Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
203.561.255 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 605 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Jednym z najbardziej odpychających skutków ubocznych mieszania dobra moralnego z "duchowością" jest fakt, iż umożliwia to ogromnej liczbie ludzi zwykłe wałkonienie się kosztem cudzej ofiarności i pracy, ukrywane pod niewypowiedzialnie świętą (..) maską pobożności i głębi moralnej.
 Państwo i polityka » Politologia

Wolne wybory? [1]
Autor tekstu:

Hasło „Wolne wybory" pojawia się przy każdym wspomnieniu transformacji ustrojowej rozpoczętej wyborami 4 czerwca 1989 roku. Co oznacza słowo wolne?

Pojęcie zasady wolnych wyborów w doktrynie bywa różnie rozumiane, nie mniej jednak można wyodrębnić jej zasadnicze cechy. Są nimi:

  • pełna swoboda wyrażania przez wyborców ich woli w nieskrępowanym i wolnym od nacisku władz akcie głosowania;
  • kampania wyborcza stwarzająca równość szans i gwarantująca uczciwą rywalizację kandydatów i opcji programowych wszystkich bez wyjątku komitetów wyborczych;
  • ścisłe i profesjonalne przeprowadzenie całej procedury wyborczej, a przede wszystkim rzetelne ustalenia wyników głosowania;
  • bezstronność i neutralność organów państwowych w trakcie całego procesu wyborczego.

Dla mnie wolne wybory to wybory, w których każdy może kandydować.

W okresie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej wybory nie były wolnymi. Kandydat musiał być zgłoszony przez Front Jedności Narodu a później przez Patriotyczny Ruch Odrodzenia Narodowego. W idei zgłaszanie kandydatów było prawem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej oraz Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego i Stronnictwa Demokratycznego. W praktyce stronnictwa zgłaszały wyłącznie kandydatów spośród swoich członków a i to organy PZPR odpowiednich szczebli dokonywały selekcji zgłaszanych kandydatów. Bezpartyjnych kandydatów zgłaszały organy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.

W okresie III Rzeczypospolitej Polskiej przymiotnik wolne nie został wpisany do listy przymiotników określających wybór posłów na sejm. Art. 96. Konstytucji RP stanowi, że

Wybory do Sejmu są powszechne, równe, bezpośrednie i proporcjonalne oraz odbywają się w głosowaniu tajnym.

Innymi słowy wolność wyborów w Polsce nie jest gwarantowana konstytucyjnie i nikt nie może żądać unieważnienia wyników wyborów na podstawie argumentu, że wybory nie były wolne. Pięcioprzymiotnikowe wybory mieliśmy w okresie PRL. Każdy pełnoletni wyborca miał jeden głos, wybierał bezpośrednio posłów w głosowaniu tajnym a liczba wybranych posłów w rozbiciu na partie odzwierciedlała w proporcji liczbę głosów oddanych na poszczególne partie. Z punktu widzenia litery konstytucji wolność wyborów w III RP nie różni się wiele od wolności wyborów w PRL.

Praktyka wolnych wyborów została określona w zapisach Kodeksu Wyborczego. Porównajmy sobie poszczególne atrybuty wolnych wyborów w PRL i III RP.

Myślę, że zarówno w okresie PRL i III RP swoboda wyrażania przez wyborców ich woli w nieskrępowanym i wolnym od nacisku władz akcie głosowania była podobna. W czasach stalinowskich i gomułkowskich istniała wprawdzie propaganda zachęcająca do głosowania bez skreśleń ale w każdym lokalu wyborczym istniała kabina umożliwiająca skreślanie kandydatów. To Kodeks Wyborczy III RP zezwolił na brak kabiny wyborczej w lokalu. Obecnie w niektórych lokalach istnieją stoły z obudową, które utrudniają wejrzenie w treść skreśleń dokonywanych przez wyborcę ale nie zasłaniają wyborcy, który postanowił wrzucić do urny przedartą kartę do głosowania.

Mieliśmy natomiast w całym okresie PRL nacisk propagandowy i administracyjny na udział w głosowaniu. Sprzyjało to utrwaleniu zasady głosowania bez kreśleń ale nie determinowało jej.

Do zasady ścisłego i profesjonalnego przeprowadzenia całej procedury wyborczej, a przede wszystkim rzetelnego ustalenia wyników głosowania nie można odnieść się jednolicie w całym okresie PRL. Mieliśmy znacząco sfałszowany wynik wyborów do sejmu ustawodawczego w styczniu 1947 roku. Ale mieliśmy też wybory do sejmu IX kadencji w październiku 1985 roku, w których oficjalne ustalenie frekwencji wyborczej i dokonanej przez Konrada Bielińskiego pełnomocnika Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ Solidarność ds. pomiaru frekwencji wyborczej niewiele się różnią. Generalnie w całym kraju frekwencja przekroczyła 50% nawet po odliczeniu głosów tych wyborców, którzy zdecydowali się skreślić wszystkich kandydatów na liście. Działo się tak pomimo wezwania do bojkotu wyborów podpisanego przez czołowych działaczy NSZZ Solidarność. Natomiast często dokonywano skreślenia pojedynczych osób. [ 1 ]

Natomiast w III RP nie mieliśmy przykładów fałszowania wyników wyborów na szczeblu okręgowych komisji wyborczych lub państwowej komisji wyborczej. Niestety, nie udało się wprowadzić do ordynacji wyborczej zapisów utrudniających fałszowanie woli wyborców na poziomie obwodowych komisji wyborczych.



Pojawił się nowy sposób fałszowania wyników wyborów. Są nimi puste obietnice wyborcze składane przez kandydatów i prezesów partii politycznych biorących udział w wyborach. Niewątpliwie obietnice typu: 100 milionów złotych (10 tysięcy złotych po denominacji) z prywatyzacji dla każdego obywatela, 3 miliony mieszkań, obniżenie podatków, zmniejszenie liczebności aparatu urzędniczego czy przywrócenie poprzedniego wieku uprawniającego do emerytury wpływają na wynik wyborów. Natomiast ich niedotrzymanie lub wręcz realizowanie polityki odwrotnej do obiecywanej nie wiąże się z utratą mandatu. Tymczasem powinien być założony rejestr obietnic wyborczych, którego nie zrealizowanie powinien skutkować wszczęciem przez Trybunał Konstytucyjny złożeniem z urzędu.

Podobnie nie ma jednej oceny zasady bezstronności i neutralności organów państwowych w trakcie całego procesu wyborczego w całym okresie PRL. Przed wyborami do sejmu ustawodawczego nasiliły się aresztowania i prześladowania działaczy PSL. Tajne bojówki UB i PPR, niekiedy podające się za partyzantów, dokonywały skrytobójczych mordów. Rozwiązywano organizacje powiatowe stronnictwa co uniemożliwiało im udział w wyborach. Przygotowywano pokazowe procesy polityczne, oskarżano członków PSL o wspieranie zbrojnego podziemia. UB i Grupy Ochronno-Propagandowe sformowane przez Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego i wojsko uruchomiły na wielką skalę machinę propagandy, indoktrynacji i bezpośredniego nacisku na ludność.

Natomiast w dekadzie gierkowskiej i okresie po wprowadzeniu stanu wojennego nie mieliśmy bezpośredniego zaangażowania się aparatu państwa w proces wyborczy poza prowadzeniem agitacji wyborczej. To zaangażowanie się aparatu państwa w działania medialne na korzyść niektórych partii pozostało do dziś. W okresie od 7 do 27 września br. w telewizji publicznej czas antenowy był podzielony bardzo nierówno: Platforma Obywatelska otrzymała 16 godzin, opozycyjna partia Prawo i Sprawiedliwość 15 1/2 godziny, Zjednoczona Lewica 5 godzin, Polskie Stronnictwo Ludowe 3 godziny a cztery mniejsze partie pozaparlamentarne łącznie 3 godziny. Czas antenowy partii Razem wyniósł 8 sekund czyli 7635 razy mniej niż rządzącej Platformy Obywatelskiej. Prezes Telewizji Publicznej określił owe audycje publicystycznymi. Darmowa emisja wynikająca z kodeksu wyborczego ma mniejszą skalę i jest realizowana w czasie mniejszej oglądalności.

Wreszcie ostatni i najważniejszy warunek wolnych wyborów: kampania wyborcza stwarzająca równość szans i gwarantująca uczciwą rywalizację wszystkich kandydatów i opcji programowych. Jak pamiętamy z historii w okresie PRL ten aspekt w ogóle nie był realizowany.

Natomiast w III RP równość szans wszystkich kandydatów może być różnie oceniana. Przede wszystkim ustawa o partiach politycznych dzieli kandydatów na posłów na tych, co są wysuwani przez komitety stworzone przez partie polityczne i przez wyborców. Te pierwsze mogą liczyć na subwencję dla partii, której komitet przekroczył 3% głosów w wyborach. Komitety wyborców na taką subwencję liczyć nie mogą. Z całą pewnością istnienie tej subwencji mocno ukierunkowuje decyzje co do zakładania komitetu wyborczego. Z całą pewnością łamie to wolność wyborów. Można argumentować, że łamie to też art. 32. Konstytucji RP:

Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne.

Zasada bezpośredniości wyborów jest częściowo osłabiana przez praktykę głosowania przede wszystkim na pierwszą osobę na liście a więc głosowania na partię a nie konkretnego kandydata. Likwidację tego nawyku łatwo wprowadzić przez losowanie kolejności kandydatów na liście przez okręgowe komisje wyborcze.

Po drugie mniejsze komitety wyborcze są pokrzywdzone przy rozdziale mandatów. Dzieje się tak z dwu przyczyn. Istnieje próg wyborczy (5% dla partii i 8% dla koalicji partii), którego uzyskanie jest konieczne dla uwzględnienia przy podziale mandatów. Próg ten łamie zasadę proporcjonalności i został wprowadzony celowo dla ograniczenia liczby partii reprezentowanych w sejmie. Jeżeli nawet zgodzić się można z argumentem potrzeby stabilności większości parlamentarnej to niezrozumiałe jest ograniczenie subwencji dla partii politycznych po uzyskaniu pewnego progu tj. 3% dla jednej partii i 6% dla koalicji partii. Co więcej nawet próg dla uwzględnienia przy podziale mandatów nie jest respektowany w praktyce podczas wyborów do samorządu. Z reguły okręgi wyborcze obejmują po 5 mandatów i nawet 10% poparcia w wyborach nie daje przełożenia na mandat radnego. Oba powyższe ograniczenia skutecznie blokują stopniowe powiększanie się partii aż do uzyskania zdolności przekroczenia progu 5% w wyborach parlamentarnych.

Trzecim argumentem podnoszonym przez przeciwników uznania obecnych wyborów w pełni wolnymi jest sprawa finansowania reklamy poszczególnych komitetów. W tym roku PO i PiS zamierzają maksymalnie wykorzystać limity ustanowione w kodeksie wyborczym, czyli na kampanię wydadzą po mniej więcej 30 mln zł. Obie partie zaciągnęły już kredyty. PiS 20 mln zł a PO 6 mln ale ciągle ma otwartą linię kredytową. Znacznie mniej wyda Zjednoczona Lewica: 6-7 mln zł, w tym kredyt 1,5 mln zł i Nowoczesna Ryszarda Petru 4,5 mln zł, w tym kredyt 2 mln zł.


1 2 Dalej..
 Zobacz komentarze (7)..   


 Przypisy:
[ 1 ] "Tygodnik Mazowsze" nr 146 z 14 listopada 1985, str. 4.

« Politologia   (Publikacja: 03-11-2015 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Rafał Zieleniewski
Działa społecznie m.in. w Polskiej Unii Lokatorów. Mieszka w Warszawie
 Strona www autora
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9931 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365