Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.174.956 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 306 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Wielu ludzi uważa Boga za służącego; chcieliby, aby wykonywał za nich brudną robotę.
 Nauka » Historia nauki

Sekret na wagę śmierci [2]
Autor tekstu:

Sytuacja dojrzała więc, zdaniem Szilarda, do tego, by wysłać wreszcie zapowiedzianą depeszę do Joliota. Tymczasem jednak wcześniejsze ogłoszenie pracy Halbana, Joliota i Kowarskiego spowodowało zrozumiałe komplikacje. Fermi był zdania, że wobec tego nie ma sensu wstrzymywać publikacji w „Physical Review". Szilard obstawał jednak przy swoim i ostatecznie postanowiono oddać decyzję w ręce George’a Pegrama, administracyjnego szefa całej grupy fizyków z Columbia Uniyersity. Gdy Pegram zastanawiał się, co czynić, Szilard nie tracił czasu. Wśród fizyków należących do grona jego przyjaciół znajdował się Victor Weisskopf (także uchodźca ze środkowej Europy), który znał dobrze Halbana. Postanowiono więc, że depesza do Paryża wysłana zostanie na jego właśnie adres, podpisze ją zaś Weisskopf. Telegram nadano 31 marca.

Grupa nowojorska — donosił Weisskopf w tej słynnej depeszy — uzyskała istotne wyniki dotyczące emisji neutronów podczas rozszczepienia jądra uranu, jednakże z przyczyn, które wyjaśnione zostały w liście Szilarda, postanowiła zawiesić ich publikację. I dalej: WIADOMOŚĆ OD JOLIOTA CZY JEST SKŁONNY OPÓŹNIĆ PUBLIKACJĘ WYNIKÓW DO CZASU BLIŻSZEGO POROZUMIENIA MILE WIDZIANA STOP SUGERUJE SIĘ BY PRACE WYSYŁAĆ JAK ZWYKLE DO CZASOPISM LECZ WSTRZYMAĆ PUBLIKACJĘ AŻ BĘDZIE PEWNE ŻE GROŹNE KONSEKWENCJE NIEPRAWDOPODOBNE STOP WYNIKI PRZEKAŻE SIĘ W RĘKOPISACH WSPÓŁPRACUJĄCYM LABORATORIOM W AMERYCE, ANGLII, FRANCJI I DANII.

Jak twierdzą złośliwi, Joliot po otrzymaniu tego telegramu schował go do szuflady biurka, wysłał do „Naturę" pracę przedstawiającą najnowsze wyniki grupy paryskiej, a następnie wyciągnął depeszę z szuflady i odpisał: „Bardzo mi przykro, ale Wasza propozycja nadeszła zbyt późno". W rzeczywistości tok wypadków był inny i nie ma powodów, by podejrzewać Joliota o podobne naiwne wybiegi czy złą wolę. Dla uczonych o silnych zasadach moralnych, jakim był Fryderyk Joliot, decyzja nieujawniania wyników badań była wręcz drastyczna. Tym bardziej że miał on powody sądzić, iż szansa dochowania tajemnicy jest znikoma.

Stworzenie szczelnej zasłony nie dopuszczającej do publicznej wiadomości wyników badań, prowadzonych już — jak sądził Joliot i nie tylko on — we wszystkich laboratoriach świata zajmujących się fizyką jądrową, było przecież przedsięwzięciem beznadziejnie trudnym. Z drugiej strony świadomość, że hitlerowskie Niemcy mogłyby wyprzedzić kraje wolnego świata w wyścigu do bomby atomowej, sprzyjała w dużym stopniu inicjatywie Szilarda; Szilardowi i Weisskopfowi udało się także rozszerzyć sieć „konspiratorów" na Anglię (sprawie sprzyjali P.M.S. Blackett i John Cockcroft) i Danię (Niels Bohr w czasie wizyty w Ameryce także zgodził się współdziałać z Szilardem, Tellerem, Weisskopfem i Wignerem). Przeciw rzecznikom tajności badań nad rozszczepieniem uranu przemawiały jednak poza względami moralno-zwyczajowymi co najmniej dwie poważne okoliczności. Po pierwsze, rozszczepienie uranu było już sprawą publiczną, po drugie, nadal mało kto wierzył, że budowa jakiejś „bomby uranowej" będzie w ogóle możliwa.

Sieć konspiracji miała zresztą niezbyt gęste oczka i „przecieki" następowały nie gdzie indziej jak w samej Ameryce, pod bokiem, rzec można, Szilarda. Uranem zainteresował się między innymi Richard Roberts z Carnegie Institution w Waszyngtonie i pewne wyniki jego badań ogłoszone zostały już 24 lutego. W tej sytuacji Joliot i jego współpracownicy zdecydowali się, wbrew sugestiom Weisskopfa, ogłosić wyniki swych kolejnych badań. 5 kwietnia z Paryża wysłana zostaje depesza do Weisskopfa ze wzmianką o pracy Robertsa, dwa dni później zaś do „Naturę" wędrują najnowsze wyniki Francuzów. Z badań ich wynika, że liczba emitowanych w procesie rozszczepienia neutronów wynosi trzy do czterech.

Z takim trudem montowana sieć konspiracji pęka. Pegram dochodzi do wniosku, że utrzymanie tajemnicy jest niemożliwe, i poleca grupie Fermiego publikować zatrzymaną pracę. Wyniki Francuzów (niezupełnie ścisłe) wskazują na możliwość przeprowadzenia reakcji łańcuchowej. Możliwość ta przestaje być tajemnicą fizyków. Zostają o niej powiadomione rządy walczących państw — w Niemczech Georg Joos pisze w tej sprawie list do Ministerstwa Oświaty, Paul Harteck i Wilhelm Groth zaś do Ministerstwa Wojny; George P. Thomson ostrzega rząd brytyjski o strategicznym znaczeniu prac nad rozszczepieniem uranu; w Związku Radzieckim list o podobnej treści wysyła do prezydium Akademii Nauk Kurczatow ze swymi współpracownikami… A więc całkowita klęska Szilarda w chwili, gdy znajdował się o krok od sukcesu? Historia ta ma ciąg dalszy, w którym bohater zyskuje częściową przynajmniej satysfakcję.

To, czego nie udało się dokonać garstce zapaleńców, urzeczywistniło się w kilku krajach po prostu pod presją politycznych wydarzeń. We wrześniu 1939 r. wybuchła wojna i w państwach w nią zaangażowanych — we Francji, Niemczech i Anglii — wszelkie badania dotyczące rozszczepienia uranu (i innych zagadnień mogących mieć militarne zastosowanie) okryte zostały pełną tajemnicą. Nie o to oczywiście Szilardowi chodziło… Stany Zjednoczone były jednak nadal, formalnie przynajmniej, państwem neutralnym i nie obowiązywały w nim żadne ograniczenia swobody publikacji wyników badań naukowych.

Szilard działał dalej i mając za sojusznika tym razem samego Alberta Einsteina spowodował powołanie do życia komitetu rządowego (w przyszłości przerodzi się on w Komisję Energii Atomowej), który zająć miał się koordynacją badań — i ewentualnie rozważyć kwestię tajności. Jak większość tworów o charakterze biurokratycznym, komitet, kierowany przez Lymona J. Briggsa, nie wykazał jednak nadmiernej aktywności. Sprawę tajności badań nad uranem rząd amerykański pozostawił samym uczonym. Jeśli uznają to za niezbędne — stwierdził na jednym ze spotkań komitetu w końcu kwietnia 1940 r. admirał Harold Bowen — fizycy jądrowi mogą uzgodnić pomiędzy sobą, aby pewne informacje poddawać cenzurze.

Wszystko, co Szilard mógł na razie zrobić, to wstrzymać się z ogłoszeniem własnej pracy, w której na podstawie teoretycznych obliczeń dowodził, że możliwa jest budowa reaktora jądrowego. Tak też uczynił. Był luty 1940 r. W końcu kwietnia udało się Szilardowi przekonać doktoranta Fermiego, Herberta Andersena, że jego praca doktorska (już w korekcie) nie powinna być publikowana. Była to praca na temat „przekroju czynnego węgla na absorpcję neutronów", ważna dlatego, iż wynikało z niej, że węgiel spełniać może w reaktorze jądrowym rolę tzw. moderatora. Fermi był wściekły. Tym razem jednak Pegram, który zmienił tymczasem zdanie, poparł Szilarda i publikacja pracy Andersona została wstrzymana.

Obie te decyzje miały, być może, istotny wpływ na bieg historii. Gdyby ukazała się praca Szilarda, bez wątpienia stałaby się bodźcem do pracy nad konstrukcją reaktorów jądrowych w wielu krajach świata (w tym także w Niemczech). Ogłoszenie pracy Andersona miałoby zapewne niemal natychmiastowy skutek; fizycy niemieccy pracujący nad budową bomby atomowej błędnie uznali węgiel za materiał nie nadający się do roli moderatora i zamiast niego używali niezwykle rzadkiej substancji, ciężkiej wody wytwarzanej przez zakłady Norsk Hydro w Norwegii (zniszczone w dalszej fazie wojny przez alianckich komandosów).

Szilardowi udało się ocenzurować jeszcze jedną informację o trudnej do przecenienia wadze. W końcu maja otrzymał on od Louisa Turnera z Princeton kopię artykułu, w którym Turner dowodził, że bombardując izotop U238 (wiadomo już było, że rozszczepieniu ulega U235) neutronami w reaktorze, otrzyma się nowy pierwiastek, także najprawdopodobniej rozszczepialny. Istotnie, Turner miał rację; pierwiastek ten nazwano później plutonem. Praca Turnera — jak się miało wkrótce okazać — była najprostszym przepisem na budowę bomby atomowej. Takiej, jaka w sierpniu 1945 r. zniszczyła Nagasaki.

Turner wycofał, za namową Szilarda, swą pracę z redakcji „Physical Review", Szilard zaś, bogatszy o nowy argument, ponownie — tym razem posługując się pośrednictwem Harolda Ureya — podnosi kwestię tajności badań nad rozszczepieniem. Przychodzi mu z pomocą przypadek. Kolejny „przeciek" w „Physical Review" (dwaj fizycy z Berkeley donoszą o trans-mutacji uranu w neptun; nie wiedzą, że jest to pierwszy krok prowadzący do „wymyślonego" przez Turnera plutonu) wywołuje falę protestów, także w Anglii, gdzie schroniła się część fizyków paryskich. Sprawa dojrzewa wreszcie do rozstrzygnięcia. Na tym etapie decydującą rolę spełnia Gregory Breit, fizyk z uniwersytetu stanu Wisconsin, świeżo wybrany na członka Narodowej Akademii Nauk. W początkach czerwca udaje mu się przekonać kolegów z Narodowej Rady Badań o konieczności cenzurowania publikacji naukowych. W ciągu kilku tygodni, działając w porozumieniu z Fermim, Ureyem, Wignerem i innymi wybitnymi fizykami, Breit obejmuje całkowitą kontrolę nad publikacjami amerykańskich uczonych dotyczącymi reakcji rozszczepienia. Wojska hitlerowskie posuwają się tymczasem w głąb Francji, której klęska zdaje się już pewna.

Historia ta, która ostatecznie zakończyła się zrzuceniem bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki, jest dość niezwykła przez to, że dziwnym zrządzeniem losu jedno ze strategicznie najdonioślejszych odkryć „czystej" nauki zbiegło się w czasie z najbardziej krwawą ze wszystkich wojen. Uczonym, którzy poczuwali się do moralnej odpowiedzialności za konsekwencje prowadzonych przez siebie badań, nie udało się zapobiec użyciu nowej śmiercionośnej broni. Być może jednak intuicji i energii Szilarda zawdzięczamy, że pierwsza bomba atomowa nie wybuchła nad Moskwą lub Londynem...


*

Tekst pochodzi ze zbioru Oblicza nauki (Warszawa 1986). Publikacja w Racjonaliście za zgodą Autora.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Wstrzymał słońce...
Korzenie nauki

 Dodaj komentarz do strony..   


« Historia nauki   (Publikacja: 16-12-2004 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Krzysztof Szymborski
Historyk i popularyzator nauki. Urodzony we Lwowie, ukończył fizykę na Uniwersytecie Warszawskim. Posiada doktorat z historii fizyki. Do Stanów wyemigrował w 1981 r. Obecnie jest wykładowcą w Skidmore College w Saratoga Springs, w stanie Nowy Jork.
Jest autorem kilku książek popularnonaukowych (m.in. "Na początku był ocean", 1982, "Oblicza nauki", 1986, "Poprawka z natury. Biologia, kultura, seks", 1999). Współpracuje z "Wiedzą i Życie", miesięcznikiem "Charaktery", "Gazetą Wyborczą", "Polityką" i in.
Dziedziną jego najnowszych zainteresowań jest psychologia ewolucyjna, nauka i religia. Częstym wątkiem przewijającym się przez jego rozważania jest pytanie o wpływ kształtowanych przez ewolucję czynników biologicznych i psychologicznych na całą sferę ludzkiej kultury, a więc na nasze zachowania, inteligencję, życie uczuciowe i seksualne, a nawet oceny moralne.

 Liczba tekstów na portalu: 31  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Mężczyzna niepotrzebny
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3817 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365