|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe
Unia Europejska supermocarstwem XXI wieku? [1] Autor tekstu: Piotr Napierała
Celem pomysłodawców Unii Europejskiej z lat 50 była misja promowania praw człowieka i godności politycznej w świecie.
Powodzenie w tym promowaniu wymaga iście mocarstwowej pozycji. Oczywiście
wiadomo, że wszelkie prognozy mogą
być nietrafione, lecz niektóre przesłanki przyszłej mocarstwowości lub jej
braku możemy dostrzec już dziś analizując politykę mocarstwa, a zwłaszcza
siłę przebicia tej polityki w rozgrywkach mocarstw, obojętnie czy są to państwa
giganty jak USA, sojusze gospodarczo-polityczne jak UE czy mówiąc językiem
Huntngtonowskim „cywilizacje udające państwa" jak Chiny [ 1 ].
Interesować mnie więc będą kolejno:
1.
Skuteczność
polityki zagranicznej i dyplomacji UE
2.
Polityka
wojskowo-obronna UE
3.
Społeczna
spójność populacji zamieszkującej kraje UE
4.
Elastyczność i potencjał naukowo-technologiczny UE
Najpierw
jednak omówię kilka ogólnych wizji roli UE w polityce późnego XXI wieku. Tu
największym chyba euro-optymistą jest Mark Leonard, urodzony w 1974 roku,
politolog brytyjski, autor książek takich jak: Why Europe Will Run the 21st
Century (2005) i What
Does China Think (2008). Leonard
uważa, że to Unia Europejska, lub szerzej Europa będzie dominować w XXI
wieku, a nie USA. Jego zdaniem, UE wydaje się często słaba i martwa, gdyż
patrzymy na nią oczyma Amerykanów, przy których twardym
militarnym podejściu, „miękka siła" dyplomatów z UE zdaje nam się słabością.
Tymczasem Leonard uważa, że wielką zaletą tego europejskiego taktu,
jest to, że UE wciąga inne państwa w orbitę swych wpływów nie antagonizując ich. Brytyjski autor przekonuje, byśmy
nie patrzyli na Europę i UE jak na biurokratycznego potwora, lecz na
rewolucyjny model współpracy międzypaństwowej przyszłości, przypomina też,
byśmy pamiętali, że Unia powstała wg
projektu Jeana Monneta, w celu zapobieżenia
wojnom i promocji liberalnej demokracji, co czyni [ 2 ].
Recenzent
Leonarda, dziennikarz „Guardiana", Martin
Jacques, związany z LSE Asian Research Centre, jest bardziej sceptyczny;
nie sądzi, by Unia przekroczyła granice Europy w swym dziele pokojowego
wchłaniania nowych państw. Jacques uważa też, że potępienie amerykańskiego
unilateralizmu u Leonarda, ma więcej
wspólnego z poczuciem moralnej wyższości wobec topornych działań USA, niż z faktami. Jacques nie zgadza się
też z tezą, że o przyszłości decydować będą organizacje takie jak MERCOSUR czy ASEAN, lecz UE i kilka państwa narodowych
[ 3 ].
Jacques przyznaje, że UE stanowi nowy rodzaj wpływu cywilizacyjnego, nie
przecenia siły tego wpływu [ 4 ]. W swej książce o Chinach Leonard zauważa wzrost Chin, uważa go za trwały, i co więcej podkreśla, że już w XIX wieku Chińczycy postanowili wykorzystać
zachodnią „wiedzę funkcjonalną" (yong),
do utrzymania chińskiej „istoty" (ti) [ 5 ].
Co ciekawe nie koncentruje się na słabościach nowych Chin, np. wobec Zachodu, co robi np.
Robyn Meredith, która słusznie zauważa paradoksy takie jak ten, iż
mimo, że co druga para butów na świecie jest
made in China, choć często
powinny się nazywać: made by Americans/Europeans
in China, jako, że zachodnie inwestycje to ok. 40 % tego, co Chiny wytwarzają
[ 6 ]. A to przecież oznacza ogromną zależność od Zachodu. Chińczycy,
jak pisze Leonard, lubią
wprawiać Europejczyków i Amerykanów w zakłopotanie liczbami dotyczącymi
ich kraju, jeśli wierzyć Fareedowi Zakarii, działa to szczególnie na
zamieszkałe przez naród gigantomanów USA. Co ciekawe, w książce o Chinach
Leonard już nie pisze o nich jako o uczniu UE.
Fareed Zakaria, amerykański autor
hinduskiego pochodzenia, za potęgę XXI wieku uznaje USA, odmawia
im co prawda szansy na absolutną hegemonię.
Być może mamy tu do czynienia z pewnym przejawem wishful
thinking lub pisania ku pewnemu „pokrzepieniu serc" po obu stronach
Atlantyku. Autorzy amerykańscy i to zarówno konserwatywni tacy jak Robert
Kagan czy Samuel Huntington jak i liberalni
jak Francis Fukuyama czy Zakaria starają
się zwykle obronić USA. Europejczycy są mniej pewni swego, ale też nie kalają
własnego gniazda. Najbardziej z głośnych amerykańskich autorów w pułapkę wishful
thinking popada chyba Huntington, który w swej głośnej książce zajmuje
się udowadnianiem, że kraje współpracują coraz częściej według klucza
cywilizacyjnego [ 7 ],
ale paradoksalnie daje wiele szans
meksykańskim próbom stania
się krajem północnoamerykańskim [ 8 ].
Jako konserwatysta Huntington
atakuje liberalne marzenia (np. liberał Ian Buruma apaleuje zawsze by nie
przeceniać różnic miedzy Zachodem i Wschodem [ 9 ])
nadzieję w imię stałości, choć polityka USA, której wyraźnie broni jest w przeciwieństwie do chińskiej, zdecydowanie idealistyczna (w wydaniu
demokratyczno-liberalnym). Zresztą
Huntington życzyłby sobie raczej twardej polityki USA bez sentymentów na wzór
Azjatyckiej. Co chwilę u Huntingtona natykamy się na „azjatycki
optymizm" pochodzący z odrzucenia „dekadenckiego Zachodu", co
ma dowodzić i istotnie dowodzi że Azja nie jest już zapatrzona na Zachód
[ 10 ]
choć sam wcześniej pisał, że Azja jedynie nadrabia zaległości (równa do
Zachodu), a odwrót Zachodu jest jedynie względny. Słabe punkty wizji
Huntingtona są jednak słabościami konserwatyzmu jako ideologii, nakazującej
bardzo partykularne spojrzenie na wartości społeczne i polityczne. Dlatego
zarzucano mu mitotwórstwo i przesadne akcentowanie różnic miedzy cywilizacjami
przy jednoczesnym niedocenianiu tych wewnątrz-cywilizacyjnych. Liberałowie
mogliby mu też zarzucić traktowanie wolności politycznej jako wytworu zachodu
zamiast stanu swobody obywatelskiej i ekonomicznej. Z drugiej jednak strony, ma
rację, że modernizacja nie musi oznaczać westernizacji [ 11 ], i tego właśnie obawia się liberalny Zachód.
Dla Huntingtona Zachód jest jedną całością,
mającą swe centrum w Waszyngtonie. Broni konstytucji USA i jej liberalnych treści z konserwatywnych powodów, jak rasowy republikanin z USA. Broniąc American
Creed (wolność, indywidualizm, odpowiedzialność itd.), Huntington gromi
multikulturalistów, chcących „zmienić Amerykę w miniaturę świata"
[ 12 ].
Europa w jego wizji jest tylko moralnym księżycem USA. Gdy liberał
Fukuyama, pisał w Nadzie, że po upadku ZSRR, liberalne demokracja
zatryumfuje wszędzie, Huntington
wieszczył, iż z końcem Zimnej Wojny, starcia miedzy komunizmem a liberalizmem, zastąpią starcia między
cywilizacjami i religiami. Świat Huntingtona jest jednak zbyt statyczny by jego
wizje przekonywały.
Jak dalece nasi futurolodzy motywowani są
przez własny Weltanschauung? W głośnej i nieco szalonej książce George’a Friedmana (ur. 1949), Amerykanina
żydowsko-węgierskiego pochodzenia, widzimy zniechęcenie
Colina Powella do „starej Europy", która zapomniała o wdzięczności wobec
USA, co prowadzi go do szybkiego wysłania Niemiec i Francji
na śmietnik historii [ 13 ].
Natomiast daje on wielkie szanse Polsce i Turcji, nie mając zbyt przekonujących
argumentów. Widać wyraźnie autorzy z USA lubią (i rozumieją) państwa
narodowe, nie lubią i nie pojmują UE. Przy
tym wszystkim, Friedmann jest sceptyczny co do potęgi Chin, które jego zdaniem
będą zachowywać się raczej biernie pod względem strategicznym [ 14 ].
Ameryce przepowiada kłopoty, ale i utrzymanie pozycji supermocarstwa. Opowiada o USA tonem starego zachowawczego w poglądach mędrca [ 15 ].
Przewiduje sojusz między Rosją a Paryżem i Berlinem, co zbliża go do
polskich nacjonalistów [ 16 ],
jest to wielka niekonsekwencja: po
co Rosji sojusz z rzekomymi „trupami"? Ostatnio modnym tematem w Internecie
była mapa Europy 2035 roku. Rosyjscy politolodzy przepowiadali rychłe bardziej
(Szkocja, Katalonia), lub mniej prawdopodobne (Lotaryngia, arabska Marsylia)
podziały w Europie [ 17 ], w czasach, kiedy sami resztką sił trzymają Syberię...
Żaden chyba poważniejszy autor nie
przewiduje gorszego scenariusza dla UE i Europy niż amerykański historyk rodem z Wrocławia, Walter Laqueur (ur. 1921),
który opuścił nazistowskie Niemcy w 1938 roku. Jego apokaliptyczna wizja
Europy jako mało znaczącego wyludnionego skansenu pełnego muzeów i restauracji dla bogatych turystów z Chin, oparta jest o takie
nękające UE problemy jak brak
głębszych reform emerytalnych, walki o krótszy tydzień pracy, wzrost
wydatków na opiekę społeczną, spadek dzietności, wzrost przestępczości,
zanadto masową imigrację i rosnące uzależnienie od rosyjskiego gazu i nafty.
Lacqueur narzeka na przykład, że w Europie nie powstają żadne nowe
spektakularne budowle, zapewne szukając w niej odpowiedników szanghajskich
drapaczy chmur [ 18 ],
choć to normalne,
że nie buduje się ich tam, gdzie kapitalizm już ma swoją infrastrukturę.
Wrocławianin krytykuje Leonarda,
przypisując mu nadmierny „optymizm lat 90", czyli wynikający z rozpadu ZSRR, choć książka Leonarda została wydana dopiero w 2005 roku.
Laqueur krytykuje też Martina
Hüfnera, za jego książkę: Europa: Die Macht von Morgen i zawarte w niej
stwierdzenia, jakoby Europejczycy byli bardziej dalekosiężnie myślący,
tolerancyjni i międzynarodowi niż Azjaci i Amerykanie, nie będąc wcale pewny
czy Hüfner może tak
powiedzieć. Tymczasem Martin Hüfner mówi też, że UE z jej 450 milionami
mieszkańców i konsumentów, przetrzyma
obecny kryzys, bo jest coraz odporniejsza i mocniejsza. Hüfner nawołuje też do ratowania strefy euro i podkreśla
sukcesy niemieckiej opartej na eksporcie gospodarki [ 19 ].
Pozostaje mieć nadzieję więc, że to raczej Hüfner, a nie Lacqueur ma rację, w końcu, ten ostatni nie stawiał złamanego szeląga na niemieckim programie
liberalnych reform: Agenda 2010 [ 20 ],
które wielkie wrażenie zrobiły na Zakarii. Lacqueur sięga obficie po
argumenty typowe dla konserwatystów; Europa upada, bo rodzi się mniej dzieci,
te zaś się nie rodzą, bo instytucja rodziny jest atakowana i przeżywa kryzys
[ 21 ].
Nie wspomina, ani o tym, że w krajach o społecznie przeważającym profilu
konserwatywno-religijnym dzietność wcale nie jest większa (np. w Polsce i Hiszpanii jest znacznie mniejsza niż we Francji czy Szwecji), ani o alternatywach dla klasycznego małżeństwa itd. Tak samo jak zapewne nie chce
wiedzieć, że tabletka antykoncepcyjna jest rzadko używana na katolickim południu
Europy, choć to właśnie Hiszpania i Włochy wloką się w demograficznym
ogonie [ 22 ].
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Samuel Huntington nazywa nazywa Chiny „cywilizacją, która udaje kraj",
vide: S. Huntington, Zderzenie cywilizacji i nowy kształt ładu światowego,
przeł. Hanna Jankowska, Muza, Warszawa 1997. [ 2 ] Vide: M. Leonard, Why
Europe will run the 21st century,
Fourth Estate London 2005. [ 3 ] Tu wypada się zastanowić czy np. Indie nie przypominają bardziej UE niż
np. Francję. W końcu Churchill porównywał Indie do całej Europy, a Gandhi, który postrzegał Europę jako jedna całość kulturową i nie rozumiał sensu wojny „domowej" jaka toczyła się w latach 40,
vide: F. Zakaria, Koniec hegemonii
Ameryki, s. 66. [ 5 ] M. Leonard, Zrozumieć Chiny, s. 63. [ 6 ] R. Meredith, Chiny i Indie. Supermocarstwa
XXI wieku,
s. 103-129. [ 7 ] Huntington wieszczy ostateczną porażkę westernizacji Rosji i Turcji
podkreśla np. sprzeciw Niemiec wobec uznania konieczności odwetu
NATO na agresorze atakującym Turcję, vide: S. Huntington, Zderzenie
cywilizacji i nowy kształt ładu światowego,
s. 237. [ 9 ] Vide: I. Buruma, Misjonarz i libertyn
eros i dyplomacja, przeł. Piotr Rosne, Universitas Kraków 2005. [ 10 ] S. Huntington, op. Cit., , s. 169. [ 13 ] "...do 2040 roku po niegdysiejszej świetności Francji i Niemiec pozostaną
już tylko wspomnienia… A oto szczypta ironii: Europa zapanowała nad światem,
ale nie zdołała zapanować nad sobą. Przez pięćset lat kontynent
rozdzierały wojny domowe i w rezultacie nigdy nie powstało imperium
europejskie (...). Narody europejskie najeżdżały, podbijały i ujarzmiały
resztę świata, a jednocześnie wykrwawiały się w nieustannych wojnach między
sobą..., vide: G. Friedmann, Następne
100 lat. Prognoza na XXI wiek, przeł. Maciej Antosiewicz AMF Plus
Group, Warszawa 2009, s. 36. [ 16 ] "...Podstawową strategią Rosji będzie próba rozbicia NATO i izolowania
Europy Wschodniej. Kluczem do tego będą Niemcy, do których przyłączą
się Francuzi...", vide: Ibidem, s. 137. [ 18 ] W. Lacqueur W., Ostatnie dni Europy.
Epitafium dla Starego Kontynentu, Wyd. Dolnośląskie
Wrocław 2008, s. 9. [ 19 ] Vide: M. Hüfner., Europa: Die Macht von Morgen. Hanser
Verlag, 2006, s. 139. [ 20 ] W. Lacqueur W., Ostatnie dni Europy.
Epitafium dla Starego Kontynentu, s. 119. [ 22 ] S. Griffiths (red.), prognozy.
Trzydziestu myślicieli o przyszłości, przeł. Tomasz Piwowarczyk
,Zysk i S-ka Poznań 2006. « Stosunki międzynarodowe (Publikacja: 23-02-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8769 |
|