Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.038.534 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 654 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
"Sursum corda, ale nie wyżej mózgu."

Dodaj swój komentarz…
BartJ - sprostowanie
małe sprostowanie do "lamanizmu" i tego wszystkiego co napisał autor który jak to się ciągle niestety jeszcze zdarza przenosi swoje uprzedzenia ze złej interpretacji religii katolickiej jak i innych religii w stosunku do wszystkiego co odbiega od czysto dogmatyczno racjonalncyh neurotycznych w stosunku do tego poglądów. W buddyzmie nie ma dogmatów jak zresztą w każdej religii, nie ma takiego Boga o jakim mówi autor czy mówiono kiedyś chodzi o miłość w buddyzmie nazywa się to pustka z tego samego powodu Dalajlama mówił "nawet jeśli Bóg istnieje (chodzi o taką interpretacje) to radziłbym na niego nie liczyć" właśnie z powodu miłości i tego by być dobrym człowiekiem, człowiek przebudzony nigdy nie kłamie jego moralność jest nieuwarunkowana, dogmaty stają na drodze do przebudzenia(i trzeba je wszystkie odrzucić) zresztą Gautama nazwany póńiej Buddą mówił o tym"wiesz w to co sam sprawdziłeś i co przynosi powodzenie Tobie oraz innym" czy "bądźcie sami dla siebie śwaitłem", buddyzm nie wynika ze ślepej wiary ale z doświadczenia mało tego idzie w parze z nauką jak każda religia, psychoterapia polega na tym samym co praktyka buddyjska na przebudzeniu(czyli pozbycie się ukształtowanego w wyniku traktowania urojenia ego chodzi o to oddzielenie od świata) nierozumie autora dlaczego uważa, że Dalajilama miałby po coś kokietować z nauką nie ma ona po prostu takiego znaczenia jak dla nas z tych właśnie powodów większy nacisk kłądą na uzdrowienie umysłu i tak znajdują szczęście(zresztą to jedyny sposób żeby je znależć), w sumie myśląc
racjonalnie to jest to również proste i z tego samego powodu w zen umysł traktowany jest jak kolejny zmysł,
czytam filozofie nieważne jaką przeczuwam jak każdy, że rozumienie słów nie wystarcza, chociaż zwykle nie chcemy tego widzieć (o gorsza
z powodu złęj interpretacji tej z powodu której mamy uprzedzenia nie chcemy widzieć inaczej) ale mecze sie i przelamuje
, wiem, że nie mogę odnależć w książkach spełnienia ani radości
bo jeśli by tak było to odnaleźliby go wszyscy którzy potrafią czytać,
czytam dalej książke buddyjską, "mówić można o tym nawet i tysiąc lat itp... ani religia, ani filozofia, psychologia do tego nie porwadza...itp"
wiem, że ta odrębność jest uwarunkowana oprócz tego mam w sobie przeczucie oprócz tego tą nadzieje która zawsze jest w każdym z nas
, no to kierując się rozumem wiem, że powieniennem spróbować zresztą bez obaw bo skoro na tym polega również psychoterapia nic mi nie grozi.
Autor: BartJ Dodano: 05-11-2005
Reklama
Mariusz Agnosiewicz - Odp.
Nie bardzo rozumiem sensu tego "sprostowania" do mojego tekstu. Autor komentarza chyba go nie zrozumiał. Natomiast co do twierdzenia:

>buddyzm nie wynika ze ślepej wiary ale z doświadczenia mało tego idzie w parze z nauką jak każda religia

Jeśli nawiązuje to do lalaizmu o którym pisałem w swoim tekście to byłoby to bardzo obłudne twierdzenie biorąc pod uwagę dawną zaściankowość lamaizmu i blokowanie przezeń docieranie na jego obszary zdobyczy nowoczesnej nauki i techniki. To są fakty, a że dziś się to zmieniło - pewnie zresztą mała w tym zasługa lamaizmu - to nie upoważnia wcale do takich hurraoptymistycznych tez. KAtolicy przemilczają ciemną historię swego Kościoła, czy znajdą się zachodni apologeci, którzy będą tuszować dawną obskurancką rolę lamaizmu? Byłoby to cokolwiek groteskowe.
Autor: Mariusz Agnosiewicz Dodano: 06-11-2005
B. Zemanek - autor nie wie o czym pisze
Autor stawia tezę (przynajmniej można tak domniemywać, bo myśl przewodnia gubi następnie się w gąszczu cytatów nie zawsze związanych z tematem), że jedyną odpowiedzią na pytanie skąd się wzięła współczena nauka jest śledzenie losów myśli greckiej. Teza co najmniej dyskusyjna: historyk myśli chińskiej J. Needham określił ją jako nonsens ok. 40 lat temu. Polecam tegoż autora "Wielkie Miareczkowanie", Warszawa, PIW, 1984, rozdział 1.

Stwierdzenie, ze "z wysokim stanem nauki świata zachodniego nie można w jakikolwiek sposób wiązać religii i myśli chrześcijańskiej" jest po prostu nieprawdziwe. Po pierwsze, poznanie natury bylo w mysli chzescijanskiej droga do poznania Boga, stad tez wiekszosc wczesnych europejskich naukowcow po-starozytnych to ludzie Kosciola. Po drugie, nauka wspolczesna daleko by bez logiki i starannego myslenia dedukcjonistycznego nie zaszla - a ta wlasnie rozwineli (choc w zastosowaniu do inych celow) scholastycy sredniowieczni. Oczywiscie bez "drugiej nogi" w postaci indukcjonizmu nauka nowoczesna ie zaistnialaby. Tylko, ze rownanie "nauka=baconowski indukcjonizm" to pol-prawdy, a pol-prawda to jak wiadomo...

N ajakiej podstawie autor twierdzi ze np. Europejczycy z X w. "trwali w czystym chrześcijaństwie [...] jaki wyłania się z Biblii i z pism pierwszych chrześcijan" pojac nie moge. On tez nie zadbal o to by tak kategorycznie goloslowne stwierdzenie udokumentowac.

Autor sugeruje, ze upadek chinskiej mysli naukowej nastapil (lub nastepowal) juz ok. I w. n.e. Swiadczy to jedynie o glebokiej ignorancji autora w tej kwestii. Ponownie polecam "Wielkie Miareczkowanie" (calosc) lub najlepiej, choc w Polsce to niemal niedostepne "Science and Civilization in China" takze J. Needhama, ktorego od lat 60. ukazalo sie cos ze 11 tomow. Skupiony na wynalazkach skrot popularnonaukowy to "Geniusz Chin" Roberta Temple'a, Warszawa: Ars Polona, 1994.

Stwierdzenie, ze "Chiński empiryzm również nie zdołał uniezależnić się od innych kierunków filozofii: korzystanie ze zmysłów nie zdominowało innych sposobów poznania" jest kompletnym pustoslowiem. Jakich kierunkow filozofii? Jakie byly te inne sposoby poznania? Poza tym, jesli Chiny na cos cierpialy to na brak TEORII, nie empiricznych obserwacji.

Nie neguje wilkosci S. Reinacha, ale czy na temat taoizmu nie ma pozycji bardziej wspolczesnych niz tez sprzed 75 lat? Komentarz dot. XIX w. taoizmu, nawet jesli prawdziwy nic nam nie mowi o taoizmie, powiedzmy z II w.n.e. Jest to "drobiazg", ktory autor pomija. 1500 lat w ta czy w tamta... Nie wspominajac juz o fundamentalnym rozroznieniu miedzy filozofia taoistyczna (daojia) a taoistyczna religia (daojiao). Proponuje "Krotka historie filozofii chinskiej" Feng Youlana lub ksiazke S. Bykowa oraz "Religie Chin" Wasiliewa, dla uzupelnienia brakow.

Wobec powyzszego, cytowanie o wspolczesnych praktykach fengshui jest juz kompletna strata czasu i przestrzeni dyskowej - jest po prostu zpelnie nie na temat. Autor udowadnia jedynie nieznajomosc zasad rozumowania loicznego: "Dziś, wskutek przymusowej ateizacji pod rządami komunistycznymi, efekt jest taki, że zabobon nie tylko nie niknie, ale wręcz się umacnia". Moze i prawdza, ale jedna z drugiego zadna miara nie wynika.

Z calosci artykulu widac glownie, ze autor religii rozmaitych nie lubi i nie chce mu sie zaprzatac glowy rozwazaniami zaleznosci miedzy taka czy inna religia a nauka, woli zamiast tego przepisywac bardzo dlugie cytaty z dziel niekoniecznie najnowszych (mam nadzieje ze sa to przynajmniej klasyki na miare Webera).
Autor: B. Zemanek Dodano: 11-11-2005
Mariusz Agnosiewicz - Odp.
>Autor stawia tezę (przynajmniej można tak domniemywać, bo myśl przewodnia gubi następnie się w gąszczu cytatów nie zawsze związanych z tematem), że jedyną odpowiedzią na pytanie skąd się wzięła współczena nauka jest śledzenie losów myśli greckiej.

Główną odpowiedzią. I w całym tym komentarzy nie było niczego kontra, co mogłoby tą koncepcją choćby zachwiać.

>Teza co najmniej dyskusyjna: historyk myśli chińskiej J. Needham określił ją jako nonsens ok. 40 lat temu.

I co z tego wynika, że komuś koncepcją ta się nie podoba? Jeszcze niewiele.

>Stwierdzenie, ze "z wysokim stanem nauki świata zachodniego nie można w jakikolwiek sposób wiązać religii i myśli chrześcijańskiej" jest po prostu nieprawdziwe.

Jest prawdziwe, jak najbardziej.
Można to wprawdzie kwestionować nie rozumiejąc na czym tak naprawdę chrześcijaństwo polega, gdzie jest jego istota, a gdzie pod powłoczką chrześcijańską mamy ducha czy kulturę "pogańską".

>Po pierwsze, poznanie natury bylo w mysli chzescijanskiej droga do poznania Boga, stad tez wiekszosc wczesnych europejskich naukowcow po-starozytnych to ludzie Kosciola.

Dawno nie słyszałem równie bzdurnej tezy. To, że większość była związana z kościołem wynikało li tylko z tego, że wówczas tylko w ramach zakonu czy kościoła można było zajmować się "próżnowaniem" i "rozmyślaniem" a nie ciężką harówką na chleb. Poza tym w średniowieczu jedyna inteligencja wiązała się praktycznie z życiem zakonnym. Takie czasu. W czasach nowożytnych coraz niej naukowców czy odkrywców to księża czy zakonnicy a to dlatego, że coraz łatwiej można było robić to poza zakonem. Dziś kiedy jest to najłatwiejsze - liczba odkrywców i naukowców pochodzących ze stanu duchownego jest bliska zeru.

>Po drugie, nauka wspolczesna daleko by bez logiki i starannego myslenia dedukcjonistycznego nie zaszla

To było w starożytności.

> a ta wlasnie rozwineli (choc w zastosowaniu do inych celow) scholastycy sredniowieczni.

Jeśli dokonania scholastyki miałyby być tak istotne, to ciekawe dlaczego nauka zachodnia nie rozwinęła się wraz ze scholastyką, lecz głównie kiełkowała akurat wtedy gdy scholastyka kostniała i odchodziła w cień. A jednocześnie wtedy, kiedy zaczęto odkrywać dorobek starożytny, kiedy pojawił się odnowiony kult i moda na "antyk".

>N ajakiej podstawie autor twierdzi ze np. Europejczycy z X w. "trwali w czystym chrześcijaństwie [...] jaki wyłania się z Biblii i z pism pierwszych chrześcijan"

W aspekcie zainteresowania kulturą, nauką i filozofią. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa było ono znikome wśród wyznawców czy nawet "teoretyków", podobnie jak i w X w. na Zachodzie.

>jesli Chiny na cos cierpialy to na brak TEORII, nie empiricznych obserwacji.

Tak, i głównie przez to nie Chiny stały się zalążkiem współczesnej nauki, myśli naukowej, lecz "zachód".

Ponieważ autor komentarza praktycznie ograniczył się do pyszałkowatych złośliwości i odsyłania do lektur (to najprostszy sposób "krytyki"), więc i ja zakończę jedynie odesłaniem autora do jednej z najnowszych książek podejmujących ten temat, która przyniosła prawdziwy przełom w naszym postrzeganiu znaczenia Grecji i starożytności dla nauki nowożytnej i odebrała praktycznie całkowicie jakiekolwiek podstawy do uroszczeń jakichkolwiek zasług przez chrześcijaństwo: www.racjonalista.pl/ks.php/k,1103
Autor: Mariusz Agnosiewicz Dodano: 11-11-2005

Pokazuj komentarze od najnowszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365