Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.205.634 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 309 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Ilekroć się twierdzi, że nauka lub religia może badać tylko pewną określoną dziedzinę albo stawiać sobie tylko pytania pewnego szczególnego rodzaju i tak dalej, tylekroć mamy prawo podejrzewać, że dokonuje się nadmiernych uproszczeń i arbitralnych ograniczeń.
 Światopogląd » Humanizm

O humanizmach i dwudzielnym pniu humanitaryzmu [3]
Autor tekstu:

Zaangażowania w cudzy interes życiowy szczere i silne potrzebują zazwyczaj skuteczności, nie znoszą, mówiąc ewangelicznie, drzew nieowocujących i ziem jałowych. Dbając o dobro cudze, dbamy także o własne, także wtedy, kiedy o tym nie myślimy: unikając niepowodzenia cudzej sprawy, unikamy poczucia własnej bezsilności, odniósłszy w cudzej sprawie sukces, zyskujemy chcąc nie chcąc nie tylko na satysfakcji moralnej, ale też na poczuciu własnej mocy i godności. Lecz także silnie odczuwana potrzeba owocnego działania, nawet sprzężona z silną potrzebą posiadania instruktywnej wiedzy, nie spełnia jeszcze warunków poszukiwanej tu swoistości: wiedza odczuwana jako pewna i wystarczająca nie musi nią być bowiem w rzeczywistości.

Trudno byłoby zaprzeczyć, że coś w rodzaju humanitaryzmu należało do czynników konserwujących odwieczne wzorcze tradycje. Między innymi troska o dobro cudze i wspólne sprawiała, iż tak wielką, mało krytyczną wagę przywiązywano do obyczaju przodków, opinii i rad rodziców, przestróg proroków i mędrców. Niewątpliwie także tutaj ma jedno ze swych źródeł wysoka ocena religijnych i innych pouczeń o siłach nadnaturalnych. Paradoksalnie, z podobnej troski i odpowiedzialności potrafi wyrastać ateizm, racjonalizm, krytycyzm wobec tradycji etycznej. I — oczywiście - jej konfrontowanie z wynikami badań naukowych. Tak tam, jak i tutaj daje znać o sobie przemożne zapotrzebowanie na informacyjne i doradcze narzędzia pomocy. Tutaj jednakże — i to jest chyba istotne novum — pojawia się coraz silniejsze wyczulenie na to, że narzędzia pomocy mogą i powinny być ulepszane.

Dokonuje się rewolucyjna przemiana, a można ją uznać za jeden z najważniejszych etapów rozwoju postaw humanitarystycznych. Tworzy ją zmienione poczucie odpowiedzialności — z silnym akcentem na unikanie fikcji i iluzji. Na unikania iluzji i fikcji wszędzie tam, gdzie cudzy interes życiowy może z ich winy doznać uszczerbku: trzeba rozwijać umysł i wiedzę także w taki sposób, jak gdyby na każdym kroku groziła człowiekowi wiedza niewystarczająca, przestarzała lub naukowo zdyskwalifikowana. W tej kardynalnej zmianie tkwi zarazem przełomowa różnica w stosunku do większości etyk religijnych: z tego to właśnie względu etyki takie jawią się dzisiaj nierzadko jako lekkomyślne lub nieuczciwe. Wraz z rozwojem nauki i z rosnącą jej oceną czynna życzliwość dla ludzi coraz mniej ufa tradycji: w terapiach medycznych, w wychowaniu dzieci, w etycznej ocenie obyczajów. Rodzi się poczucie odpowiedzialności nieufne i niespokojne — sceptyczna, samokrytyczna troska o ludzi i zwierzęta.

Poczuwszy się odpowiedzialna w ten sposób, staje się czymś w rodzaju cura quaerens intelellectum. Życzliwa — ze swej pierwotnej natury — mądrości mędrców, filozofów, poetów, proroków, przeszukuje, nie bez nadziei na skarby, etyczny dorobek ludzkości, stwierdzając w końcu, że sprawa jest złożona: że, niestety, cenne wskazania etyczne i elementy rozumnej wiedzy przytłacza balast naiwności i nakazów moralnych nieużytecznych lub szkodliwych. Dekonstruując myślenie pierwotne, osądom rozumu i sprawdzającej praktyki chce poddawać także konsekwencje idei etycznych. Nie znaczy to jednak wcale, iżby była tu nieomylna. Doświadczenie uczy, że nie uniknie uwikłań w sprzeczne z nią ideologie polityczne i gospodarcze. Lecz to już nieco inna sprawa, trudna i pełna pułapek.

6. Młodsza gałąź o niedojrzałej nazwie. Zgodnie z brzmieniem tej przenośni, wówczas to właśnie, od momentu szybszego rozwoju nauki, na naturalnym pniu potrzeb pomocności i solidarności zaczyna krzepnąć nowa gałąź humanitaryzmu. Ta, którą tekst niniejszy nazywa „humanitaryzmem krytycznym", a którą trzeba by nazwać nieco precyzyjniej.

Zwróćmy w tym celu uwagę na ten czynnik nowszej świadomości etycznej, którym jest dowartościowanie oczywistej skądinąd obserwacji, że nie sposób wspierać ani siebie, ani innych bez rozpoznawania koniecznych ku temu warunków. Że w życiu społecznym niezbędne jest branie pod uwagę także uwarunkowań takich, które wykraczają poza efekty wychowania, poza dobrą wolę i wnętrze człowieka ku uwarunkowaniom zewnętrznym. To ze względu na tę przecież świadomość, nie bardzo umiejącą siebie nazywać, tak ważne staje się zdobywanie niebałamutnej wiedzy.

Nazwawszy taką postawę „kondycjonalizmem", od łacińskiego słowa „condicio" oznaczającego warunek, humanitaryzm dostrzegający takie wyzwania można nazwać „kondycjonalistycznym". Kondycjonalizm — to — trzeba by tu dodać — opisowo-postulatywna teoria budowana, przez autora niniejszych rozważań, na potrzeby humanitarystycznej etyki niezależnej. Jako mający służyć etyce, która w swych aspiracjach do oddziaływań jak najowocniejszych wykracza poza nauczanie dobrych intencji, pryncypiów i cnót, wyrasta kondycjonalizm z potrzeb podobnych do tych, które zrodziły polską etycznie dowartościowaną prakseologię: chce pobudzać do działań i zachowań jak najmniej sprzecznych ze swymi intencjami, jak najmniej podatnych na manipulacje i oddziaływania błędnych intuicji.

Niezależnie od tego uściślenia nazwy, doprecyzowania wymaga typ owych ważnych dla humanitaryzmu warunków. Podkreślmy tu tylko, że humanitaryzm kondycjonalistyczny chce dbać o uwarunkowania obu wspomnianych wyżej typów. Że bierze pod uwagę nie tylko uwarunkowania wewnętrzne, w ludzkiej świadomości — przez oświatę i owocną prospołeczną edukację, lecz także zewnętrzne, o których stanowią odpowiednie układy sił w społeczeństwie. Do tej bliższej charakterystyki należy również świadomość, jak wiekopomne ulepszenia ludzkiej egzystencji i koegzystencji powstały w bardzo wielu dziedzinach życia na tej właśnie drodze.

Omawiany trend zaczął dojrzewać, jak zaznaczono, dopiero w naszych czasach. Jednakże, podobnie jak wyżej, w owej charakterystyce humanitarysty, by tak rzec, jako takiego, także tutaj można mówić o pewnym, niemal ponadczasowym typie ludzkim. Jak tam, tak i tutaj szczególność rozpatrywanego typu czy modelu funkcjonowała i funkcjonuje nie tylko jako sui generis różnica swoista, lecz także jako wzorzec w sensie przykładu do naśladowania.

Zaczyna taki człowiek lub typ człowieka, jak każdy ulepszyciel, od emocjonalnego sprzeciwu i krytyki. Na przykład — od kwestionowania rodowych sentymentów i rodzinnej zemsty, etycznego partykularyzmu i szkodliwego prawodawstwa, wiary w straszydła i w strasznych bogów. Wpływa niekiedy na poglądy wielu pokoleń, jako -na przykład — antyczny filozof czy filozofujący poeta, antykościelny średniowieczny mistyk, religijno-społeczny heretyk, teoretyzujący rewolucjonista czasów niedawnych. W naszym czasie — to bodaj najczęściej krytyk religii, autorytarnej etyki, asocjalnej ekonomii politycznej, „czarnej pedagogiki", nadmocy rządzących, motłoszenia rządzonych przez wielkie media.

Jeśli jest miłośnikiem myśli dawnej — i może nie tylko wtedy — czyta chętnie o swych poprzednikach, zwykle oświeceniowych, lecz w zasadzie z każdej epoki. Cieszy się też zapewne, jeśli natrafi przypadkiem na twierdzenie, na przykład u wcześniejszych masonów, iż takie etyczne tendencje są prastare. Nie musi tu mieć wyrobionego zdania, lecz nie przegapi dodawanej tu tezy, że humanitarystyczna, „projektująca" krytyka społeczeństwa istniała zawsze jako „niejawny" nurt kultury.

7. Konflikty w rodzinie. Humanitaryzm krytyczny, im bardziej świadomy siebie, tym większe ma trudności ze swym starszym konarem lub bratem: z jednej strony docenia jego udział w niezliczonych aktach pomocy, z drugiej — nie godzi się z jego brakiem dociekliwości, trudno mu też akceptować jego podatność na działania manipulantów. Odgrywanie podejrzanych ról nie jest tu przy tym problemem przejściowym.

Nie ma przecież takich czasów, w których by ten starszy brat lub konar nie był pożądanym i chętnym, choć zwykle nie bardzo tego świadomym, partnerem dobrych interesów — lub jeśli kto woli — akumulacji władzy i majątku. Nie może być też inaczej — jest od młodszego nie tylko znacznie tańszy, ale też — nawet w funkcji wspomagania upośledzonych i wyzyskiwanych — przynosi panującym raczej zysk niż szkodę: nie wymaga drogich infrastruktur społecznych, powszechnie dostępnej oświaty i służby zdrowia, społeczeństwa obywatelskiego ani jakiejkolwiek rzeczywistej demokracji, tandetną dobroczynnością ma zastępować realizację ekonomicznych, socjalnych i kulturowych praw człowieka; bez większych oporów gotów jest zwalniać państwo od służenia ludziom, niekiedy głosi nawet szczególną moralną wyższość pomocy, której udzielamy dobrowolnie i z potrzeby serca. Zapotrzebowanie na taką swoją rolę zawdzięcza nie tylko ideologicznym indoktrynacjom, lecz także poziomowi edukacji etycznej w świecie.

Mimo znacznych, w ostatnich dwóch stuleciach, postępów oświaty oraz wiedzy o społecznych dobrostanach, ton nadaje po dziś dzień wychowanie moralne prehistoryczne. Zastanawiająco niedaleko odbiegające od bezrefleksyjności, z jaką młode zwierzęta uczą się od starszych członków stada, co jadalne i zdrowe, a co szkodliwe i trujące. Uzupełnia taką niewerbalną edukację skupioną na sprawach bytowych zazwyczaj tylko nauka moralna o tym, na jaką aktywność można sobie pozwolić bez narażania się na gniew i sankcje ze strony innych osób. O satysfakcjach mogących płynąć ze świadomego harmonizowania własnych interesów z interesem cudzym ewentualne nauczanie wychowawców jest z reguły ogólnikowe i mętne. Jak w przednaukowych czasach, zdaje sie nie zawierać wiedzy na przykład o tym, jak umiejętnie wzmacniana wiara w siebie nie tylko zapobiega resentymentom, lecz skutkuje także rozwojem postaw prospołecznych. Trudno zaprzeczyć, że w ostatnich dziesięcioleciach nabiera globalnego zasięgu nauczanie tolerancji. Zderza się ono jednak z uprawianą przez sporą garść polityków, duchownych, dziennikarzy edukacją ku wartościom partykularnym, wyznaniowym i narodowym lub egoistycznie rodzinnym, a dopełnia ludzkiej wzajemnej nieżyczliwości wychowanie do konkurencji i sukcesu. Aż dziw bierze, że mimo to postawa humanitarna nie zanika w świecie, a trudno się dziwić, iż humanitaryzm krytyczny rozwija się dość ospale.

Bez specjalnej, korekcyjnej oświaty wiele względnie prostych spraw pozostanie hermetycznie zamkniętymi przed większością ludzi. Tym bardziej koncepcje etyczne nazywane tutaj kondycjonalizmem mogą pozostawać mało zrozumiałe. Nie bez znaczenia może być także słaba recepcja ogólniejszej wiedzy o człowieku i najprostszych konstatacji filozoficznej antropologii.

Ilu nauczycieli zechciałoby, na przykład, nauczanie etyki zaczynać od tej — zdawałoby się — elementarnej obserwacji, iż główną etyczną swoistość człowieka w stosunku do innych zwierząt stanowi szczególna zdolność do akumulacji zasobów materialnych i władzy? A przecież nie skądinąd, jak stąd właśnie wynikają podstawowe szkody, które czyni człowiek człowiekowi. Przede wszystkim przez to, że skutkiem owej akumulacji są skrajne różnice mocy między ludźmi i społecznościami. I że rodzi się z nich samoczynna tendencja do budowania pionowych układów władzy. Zdziwienie z powodu nieupowszechniania takich teoretycznych podstaw etyki byłoby jednak naiwne: niezależnie od siły odwiecznych tradycji równościowych także tutaj owe naturalne hierarchizujące tendencje mają coś do powiedzenia. Swego rodzaju grzech pierworodny!


1 2 3 4 5 Dalej..


« Humanizm   (Publikacja: 17-02-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jerzy Drewnowski
Ur.1941, historyk nauki i filozof, były pracownik PAN, Akademii Lessinga i Uniwersytetu Technicznego w Cottbus, kilkakrotny stypendysta Deutsche Forschungsgemeinschaft i Biblioteki Księcia Augusta w Wolfenbüttel. Współzałożyciel Uniwersytetu Europejskiego Viadrina we Frankfurcie nad Odrą. Pracował przez wiele lat, w Polsce i w Niemczech, nad edycją „Dzieł Wszystkich” Mikołaja Kopernika. Kopernikowi, jako uczonemu czynnemu politycznie, poświęcił pracę doktorską. W pracy habilitacyjnej zajął się moralną i społeczną samoświadomością uczonych polskich XIV i XV wieku. Od 1989 r. mieszka w Niemczech, wiele czasu spędzając w Polsce - w Jedlni Letnisku koło Radomia, gdzie wraz ze Stanisławem Matułą stworzył nieformalne miejsce spotkań ludzi duchowo niezależnych z kraju i zagranicy. Swoją obecną refleksję filozoficzną zalicza do „europejskiej filozofii wyzwolenia”. Nadaje jej formę esejów, wierszy i powiastek filozoficznych.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 24  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Niezapomniane oko Polifema. Opowiadanie dla licealistów
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8754 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365