Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.812.390 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 725 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Nawet najdalsza podróż zaczyna się od pierwszego kroku.
 Światopogląd » Światopogląd naukowy

Nauka i światopogląd [1]
Autor tekstu:

Gdy Napoleon zapytał Laplace’a, dlaczego w jego traktacie o mechanice niebios nie ma wzmianki o Bogu, usłyszał w odpowiedzi: „Panie, ta hipoteza nie była mi potrzebna". Swoje ateistyczne czy agnostyczne nastawienie światopoglądowe uczony uzasadniał przez odwołanie się do nauki. Mniemał coś takiego: „Uznaję tylko takie hipotezy, które są niezbędne dla nauki". Z drugiej strony, gdy Newton obliczał daty rozmaitych wydarzeń biblijnych od stworzenia świata, to jego poszukiwania były motywowane wiarą.

Na pierwszy rzut oka

nauka wpływa na światopogląd i odwrotnie

- światopogląd wpływa na naukę (dla uproszczenia sprawy, w tych uwagach wstępnych ograniczam światopogląd do kwestii stosunku do religii). Bliższe rozpatrzenie sprawy pokazuje, że nie jest ona bynajmniej prosta. W przypadku ewentualnego wpływu światopoglądu na naukę jest przecież tak, że uczeni o różnych światopoglądach zgadzają się, co do treści teorii naukowych. Jeśli zatem światopogląd wpływa na naukę, to tylko w ten sposób, że kieruje ku poszukiwaniom zgodnym z religią, np. w przypadku kosmologicznej teorii Wielkiego Wybuchu czy wersji teorii ewolucji koherentnej z opowieścią znaną z Biblii. Wszelako tak naprawdę chodzi nie o hipotezę Wielkiego Wybuchu czy teorię ewolucji, ale ich pro-teologiczne interpretacje. Drugi kierunek, tj. od nauki do światopoglądu też nie jest jasny, skoro uczeni zgadzający się w sprawach naukowych podzielają rozmaite i wzajemnie niezgodne światopoglądy. Wygląda więc na to, że rzeczone związki mają charakter faktyczny i niejednoznaczny, a w każdym razie nie logiczny. To ostatnie znaczy, że „z opinii światopoglądowych nie wynikają logicznie twierdzenia naukowe i na odwrót". I takiej też tezy zamierzam bronić. Jest ona dość powszechnie akceptowana, gdy mowa o relacji od światopoglądu do nauki, natomiast mniej w kierunku przeciwnym. Niemniej jednak, myślę, że można mówić o światopoglądzie naukowym.

Metodyczny sposób zabrania się do dyskutowanej kwestii winien rozpoczynać się od

definicji światopoglądu i definicji nauki.

I tak uczynię, aczkolwiek muszę wyznać, że nie wierzę w możliwość powszechnie akceptowalnego zdefiniowania obu tych kategorii. Definicja czegokolwiek może być albo sprawozdawcza, albo projektująca, albo regulująca. Intuicje związane ze światopoglądem (nauką) są tak różnorodne, iż definicja sprawozdawcza zdaje się niemożliwa lub niespójna. Definicja projektująca musiałaby wybrać jedną z intuicji jako podstawową, a to zawsze rodzi pytanie, dlaczego tę, a nie akurat inną. Wreszcie, definicja regulująca dziedziczy wady obu poprzednich.

Ktoś może powiedzieć, że wybrzydzam, bo definicję obu kategorii łatwo znaleźć w słownikach i encyklopediach, zwłaszcza filozoficznych. To zależy, przynajmniej, jeśli rzecz dotyczy światopoglądu. Z pewnym zdziwieniem skonstatowałem, że mniej więcej połowa posiadanych przeze mnie źródeł (a mam ich sporo) nie zawiera hasła „światopogląd". Nie sądzę, by ktokolwiek uważał, że światopogląd jest czymś mało ważnym. Nie jest też oczywiście tak, że autorów odstrasza wspomniana wielość intuicji, bo gdyby tak było, to napisanie słownika czy encyklopedii filozoficznej byłoby niemożliwe. Wydaje mi się, że dla wielu, dokładniej dla tych, którzy chcą odróżniać filozofię od światopoglądu, ta druga kategoria nie zasługuje na filozoficzne zainteresowanie. Jeśli już coś znajdujemy, to mniej więcej tyle: światopogląd jest zespołem przekonań na temat świata jako całości, syntezą wiedzy i ocen, zawierającą odpowiedzi na podstawowe pytania dotyczące człowieka, jego miejsca w świecie i postępowania. Ogólnikowość tego sformułowania jest aż nadto widoczna. Kanonicznie dodaje się też uwagi na temat wielości światopoglądu. Dobre i to na początek.

Nawet jeśli naukę daje się opisać prościej niż światopogląd, to margines nieokreśloności jest i tak spory. Nie wdając się w dyskusję skorzystam z pewnego ujęcia wyraźnie nawiązującego do tradycji popperowskiej, aczkolwiek, o ile mi wiadomo, sam Popper z niego nigdy nie korzystał. Potraktujmy naukę jako dwuosobową grę pomiędzy Badaczem a Naturą. Celem Badacza jest odkrywanie tajemnic Natury, celem Natury jest jej ukrywanie (ta antropomorfizacja Natury jest potrzebna, bo chcemy obu partnerów traktować dualnie). Badacz dysponuje strategią, czyli metodą naukową (strategia Natury nie musi nas interesować w szczegółach, a jeśli ktoś chce, to może ją traktować jako antymetodę). Istota sprawy polega na tym, że naukę chcemy traktować jako grę sprawiedliwą, tj. taką, w której żaden z partnerów nie dysponuje strategią dyktatorską, tj. taką, której aplikacja prowadzi do wygranej niezależnie od posunięć przeciwnika. Znaczy to, że metoda naukowa nie zapewnia automatycznie zwycięstwa Badacza nad Naturą. I odwrotnie, antymetoda nie zapewnia automatycznie zwycięstwa Natury mad Badaczem. Mówiąc krótko: metoda naukowa (i anty-metoda) jest zbiorem procedur zawodnych, tj. takich, które mogą prowadzić do błędu. Nie wiemy, czy wszystkie tajemnice natury zostaną kiedyś odkryte, tj. nie wiemy, czy istnieją problemy naukowe zasadniczo nierozstrzygalne, czy też są takowe wedle wiedzy obecnej. Być może jest tak, że odkrycie wszystkiego wymaga nieskończonego czasu. Jeśli tak, to ponieważ ludzkość będzie trwała tylko przez skończony czas, trzeba pogodzić się z myślą o tym, że uzyskana wiedza nigdy nie pokryje się z możliwą. Tedy, zawodność metody naukowej i płynąca z tego niepewność, co do trafności wyników nauki zdają się być jej definicyjnymi właściwościami. Z Popperem zgadza się ta idea przynajmniej w takim punkcie: każde twierdzenie naukowe może okazać się fałszywe. Historia zdecydowanie potwierdza taki obraz przedsięwzięcia naukowego.

Nie ma możliwości opisu światopoglądu

w sposób analogiczny do podanej wyżej charakterystyki nauki. Nie istnieje bowiem „metoda światopoglądowa". Nie znaczy to rzecz jasna, że nie ma sposobów tworzenia światopoglądu. Nie są to jednak metody, tj. systematycznie, powtarzalnie i świadomie stosowane procedury. Charakterystyczna właściwość światopoglądu, czasem, ale zbyt rzadko przywoływana, polega na tym, że istnieje on nie po prostu, ale jest zawsze jakiś, np.: naukowy, religijny, pozytywistyczny, materialistyczny, idealistyczny, mechanistyczny, estetyzujący, polityczny, ateistyczny itd. Wskazują one na punkty (można je nazwać punktami stałymi) brane z religii, nauki, sztuki i zapewne z innych dziedzin, wokół których dany światopogląd jest zorganizowany w przeświadczeniu kogoś, kto jest jego wyznawcą. Dwie dodatkowe uwagi są tutaj na miejscu. Po pierwsze, podane określniki są globalne (np. naukowy, religijny, ale także chrześcijański) lub lokalne (np. pozytywistyczny, mechanistyczny). Dalej będę zajmował się tylko globalnymi. Po drugie, nie mogą być stosowane do nauki. Niektóre konteksty byłyby bzdurne, np. „nauka naukowa", rażące, np. „nauka religijna" czy „nauka estetyzująca", lub nad wyraz mylące, np. „nauka pozytywistyczna" (można mówić o pozytywistycznej interpretacji nauki, ale nie o nauce pozytywistycznej).

Nie potrafię dokładnie odpowiedzieć na pytanie, na czym polega organizacja danego światopoglądu wokół jego punktu stałego. Na pewno jest tak, że rozmaite światopoglądy są dane historycznie i kulturowo. Ale to, jak i kto wybiera, zależy nie tylko od uczestnictwa w doświadczeniu społecznym, ale też od indywidualnych decyzji. Znowu ograniczmy się do światopoglądu wyznaczonego przez stosunek do religii. Rzeczy tak ułożyły się w historii naszego gatunku (nie zaprzeczam, że nie jest to przypadkowe), iż ludzie są wychowywani religijnie. Wiek młodzieńczy przynosi wątpliwości religijne i tzw. niebo w płomieniach. Niekiedy kończy się to odejściem od religii i szukaniem innego punktu organizującego wybory światopoglądowe, ale częściej nie narusza pierwotnej niszy, aczkolwiek może ją modyfikować. Wychowanie areligijne ciągle nie jest powszechne, podobnie jak konwersje w tę lub inną stronę w wieku dojrzałym. Wszystko to są obserwacje psychologiczno-socjologiczne, wedle aktualnego stanu spraw, zwłaszcza w Polsce. Trudno powiedzieć, co przyniesie sekularyzacja, nieunikniona, jak zdaje się, w sporej części świata, przynajmniej tej, jaką zamieszkujemy.

Struktura światopoglądu

jest złożona i zawiera twierdzenia o świecie (w gruncie rzeczy chodzi o zdania egzystencjalne, tj. uznające istnienie czegoś w świecie w szerokim sensie, czyli obejmującym również tzw. transcendencję nadprzyrodzoną), oceny i reguły postępowania. Na razie to tylko odnotowuję. Światopogląd globalny (przypominam, że o takim jest mowa) ma to do siebie, że dostarcza odpowiedzi na te pytania, które jego zwolennik uznaje za światopoglądowe właśnie (ich zakres jest funkcją danego światopoglądu). Odpowiedzi te są ponadto traktowane jako niewątpliwe. Gra światopoglądowa, jeśli już użyć takiego określenia, nie jest sprawiedliwa w wyżej wyłuszczonym sensie. Znaczy to, że przeświadczenia światopoglądowe, dopóki są żywione, uważa się za trafne, niezależnie od posunięć przeciwnika, tj. zwolennika innego światopoglądu. Uważam, że podstawowa różnica epistemologiczna pomiędzy nauką a światopoglądem zasadza się właśnie na tym, że pierwsza stosuje strategię nie-dyktatorską, a drugi — dyktatorską. Stwierdzenie to zapewne wzbudzi protest ze strony przedstawicieli niektórych światopoglądów, np. naukowego. Powiedzą oni, że wzorem nauki są skłonni do rewizji swoich postaw światopoglądowych. Wszelako czym innym jest postawa, a czym innym jest jej wytwór. Twierdzę, że światopogląd póki jest akceptowany, póty uchodzi za niewątpliwy. Wyjaśnię to na następującym przykładzie. Odróżnia się ateizm (teza, że Boga nie ma) i agnostycyzm (nie twierdzę, czy Bóg jest, i nie twierdzę, że Go nie ma). Przypuśćmy, że agnostyk (przynajmniej mojego pokroju) jest przypierany do muru w następujący sposób: „Bez wykrętów, proszę. Głosisz tezy negatywne o tym, czego nie twierdzisz. Niemniej jednak coś chyba utrzymujesz w sprawie egzystencji Istoty Najwyższej". Na takie dictum agnostyk winien powiedzieć chyba tak: „Dowód spoczywa na tym, kto głosi tezę pozytywną, tj. że Bóg istnieje. Ponieważ nie podano takowego dowodu, nie mogę uznać, że Bóg istnieje. Póki co, przyjmuję, że nie istnieje". W konsekwencji, agnostyk postępuje tak, jakby Boga nie było i traktuje to przeświadczenie jako niepodlegające wątpieniu. Jeśli ktoś powie, że w nauce jest podobnie — a w takim razie różnica leży nie w istocie, ale w stopniu — nie będę kłócił się, lecz dodam, że różnica jest i tak poważna.

Ze struktury i epistemologicznego statusu światopoglądu biorą się dalsze jego właściwości, w szczególności, polemiczność wobec innych przeświadczeń światopoglądowych, skłonność do radykalnej obrony własnego światopoglądu (nawet kosztem wyrzeczeń ostatecznych w rodzaju gotowości do poświęcenia własnego życia), jego ekspansywność (tj. skłonność rozszerzania na nowe kwestie), misyjność światopoglądowa (tj. skłonność do przekonywania na rzecz własnego światopoglądu) czy zaangażowanie emocjonalne. I jest wreszcie tak, że trudno mówić o światopoglądzie w oderwaniu od własnego. Co więcej, ktoś, kto przypadkowo znalazł się w obliczu dyskusji światopoglądowej, a wcześniej nie zastanawiał się nad swoim światopoglądem, nieuchronnie musi go sobie zidentyfikować, przynajmniej w zarysie.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Wierzyć czy wiedzieć? Kilka słów o światopoglądzie naukowym
Nauki ścisłe a obraz Wszechświata

 Zobacz komentarze (11)..   


« Światopogląd naukowy   (Publikacja: 31-07-2006 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jan Woleński
Wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Wybitny przedstawiciel współczesnej filozofii analitycznej, jedna z najbardziej znaczących postaci współczesnej filozofii polskiej. Ma wykształcenie filozoficzne i prawnicze. Jest kontynuatorem Szkoły Lwowsko-Warszawskiej, pracuje m.in. nad filozofią języka i epistemologią. Napisał blisko czternaście książek, a także wiele rozpraw, artykułów, tłumaczeń, głosów w dyskusjach, felietonów i aforyzmów, m.in. Z zagadnień analitycznej filozofii prawa, Quaestiones ad philosophiam analyticam iuris pertinentes (1980); Filozoficzna szkoła lwowsko-warszawska (1985); Metamatematyka a epistemologia (1993); W stronę logiki (1996); Okolice filozofii prawa (1999); Epistemologia, 3 tomy (2000); Granice niewiary (2004). Jest członkiem rad redakcyjnych czasopism: Studia Logica, Synthese, The Monist, Studies in Eastern European Thought, Filozofia nauki. Od 2000 roku jest przewodniczącym Polskiego Towarzystwa Logiki, Metodologii i Filozofii nauki. Jest także członkiem wielu naukowych towarzystw m.in.: Polskiego Towarzystwa Matematycznego, Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, American Mathematical Society, Aristotelian Society i wiedeńskiego Institut Wiener Kreis.

 Liczba tekstów na portalu: 2  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: List trzech profesorów do wszystkich, których to dotyczy, czyli do wszystkich
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4961 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365