Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.220.011 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 679 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Religia jest jak robaczek świętojański, potrzebuje ciemności, żeby błyszczeć"
 Społeczeństwo » Laicyzacja

Gorąca debata na zimnej północy
Autor tekstu:

W tym samym czasie, gdy w Polsce przebiega burzliwa debata z ateistycznymi plakatami w tle, przez Norwegię przetoczyła się debata z jednej strony odmienna, albowiem nie dotycząca bezpośrednio religii, ale z drugiej strony mająca pewne punkty styczne, bo wychodząca z wartości oświecenia. Owa debata stanowi pretekst do zapoznania się z racjonalizmem i irracjonalizmem w wydaniu skandynawskim, które z kilku powodów zasługują na nasze zainteresowanie. Po pierwsze, warto dodać niuansów do obrazu kraju, który w ostatnich latach stał się drugim domem dla rosnącej grupy Polaków, kraju długo wywołującego jednolite skojarzenia ze spektakularną przyrodą i dobrobytem a ostatnio obecnego w mediach głównie w związku z masarką dokonaną przez Andersa Breivika na wyspie Utøya. Po wtóre, dobrze jest zapoznać się z inicjatywami racjonalistów spoza granic Polski, bowiem mogą okazać się inspirujące.

Tytułem wstępu można powiedzieć, że Norwegowie to zeświecczony naród. Wprawdzie w odróżnieniu od Polski luterańska Norwegia do niedawna — a konkretnie do maja tego roku — miała zapisaną w konstytucji państwową religię, ale pozostaje faktem, że na przestrzeni dziesięcioleci tak aktywnych jak i formalnych członków kościoła konsekwentnie ubywa. Ów ubytek notuje się skrupulatnie, a dane udostępnia na stronach internetowych Kościoła Norwegii. Naturalnie trzeba wspomnieć o istnieniu środowisk ewangeliczno-protestanckich oraz religijnych wspólnot reprezentujących zgoła inny obraz religijności niż główny nurt społeczeństwa w Norwegii i będących swego rodzaju reliktem przeszłości. Norweska scena polityczna ma też swych chrześcijańskich demokratów z marnymi 5,5 % procentami poparcia. Innym zdecydowanie nieświeckim elementem społeczeństwa jest muzułmańska mniejszość (ok. 3.3% ludności kraju wg danych z 2008). Tym niemniej główny nurt społeczeństwa pozostaje zdecydowanie świecki.

Tyle tytułem zarysowania krajobrazu religijnego społeczeństwa norweskiego. Tak się jednak składa, że o ile świecki charakter społeczeństwa i dobrobyt z reguły nie sprzyjają rozwojowi wybujałej religijności, to same w sobie nie gwarantują niepodzielnego panowania racjonalistycznych cnot: krytycyzmu i sceptycyzmu. Od kilku lat z zainteresowaniem przyglądałem się wysiłkom norweskich humanistów, sceptyków i wolnomyślicieli na polu swego rodzaju „humanistycznej ewangelizacji" społeczeństwa oraz szerzenia standardów racjonalizmu. Wprawdzie Norwegii nikt nie kojarzy z zabobonem, a jednak działacze ruchów humanistyczno-racjonalistycznych mają pełne ręce roboty, bowiem przestrzeń publiczna pęka w szwach od wykwitów myśli alternatywnej i różnych form szarlatanerii. Zapnijcie pasy, oto krótka przejażdżka po alternatywnej Norwegii.

Według Centrum Informacyjnego Terapii Alternatywnych blisko połowa Norwegów poddała się jakiejś formie alternatywnej terapii w ciągu ostatniego roku. Środki wydane na najróżniejsze niekonwencjonalne metody szacuje się na ponad 1,5 miliarda koron rocznie. W ocenie norweskiego Urzędu Statystycznego rynek tego typu usług zwiększył się o ponad 50% w porównaniu z latami 90. W norweskich mediach często pojawia się księżniczka Märtha Louise wykształcona jako fizjoterapeutka, ale najlepiej znana z propagowania cudownego uzdrawiania (healing) oraz bliskich kontaktów z aniołami i duchami zmarłych. W szranki z nią może śmiało stawać Joralf Gjerstad (znany także jako Snåsamannen) brylujący w mediach norweski jasnowidz, znachor oraz lokalny polityk i autor książek, który rzekomo uzdrowił tysiące ludzi. Gjerstad odrzucił dotychczas propozycje przetestowania swych zdolności w sposób obiektywny i buduje swoją popularność na anegdotach. Gjerstad został odznaczony srebrnym orderem królewskim w uznaniu zasług. Których konkretnie? Tego nigdy nie pojąłem. Jednym z popularnych alternatywnych norweskich portali jest Nyhetsspeilet.no stanowiący kwintesencję najbardziej obłąkanych teorii konspiracyjnych począwszy od klasycznego repertuaru (chemitrails czy Iluminati) a skończywszy na gorączkowym poszukiwaniu drugiego i trzeciego dna ataków Breivika z lipca 2011.

Uff, tyle tytułem szybkiej przejażdżki tą barwną stroną Norwegii. Jako remedium na zawroty głowy przedstawmy oponentów myślenia oderwanego od rzeczywistości. Filarami racjonalizmu są:

— Istniejące od 1956 roku Stowarzyszenie Humanistyczno-Etyczne z internetowym czasopismem Fritanke.no (Wolna Myśl) i Humanist.no (Humanista)

-Związek Skepsis (Sceptycyzm) który powstał jako przeciwwaga dla rosnącej popularności idei spod znaku okultyzmu i New Age. Skepsis jest związkiem niezależnym, ale powiązanym z CSICOP i ECSO (Skeptics in Europe).

Istnieją też inne inicjatywy czy to w postaci podkastów czy też blogów. Do tych ostatnich zalicza się blog Unfiltered Perception, który podbił norweską blogosferę, a którego autor oprócz konwencjonalnej palety bzdur ze szczególną namiętnością rozprawia się z pseudomedycyną i homeopatią.

Nic bodaj nie narobiło takiego szumu jak kampania Ingen liker å bli lurt (Nikt nie lubi, kiedy się go oszukuje) oraz świeża produkcja norweskiej telewizji państwowej NRK — Folkeopplysningen (dająca się przetłumaczyć jako oświecenie czy też oświata powszechna lub ludowa). Te dwa przedsięwzięcia stanowią najnowszą odpowiedź na swoisty sen rozumu i brak krytycyzmu w przestrzeni publicznej. Bowiem kiedy bardzo wysoko postawiony funkcjonariusz policji Hanne Kristin Rohde przyznaje na łamach prasy, że znachor — wspomniany wyżej Gjerstad — uzdrowił jej syna i podsumowuje „On ma zdolności (ponadnaturalne) i nic mnie nie przekona, że tak nie jest", sceptyczne umysły czują się sprowokowane. Oto wysoki przedstawiciel instytucji państwowej, która ma za zadanie mozolne dochodzenie do prawdy, badanie poszlak i dowodów i wyciąganie wniosków, zaczyna od z góry powziętego wniosku i oświadcza, że nic nie zmieni jej zdania! A przecież ów incydent spada raczej do kategorii symptomów niż odosobnionych dziwactw.

„Nikt nie lubi, kiedy się go oszukuje" to społeczna kampania i rękawica rzucona wszelkiej maści szarlatanom żerującym na łatwowierności, która wystartowała w marcu 2011 pod egidą Stowarzyszenia Humanistyczno-Etycznego. Mimo, że od początku podkreśla się, że akcja nie jest wymierzona przeciw religijnym przekonaniom jako takim, wielu w odruchu obronnym nie zrozumiało jej prostego przekazu dającego się podsumować jako „myślcie i nie dajcie się zrobić w konia". W ramach swojej działalności inicjatywa reaguje na nieudokumentowane stwierdzenia, rozpowszechnia materiały oświatowe, pozyskuje do propagowania swojego przesłania znane twarze i jest obecna w mediach elektronicznych.

Jakiś czas później, bo w lipcu 2012, na froncie pojawiły się posiłki w postaci programu „Folkeopplysningen". Prowadzący program fizyk imieniem Andreas Wahl przygląda się krytycznym okiem zalewowi alternatywnych ofert, medycynie niekonwencjonalnej i różnym bezpodstawnym stwierdzeniom.

Obie inicjatywy nadepnęły na odcisk środowiskom alternatywnym wywołując falę złości, polemiczną wojnę na portalach społecznościowych, burzliwe dyskusje na łamach największych dzienników, a nawet skargę do norweskiego odpowiednika KRRITV ze strony rozwścieczonego stowarzyszenia homeopatów. Przypomina to wojenkę, wytoczoną przez środowiska katolickie w reakcji na ateistyczne plakaty w polskich miastach.

Skąd taka nadwrażliwość na krytykę z perspektywy racjonalizmu oraz nauk ścisłych? Osobiście odnoszę wrażenie, że norweskie społeczeństwo konsensusu, w którym dość długo  ton dyktowali lewicujący humaniści ze swoją niechęcią wobec nauk ścisłych oraz strachem przed „biologizmem" [ 1 ] stanowi żyzną glebę dla takich postaw obronnych. W tym przypadku problemem numer 1 mogło być samo postawienia sprawy na ostrzu noża, nijak niemające się do ducha kompromisu, zaś problemem numer 2 mogło być wymierzenie ciosu swoistemu relatywizmowi, który zadomowił się świadomości społeczeństw zachodu. W myśl owego relatywizmu stwierdzenie, że istnieją z jednej strony pobożne życzenia a z drugiej fakty, z jednej strony idee lepsze a z drugiej gorsze, teorie wypróbowane jak i te których nic nie potwierdza, traktuje się jako przejaw autorytarnego myślenia. Ot taka postmodernistyczna, kontrkulturowa konwencja myślenia. Tym można tłumaczyć, że na tę racjonalistyczną ofensywę zareagowały tak broniące swego terenu środowiska alternatywne jak i intelektualiści broniący tego rozmytego, dwuznacznego obrazu świata, tej postmodernistycznej zasady nieoznaczoności.

Na zakończenie pokrzepiający przykład tego, że tupnięcie nogą i powiedzenie „basta" może zadziałać i pokrzyżować plany siewcom bzdur pasożytującym na ludzkiej naiwności. Nie tak dawno temu Norwegię raczył odwiedzić (w cudzysłowie) „Dr" Robert Young, hochsztapler i promotor tzn. diety zasadowej lub alkalicznej. Young to człowiek, który ma swój własny przepis na walkę z m.in. rakiem czy cukrzycą i był oskarżony o praktykowanie medycyny bez stosownej licencji w 1995. Ku swojemu rozgoryczeniu musiał odwołać trzy z czterech wystąpień na swym norweskim tournée. Porady zdrowotne udzielane przez Younga w ramach jego cynicznej działalności są na tyle niebezpieczne, że środowisko sceptyczne podniosło rwetes, który poskutkował. „Oczerniony" dobroczyńca pohukiwał i groził podaniem oszczerców do sądu, ale na razie skończyło się na pustych pogróżkach.

Tę krótką przejażdżkę po norweskim polu bitwy między rozsądkiem i mrzonkami, wypada zakończyć zapytaniem, czy podobne inicjatywy na skrzyżowaniu tradycji oświeceniowych i ochrony konsumenta nie wyszłaby na zdrowie Polakom? Od lat słyszę argument, że znormalnienie Polaków to kwestia czasu, kwestia wymiany pokoleniowej. Tymczasem ten nie tak odległy, bogaty i nowoczesny kraj dowodzi jako żywo, że ani zamożność społeczeństwa, ani dostęp do technologii i informacji, ani wreszcie swoiste religijne zobojętnienie — choć same w sobie są upragnione — nie przynoszą nam gwarancji, że wartości racjonalizmu staną się wartościami panującymi w życiu publicznym.

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (9)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Pouczające w tym kontekście były potyczki, które toczono kilka lat temu w środkach przekazu po emisji programu Hjernevask (Pranie mózgu), który to wziął na tapetę klasyczny spór o naturę i wychowanie (nature and nurture) i skonfrontował z jednej strony poglądy reprezentantów nauk społecznych, psychologów czy też reprezentantów tzn. gender studies a z drugiej wyniki badań np. neurobiologów czy biologów ewolucyjnych. Przy tej okazji obnażona została niezrozumiała niechęć, a nawet pogarda przedstawicieli nauk społecznych wobec nauk przyrodniczych.

« Laicyzacja   (Publikacja: 18-11-2012 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Sławomir Budziak
Skandynawista. Studiował na Uniwersytecie Gdańskim oraz Uniwersytecie w Oslo. Obecnie mieszka w Brnie.

 Liczba tekstów na portalu: 3  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Proces Jiřígo D.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8507 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365