Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.415.187 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 217 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Hipokryzja to wstydliwośc łajdaka."
 Felietony i eseje » Felietony, bieżące komentarze

Senator Piesiewicz zamierza kandydować do Senatu
Autor tekstu:

W numerze 29 tygodnika „Wprost" z dn. 18-24.07.br znajdziemy m.in. obszerny wywiad Tomasza Lisa z Senatorem RP, znanym scenarzystą filmowym i byłym adwokatem Krzysztofem Piesiewiczem. Wywiad dotyczący nieprzyjemnej sprawy szantażu na tle obyczajowym jakiemu ulegał przez ponad rok zbiegł się z ogłoszeniem przez niego decyzji o startowaniu w wyborach, wywołując u jednych zażenowanie, a u innych głosy oburzenia, ale również wyrazy poparcia tak dla samej decyzji jak i osoby senatora bądź w uznaniu dla dotychczasowego dorobku artystycznego, bądź z koleżeńskiej solidarności. Sprawa Krzysztofa Piesiewicza jest na tyle nieprzyjemna, że nie należałoby jej w ogóle komentować tym bardziej im bardziej do środków masowego przekazu przenikały pikantne szczegóły i materiały filmowe obrazujące wymownie wyczyny senatora. W powiązaniu z zarzutami dotyczącymi posiadania i udzielania innym osobom narkotyku w postaci kokainy — wyraźnie uprawdopodobnione materiałem filmowym opublikowanym przez „Super Express" na stronie internetowej — skłoniła nawet Premiera D. Tuska do słusznego w pełni stwierdzenia, że nie wyobraża sobie by Krzysztof Piesiewicz dalej pełnił funkcje publiczne.

Jak rozumiem stwierdzenie to w sposób oczywisty zawiera myśl, że człowiek w stosunku do którego wysuwane są zarzuty karne powinien w pierwszej kolejności poddać się w tym zakresie ocenie sądu, nawet jeżeli jest jednocześnie pokrzywdzonym w efekcie tego zdarzenia.

W lutym 2010 roku Senat RP nie zdobył się jednak na uchylenie immunitetu K. Piesiewiczowi, a Prokuratura umorzyła sprawę dotyczącą narkotyków. Senat kolejny raz pokazał, że bardziej liczą się więzi „klasy politycznej" niż rzetelny osąd sprawy przez niezawisłe sądy. Decyzja taka wywoływała zdziwienie o tyle, że sprawa nie jest ani tak oczywista jak wynikałoby to z publikowanych materiałów ani też senator nie jest osobą nie znająca tajników wymiaru sprawiedliwości i praktyki sądowej w sprawach karnych  K. Piesiewicz przez długie lata był adwokatem w Zespole Adwokackim Nr 25 w Warszawie przy Placu Zbawiciela i prowadził praktykę w zakresie prawa karnego nie tylko jako obrońca w procesach politycznych, lecz także wielu sprawach kryminalnych wykazując się szczególną biegłością w praktycznym stosowaniu teorii prawa karnego.

Jednakże nawet i decyzja Senatu nie skłoniłaby mnie do wypowiadania się w sprawie nie dotyczącej przecież działalności publicznej senatora i stanowiącej jego osobisty problem, gdyby nie niektóre stwierdzenia zawarte w udzielonym wywiadzie upubliczniającym przebieg zdarzeń wywołujące moje oburzenie brakiem szacunku dla inteligencji czytelnika.

Senator tłumaczy ponad roczną zwłokę w zawiadomieniu organów ścigania o popełnieniu przestępstwa szantażu faktem, że nie uległ podówczas szantażowi w sensie prawnym, lecz dopiero gdy pojawiła się rzeczywista groźba karalna tj. próba szantażu w sensie prawnym. Fakt, że było to roku od czterokrotnego zapłacenia różnym osobom za kompromitujące materiały nie ma dla niego znaczenia. Tłumaczy przy tym, że „ Za pierwszym razem nie był to szantaż, bo "życzliwi" panowie przyszli oddać mi nagranie i niczym nie grozili." Przebieg zdarzenia w czasie którego doszło do wykonania kompromitujących materiałów podany przez K. Piesiewicza (niezależnie od jego prawdziwości) jest niekonsekwentny, niezrozumiały i nielogiczny, albowiem kto umawia się z osobą, o której jak sam twierdzi miał podstawy sądzić, że jest osobą niezrównoważoną, zaprasza ją do domu wraz z nieznajomą koleżanką i pije alkohol. Nic dziwnego że zaczyna się dziwnie zachowywać i jak twierdzi przestaje kontrolować swoje zachowanie aż do utraty świadomości.

Zdecydowanie zaprzecza jednak, iż pobierał narkotyki w jakiejkolwiek formie jednocześnie sugerując pełną utratę świadomości. Wyraźnie wskazuje, że stał się ofiarą prowokacji jednocześnie insynuując działania służb specjalnych, co w mojej ocenie brzmi niepoważnie. Na zarzut dotyczący długotrwałego opłacania się przestępcom zdumiewająco odpowiada, że chciał odkupić godność. Kto jak kto, ale senator Piesiewicz słynący z zamiłowania do moralizowania zarówno w wystąpieniach publicznych jak i w swoich scenariuszach filmowych, ten słynący z pretensji do pouczania innych adwokat wygłaszający kazania nawiedzonym tonem, powinien wiedzieć że godności i honoru nie można ani odkupić ani kupić. Po prostu się go traci tak jak traci się wiarygodność.

Dezaprobatę musi budzić fakt, że senator nie chciał zachować pełnej powściągliwości pokory i zdać się na ocenę sądu wszechstronnie badającego w takich sprawach wszelkie dowody, lecz postanowił upublicznić swoją sprawę jako element gry wyborczej mającej przynieść mu fotel senatora na następną kadencję, co jest słusznie odbierane przez większość przeciętnych ludzi jako próba zapewnienia sobie bezkarności za osłoną immunitetu. Zamiast pod wyrok sądu (możliwe przecież że uniewinniający) woli poddać się — jak twierdzi — pod osąd wyborców, a przecież decyzja o startowaniu w wyborach wymaga nie tylko odwagi, ale przede wszystkim rozwagi, prawości i honoru. Z jakim przekazem wyruszy senator do wyborców? Kto uwierzy, że człowiek który dawał się szantażować przez tak długi okres (co prawda tylko prywatnie ) następnym razem nie stanie się obiektem skutecznego szantażu w sprawach publicznych? Jak wiarygodny jest polityk uciekający od zmierzenia się z oskarżeniem jak równy z równym?

Osobiście nie byłbym w stanie dać zbornych odpowiedzi na wyżej wskazane pytania dlatego niezmiernie zdziwiło mnie poparcie jakiego w środkach masowego przekazu udzielił senatorowi poseł Kutz w wywiadzie telewizyjnym w dniu 19.07.br., który powiedział, że co prawda nie rozumie ale popiera. Zdziwiły mnie wyrazy poparcia ze strony Janiny Paradowskiej, która jak twierdzi : „Popieram, bo przegadałam z nim wiele godzin przez te 20 lat obsługi prac Sejmu i Senatu", a poza tym zawsze na niego głosowała, gdy kandydował na senatora z Warszawy. Litością i współczuciem nie będzie się kierował komentator poranka Radia Zet — Michał Kobosko, a dziennikarz Gazety Wyborczej Łukasz Lipiński — tak, bo ta sprawa nie miała związku z działalnością publiczną senatora. A czy Państwo zagłosują na takiego kandydata?


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Marketing farmaceutyczny, czyli jak wywrzeć wpływ na lekarza
Dlaczego islamiści prześladują bahaitów?

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (13)..   


« Felietony, bieżące komentarze   (Publikacja: 22-07-2011 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mirosław Woroniecki
Adwokat, specjalista prawa gospodarczego, cywilnego i prawa karnego gospodarczego, historyk doktryn politycznych i prawnych, doradca organizacji pozarządowych. Przewodniczący Rady Stowarzyszenia Dom Wszystkich Polska

 Liczba tekstów na portalu: 52  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Dwie lewice
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2047 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365