Ze stopki redakcyjnej wynika, że autora teksu należy postrzegać jako autorytet w dziedzinie , o której traktuje ów tekst. Niestety po przeczytaniu artykułu mam pewnego rodzaju rozdwojenie ocenowe.
O ile zasadnym jest dopatrywanie się w postawie USA szeregu działań naruszających prawa człowieka samych z siebie lub poprzez nieusankcjonowanie określonych międzynarodowych norm prawnych, o tyle dziwnym się wydaje, że autor taką postawę Stanów Zjednoczonych zauważa dopiero obecnie.
Autor odnosi się do deklaracji prezydenta Roosevelta z lat czterdziestych ubiegłego stulecia, jako początkującej zaistnienie norm cywilizacyjnych przynależnych każdemu człowiekowi, obecnie zwanych potocznie prawami człowieka. Osądzenie zbrodniarz wojennych jest jakoby dowodem zastosowania takich norm.
Tak, to wszystko może i prawda, ale przecież już wtedy Stany Zjednoczone stosowały "podwójną moralność" - z jednej strony szumnie osądzały zbrodniarzy, a z drugiej przyzwalały na przerzut do USA naukowców niemieckich współtworzących hitlerowską machinę zagłady. Zgoda na Jałatę; nie do końca umotywowane zrzucenie drugiej bomby atomowej; segregacja rasowa w szkołach; poczynania wojsk amerykańskich w Indochinach; strzelanie do studentów w 1970 roku itd... to przykłady ciągłości "podwójnej moralności".
Istotnym jest jednak zauważyć, że podwójna moralność nie jest dewizą tylko Stanów Zjednoczonych... może zasadnym byłoby oczekiwać od autora "wieszania psów" nie tylko na USA

Kto wie czym sie rozni mafia od rzadu obojetnie jakiego panstwa i co z tego wynika?

Uwarzam że Bush jest egoistą,myśli tylko o sfoim dobrze wielu amerkanuw nie chce wojny.
Myśle że Amerykanie nie wyszli z Iraku poniewasz są tam durze złorza ropy.
Jak wy myślicie czy chodzi o rope czy nie?