Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.559.001 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
"Naród przykuty do pilota reaguje zmianą kanału na najsłabszą nawet aktywację mózgu."

Dodaj swój komentarz…
Arminius - kazirodztwo   4 na 6
"Są też inne przypadki. Tutejsze dziewczyny często wychodzą za swych kuzynów. Są blisko spokrewnieni. Duży odsetek dzieci rodzi się z cechami mongoidalnymi lub kalekie. Młoda matka wpada w histerię. Odrzuca dziecko. Nie chce go widzieć".
To dobry komentarz do ostatniego wystąpienia prof. Hartmana, tym cenniejszy, że pochodzący od praktyka i naocznego świadka.
Autor: Arminius  Dodano: 08-10-2014
Reklama
Arminius - ersatzsex   2 na 4
"I druga historia, opowiada położna: w muzułmańskich rodzinach istnieje ścisły rozdział płci. Dziewczynki od pierwszej menstruacji, są zabierane ze szkoły i nie są wypuszczane z domu. A dom to jak pan wie „mur, krata i szmata". Nie ma mowy, ażeby dziewczynka pokazała twarz chłopcu. Nie ma mowy, ażeby chłopiec spotkał się sam na sam z dziewczyną".
To odseparowanie chłopców od dziewcząt, utrodniony kontakt z płcią przeciwną, rzadka możliwość zobaczenia ciała kobiecego nie całkiem zakrytego, trudne do pokonania ekonomiczne bariery ożenku - to wszystko przesądza o tym, iż w krajach islamskich pleni się na potęgę ( i jest tolerowany) homoseksulaizm jako ersatzsex - co jest szczególnie pikantne w zestawieniu z konserwatywnym obliczem islamu. Podaję link do artykułu na temat z "radiaislam" dotyczącego sytuacji w sąsiadującym z Algierią Maroku. Tamtejszy król - jest to tajemnica poliszynela -  Muhammed VI jest gejem a homoseksualne awanse wobec nastolatków płci męskiej są czymś powszechnym, przybierającym zresztą często wymiar przęstępny.
www.radioislam.(*)homosexual-king-of-Morocco.htm
Autor: Arminius  Dodano: 08-10-2014
bass   9 na 11
Po pierwsze:

Czy tak trudno przyjąć do wiadomości, że Hartman nie popierał związków kazirodczych, a jedynie stawiał pytanie, czy penalizacja takich zachowań jest adekwatna do czasów, w jakich żyjemy? Osobiście uważam, że niepotrzebnie i głupio się wychylił, ale ukamienowanie go (moralne) jest chyba zbyt wysoką karą.

Po drugie:

> "To odseparowanie chłopców od dziewcząt, utrodniony kontakt z płcią
przeciwną, rzadka możliwość zobaczenia ciała kobiecego nie całkiem
zakrytego, trudne do pokonania (celibat) bariery ożenku - to wszystko
przesądza o tym, iż w zakonach chrześcijańskich pleni się na potęgę ( i jest
tolerowany) homoseksulaizm jako ersatzsex - co jest szczególnie pikantne
w zestawieniu z konserwatywnym obliczem chrześcijaństwa."
Autor: bass  Dodano: 09-10-2014
bass - 30 lat   6 na 6
Sytuacje opisane w reportażu są z przed (prawie) trzydziestu lat, aktualne dane fragmentarycznie serwowane przez media pozwalaja domniemywać, że o ile materialnie i bytowo sytuacja w opisywanych regionach się poprawiła, o tyle fundamentalizmy religijne wzrosły w siłę i opresyjność względem kobiet się wzmocniła.


> Mahomet, co prawda zakazał w Koranie zakopywania
żywych, niechcianych dziewczynek, ale zapomniał dodać, by je nie
pozostawiano na pustyni.



Koran nigdzie nie nakazuje, ani nawet nie zaleca fistibulacji (obrzezania) kobiet, a jest to powszechnie praktykowane, przy poparciu imamów.


Widocznie można być "bardziej papieskim niż sam Papież" jak i "bardziej islamskim niż Mahomet"

Rzeczywiście, jest nad czym myśleć.
Autor: bass  Dodano: 09-10-2014
Arminius - co Hartman powiedział?  0 na 4
"...że Hartman nie popierał związków kazirodczych, a jedynie stawiał pytanie, czy penalizacja takich zachowań jest adekwatna do czasów, w jakich żyjemy"?  Pod spodem jest cytat z wypowiedzi Hartmana. Wynika z niego jednoznacznie, iż chodziło mu nie tylko o depenalizację kazirodztwa. W kazirodztwie dopatruje się on aspektów pozytywnych, nie uznając ( albo udając że nie zdaje sobie sprawy ) z bardzo poważnego ryzyka jakie ono ze sobą niesie, które potwierdza jest - między innymi - opinia owej pielęgniarki.
"Wysokie są też odsetki epizodów seksualnych pomiędzy dwoma braćmi, dwiema siostrami. Nie widać jakoś wielkich nieszczęść, które by z tego miały wniknąć. Legalizacja kazirodztwa nie powinna mieć "dewastującego wpływu na życie ludzi którzy by się na takie związki skusili". Co więcej, jest pewien argument na rzecz tolerowania kazirodztwa. Jeśli udaje się powiązać harmonijnie miłość macierzyńską albo bratersko-siostrzaną z miłością erotyczną, to osiąga się nową, wyższą jakość miłości i związku. Być może piekna miłość brata i siostry jest czymś wyższym niż najwznioślejszy romans niespokrewnionych ze sobą ludzi?"
Autor: Arminius  Dodano: 09-10-2014
Arminius - oblicza islamu i chrześcijaństwa   1 na 1
"... rzadka możliwość zobaczenia ciała kobiecego nie całkiem
zakrytego, trudne do pokonania (celibat) bariery ożenku - to wszystko
przesądza o tym, iż w zakonach chrześcijańskich pleni się na potęgę ( i jest
tolerowany) homoseksulaizm jako ersatzsex - co jest szczególnie pikantne
w zestawieniu z konserwatywnym obliczem chrześcijaństwa."

No właśnie. I to jest ta różnica między chrześcijaństwem a islamem. W chrześcijaństwie patologia dotyka(jeżeli już) jakiejś marginalnej grupy na którą składają się zakonicy i kapłani. W islamie jest to powszechny zwyczaj praktykowany w szerokich kręgach społeczeństwa. Co do konserwatywnego oblicza islamu: Zazwyczaj ów konserwatyzm bierze się tam nie z koranu tylko z tradycji, obyczajów i praktyki. Tym niemniej jednak jako taki postrzegany bywa jako konserwatyzm sensu stricto islamski. Jest ruch w islamie ( taki protestantym islamski) zmierzający do powrotu do czystej formy ( tylko Koran) zwany Quranizmem. Jednym z jego  liderów jest turecki działacz polityczny i religijny nazwiskiem Otzurk. Szereg jego postulatów brzmi rewolucyjnie i postępowo. Quraniści uważają obrzezanie mężczyzn za sprzeczne z koranem i barbarzyńskie!!!
en.wikipedia.org/wiki/Quranism  
Autor: Arminius  Dodano: 09-10-2014
Maddy - Porzucone dzieci   8 na 8
Mało się o tym mówi, ale Islam nie uznaje adopcji w zachodnim rozumieniu.
Jak widać autor o tym nie wiedział, i chyba ta położna też.
Dziecko można wziąć na wychowanie (kalafa), być jego opiekunem, ale ono nie należy do rodziny. Co oznacza, że nie ma prawa do spadku i w zamian nie ma obowiązku np. łożenia na opiekunów, pomocy na starość itp. Jeżeli wychowanek ma jakiś majątek, opiekun nie ma do niego prawa - musi wychowanka utrzymywać z własnych pieniędzy.
Więc taka "adopcja" obcego dziecka w kraju wielodzietnych rodzin jest tylko obciążeniem i jest bardzo rzadka. Dla bezdzietnego małżeństwa to żadne rozwiązanie, bo nie wiadomo czy taki wychowanek się nimi na starość zaopiekuje.

Ponieważ kalafa to nie adopcja w rozumieniu zachodnim, nie muzułmanin nie może "adoptować" dziecka, bo często prawo cywilne krajów muzułmańskich nie przewiduje takiej instytucji a kalafa jest instytucją zwyczajową i działa w przypadku muzułmanów.

I kółko się zamyka.
Jak się ktoś rozejrzy, to zobaczy, że różni celebryci chętnie adoptują dzieci z krajów 3. świata, ale nie z krajów systemowo muzułmańskich.
Autor: Maddy  Dodano: 09-10-2014
bass   4 na 4
> I to jest ta różnica między chrześcijaństwem a islamem....

Tak, zgoda. Również przyznaję, że zachowania erzatzseksualne nie sa domeną szczególnie klasztorów, tylko konsekwencją tworzenia zamkniętych mikrospołeczności (więzienia, wojsko, klasztory, internaty) w których zachowania heteroseksualne są krępowane (poprzez nieobecność płci przeciwnej), lub wręcz zakazywane regulaminowo. W islamie rygory takie obejmują całe społeczeństwo, czego skutki zostały opisane.
Autor: bass  Dodano: 09-10-2014
Wojciech Siarkiewicz - O szkodzie   13 na 15
Wolność polega na tym, że dozwolone jest wszystko co nie przynosi szkody innem. Jeśli dwoje, troje, czworo,...n,... ludzi ma zyczenie uprawiać seks w lewym kącie szafy wisząc głowami na dół to jest to ich I TYLKO SPRAWA. Nie ma do rzeczy nic ani ich płeć, ani wiek. Jedyna co jest ważne to to czy czynią to z własnej woli. Wszyscy. A - prawda. Pokrewieństwo też nic do rzeczy nie ma. Wiek tak. Małoletni ma prawo bycia nieodpowiedzialnym, więc jego prawo wyboru jest ograniczone.
Owszem, można od nich wymagać zrozumienia faktu, że dla innych taki widok czy nawet odgłosy mogą nie być przyjemne. Powinni więc poczynić kroki, które by temu zapobiegły. Np zamknąć drzwi do szafy. Argumenty, że MOŻE z tego powstać niedoworozwinięte potomstwo są niepoważne. Z małżeńskiego stosunku gdy oboje dużo piją w ogole a tuż przed i w trakcie i potem też - TEŻ. A nie jest to karalne. Czemu?
Wolność nie może być ograniczana czyimiś gustami czy przekonaniami.
Ja nie wiem czy w związku kaziorodczym jest naprawdę większa szanasa na chore dziecko. Ale zgodny jestem. Przyjmuję, że szansa wynosi 100%. Ale jak siostra powdwiąże sobie jajowody albo brat nasieniowody to co w tym złęgo? Szansa spada do 0,00%. NIKOMU NIE DZIEJE SIE KRZYWDA a dwoje (lub więcej) ludzi ma przyjemność. CO TO KOGO OBCHODZI?
Autor: Wojciech Siarkiewicz  Dodano: 10-10-2014
Arminius - szansa na chore dziecko   2 na 4
Pan być może nie wie "czy w związku kaziorodczym jest naprawdę większa szanasa na chore dziecko". Natomiast tak nauka jak i obserwacje osób mających do czynienia z takimi związkami mają na ten temat jednoznaczny pogląd.W związku z czym związki kazirodcze - uwzględniwszy pański postulat wyrażony w pierwszym zdaniu - nie zasługują na jakakolwiek aprobatę. Kwestia ich depenalizacji to inna sprawa. Mozna przecież coś zdepenalizować nadal nie aprobując takiego zachowania. Argument o podwiązywaniu sobie jajowodów przez siostrę jest sensu stricto teoretyczny. W chwili obecnej mamy szeroki asortyment środków antykoncepcyjnych i rodzi się mimo tego sporo niechcianych dzieci. Przy upowszechnieniu się miłości kazirodczej na wiekszą skalę taka sytuacja jest wiecej niż pewna. Odnosi się często wrażenie, iz są osoby, które tezę o szkodliwości kazirodztwa traktują jako coś w rodzaju pseudoanuki typu homeopatia. A tymczasem jest dokładnie na odwrót. Podaję link do tekstu o szkodliwości kazirodztwa w świecie zwierząt (pod koniec tekstu):http://dinoanimals.pl/zwierzeta/florida-panther-puma-ze-zlamanym-ogonem/
Autor: Arminius  Dodano: 10-10-2014
Wojciech Siarkiewicz - @Arminuis   9 na 9
Mam wrażenie, że zupełnie nie pojął Pan istoty mej argumentacji. Lub ja nie pojąłem pańskiej odpowiedzi. Mnóstwo, mnóstwo rzeczy z potencjałem fatalnych skutków jest dozwolone i jakoś nikomu to nie przeszkadza. DLATEGO uważam argument o MOŻLIWOŚCI przyjścia na świat upośledzonego potomstwa za chybiony. Użyłem teoretycznej (ale nie wykluczonej) możliwości z podwiązaniem by wykazać, że penalizacja jest albo bez sensu albo ma inne powody. NIC WIĘCEJ. Jestem przy tym głęboko przekonany, że nigdy, przenigdy nie zbliżymy się do "upowszechnienia się" kazirodczych związków. Nie ma więc sensu w ogóle odwoływać się do takiej ewentualności.
Nie wiem gdzie odnosi się wrażenie. Może za róg domu a może gdzie indziej. Stawianie w jednym rzędzie penalizacji (BEZSENSOWNEJ z miliona powodów) kazirodztwa i pseudonauk jest chwytem erystycznym dość podłego gatunku.
Autor: Wojciech Siarkiewicz  Dodano: 10-10-2014
Arminius - co pojąłem? - I   2 na 4
W debacie o kazirodztwie nie chodzi tylko o depenalizację tego zachowania . W wypowiedzi Hartmana która zainicjowała tę dyskusję wskazuje się na bardzo pozytywne aspekty tej miłości. I właśnie dlatego podesłałem Panu link do artykulu o populacji pumy florydzkiej aby się Pan przekonał ( bo Pan nie był przekonany co Pan stwierdził expressis verbis) że związki kazirodcze skutkują plagą patologii genetycznych. Argument o podwiązywaniu sobie jajowodów czy też wasektomii jest operetkowy i teoretyczny. Wiadomo bowiem ze statystyki, iż z całą pewnością część uprawiajacych kazirodcze związki nie dokona na sobie takich zabiegów. Wynika to - per analogiam - z praktycznych doswiadczeń związanych z używaniem lub nie stosowaniem ogólnie dostępnych środków antykoncepcyjnych.
Pański argument z pijanymi partnerami seksualnymi jest bardzo dobry. Być może należałoby się zastanowić nad penalizacją takich zachowan. Właśnie ze wzgledu na dobro dziecka które może się narodzić (ułomne) z takiego związku. Nie jestem zwolennikiem penalizacji takiego zachowania ale równocześnie należy je bez ogródek drastycznie piętnować ze wzgledu na dobro dziecka, które w tych wszystkich rozważaniach winno być stawiane na pierwszym miejscu.
Autor: Arminius  Dodano: 11-10-2014
Arminius - co pojąłem? - II   3 na 5
Co do związków kazirodczych winien Pan jeszcze wiedzieć o innym fenomenie. Bardzo charakterystyczną ich cechą jest uzależnienie się jednego partnera od drugiego. W tych związkach jest silna dominacja jednego partnera, co często przekształca się w patologiczny stosunek uzależnieniowy i prowadzi do eksplatacji takiego związku przez ową stronę dominujacą. Poniżej zamieszczam najistotniejszy fragment z tekstu o pumie florydzkiej:
"Współczesna jej populacja to mała odizolowana grupa w której często dochodzi do zjawiska chowu wsobnego (rozmnażanie blisko spokrewnionych ze sobą osobników), którego skutkiem są choroby genetyczne objawiające się charakterystycznym krzywym ogonem, wadami serca, obniżoną odpornością(wysoki wskaźnik zapadania na białaczkę) i wnętrostwem (niewłaściwe rozmieszczenie jąder u samców prowadzące do nowotworów lub bezpłodności)
Autor: Arminius  Dodano: 11-10-2014
Rupson - @Siarkiewicz  -3 na 9
"Ja nie wiem czy w związku kaziorodczym jest naprawdę większa szanasa na chore dziecko."
-Jest naprawdę większa. To fakt naukowy, nie czyjeś widzimisię, fobia, czy stereotyp.
pl.wikipedia.org/wiki/Ch%C3%B3w_wsobny

"Ale jak siostra powdwiąże sobie jajowody albo brat nasieniowody to co w tym złęgo? Szansa spada do 0,00%. NIKOMU NIE DZIEJE SIE KRZYWDA a dwoje (lub więcej) ludzi ma przyjemność. CO TO KOGO OBCHODZI?"
-Może resztę rodzeństwa? Spokojnie żyłbyś obok swoich braci i sióstr, którzy ze sobą spółkują? Nie ruszałoby Cię, gdyby twoi rodzice spółkowali z twoim rodzeństwem? Może przyłączyłbyś się do nich, bo to całkiem naturalne i nie ma się czego wstydzić?
Autor: Rupson  Dodano: 11-10-2014
Wojciech Siarkiewicz - @Rupson   6 na 6
Ależ je nie twierdzę, że nie ma większej szansy. Ja tylko twierdzę, że to nic nie ma do rzeczy jeśli chodzi o karalność takiej praktyki. Powody są inne. Co zresztą udowadnia Pan natychmiast w drugiej części wypowiedzi. Ogólnie moja odpowiedź jest "Tak". Wiedząc, że im jest dobrze, wiedząc, że nikomu nie szkodzą spałbym spokojnie w sąsiednim pokoju.
Ja na przykład nie znoszę curry. Unikam zatem miejsc gdzie mogę się na to świństwo nadziać. Ale do głowy by mi nie przyszło by toto zakazywać.
Przeszkadza mi natomiast ubój rytualny. Jeśli nie będę umierał z głodu to nie zjem świadomie ani mięsa koszernego ani halal. Zdaję sobie sprawę, że ubój czy to świni czy krowy nie jest dla nich (znaczy świni czy krowy) przyjemnością. Ale starań trzeba dokładać by zwierzę jak namniej cierpiało. Nie odwrotnie.
Dlatego nie będę popierał producentów specjalizujących się w okrutnym uboju. Bo NIEPOTRZEBNE cierpienie mnie osobiście przeszkadza. Popieram też zakaz prawny uboju rytualnego.
Autor: Wojciech Siarkiewicz  Dodano: 11-10-2014
Wojciech Siarkiewicz - @Arminius   5 na 7
"Argument o podwiązywaniu sobie jajowodów czy też wasektomii jest operetkowy i teoretyczny. Wiadomo bowiem ze statystyki, iż z całą pewnością część uprawiajacych kazirodcze związki nie dokona na sobie takich zabiegów."
Podążając pańskim tokiem myślenia zakaz prowadzenia samochodów pod "wpływem" jest operetkowy i teoretyczny. Wiadomo bowiem z całą pewnością, że część prowadzących nie stosuje się do niego.
Większość problemów (kazirodztwo, alkohol narkotyki i inne) rozwiązało by się automatycznie gdyby wprowadzić zasadę "DZIECI MAJĄ PRAWO DO RODZICÓW" w miejsce dziś obowiązującej "ludzie mają prawo do posiadania dzieci". Dzieci to NIE rzeczy do posiadania.
Ja wiem, że to utopia. Przypominam jednak stary kawał rosyjski. "Wsiej roboty nie pierierobisz, wsiej wodki nie wypijosz, wsiech żieńszczyn nie pierejebiosz - no striemitsa nada".
Jeśli o rzeczywistych prawach dzieci nie zaczniemy mówić to nigdy nic się nie zmieni. Samo jednoznaczne nazwanie problemu jest krokiem do jego rozwiązania.
Autor: Wojciech Siarkiewicz  Dodano: 11-10-2014
Rupson - @Siarkiewicz   4 na 4
"Wiedząc, że im jest dobrze, wiedząc, że nikomu nie szkodzą spałbym spokojnie w sąsiednim pokoju."
-Z pozoru tak, ale czy to dobrze, że ktoś nie potrafił sobie znaleźć partnera seksualnego spoza rodziny? Czy to tylko efekt jakiegoś nieudacznictwa? Pójście na łatwiznę, czyli kontakt z pierwszym, który się napatoczył? Czy nie mamy tu do czynienia z pewnym ograniczeniem wynikającym z dominacji jednej ze stron? Choćby dominacji emocjonalnej ojca, matki, starszego brata, siostry? Czy nie podchodzi to czasami pod rodzaj "hodowania" sobie partnera seksualnego? Trochę podobnie jak w przypadku indoktrynacji religijnej. Przecież on, ona, chce chodzić do kościoła i wierzy w Jezusa. No tak, ale ktoś mu to do głowy wbił w dzieciństwie wykorzystując swój autorytet i przewagę intelektualną. Czy można mówić wówczas o całkowitej dobrowolności obydwu stron?
Autor: Rupson  Dodano: 11-10-2014
PiotrM2011 - Nie o wzrost ryzyka chodzi   1 na 1
@Rupson prawdopodobnie z właśnie takiej argumentacji wychodził polski ustawodawca, bo zakaz współżycia dotyczy również osoby adoptowanej i adoptującego, nawet jeśli adoptowany już jest dorosły.
Autor: PiotrM2011  Dodano: 13-10-2014
Wojciech Siarkiewicz - @Rupson @Piotr2011   5 na 5
Wszystko to dotyczy bardzo trudnej dziedziny życia ludzkiego. Trzeba:
1. przestrzegać zasady, że dorosłemu wolno wszystko (łącznie z wyrządzenie sobie krzywdy) o ile nie krzywdzi innych (RAFA: definicja krzywdy)
2. pamiętać, że wiele, wiele zła wyrządzono działając wbrew woli zainteresowanych ale dla ich dobra (RAFA1: definicja dobra, RAFA2: cienka granica - trudno na przykład patrzeć biernie jak dorosły w napadzie szału chce sobie poderżnąć gardło)
3. wielka jest możliwość złego zinterpretowania obserwowanych zjawisk i zachowań; szczególnie gdy patrzy się przez pryzmat ideologii; szczególnie gdy jest to jedynie słuszna religia.
Zygzakując dookoła w/w punktów można się zadyskutować na śmierć. Znów czuję się zmuszony przytoczyć starą mądrość rosyjską (choć nie jest to modne dziś - a właściwie to właśnie dlatego) "wsio wozmożna tolko ostorożna".
Dążyć do wolności własnej i chronić wolność innych. Ale nie algorytmicznie tylko "z czuciem".
Wiem, wiem. CO TO ZNACZY "Z CZUCIEM"???
Cóż - czuję, że dokładnie nie wiem...
Autor: Wojciech Siarkiewicz  Dodano: 13-10-2014
Rupson - wsio można?   3 na 3
"wsio wozmożna tolko ostorożna".
-Jak już dochodzi do stosunku to nie ma mowy o ostrożności, stało się, albo dzieje się. Osoby spokrewnione nie potrafią wyjść poza krąg rodzinny by uprawiać seks, cóż to za wolność... to zwykła dewiacja i patologia.
-Widzę też, że bardzo poruszyła niektórych moja wizualizacja, gdy rodzeństwo jest świadkiem takich zachowań i gdy konkretne zdarzenie odnosimy do siebie, że to nasze rodzeństwo lub rodzice. I nie wierzę, że nie wywołuje negatywnych reakcji, przynajmniej niesmaku, u normalnego człowieka, gdy jego brat spółkuje z siostrą lub z matką. Naprawdę albo to liberalizm posunięty do granic absurdu, albo osoby minusujące w jakiś sposób to ekscytuje.
Autor: Rupson  Dodano: 14-10-2014
Ichiume - kazirodztwo   1 na 1
Zauważyłam, że mowa jest tu jedynie o kazirodztwie dwóch dorosłych osób, podejmujących świadomie kazirodcze kontakty seksualne. Widocznie pominięto sytuację kazirodztwa, w którym jedną ze stron jest małoletni/małoletnia poniżej 15- go roku życia. Czy gdyby ojciec uprawiał seks z córką w wieku 4 lat (proszę przeczytać "Kato-tata. Niepamiętnik" Halszki Opfer) to też byłoby dozwolone? To raczej pytanie retoryczne. Wydaje mi się, że kazirodztwo, jest paskudną formą dewiacji, a gdy jest to jeszcze związane z gwałtem, pedofilią to jest to niedopuszczalne i powinno być jak najbardziej karane.
Autor: Ichiume  Dodano: 14-10-2014
Wojciech Siarkiewicz - @Rupson   3 na 5
Jak wspominałem - można bez końca. Pańskim zdaniem współżycie seksualne między ludźmi spokrewnionymy jest złe z definicji gdyż potępia je Pan w każdych okolicznościach. Czy Pan nie jest w stanie zrozumieć, że smak, na który się Pan powołuje nie ma nic do rzeczy w dziedzinie o której mówimy? Ja na przykład doznaję niesmaku widząc młodą, heterosekualną pare na spacerze, z mauluchem w wózku i następnym w drodze. Niby wszystkow porządku ale dziewczyna waży tyle co ja i moja żona razem. Sama myśl, że, no, jakoś te ciąże, prawda musiały u niej powstać wywołuje mój niesmak. Niewyobrażam sobie bym bym ja z taką osobą...
A oni najwyraźniej mój niesmak mają w.. Sądząc po zachowaniu jest im dobrze. Dzieckiem się cieszą. Mój, czy czyjkolwiek niesmak ma nic do rzeczy. Morze krwi rozlano z powodu chęci "poprawienia" życia innych. Ja ani kazirodztwa nie pochwalam ani nie potępiam. NIE JEST TO BOWIEM ANI MOJA ANI PAŃSKA SPRAWA.
Na tym kończę. Nie wiem jak temat. Ja jestem wyczerpany.
Autor: Wojciech Siarkiewicz  Dodano: 14-10-2014
Rupson - @Siarkiewicz  0 na 2
"NIE JEST TO BOWIEM ANI MOJA ANI PAŃSKA SPRAWA."
-Nie tak do końca nie moja. Nie zaglądam nikomu do domu i nie śledziłbym nawet rodziny, by wiedzieć co kto ze sobą robi. Ale gdybym mieszkał w jednym domu z takimi osobami, to albo bym się wyprowadził, albo kazał się im wynosić. Byłoby mi głupio, a nawet wstyd przed wszystkimi znajomymi, sąsiadami i resztą rodziny, że akceptuję takie zachowania. Mój dom, moja rodzina, moja reputacja, więc jak najbardziej moja sprawa.
Autor: Rupson  Dodano: 14-10-2014
Wojciech Siarkiewicz - @Rupson   1 na 3
OK. Ja się różnych rzeczy przed ludźmi wstydzę ale akurat takich nie. Ale jasne - pański dom, ma pan prawo.
Przy okazji, bez żadnych sugestii - czy gdyby dowiedział się Pan po kilku miesiącach, że para, której wynajął pan dom/pokój to rodzeństwo też by Pan wyrzucił? Nawet jakby zawsze na czas płacili wysoki czynsz?
Autor: Wojciech Siarkiewicz  Dodano: 15-10-2014
medicus - tolerancja z odwróconym znakiem
Wyczytuję tu opinie i ujawnianie własnych relacji do kazirodztwa do czego pretekstem był artykuł-relacja położnej z Algierii ? Jeżeli coś mnie hamuje przed angażowaniem się w działalność PSR-u to ten sam wydźwięk i projekcja własnego ego w relacji do religii i walki z państwem wyznaniowym. Jedni postrzegają w tym obowiązek walki i widzą nieaktywnych ateistów jako defetystów albo nawet zdrajców. Inni jak ja, nawet pryncypialnie odrzucając wszelkie zachowania towarzyskie z klerem i fundamentalistami, pozostają zaledwie przeciwnikiem a nie wrogiem. Prowokujemy za to uszczypliwe komentarze światopoglądowych protagonistów jakby mało było problemów z PR-em ateisty w tym mało nam przyjaznym społeczeństwie. Nie mam złudzeń, że niechęć do kleru to tylko naskórkowe uczucia nie pogłębione żadną refleksją światopoglądową i daleko nam do radykalnej zmiany poglądów religijnych Polaków. Może jednak Hartmann miał rację w podjętej próbie zburzenia mitu i naruszenia tabu ? Poglądy wyrażane przez Rupsona czy Arminiusa tracą myszką i są przykrym dowodem na brak umiejętności samo krytycznego spojrzenia, z czym tak dzielnie walczył Pan Siarkiewicz.
Autor: medicus  Dodano: 07-12-2014

Pokazuj komentarze od najnowszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez Facebook lub OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365