|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Ateizm i Ateologia
Moja droga do ateizmu [2] Autor tekstu: Lucjan Ferus
„Pan dotknie cię wycieńczeniem, febrą, zapaleniem, oparzeniem, śmiercią
od miecza, zwarzeniem zbóż od gorąca i śniecią /../ Twój trup będzie strawą
wszystkich ptaków powietrznych i zwierząt lądowych, a nikt ich nie będzie
odpędzał /../ Zawsze będziesz gnębiony i uciskany /../ Pan cię dotknie
złośliwymi wrzodami na kolanach i nogach, nie zdołasz ich uleczyć; rozciągną się
od stopy aż do wierzchu głowy /../ Spadną na ciebie wszystkie te przekleństwa
/../ aż cię zniszczą, bo nie słuchałeś głosu Pana, Boga swego /../ Pan
nadzwyczajnymi plagami dotknie ciebie i twoje potomstwo, plagami ogromnymi i nieustępliwymi: ciężkimi i długotrwałymi chorobami" Pwt 28, 22 — 59.
„Tak mówi Pan Zastępów: /../ Dlatego teraz idź, pobijesz Amaleka i obłożysz klątwą wszystko, co jest jego własnością; nie lituj się nad nim, lecz
zabijaj tak mężczyzn, jak i kobiety, młodzież i dzieci, woły i owce, wielbłądy i osły" 1Sm 15, 2,3.
„Ukarzę Ja świat za jego zło i niegodziwców za ich grzechy /../ Każdy
odszukany będzie przebity, każdy złapany polegnie od miecza. Dzieci ich będą
roztrzaskane na ich oczach, ich domy będą splądrowane, a żony zgwałcone /../
Wszyscy chłopcy będą roztrzaskani, dziewczynki zmiażdżone. Nad noworodkami się
nie ulitują, ich oko nie przepuści także niemowlętom" Iz 13, 11 — 18.
„To mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela: /../ Sprawię też, że padną od miecza
przed swoimi wrogami, z ręki tych co nastają na ich życie. Ciała ich wydam na
pożarcie ptakom powietrznym i lądowym zwierzętom. I uczynię z tego miasta
przedmiot zgrozy i pośmiewiska /../ Sprawię, że będą jedli ciała swoich synów i córek; jeden będzie jadł ciało drugiego /../ To mówi Pan Zastępów: Tak samo
zniszczę ten naród i to miasto…" Jr 19, 7 — 11.
„Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa
wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów /../ Węże, plemię żmijowe,
jak wy możecie ujść potępienia w piekle? /../ Wtedy odezwie się i do tych po
lewej stronie: "Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany
diabłu i jego aniołom /../ I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia
wiecznego". Mt 13,41. 18,6. 23,33. 25, 41,46.
„Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki,
żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim
uczniem". Łk 14,25.
Gdybym wtedy odnalazł w Biblii to duchowe piękno kojarzone z Bogiem i religią, jakiego uczono mnie od dziecka, zapewne do dziś byłbym wierzącym i praktykującym osobnikiem, który tym tylko różni się od innych wierzących, że nie
poprzestał na lekturze książeczki do nabożeństwa i wiedzy zasłyszanej z cotygodniowych homilii. Jednakże to czego się dowiedziałem z lektury Biblii,
zszokowało mnie do tego stopnia, iż następne ćwierć wieku poświęciłem odkrywaniu
prawdziwego oblicza religii i odkłamywaniu tego fałszu i nieprawdy, którymi mnie
raczono w dzieciństwie. Nie wątpię, że w dobrej wierze i zapewne w nieświadomości, jednak „dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane", czyż nie?
Dobrze pamiętam swój pierwszy „bunt religijny" (miałem wtedy może z 7 — 8
lat), kiedy na strychu znalazłem w pustym słoju zdechłą i zasuszoną mysz. Bardzo
mnie ten widok poruszył, długo nie mogłem pojąć dlaczego dobry Bóg nie pomógł
jej wydostać się z tej pułapki. To mi w ogóle nie pasowało do religijnej wizji
rzeczywistości, jaką przekazywano mi w tym czasie. Wtedy jeszcze nie byłem w stanie zwątpić w zasłyszane prawdy (jak choćby tę: "Żaden wróbelek nie spadnie z drzewa, jeśli On tego nie będzie chciał), ale jakieś maleńkie ziarnko
wątpliwości chyba już zostało zasiane w moim umyśle.
Anthony de Mello w „Przebudzeniu" napisał: "Kiedy nasze
iluzje zderzają się z rzeczywistością, odczuwamy przykre doznania" — czy
jakoś tak. Kiedy więc mój iluzoryczny świat wartości wyniesionych z dzieciństwa,
zderzył się z brutalną, religijną rzeczywistością (a poznałem ją dobrze przez te
wszystkie lata pasjonowania się religiami i ich historią), musiał się z tego
narodzić ktoś taki, jakim jestem teraz. I ręczę, że każdy kto wie o religiach
tyle ile ja wiem (i potrafi wyciągnąć z tego właściwe wnioski), będzie miał
takie samo o nich zdanie jak ja, bo tylko taka może być reakcja na tę prawdę.
G.S: Jak rozumiem
przedstawiłeś początki i przyczyny wejścia na drogę do ateistycznego
światopoglądu. W jaki sposób rozwijał się on dalej u ciebie?
L.F: Zacznę od sprawy bardzo istotnej; od określenia w czym
prawdopodobnie moje podejście do religii (ale nie tylko) różni się od podejścia
osób wierzących. To być może pozwoli zrozumieć, dlaczego mimo silnej
indoktrynacji religijnej w dzieciństwie, udało mi się uwolnić od narzuconego
światopoglądu i zafałszowanych wartości. Zatem:
Największą wartość dla mnie ma
prawda, a nie wiara, która jest tylko przekonaniem, iż to w co wierzę
jest właśnie prawdą. Wierząc jedynie, pozostaję jakby w połowie drogi do prawdy,
dlatego muszę jak najwięcej wiedzieć, aby być pewnym swoich racji. Zanim w cokolwiek uwierzę wpierw muszę zrozumieć, inaczej nie potrafię.
Wielką wagę przywiązuję do logicznego aspektu religijnych zagadnień,
które w wielu przypadkach są do tego stopnia nielogiczne, iż mój umysł
wzdraga się przed ich przyjęciem.
W przeróżnych tzw. prawdach religijnych zawartych jest mnóstwo
wewnętrznych sprzeczności. Dla mnie jest to poważny problem, całkowicie
dezawuujący wiarygodność owych treści. Po prostu nie potrafię wierzyć w wykluczające się wzajemnie „prawdy", choćbym nie wiem jak się starał.
Następnie; jeśli coś przyjmuję za prawdę, musi być ona spójna
(koherentna) z wcześniej przyjętymi prawdami. Musi stanowić ich logiczną
ciągłość i dopełnienie. Jeśli tak nie jest, któraś z nich jest kłamstwem (albo
obie).
W religiach tkwią
niezliczone pokłady zakłamania. Dla mnie jest ono największą przeszkodą
do zaakceptowania religijnego punktu widzenia i religijnej hierarchii wartości. Głupotę potrafię wybaczyć — hipokryzji nie!
Zgadzam się też ze św. Tomaszem z Akwinu, który powiedział: "Nie patrz kto mówi, ale co mówi". Liczy
się dla mnie sens wypowiedzi, bez względu na osobę autora, którą jakże
często bierze się za gwaranta prawdy. Dobrze to ujął G. Massey: „Musi być
bardzo ciężko tym, którzy wzięli autorytet za prawdę, zamiast prawdę za
autorytet". Pod warunkiem oczywiście, że będą tego świadomi.
Nie chronię też swych
poglądów przed próbami podważania, obalania czy też poddawania w wątpliwość.
Wprost przeciwnie; sam bardzo często narażam je, prowokując konfrontacje z odmiennymi poglądami i innymi punktami widzenia. I dopiero to, co się ostoi temu
zmasowanemu atakowi rozumu, czego nieprawdziwości nie potrafię w żaden
sposób udowodnić, jest naprawdę coś warte, czego mogę być absolutnie pewien w każdej sytuacji.
Tak wyglądają moje „narzędzia rozumowe", które z powodzeniem stosuję nie
tylko do treści religijnych, ale też do każdego rodzaju wiedzy ludzkiej. Nie
widzę powodu, by specjalnie dla religii stosować jakikolwiek rodzaj „taryfy
ulgowej", kiedy chodzi o prawdę, której na swój sposób staram się służyć .
G.S: Zatem te twoje „narzędzia rozumowe" jak je nazwałeś, są ci
pomocne podczas analizowania religijnych treści i wyciągania właściwych
wniosków. Czy mógłbyś jednak uzasadnić te wszystkie zarzuty postawione wobec
religii?
L.F: Oczywiście, że mógłbym a nawet powinienem. Tym bardziej, iż
kieruję się w tym względzie maksymą czeskiego psychologa Miroslava Plzaka:
„Życiową misją człowieka jest także nieustannie i niezmordowanie, zastępować
przekonania nieuzasadnione, przekonaniami uzasadnionymi", a te z kolei lepiej
uzasadnionymi i tak bez końca. Zanim to uczynię, muszę jednak coś wyjaśnić; otóż
prawie wszystkie moje teksty opublikowane w Racjonaliście służą właśnie temu
celowi: uzasadnieniu wszelkich wątpliwości i zarzutów jakie mam w stosunku do religii (głównie do katolickiej, ale nie tylko).
Nie pisałem ich ot, tak sobie, dla rozrywki jedynie (choć niektóre z nich
rzeczywiście zawierają sporą dawkę humoru), lecz przede wszystkim po to, aby w formie czy to powiastki,
opowiadania lub tekstu pisanego „na poważnie" (bez wymyślonej fabuły), wpleść
jakąś konkretną prawdę religijną (a „Prawda jest zawsze konkretna, nigdy
abstrakcyjna", Lenin). Są w nich
zawarte moje odniesienia, do wszystkich ważniejszych „wydarzeń" religijnych
(tych opisanych w Biblii i nie tylko), przedstawionych w bardziej lub mniej
poważny sposób, jednak zawsze mający na celu poznanie prawdy o religii.
Tej, która ma nas wyzwalać od przesądów i czynić wolnymi. Czy nie to
właśnie miał na myśli Autor tych słów?:
„Zachłystujemy się różnymi wolnościami, nie zdając sobie
sprawy, że prawdziwa wolność istnieje tylko w połączeniu z prawdą /../
Przychodzi czas na to, ażeby blask tej prawdy zaczął rozjaśniać na nowo mrok
ludzkiej egzystencji" (papież Jan Paweł II). Też tak myślę, tylko to „na nowo"
źle mi się kojarzy w kontekście historii Kościoła kat.
G.S: Wszystko to pięknie, ale może choć jeden przykład
braku logiki, wewnętrznej sprzeczności lub zakłamania w naszej religii?
L.F: Proszę bardzo! Aby jednak nie wydłużać zbytnio tego tekstu, posłużę
się przykładem dotyczącym ogólnego sensu religii judeochrześcijańskiej,
odrzucając całą otoczkę historyczno — kulturowo — folklorystyczną. Co przekazuje
Biblia w dużym skrócie?
"Bóg stworzył świat i ludzi, ale ci obrazili Boga, sprzeciwiając mu się.
Popełnili czyn zwany upadkiem pierwszych ludzi lub grzechem pierworodnym. Bóg
karze ich, między innymi nakazem rozmnażania się z grzeszną naturą, skażoną
skłonnościami do czynienia zła i nieprawości. Ludzie rozmnażają się z tą ułomną
naturą, aż na ich niegodziwości Bóg już nie może patrzeć i postanawia zgładzić
wszystko co żywe, zostawiając tylko rodzinę Noego.
Następnie Bóg spuszcza na całą ziemię potop, podczas którego niszczy
wszelkie życie na ziemi, oszczędzając tylko tych, którzy pozostali w arce. Po
potopie zawiera przymierze z pozostałymi przy życiu ludźmi, konstatując przy
okazji, że potop i tak niczego nie załatwił, bo „natura ludzka jest zła od
młodości". Potem z ich potomkami Bóg zawiera następne przymierze,.. potem
następne,.. a ponieważ są oni jego ludem wybranym, karze ich surowo za każdy
przejaw najdrobniejszego nieposłuszeństwa.
1 2 3 4 5 6 7 8 Dalej..
« Ateizm i Ateologia (Publikacja: 29-04-2011 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1218 |
|