym miasteczku istnieje jakiś mały zakład, którego właścicielami są obcokrajowcy, a szczególnie Amerykanie, to w czasie działań partyzanckich właśnie ci komunistyczni partyzanci zabezpieczają poczciwych jankesów, żeby broń Boże coś złego im się nie stało, więc Amerykanie się partyzantów nie boją - przecież to całkiem rozsądni faceci. Rozsądni faceci muszą rozumieć, że Kuba to monokultura produkująca wyłącznie cukier, który trzeba eksportować do USA, bo to najbliżej i najlepiej się opłaca. Drugie bogactwo Kuby nie nadaje się na eksport, chociażby dlatego, że eksploatatorzy tego bogactwa mają w Stanach żony i teściowe, a tu nie. 

Koniec końców każdy przywódca Kuby musi współdziałać z USA. Batista się partyzantów nie boi, bo twierdzi, że ci nędzarze chodzą boso i wystarczy rozsypać pinezki a oni nie przejdą. Tak faktycznie to wcale nie chodzi o pinezki, lecz o to, że Batista jak każdy despota żyje w dobrze strzeżonych obiektach i stale jest otoczony gwardią wiernych mu elitarnych jednostek i najemnych goryli. W miarę jak wojska rewolucyjne zwyciężają, a wojska rządowe przechodzą na stronę rewolucji, Batista zaczyna się niepokoić i postanawia zawczasu się ewakuować. Nie jest to tak od razu możliwe, bo jeszcze część pieniędzy wymaga transferu do USA i Szwajcarii, ale w końcu wszystko jest gotowe i Batista wyjeżdża, a Castro zajmuje Hawanę. Teraz następuje bardzo nieprzyjemna dla Amerykanów niespodziewajka: Castro wybiera Wielkiego Brata nie tam, gdzie się tego spodziewano i nacjonalizuje wszystkie przedsiębiorstwa, nie tylko komercyjne. Personel inżynieryjno-techniczny oraz liczna armia stanowiąca obsługę lokali rozrywkowych wraca do USA znakomicie podwyższając bezrobocie. Wśród tych emigrantów jest jeden ksiądz cieszący się wielkim uznaniem wśród antykomunistycznych Kubańczyków i jeden aptekarz, który nigdy nie przypuszczał żeby ktoś był aż tak arogancki aby znacjonalizować apteki. W Waszyngtonie, po niewczasie, zaczynają politycy radzić co z tym fantem zrobić. Pierwsze projekty idą po linii zamordowania Fidela Castro, mimo że wszyscy historycy wiedzą, iż drogą terroru indywidualnego skierowanego przeciwko władcom nic wskórać nie można. Do tych mądrości łatwo dotrzeć nawet na kartkach podręczników do historii dla szkół podstawowych. Jednak wysokiej rangi politycy oczywiście nie czytają książek dla szkół podstawowych, więc naprzód wysuwa się metody snajperskie, mimo że akurat nie ma chętnych samobójców. Następnie rozważa się świetne sposoby z użyciem trucizny z tym samym skutkiem. W końcu ktoś wpada na genialny pomysł: należy podsunąć Fidelowi prostytutkę, która go wykończy. Ten pomysł przypomina inny błąd Amerykanów: wywiad amerykański zrzucił na teren Syberii długo szkolonego w USA szpiega. Szpieg bez przeszkód wędruje i wędruje przez bezludne, zaśnieżone tereny, wreszcie spotyka pierwszą kobiecinę i mówi do niej płynną ruszczyzną: — Zdrawstwujtie babuszka — kobieta odpowiada. — Zdrawstwój amjerikanckij szpion. — Zdumiony szpieg pyta jak kobiecina go rozpoznała? Czyżby źle ją pozdrowił? — Nie odpowiada babcia — tylko u nas na Syberii nie ma Murzynów.

Podsuwanie prostytutki Fidelowi jest o tyle nierealne, że ten człowiek w zupełności pochłonięty ideą budowania szczęścia dla ludu pracującego miast i wsi nie korzysta z usług prostytutek, bo o własne szczęście w ogóle, a więc także w łóżku zupełnie nie dba. Czas mija, a w Ameryce zbiera się coraz więcej przeciwników komunistycznej rewolucji. W końcu ksiądz i aptekarz wpadają na pierwszy rozsądny sposób, co prawda niezbyt nowy bo znany od czasów rzymskich: Kilkutysięczną armię emigrantów kubańskich należy uzbroić, przeszkolić i przewieźć na Kubę. Ci niewątpliwi Kubańczycy utworzą na terenie Kuby rząd i poproszą USA o pomoc, a następnie armia amerykańska pomagając rządowi kubańskiemu rozpieprzy w ciągu kilku dni Fidela i całą jego bandę.

Taktycznie wygląda to następująco. Kubańscy patrioci nie będą mieli ciężkiej broni, bo to świadczyłoby o udziale Amerykańców. Trzeba ich podwieźć skrycie do plaży. Gdy tylko wylądują, ich obecność natychmiast zostanie wykryta, ale na przerzucenie ciężkiej broni trzeba wiele czasu, bo ani czołg ani armata zbyt szybko nie jeżdżą, więc na pewno w pierwszym rzędzie lądujących przywita kubańskie lotnictwo. Tego lotnictwa Fidel zbyt dużo nie ma, jednak do wykończenia sił zupełnie pozbawionych artylerii przeciwlotniczej nawet kilka samolotów szturmowych wystarczy, a tego co pszczółka nosi w tyłeczku jeszcze wówczas Amerykanie nie posiadali. W tej sytuacji jedyną misją Amerykanów będzie zabezpieczenie osłony powietrznej przez własne lotnictwo wyposażone w całkiem nowiutkie zupełnie nie do rozpoznania znaki rozpoznawcze.

Ani zwykły kubański ksiądz, ani jeszcze zwyklejszy kubański aptekarz nie mają dostępu do prezydenta USA. Jednak drogą pośrednią ten plan zostaje przekazany do Pentagonu i zyskuje poparcie wojskowych. Teraz musi to zaklepać mafia i prezydent. Mafiozi nie mogą się bezpośrednio kontaktować z prezydentem, bo nie wypada. Prezydentem jest J.F. Kennedy, który bardzo lubi dziewczynki. Pod tym słowem w stosunku do prezydenta USA nie należy rozumieć jakichś prostytutek, lecz wyłącznie luksusowe prostytutki. Użytkowanie tego towaru przez prezydenta jest dwojakie. Liczniejsze grupy zaprasza się do basenu kąpielowego. W basenie dziewczynki muszą zdejmować stroje kąpielowe i wyrzucać je na brzeg basenu. W celu odzyskania przyodziewku z kolei muszą wychodzić i ładnie prosić prezydenta. Do tego dochodzą igraszki z pierwszą osobą USA w wodzie, co ma tę zaletę, że pierwsza osoba ma uszkodzony kręgosłup i poza wodą nosi ortopedyczny gorset, a więc do wiadomych igraszek pan prezydent jest więcej przydatny w wodzie, niż na powietrzu. Inne metody stosuje się w przypadku jednoosobowych kontaktów intymnych prezydenta z przedstawicielkami płci pięknej, ale o tym za chwilę. W okresie krótkiej prezydentury J.F. Kennedy`ego władzę sprawuje Daddy. To on przesądza o obsadzaniu najwyższych stanowisk w USA, począwszy od stanowiska generalnego prokuratora. Daddy ma, jak każdy człowiek, swoje wady, a jedną z nich jest to, że woli świeże powietrze Riwiery Francuskiej od kurortów ojczystych. Wiedzą o tym spece od tajnej dyplomacji ZSRR i głównie we Francji załatwiają ważne sprawy dotyczące USA, ale nie wiedzą Kubańczycy, a dygnitarze z Pentagonu wiedzą, ale im nie wypada zniżać się do pertraktowania z prezydentem za pośrednictwem jego ojca. 


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Korupcja. Granice odpowiedzialności
Biurokracja i łapówkarstwo


« Etyka zawodowa i urzędnicza   (Publikacja: 09-10-2003 Ostatnia zmiana: 06-07-2004)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej S. Przepieździecki
Pracownik akademicko-oświatowy. Autor książki "Szkoła życia" (2005).

 Liczba tekstów na portalu: 40  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Co robić? Komu ufać?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2785 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365