|
|
Społeczeństwo » Manipulacje
Jesteś tym, co czytasz Autor tekstu: Piotr Jaskółka
Coraz większe
wzburzenie z powodu rosnącej ilości nieprawdziwych treści przyczyniło się do
powstania wielu interesujących materiałów nakłaniających do weryfikacji tego, co
czytamy. Mam jednak wątpliwości co do zasadności tego rodzaju namów z powodu
narastającego, osobistego przekonania, że Człowiek, jeśli już czegoś szuka, to
raczej odpowiedzi — a nie prawdy, że ważniejsze jest, by miał rację (i
towarzyszące jej poczucie spokoju i pewność) niż dowiedział się, jak
rzeczywiście jest. Pogląd ten wydaje mi się wart osobnego rozpatrzenia [ 1 ] i w kontekście niniejszego tekstu ma raczej drugorzędne znaczenie, łączy się
jednak z poruszanym tutaj zagadnieniem. Po pierwsze, uważam za nadużycie
milczące założenie, że ludzie chcą dążyć do Prawdy, ale nie wiedzą jak. W XXI
wiecznej jaskini może im być wygodnie. Zadaniem jest tutaj raczej przekonanie
takich osób, że warto do prawdy dążyć — bez tego oferowane narzędzia będą
nieprzydatne. Uważam także, i na tym chciałbym się skupić, że tego rodzaju
zachęty do weryfikacji czy podpowiedzi jak weryfikować pomijają, albo nie
doceniają zmian, które zaszły w sposobie pozyskiwania treści. Sposób ten zmienił
się a wiele dobrych rad może nie być przydatnych, jeśli w pierwszej kolejności
nie przyglądniemy się temu, jak zdobywamy informacje. Nawet więc, jeśli
człowieka przekonać można do czegokolwiek, to warto przyglądać się temu kto,
dlaczego, jak często i do czego mnie (i każdego z Czytelników) przekonuje. A następnie rozsądnie wytyczyć granice. Powyższe „zdobywamy
informacje" jest nadużyciem. Zdobywanie jest raczej pewną aktywnością,
działaniem nastawionym na określony cel. Kluczowym wydaje mi się fakt, że spora
liczba osób nie poszukuje, nie zdobywa dzisiaj informacji, ponieważ jest w nich
zanurzona.
[ 2 ] Biernie je chłonie. Przypominamy coraz częściej widza kanału telezakupowego czy
paradokumentu (tak nazywają się te seriale, w których aktorzy tłumaczą, co
chcieli powiedzieć, kiedy coś powiedzieli?) niż wytrwałego poszukiwacza prawdy.
Oczywiście uważamy, że to my sami decydujemy o tym, które informacje uznamy za
prawdziwe, które odrzucimy. Mamy zdrowy rozum [ 3 ] i jesteśmy wolni.
[ 4 ] Czy aby na pewno tak bardzo różnimy się od fana paradokumentów scrollując
bezmyślnie facebooka lub gapiąc się w tv? Jeśli sami przestaliśmy szukać
informacji, inni ludzie zajęli się tym za nas (inżynieria zgody [ 5 ]).
Bombardowani
treściami (przeciążenie informacyjne [ 6 ])
nie mamy po prostu czasu by je wszystkie sprawdzić, by sięgać do źródeł. Często
zatrzymujemy się na nagłówkach i leadach. Siłą rzeczy więc jednym z najważniejszych czynników, które stanowić mogą o subiektywnej wartości treść
jest czas ekspozycji [ 7 ]
na nie. I, moim zdaniem, to właśnie tutaj należałoby wypracować i zastosować
filtry, których wraz z rozwojem mediów (zwłaszcza internetu) zostaliśmy
pozbawieni. To problem, na który warto zwrócić uwagę w pierwszej kolejności -
walka toczy się o każdą sekundę naszego czasu [ 8 ],
naszej uwagi. Celebryta pojawia się w tv dlatego, że jest ważny, czy jest ważny
dlatego, że się tam pojawia? Przebój lecący nieustannie w radiu leci tam
dlatego, że jest przebojem, czy jest przebojem, dlatego że jest grany?
"Proszę pana, ja
jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po
prostu. No… To… Poprzez… No reminiscencję. No jakże może podobać mi się
piosenka, którą pierwszy raz słyszę." — Inż. Mamoń o efekcie czystej
ekspozycji, Rejs
Niezwykle ważnym,
prostym, ale niełatwym krokiem jest zdanie sobie sprawy z faktu, że nie mamy
możliwości zapamiętania, obrobienia i zrozumienia wszystkich treści dotyczących
współczesnego świata. Wieki temu tych treści po prostu nie było, dzisiaj jest
ich zbyt wiele. Ich ilość przekracza możliwości obróbki pojedynczego człowieka i nie jest mu do niczego potrzebna. Rozsądna metoda sięgania do kilku odległych od
siebie źródeł także przestaje być skuteczna, jest kolejnym mnożeniem
konsumowanej treści. Powiedzieć „nie wiem" to często powiedzieć prawdę, a tak
rzadko to dzisiaj słyszymy. Człowiek nie zmienił się tak bardzo, jak warunki w jakich przyszło mu żyć.
"Wróciwszy do
domu, zacząłem miarkować, że od tego człowieka jednak jestem mądrzejszy. Bo z nas dwóch żaden, zdaje się, nie wie nic o tem, co piękne i dobre, ale jemu się
zdaje, że coś wie, choć nic nie wie, a ja, jak nic nie wiem, tak mi się nawet i nie zdaje. Więc może o tę właśnie odrobinę jestem od niego mądrzejszy, że, jak
czego nie wiem, to i nie myślę, że wiem" — Sokrates
Kiedy nie możemy
dokładnie wszystkiego sprawdzić, upraszczamy. Popełniamy wtedy kolejne błędy
poznawcze,
[ 9 ] jak np. efekt potwierdzenia. To psychologiczna tendencja do preferowania
informacji, które potwierdzają nasze wcześniejsze założenia i odrzucania tych,
które im przeczą. Wpływa on na powstawanie bańki informacyjnej/filtrującej.
Możemy być przekonani, że znamy prawdę, którą wszystko zdaje się potwierdzać,
podczas gdy w rzeczywistości stworzyliśmy sobie otoczenie, które potwierdza nasz
pogląd, a to przecież nie oznacza, że jest on prawdziwy, słuszny. Jest
prawdopodobne, że takie otoczenie może powstać wokół dowolnie niedorzecznego
poglądu. Wystarczy zajrzeć do przeciwnego niż nasz obozu politycznego, aby
przekonać się, w jakim idiotyzmom ludzie dają wiarę, prawda?
Warto także mieć
świadomość, że kliknięcie to pieniądze. Wydawcy muszą dbać o to, aby treści były
klikane. Często wzbudzają emocje, stosują tytuły które prowokują, chcą być
pierwsi. Z punktu widzenia finansów lepszą treścią może być treść nieprawdziwa i klikalna, niż prawdziwa, po którą nikt nie sięgnie. O fejku czy kłamstwie szybko
zapomnimy — gra toczy się o momenty, o każde kliknięcie tu i teraz. Nie musimy w niej uczestniczyć. Na marginesie, bardzo ciekawym testem wartości konsumowanych
informacji może być skorzystanie z funkcji Facebooka „Zapisz", pozwalającej na
zapisanie informacji do późniejszego przejrzenia. Ogromna ilość tych informacji
okazuje się po pewnym czasie zdecydowanie mniej wartościowa, niż wskazywałoby
pierwsze wrażenie, jakie sprawiają.
Chcielibyśmy wiedzieć
wszystko teraz i z tego powodu wiemy coraz mniej. Jedne wydarzenia niemal
natychmiast przyćmiewane są przez inne, jedna wypowiedź polityka przez kolejną,
jeden klip muzyczny przez następny. Emocje decydują o tym, czym karmimy rozum.
Świadomość
wspomnianych powyżej rzeczy (a przecież to jedynie kilka problemów) nie oznacza w żadnym wypadku pełnej kontroli nad nimi, dokładnie tak, jak wiedza o tym, że
reklama ma wywrzeć określony na nas wpływ nie sprawia, że przestaje być
skuteczna, a wiedza o tym, dlaczego przy kasie marketu wystawione są drobne
towary nie zapobiega ich zakupowi. Pozwala nam jednak rozsądniej podejść do
całego zagadnienia. Ograniczenie konsumowanej treści to nie tylko luźny pomysł,
to wręcz konieczność.
Jako system
autonomiczny,
[ 10 ] [ 11 ] człowiek steruje samym sobą i przeciwdziała utracie tej zdolności pobierając
informacje i energię z otoczenia. A zatem jakość czy sposób samosterowania w dużej mierze zależna jest od tegoż otoczenia (od naszego wyobrażenia o nim) — i zawsze tak było, to pozwoliło nam się dostosować do zmiennych warunków. Jeśli
przyglądniemy się, jak to otoczenie wygląda dzisiaj, już pierwszą rzeczą którą
zauważymy może być wspomniany wcześniej fakt, że pozbawieni zostaliśmy
naturalnych filtrów docierających do nas treści. Nie tak dawno jeszcze świat
człowieka był ograniczony do pojedynczej wioski czy miasta, a źródłem informacji
spoza tego otoczenia były (jeśli już istniały) pojedyncze kanały telewizyjne czy
tytuły prasowe. Takie informacje można było przedyskutować, obrobić — one także
były przez kogoś przygotowane, więc mogły służyć manipulacji, przed którą można
było się bronić próbując te informacje weryfikować. Dzisiaj jest to niemożliwe,
ponieważ nasza „informacyjna aktywność" przeniosła się do świata wirtualnego,
gdzie nie ma naturalnych ograniczeń. Nie zapanujemy i nie zweryfikujemy każdej
treści, sprawdzanie źródeł to dla przeciętnego konsumenta treści postulat
podobny do sugerowania samodzielnej weryfikacji obliczeń czy wyników badań
laboratoryjnych. To zadanie dziennikarzy których wypierają, z powodu naszej
postawy, „dziennikarze". Oczywiście, usunięcie barier związanych z dostępem do
treści jest naszym ogromnym osiągnięciem, ale szczycąc się nim zapominamy
często, że wraz z niekorzystnym ograniczeniem pozbawiliśmy się także korzystnych
cech takiego ograniczenia.
Tym, co możemy zrobić
jest nieustanne dbanie jakość otoczenia informacyjnego, oddziaływanie na nie,
poprawianie go. Mamy ograniczone możliwości wpływania na źródła informacji,
jednocześnie mając pełną swobodę w odfiltrowywaniu treści. Wystarczy to zrobić.
Możemy nie wystawiać się na oddziaływanie niepotrzebnych informacji, od
śmiesznych kotów po prowokacyjne i skrajne gadzinówki. Pozbyć się tv. Nie klikać w prowokacyjne tytuły (można „karać" je, korzystając z funkcji facebooka: ukryj
post -> wyświetlaj mniej informacji użytkownika xyz). Nie korzystać z FB w telefonie, albo zrobić sobie od niego wolne. A może całkiem z niego zrezygnować?
Nie namawiam do informacyjnej głodówki, raczej do przyjrzenia się temu, czym
jesteśmy faszerowani. Decyzje w tej kwestii każdy podejmie samodzielnie, albo
nie podejmie ich, co też będzie decyzją. Możemy sięgać po informacje
bezpośrednio do znawców danych dziedzin, naukowców, przewodników w interesujących nas dziedzinach. Nie chodzi mi o bezgraniczne zaufanie do
autorytetów a o znalezienie osób, które swoim dorobkiem dowodzą, że mają coś do
powiedzenia. Wyrazem tego, że traktujemy kogoś jak autorytet może być nie naiwne
przypisanie mu nieomylności, a życzliwie wysłuchanie i poświęcenie czasu na
analizę tego, co ma do powiedzenia. I odwrotnie — ci, którzy mają coś
wartościowego do powiedzenia [ 12 ]
także powinni mieć świadomość, że najpierw muszą zawalczyć i wygrać uwagę
Czytelnika, że Prawda się nie obroni (bo nie musi), co najwyżej ponownie
zostanie odkryta za czas jakiś, ze szkodą nie dla niej samej a dla ludzi, którzy
jej w porę nie dostrzegli.
Powtórzę raz jeszcze — to nie pojedyncze fakenewsy, błędy, kłamstwa są problemem, a brak ograniczeń
osłaniających nas przed zalewem treści, który to uniemożliwia nam ich obróbkę.
Swoboda w dostępie do informacji będzie wolnością jeśli towarzyszyć jej będzie
umiejętne, wolne właśnie, rozsądne stworzenie takich filtrów, barier. Dopiero
ograniczenie ilości śmieci umożliwi nam sprawdzenie, przemyślenie tego, co
pozostało. Po tym sprzątaniu przydatne mogą okazać się wskazówki dotyczące
bardziej szczegółowej weryfikacji treści.
Przypisy: [ 1 ] Por.:
"Jeżeli wyłączyć jakieś nieudane próby rozwiązań, zmuszające do dalszych
poszukiwań — co przecież należy do urody pracy naukowej — to mógłbym
wymienić tylko jedno rozczarowanie, ale za to dotkliwe. Przez lata całe
sądziłem naiwnie, że gdy jest źle, to wystarczy wskazać dlaczego jest źle i
co trzeba robić, żeby było dobrze. Przeceniałem skuteczność oddziaływania
nauki. Co mnie jeszcze bardziej utwierdza o konieczności jej uprawiania."
Marian Mazur [za:] Jolanta Wilsz, https://www.facebook.com/drhabjolantawilsz/photos/a.1176055129190070.1073741832.387611578034433/1176054975856752/?type=1&theater
[dostęp 26.06.2017] [ 3 ] Zdrowy
rozum jest to rzecz, ze wszystkich na świecie najlepiej podzielona, każdy
bowiem sądzi, iż jest w nią tak dobrze zaopatrzony, iż nawet ci, których we
wszystkim innym najtrudniej jest zadowolić, nie zwykli pragnąć go więcej,
niż posiadają — Kartezjusz [ 4 ] Nikt
nie jest bardziej beznadziejnie zniewolony, niż ci, którzy fałszywie wierzą,
że są wolni — Hegel [ 5 ] Inżynieria
zgody, Edward Bernays, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10069 [ 6 ] Postprawda
- opowieści ważniejsze od rzeczywistości, Jaskółka, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10097 [ 7 ] Efekt
czystej ekspozycji [ 8 ] Here's
Why It Feels Like You Have No Free Time, In One Chart http://www.iflscience.com/editors-blog/heres-why-it-feels-like-you-have-no-free-time-in-one-chart/
[dostęp: 26.06.2017] [ 10 ] System
autonomiczny nie jest modelem człowieka ani modelem maszyny. Natomiast
człowiek jest, a maszyna może być szczególnym przypadkiem systemu
autonomicznego. — Marian Mazur « Manipulacje (Publikacja: 28-06-2017 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 10127 |
|