|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
| |
Złota myśl Racjonalisty: "(...) wolność, równość, braterstwo! Jest to słowo niezmiernej wagi, słowo rewolucyjne i wzniosłe, które zastąpiło dawny tryptyk pokorny, zrezygnowany i żałosny: wiara, nadzieja, miłość... Wolność - wiarą. Ten sam poryw serca, być może ten sam entuzjazm, ale jakże wielka różnica! Z jednej strony człowiek, który podnosi się i powstaje, który jest silny, który szuka; z drugiej świadomość, która.. | |
| |
|
|
|
|
« Współpraca i opór Autor tekstu: Jan Hastan
Władze
PRL wypracowały politykę w stosunku do Kościoła w Polsce, posiadając informacje o doświadczeniach innych krajów RWPG oraz dysponując szczegółowymi wiadomościami i ocenami z Departamentu IV MSW.
Doświadczenia z innych
krajów RWPG dowodziły, że traktując kler katolicki (i prawosławny) jako środowisko
nie sprzyjające przemianom w duch „realnego socjalizmu", można stosunkowo
szybko doprowadzić do głębokiej ateizacji społeczeństwa. Osiągano ten cel paraliżując
działalność kleru, możliwość kształcenia księży, rozwiązując zakony, propagując w społeczeństwie ateistyczny pogląd na świat. Efekt uzyskano znaczny i nieodwracalny.
Pewna część kleru polskiego sprawiała, że funkcjonariusze pionu Departamentu
IV, obok zbierania informacji dla potrzeb polityki państwa, aktywniej obserwowali
( czyli inwigilowali) poszczególnych księży i działaczy katolickich. Jednak
Departament IV potrafił rzetelnie ocenić proporcje wykazujące, że dla władz
kłopotliwa jest działalność jedynie nikłej części kleru. Jeśli Kościół katolicki
zdołał w PRL bez trudności wyszkolić ogromną liczbę księży we własnych uczelniach, a dodatkowo w uczelniach państwowych i dysponuje w Europie najlepiej wykształconym
klerem, jeżeli uniknął rozwiązania zakonów , jeżeli nie ograniczono dochodów
kleru, nie zezwolono w PRL na propagowanie ateizmu, nie ograniczono katechizacji i pracy z młodzieżą, czyli nie traktowano kleru jako zagrożenia dla ustroju,
Kościół ślad ten zawdzięcza rzetelności informacji, która sprzyjała podejmowaniu
przez władze PRL takich, a nie antyklerykalnych decyzji. PRL była w tej części
ówczesnego świata, zwalczającego religijność społeczeństwa, wyspę zapewniającą
optymalne warunki dla wzrostu siły Kościoła katolickiego.
Polskie kierownictwo
nie obawiało się wzrostu politycznej siły Kościoła. Wzrost oddziaływania Kościoła
sprzyjał zamiarom Władysława Gomułki. Wpływowi kleru zawdzięczał on, że hasło
kolektywizacji nie miało w Polsce szans upowszechnienia. Przycichli również w Polsce rzecznicy bardziej aktywnej wymianie gospodarczej z ZSRR i innymi krajami
RWPG. Dokonano prozachodniej reorientacji kierunku handlu zagranicznego. Udział
krajów socjalistycznych w polskim handlu zagranicznym obniżył się z 70 proc. w 1954 rdo 58 proc. w 1958r. W 1958 roku zanotowano nawet bezwzględny
spadek obrotów z krajami socjalistycznymi, przy silnym wzroście obrotów z krajami
kapitalistycznymi. W innych krajach RWPG trend był odwrotny.
Skrywanemu wzmacnianiu
siły oddziaływania Kościoła nie przeszkadzały, lecz sprzyjały pozory polityki
ograniczenia jego roli, bowiem optymalne warunki sprzyjające wzrostowi wpływów
Kościoła na społeczeństwo mają miejsce wówczas, gdy splatają się dwa czynniki:
szeroko rozpowszechnione przeświadczenie, że Kościół jest prześladowany, oraz
świadomość materialnego bogactwa Kościoła. Bogactwo przyciąga wielu chętnych
do stanu duchownego, którzy za cenę dostatniego życia są skłonni być „prześladowani",
zwłaszcza w sposób przez nich mało odczuwalny.
Zwalczanie wpływów
Kościoła w Polsce lat 1956-1980 było „dziwną wojną". Im mniej było
konkretnych działań, tym bardziej rozbudowany aparat państwowy, aby widoczne
było, że inwigilowany jest każdy ksiądz. Aparat państwowy masę czasu poświęcał
sprawom cudów, stawiania bez zezwolenia krzyży, kapliczek, nielegalnemu budownictwu
sakralnemu, kazaniom, które do słuchających raczej nie docierały ( o czym świadczyły
badania przeprowadzone przez kler). Były to działania pozorowane, księżom nie
szkodzące, lecz wzmacniające siłę Kościoła w Polsce, przydając mu aureolę prześladowanego
przez władzę. Przed wojną państwo wypłacało księżom stosunkowo wysokie
uposażenia. Świadomość tego powodowała, że ubogie wówczas społeczeństwo, nękane
kryzysem gospodarczym, nie było tak szczodre, aby rzucać na tacę więcej niż
symboliczną monetę. W PRL zawieszono wypłacanie poborów księżom, pozostawiając
poza wszelką kontrolą dochodu kleru, a coraz zasobniejsze w pieniądze społeczeństwo
dawało na tacę coraz to większe datki. Wzrastały stosunkowo szybko opłaty „dobrowolne",
lecz faktycznie przez kler egzekwowane za chrzty, śluby, pogrzeby, obchodzone
coraz uroczyściej pierwsze komunie, bierzmowania, za intencje mszalne, poświęcenia
samochodów.
Oceniane na podstawie
poufnych informacji dochody najniższego rangą księdza wikariusza w Warszawie
były czterokrotnie wyższe od ówczesnej płacy średniej w kraju, a przecież korzystał
on, co prawda za pewną odpłatą, z parafialnej kuchni, mieszkania, był przecież
samotny i zobowiązany do noszenia skromnej odzieży.
Przed 1956 rokiem władze
pozbawiły zakony ich podstawowych źródeł utrzymania. Było to następstwem nie
tylko „zimnej wojny", lecz również zaangażowania Watykanu po jednej
ze stron. Zakony męskie, a szczególnie żeńskie zajmowały się wieloma społecznie
cennymi dziełami dającymi zatrudnienie ich członkom. Prowadzono domy opieki
nad osobami starszymi i upośledzonymi. Działalność pielęgniarską, zakłady rękodzielnicze
wytwarzające nie tylko dewocjonalia. Te żałosne dyskryminacyjne posunięcia zdołała
hierarchia Kościoła załagodzić, bowiem nie tknięto w PRL-u stanu organizacyjnego
stowarzyszeń zakonnych, których rozwiązanie było regułą w krajach sąsiednich.
W zakonach męskich
szybko wzrósł procent księży, stanowiąc już około 80 procent stanu tych zakonów.
Państwo nie utrudniało ich kształcenia. Dlatego znacznie szybciej wzrastała
liczba uzyskiwanych przez księży zakonnych tytułów naukowych. Wykształceni zakonnicy
zasilili katolickie kadry naukowe, zaktywizowali działalność na odcinku inteligencji
świeckiej, zostali wykorzystani do prowadzenia tzw. misji wśród wiernych na
terenie całego kraju, do szkolenia kleru diecezjalnego oraz do prac w administracji
kościelnej.
Kościół w PRL stał
się bogaty. W żadnym okresie historycznym nie stać go było na budowę tylu obiektów
sakralnych. Kościołowi w PRL zapewniano szczególnie korzystne warunki rozwoju.
Od dziesięcioleci nie ukazało się opracowanie popularnonaukowe uzasadniające
teoretyczne racje ateizmu, gdy nietrudno było o podręczniki do nauczania religii
czy o pozycje książkowe do ugruntowania wiary. Podobna sytuacja zaistniała raczej
tylko w Iranie.
Kościół w Polsce swój
rozwój zawdzięczaw pierwszym rzędzie określonym działaczom PRL po 1956
roku. W zaistniałych warunkach każda hierarchia kościelna musiała osiągnąć efekty
bezprecedensowe w skali światowej. Jeśli ktoś za zasługi dla Kościoła powinien
mieć pomnik czy nazwę ulicy, to w pierwszym rzędzie Władysław Gomułka. Na wdzięczność
ze strony kleru powinni liczyć funkcjonariusze państwowego aparatu wykonawczego.
Urząd ds. Wyznań i Departamentu IV MSW. Tym ostatnim należałoby szczególnie
podziękować za zniszczenie teczek księży. Prowadzenie tych teczek stanowiło
swego rodzaju alibi, że rozeznali sytuację, lecz teczki zawierały materiały,
które w interesie Kościoła należało zniszczyć.
Na temat różnic w sytuacji
Kościoław PRL na tle sytuacji w innych krajach wypowiadał się na łamach
„Gazety Wyborczej" (5-6 X 96) profesor KUL Jerzy Kłoczkowski, kierownik
instytutu Geografii Historycznej Kościoła w Polsce. Po prostu szokują wyjaśnienia,
które zaprezentował Profesor, doszukujący się różnic sytuacji głównie w takich
przyczynach jak np. w mentalności węgierskiego kleru. Nie widzę podstaw do twierdzenia,
jakoby powodem korzystnego dla Kościoła w Polsce rozwoju sytuacji byli genialni
polscy księża, gdy w innych krajach byli jakoby intelektualnie mierni.
Profesor unika oczywistego
stwierdzenia, że w tamtym okresie w krajach takich jak PRL, NRD, Węgry czy Czechosłowacja
władza państwowa decydowała o możliwościach działania Kościoła, zachowania jego
ważnych struktur, sytuacji finansowej kleru, o zakresie upowszechniania argumentacji
ateistycznej, a więc o procesie ateizacji społeczeństwa. Władze PRL po 1956
roku raczej markowały nieprzychylności dla kleru. Faktycznie zakazały nawet
na zebraniach partyjnych krytyki religii i działalności Kościoła, a aparat państwowy
zajmujący się problematyką Kościoła, angażując się wzupełnie marginalnie
dla sytuacji Kościoła spory, sprzyjał faktycznie umacnianiu struktur Kościoła,
intensywnemu szkoleniu jego kadry, polepszaniu sytuacji finansowej kleru, przy
zminimalizowaniu propagandy ateistycznej. Kler w PRL uzyskał warunki rozwoju
szczególnie korzystne.
Jeśliby uchylono rąbka
prawdy o genezie wzrostu potęgi Kościoła w PRL, kler polski musiałby inaczej
ocenić w tej kwestii władze PRL i funkcjonariuszy aparatu realizującego politykę
państwa w stosunku do Kościoła. To z kolei nie pozwalałoby na eksploatowanie
przez kler i działaczy katolickich ulubionego tematu, który nazwałbym apostolstwem
nienawiści.
Zatajając
prawdę, Kościół w Polsce nie zyskał, natomiast zaprzepaścił niepowtarzalną szansę. W końcu lat 80. Zaufanie do Episkopatu deklarowało ponad 90 procent ankietowanych, a więc znacznie więcej niż faktycznie wierzących. Ujawniając nawet część prawdy o sytuacji Kościoła w PRL, przestrzegając polityków katolickich przed nadużywaniem
retoryki nienawiści, mógł Episkopat utrwalić opinię Kościoła sprawiedliwego.
Niestety brakło w gronie hierarchów osobistości na miarę mężów stanu. U moralnie
niesprawiedliwie nękanych, straszonych dalszym rozliczeniem przy powrocie katolickich
działaczy do władzy, zrodził się w społeczeństwie obraz Kościoła niegodziwego i aktywny antyklerykalizm.
Polityka PRL pozwoliła
zbudować Kościołowi katolickiemu duży autorytet. Porównanie religijności społeczeństwa w Polsce a w Czechach i innych krajach b. RWPG dowodzi, jak wiele kler polski
zawdzięcza polityce wyznaniowej w okresie PRL i aparatowi wykonawczemu państwa.
Obecnie w Czechach praktykuje religijnie do 5 procent społeczeństwa. Świadczy
to o powszechnej ateizacji. Zaprzestała praktyk młodsza część społeczeństwa,
wychowująca młodsze pokolenie.
Ale realizatorzy korzystnej
dla Kościoła polityki wyznaniowej w PRL za swoją działalność nie zyskali w klerze
sprawiedliwych sędziów, lecz wrogów. Może to być przestrogą dla innych.
« (Publikacja: 03-08-2002 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 1719 |
|