|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
| |
Złota myśl Racjonalisty: "Istota ludzka powinna umieć zmieniać pieluchy, zaplanować inwazję, ubić wieprza, zbudować statek, zaprojektować dom, napisać sonet, poprowadzić księgę rachunkową, zbudować mur, nastawić złamanie, pocieszać umierających, wydawać rozkazy, przyjmować rozkazy, działać w grupie, działać samemu, rozwiazywać równania, analizować nowe problemy, roztrzasać nawóz, zaprogramować komputer, ugotować smaczny.. | |
| |
|
|
|
|
Religie i sekty » Chrześcijaństwo » Herezje i inne odłamy
Chrześcijańskie korzenie bolszewizmu Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
W 2007 r. ukazała się powieść Bieguni
Olgi Tokarczuk, nagrodzona zresztą Nagrodą literacką Nike w 2008 r. Jej głównym
tematem jest sytuacja egzystencjalna człowieka w podróży. Książka poprzez swój
tytuł nawiązała w sposób swobodny do jednego z odłamów bezpopowców, którzy
wierzyli, że z Antychrystem nie należy walczyć, a przed nim uciekać, że w podróży człowiek jest odporniejszy na zło świata opanowanego przez Złego.
Nomadyzm religijny stał się ich sposobem na „ten świat". Permanentna ucieczka
religijna.
Sekta występuje pod wieloma nazwami: bieguni, fiodorowcy, stranniki, skiatalce,
brodiagi, zbiegowie, tułacze i in. Powstała ok. 1780 r. w guberni jarosławskiej,
założona przez byłego żołnierza Eufemiusza, który wyłożył ich założenia w
Cwietniku.
Wierzyli, że szatan objął bezpośrednie rządy nad światem pod postacią cara
rosyjskiego, co skutkowało tym, iż anarchia stała się artykułem wiary. Odrzucali
jakiekolwiek relacje z państwem, włącznie z posiadaniem jakichkolwiek dokumentów
tożsamości, urzędowych oraz pieniędzy, na których widnieje wszak podobizna
Antychrysta. Rozpoznawali się po krzyżu z napisem „Oto prawdziwy paszport,
poświęcony w Jeruzalem". Odrzucali również własność prywatną na rzecz wspólnej,
oraz małżeństwo. „Przepędzali życie w borach i parowach", stale się
przemieszczając. W razie przedwczesnej śmierci bieguna, chowano go nocą w lesie,
co oznaczało, że „umarł w ucieczce". Wedle ich wierzeń zmartwychwstały Chrystus
wcale nie wstąpił do nieba, ale został biegunem i jak oni koczuje w miejscach
niedostępnych, czekając na upadek Antychrysta.
W czasie zimy ukrywali się w chatach tych, którzy starali się o przyjęcie do
sekty, którzy tym samym swoim wsparciem dla biegunów zaliczali „nowicjat", po
którym mogli już swobodnie zerwać z dotychczasowym życiem, rodziną, i udać się
na świętą tułaczkę.
W swoich wspomnieniach polski zesłaniec dziewiętnastowieczny, Maksymilian Jatowt
(pseud. Jakub Gordon), poświęcił biegunom osobny rozdział:
Bieguny, sekta moskiewska.
[ 1 ] W ten sposób skreślił początki sekty:
"Tak zwana sekta 'tułaczy' powstała w Rosji współcześnie z martynizmem i massoństwem; ostatnie w wyższych klasach społeczności, pierwszy w prostym
narodzie. Pojawienie martynizmu i massoństwa, tłumaczy się upadkiem moralności i religii w XVIII wieku; sekty zaś biegunów są skutkiem czysto socjalnych
przyczyn: nierówności stanów, poddaństwa, ciężarów wojennej służby. W rzeczy
samej, pierwszymi wyznawcami sekty tułaczy czyli sopiełkowszczyzny (od wsi
Sopiełek w guberni jarosławskiej) byli zbiegli sołdaci i zbiegli poddani.
Założycielem zaś zbiegów był zbiegły sołdat imieniem Eufemiusz, rodem z miasta
Pejeresławia, guberni włodzimierskiej. Z urodzenia już był odszczepieńcem, i jak
się to po większej części między nimi zdarza, umiał czytać i pisać. Pierwsze
wystąpienie jego przypada na początek drugiej połowy XVIII wieku, gdy przybył do
Moskwy w celu wykształcenia się u tamecznych odszczepieńców (raskolników). Tam
przystał do sekty filipowców, w praktyce swej nauki sprzyjającej skłonności
natury ludzkiej, silnie rozwiniętej u Eufemiusza, mianowicie swobodzie w stosunkach płciowych. Schwytany w Moskwie przez policję i odesłany do rodzinnego
miasta, oddany został w rekruty, za wyrokiem gminy mieszczańskiej, do której
należał. Zresztą niedługo się bawił rzemiosłem wojskowym i uciekł znowu do
Moskwy, gdzie przystał do klasztoru zwanego przeobrażeńskim cmentarzem i gdzie
postrzyżono go na mnicha" (Gordon).
Ambitny Eufemiusz usiłował następnie zostać przełożonym jednego z raskołów
filipowców. Wobec niepowodzeń na tym polu ostatecznie postanowił założyć własną
sektę. Zarzucił filipowcom i fiedosiejewcom, że poszli na zbyt duże ustępstwa
wobec władz świeckich, tym samym zaistniała potrzebna odnowy religijnej.
"Grunt już od dawna był przygotowany, zbiegostwo istniało jeszcze przed czasem
ustanowienia przez Borysa Godunowa prawa poddaństwa (kriepostnego);
lecz było tylko objawem niemającym pewnej formy. Eufemiusz mu ją nadał. (...)
Sekta wzrastała więc w liczbie, czemu sprzyjał szczególny nastrój umysłów w drugiej połowie XVIII wieku, odznaczającej się wojną Pugaczewa mnóstwem
samozwańców, nieustannymi poborami rekrutów, objawami, które wcale nie sprzyjały
rozwinięciu osiadłości i stateczności w narodzie rosyjskim. Po śmierci
Eufemiusza, następcą w prowadzeniu sekty była jego kochanka, zamieszkująca w Sopiełkach u włościanina Krajniewa, z którym razem powiększyła liczbę stronników
tułactwa" (Gordon)
Sekta rozszerzyła się na wschód, południowy wschód, gubernie środkowe oraz na
Syberię. Na tej ostatniej w wielu wsiach gospodynie wystawiały na noc za okno
naczynia z nabiałem, serem czy chlebem na pożywienie dla podróżnych tułaczy.
Sympatycy tułactwa na całym obszarze ich występowania organizowali dla nich
miejsca przytułku i schroniska, z tajnymi wejściami i wyjściami.
„Tajemne ich schowania bywają w jamach, pod schodami, kuframi, szafami, niekiedy
za ścianą lub pod podwójnym dachem. Znajdują się całe wsie, zamieszkałe przez
sekciarzy tułactwa, w których wszystkie domy są ze skrytkami, urządzonymi w ten
sposób, że skrytka jednego domu łączy się ze skrytkami drugiego, trzeciego,
itd., a ostatni dom łączy się z ogrodem, polem, brzegiem lub wielką drogą"
(Gordon).
Wedle ich zasad pierwszy grzech pokutuje się surowym postem oraz 10 tys.
pokłonów, podczas dwudziestu „bratnich" uczt po pięćset razy na każdej. Grzech w poście kosztuje 12,5 tys. pokłonów. Grzeszenie przez cały rok — aż
50 tys. pokłonów. Nowo wstępujących
chrzcili w rzekach, najczęściej w nocy. Schwytany biegun przed urzędnikiem na
ogół odpowiadał, że nie pamięta miejsca swojego urodzenia ani nie zna nikogo ze
swoich krewnych.
Z czasem wystąpiły rozłamy w samym tułactwie. Podzielili się na „wędrownych" i „doskonałych". Pierwsi uprawiają czynne tułactwo oraz kaznodziejstwo. Drudzy,
jak podaje
encyklopedia, „udają prawosławnych". Ich obrzędy (nabożeństwa, chrzty,
rozsądzanie sporów) odbywają się w
tajnych
zgromadzeniach w lasach. [ 2 ]
„Na zewnątrz Moskwa wydaje się jednolitym i silnie zmasowanym narodem, w rzeczywistości jest inaczej — pod całunem niewoli, który nad nią zawisł, wre w tajemnicy sekciarskie życie i przygotowuje materiały do przewrotu, któremu
kiedyś olbrzymie państwo ulec musi" — zauważa przenikliwie Gordon w roku 1865,
na 52 lata przed Rewolucją Październikową. Nie można zbagatelizować sekciarskich
korzeni przewrotu bolszewickiego. Nawet bowiem jeśli heretycy nie byli
bezpośrednio odpowiedzialni za rewolucję, to z pewnością formowali jej grunt.
W Rosji carskiej najbardziej antysystemowym zaczynem byli bezpopowcy — bardzo zróżnicowany nurt prawosławnego starowierstwa, które w XVII w.
wystąpiło przeciwko oficjalnemu prawosławiu. Bieguni to tylko jedna z odmian
bezpopowców, która naraz zaistniała w Polsce jako kanwa do rozważań
egzystencjalnych o podróżującym człowieku, a zaliczający kolejne „ważne miejsca"
turysta został jednym ze współczesnych „biegunów". Niewiele ma to wszystko
wspólnego z prawdziwymi biegunami, którzy w istocie byli chrześcijańską sektą
komunistyczną, wyrosłą wśród buntowników wobec reżimu carskiego i systemu
feudalnego, zdobywając sporą popularność w Rosji na niedługo przed zeświecczonym
już komunizmem bolszewickim.
Wiele napisano o tym, że wyklinany przez chrześcijan system komunistyczny
jest dzieckiem chrześcijańskim. Zaistniał w samych początkach chrześcijaństwa, w Nowym Testamencie, podbudowany następnie przez wielu Ojców Kościoła, rozkwitał
regularnie co pewien czas przez dwa tysiące lat chrześcijaństwa, na jego
obrzeżach. Najbardziej bezpośrednim jego wykwitem przed formą zsekularyzowaną
byli właśnie bieguni, dziewiętnastowieczni chrześcijańscy komuniści i anarchiści. Kolejnym etapem było po prostu rozebranie idei z religijnych ozdóbek i aplikacja na szeroką skalę. Bolszewicy to jakby zeświecczeni bieguni, którzy
przestali bać się Antychrysta i przed nim uciekać — zaczęli zatem walczyć o raj
na ziemi.
Bolszewizm naturalnie gnębił popów oraz zinstytucjonalizowane religie
chrześcijańskie, co jednak bynajmniej nie oznaczało, że był esencjonalnie
antychrześcijański. Bezpopowcy również uważali, że zinstytucjonalizowane
chrześcijaństwo stało się domeną Antychrysta i blokuje dostęp do raju.
Związki genetyczne bolszewizmu i chrześcijaństwa bynajmniej się nie zatarły i dziś ich najgłośniejszym wyrazicielem jest
Aleksandr
Dugin, bodaj najbardziej wpływowy współczesny ideolog bolszewizmu
rosyjskiego oraz ogólnie wpływowy ideolog rosyjski. Dugin dąży do odrodzenia
rosyjskiego bolszewizmu, tym razem z wyraźniej prawosławną twarzą. Był
przewodniczącym Partii Nacjonal-Bolszewickiej. Dumnie fotografuje się z wyrzutnią rakiet przy granicy z Gruzją i
wyznaje, że katastrofa polskiego samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem to
była „immanentna sprawiedliwość". Jest autorem m.in. „Misteriów Eurazji",
„Konspirologii", „Konserwatywnej Rewolucji", „Templariuszy Proletariatu" oraz
najgłośniejszej
„Podstawy geopolityki", która została zalecona jako
podręcznik dla studentów akademii wojskowych przez Sztab Generalny Federacji
Rosyjskiej. Dugin objął kierownictwo Centrum Analiz Metastrategicznych i został
jednym z doradców przewodniczącego Dumy, Giennadija Sielezniowa.
Komunizm pojmuje jako walkę o sacrum na świecie (w opozycji do zachodniego
laicyzmu, indywidualizmu i konsumpcjonizmu). Jego gorliwa obrona tradycji
zafascynowała swego czasu „Frondę", która opublikowała z nim w 1998 r.
obszerny wywiad.
Zacytujmy kilka fragmentów, przybliżających myśl Dugina:
"Całe nasze dzieje, w tym ostatni bój komunizmu przeciwko kapitalizmowi, to
jedynie różne próby realizacji tego samego mesjanistycznego marzenia. (...)
Po pierwsze: to prawosławie, które Stalin niszczył, było bardzo
zokcydentalizowane — przesiąknięte duchem Zachodu, wyobcowane z narodu. Po
drugie: marzenie mesjanistyczne, o którym wspomniałem, mogło żyć poza
prawosławiem i rozwijać się w innych formach. Komunizm był próbą wyzwolenia
owego mesjanizmu z czysto religijnego rozumienia. Być może próba ta okazała się
nieudana właśnie dlatego, że była tak odległa od teologii. Myślę więc, że przy
kolejnej ekspansji powinniśmy wykorzystać wszystkie nasze doświadczenia, zarówno
czysto sakralne, jak i socjalistyczne. Socjalizm to nic innego jak
zsekularyzowana wersja bizantynizmu, to Czerwone Bizancjum, prawosławie w sekciarskiej, egzaltowanej formie. Można powiedzieć, że ludowy monarcha Stalin z ludową wiarą, czyli komunizmem, wystąpił przeciwko wyobcowanej, pańskiej,
szlacheckiej, zokcydentalizowanej monarchii oraz Cerkwi. Nie jestem wcale aż tak
gorącym zwolennikiem systemu stalinowskiego, niemniej widzę wyraźnie pulsację
naszego historycznego bytu także w komunizmie. Jeżeli więc mówię swoje
bezwarunkowe 'tak' bolszewizmowi, Leninowi i Stalinowi, to nie dlatego, że był
to idealny system, ale dlatego, że był dla nas jedynym rozwiązaniem. Tym razem
nam się jeszcze nie udało, ale za następnym oczyścimy prawosławie oraz komunizm i odrzucimy te ich elementy, które spowodowały, iż modele te wyobcowały się z narodu. Następnym naszym etapem będzie prawosławny komunizm — eurazjatycki,
misyjny, panslawistyczny, filotatarski… (...)
Zachód to geograficzny Szatan, geograficzny Antychryst. Zachód powinien zapłacić
za wszystko. Najlepiej byłoby go zasiedlić Chińczykami, Tatarami, muzułmanami,
całym tym eurazjatyckim koczownictwem. (...)
Dugin w Osetii Południowej w 2008 r.
Sam przynależę co prawda do Patriarchatu Moskiewskiego, ale duchem jestem ze
staroobrzędowcami. Zresztą oni sami uważają siebie za jedynych prawdziwych
prawosławnych. Jeśli nastąpi kiedyś prawdziwe odrodzenie prawosławia, to wyjdzie
ono nie ze skostniałych struktur oficjalnej Cerkwi, ale właśnie z głębin
rosyjskiego ducha narodowego, który zachował się najpełniej wśród
staroobrzędowców. (...)
Bliżsi są mi bezpopowcy, którzy jako bardziej radykalni odrzucają księży. Wśród
nich natomiast najbliższy jest mi odłam nietowców, którzy uważają, że królestwo
Antychrysta już nadeszło, a jest nim katolicki i protestancki Zachód".
Jestem przekonany, że większość katolickich czytelników uznała jego poglądy
za bardzo oryginalne i dziwaczne. Główny współczesny ideolog bolszewizmu
walczący o prawdziwe chrześcijaństwo? W istocie może to dziwić jedynie przy
nieznajomości dziejów herezji chrześcijańskich, które wielokrotnie próbowały
aplikować ideę komunistyczną. Aż w końcu udało się to na wielką skalę w XX w.
Tzn. nie do końca im się udało. Jak wyjaśnia Dugin, wersja stalinowska za bardzo
była oderwana od teologii, od korzeni. Ale ideał jest już w zasięgu wzroku i wyobraźni. Raj nas dopadnie, czy tego chcecie czy nie.
*
Więcej na ten temat w mojej książce:
Heretyckie dziedzictwo Europy
Przypisy: [ 1 ] J. Gordon, Sołdat, czyli sześć
lat w Orenburgu i Uralsku,
Lipsk 1865, s. 71-83, Google Books. [ 2 ] K. Dębiński,
Raskoł i sekty rosyjskiej Cerkwi
prawosławnej, Warszawa 1912, s. 29-30; H. Paprocki,
Bieguni, [w:]
Encyklopedia Katolicka,
Lublin 1976, T. II, kol. 527-528. « Herezje i inne odłamy (Publikacja: 05-03-2011 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1082 |
|