 |
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
   |  |
 Złota myśl Racjonalisty: Nauka jest wielką republiką z wieczystem liberum veto, wedle którego głos jednego uczonego, gdy słuszny, zmusza do posłuchu wszystkich, naturalnie nie zaraz, ale ostatecznie zawsze. Więc w imię tych praw owej wielkiej republiki naukowej, stojącej ponad narodami, państwami, autorytetami, trzeba być cierpliwym. To nie oświata, to nauka. To nie popularyzacja lecz badanie. Jeśli ktoś mniema, że nie ma.. |  |
 |  |
|
|
|
 |
Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Historia powszechna
O chrześcijaństwie w Indiach [2] Autor tekstu: Joanna Żak-Bucholc
Zatem inkwizytorzy przystąpili do pracy.
Skodyfikowano prawa, wedle których zamierzano działać, zainstalowano co
trzeba, w tym narzędzia tortur, w obszernym budynku, przez miejscowych zwanym Woldem
Gor (Wielki Dom) i przystąpiono do szukania i „badania" heretyków i pogan. Po pierwsze palono książki, choć oczywiście nie zadano sobie nawet
trudu ich przeczytania, w końcu „panowie świata" nie uważali za słuszne
nauczyć się tutejszego języka, przeciwnie — to rdzenni mieszkańcy zmuszeni
zostali do nauki łaciny i portugalskiego. Palenie na stosie ludzi było tak
samo praktykowano jak wszędzie, gdzie działały „święte trybunały". A metody śledztwa? Też jak wszędzie. Np. topiono dzieci, a potem kawałek po
kawałku odcinano im kończyny, i żeby rodziców zmusić do patrzenia na to,
pozbawiano ich powiek. W imię boże… Nie jest wcale łatwo pisać o takich
okrucieństwach, dlatego zaniecham już dalszego opisu (a byłoby można tę
straszliwą listę ciągnąć jeszcze długo). W każdym razie wątpliwa sława
tych praktyk dotarła do Lizbony i — co może dziwić — oburzyła nawet
tamtejszego arcybiskupa, który napisał: „O ile trybunały inkwizycji wszędzie
cieszyły się złą sławą, o tyle nigdzie nie były tak podłe, nikczemne,
skorumpowane i tak uzależnione od przyziemnych interesów jak w Goa" [ 11 ].
Goańska inkwizycja działała parę setek lat, nawet do początku XIX w. (jej
upadek nastąpił nie bez wpływu Brytyjczyków). W roku 1830 zburzono Wielki
Dom [ 12 ]...
Aspekt misyjnej akomodacji [ 13 ]Interesującą kwestią jest (nie tylko
zresztą w odniesieniu do Indii) w jaki sposób zamierzano nawracać
„pogan", skoro nie przykładano się szczególnie, albo i wcale, do
nauki języka tuziemców. Dla przybyszów, a zarazem depozytariuszy jedynie
prawdziwej wiary tak jakby było oczywiste, że w jednej chwili należy i można
wyzbyć się wiary własnej (szatańskiej, a w najlepszym razie błędnej) i przystać na nową — nawet jej nie rozumiejąc… Zresztą międzykulturowe
nieporozumienia, biorące się wszak z takiego właśnie, megalomańskiego
sposobu postrzegania kultury własnej, zdarzały się i po stronie chrześcijan — oto widzimy grupę portugalskich żołnierzy jak uczestniczy w celebracji pod
postumentem czarnej bogini sądząc, że mają do czynienia z Czarną Madonną;
tymczasem była to… bogini Kali.
Z drugiej strony, nawet ci z Hindusów, którzy w dobrej wierze przyjęli chrześcijaństwo „z rąk" Portugalczyków
nadawali mu pewne rysy własnej kultury, w zewnętrznych choćby tylko formach
kultywowali swoje prastare tradycje. Cóż, nawet Matka Boska z Goa przypomina
raczej indyjską Dewi — jej posąg obwieszony jest girlandami kwiatów, otoczony
palącymi się kadzidełkami, itd.
Fakt — w niedługim czasie dostrzeżono tę
fundamentalną niemożność przekładu międzykulturowego (by posłużyć się
współczesnym pojęciem) i wyciągnięto wnioski. Interesującym, choć dość
specyficznym przykładem może być postępowanie pewnego szlachcica włoskiego, a przy tym zakonnika, Roberta de Nobili (przełom XVI i XVII wieku), który
przyjął sposób bycia indyjskiego sanjasina — i jako ta, szanowana od wieków w Indiach figura, przekazywał Hindusom chrześcijańskie posłannictwo. Cóż,
był to ciekawy krok, choć… ani Nobili nie zrozumiał przez to religii
hinduskiej, ani nie spotkało się to z uznaniem władz zakonnych, przeciwnie -
nakazano mu zaniechać swej działalności. A jednak takie praktyki
akulturacyjne stosowały niektóre zakony, wydaje się, że szczególnie
jezuici.
Jeśli by podsumować bilans misji
portugalskiej — to nie można powiedzieć, że był dodatni. Już nawet nie
wspominając o nieludzkich okropieństwach, jakich nie szczędzili mieszkańcom
indyjskiej ziemi. Ale nie tylko oni wprowadzali chrześcijaństwo na indyjski
subkontynent. W późniejszym okresie wzięli się za to np. misjonarze
holenderscy (też zresztą nie można tu mówić o „czystej misji",
interesy boskie i polityka gospodarcza były tu jak w przypadku Portugalczyków
splątane).
I widać w ich przypadku nieco większą
troskę o zrozumienie, czego dowodem może być choćby drukowany specjalnie dla
ich potrzeb „Podręcznik misjonarza", dokument opracowany w formie
dialogu misjonarza z braminem. W wieku XVIII do rzeczy przystępują z kolei
misjonarze angielscy, z kościoła anglikańskiego. Przyjmują nieco inny profil
działań — nie budują już sal inkwizycyjnych, ale szpitale, szkoły, prowadzą
działalność charytatywną — wszystko to miało podnosić ich status (i wartość
ich przesłania chrześcijańskiego) w oczach Hindusów. Wreszcie w 1773 roku
pewien wykształcony kaznodzieja, dość obyty z kulturą indyjską, przełożył
na języki indyjskie Biblię.
Wpływ chrześcijaństwa w Indiach
Czy zatem chrześcijaństwo wywarło na społeczeństwo
indyjskie jakiś względnie trwały wpływ? Raczej niewielki. Największe
enklawy chrześcijan nadal znajdują się w Goa. Na indyjskiej ziemi wpływ ten
jest jeśli już — to zsyntetyzowany z hinduizmem. Pewne elementy chrześcijańskie
funkcjonowały np. w organizacji powstałej na fali tzw. renesansu indyjskiego -
Brahmo Samadż (Kalkuta, 1828). Na tle różnic w podejściu do rodzimej
tradycji w Brahmo Samadż nastąpił rozłam — z jedną z jego odłamów związany
był słynny pisarz Tagore (jak i jego ojciec i stryj, wyklęci zresztą za to z kasty bramińskiej). Brahmo Samadż istnieje do dziś jako rodzaj stowarzyszenia
intelektualnego, którego jedną z naczelnych zasad jest tolerancja religijna
(ale nie sięga ono tylko do elementów chrześcijańskich, także islamskich
czy taoistycznych). Pewne rysy chrześcijańskie dostrzec też można w organizacji, która w XIX w. ożywiła i przekształciła starą instytucję mathy
czyli indyjskiego „klasztoru", chodzi mianowicie o „Ramakriszna
Matha and Mission". Ramakriszna to wielki mistyk, mistrz duchowy słynnego
Vivekanandy, który dzięki podróży na Zachód zapoznał Amerykę i kraje
europejskie z myślą religijną swego kraju. Założony przez niego „Ramakriszna
Matha and Mission" łączył elementy hinduistyczne z formami posługi chrześcijańskiej
(przy klasztorach funkcjonuje sieć
szpitali, przytułków, szkół).
Prawdą jest i to, że pod wpływem Europy
pewna część elity indyjskiej koniecznie pragnęła się zeuropeizować, ba -
wstydzono się tradycji własnych, np. politeizmu, walczono z autorytetem guru, z kastowością (te tendencje zauważalne są właśnie w Brahmo Samadż). W latach walki o niepodległość, największy jej bojownik i Nauczyciel — Mahatma
Gandhi odkrywał na nowo przed swym narodem źródła własnej kultury. Ale..
wiele przecież zawdzięczał myśli europejskiej. Nie jest wykluczone, że
walka o prawa pozakastowców (niedotykalnych), których Gandhi nazywał haridźanami,
„dziećmi Boga", oparta była na chrześcijańskim podejściu do wspólnoty
ludzkiej jako z definicji równej (wobec Boga). Wiadomo zresztą, bo Gandhi tego
nie krył, że wielką inspiracją było dla niego ewangeliczne przesłanie
Kazania na Górze, które cenił na równi z Bhawangitą. Swoją drogą czy można
sobie wyobrazić polskiego czy nawet europejskiego polityka, męża stanu,
autorytet moralny, który powie głośno, że na równi z Biblia ceni indyjską
Bhagawadgitę…
Tak, Gandhi cenił Ewangelię, ale powiedział kiedyś: „Jedynym w swoim
rodzaju komentarzem na temat Zachodu jest fakt, że chociaż wyznaje on chrześcijaństwo,
to nie ma tam ani chrześcijaństwa, ani Chrystusa — gdyby było inaczej, nie byłoby
tam wojen" [ 14 ].
1 2
Przypisy: [ 11 ] Cyt. za: Robersts, op. cit., s. 135 [ 12 ] Ale Portugalczycy, jako kolonizatorzy doczekali tu jeszcze roku 1961, kiedy to po nieudanych pokojowych pertraktacjach z rządem Indii, już od kilkunastu lat niepodległych, z faszyzującym rządem Portugalii, Hindusi wyrzucili ostatnich kolonizatorów ze swych ziem siłą [ 13 ] Akomodacja — metoda działalności misyjnej
Kościoła katol. polegająca na krzewieniu chrześcijaństwa na podstawie
miejscowych kultur; pierwsi zaczęli ją stosować od XVI w. jezuici w Indiach
i Chinach; metoda akomodacji była kontrowersyjna i nie była w pełni
akceptowana przez Kościół; zaaprobowana na Soborze Watykańskim II; współcześnie
termin akomodacja jest zastępowany terminem inkulturacja, użytym po raz
pierwszy przez Jana Pawła II. [ 14 ] Mahatma Gandhi, Wolność bez przemocy, cyt. za: E. Drewermann, Chrześcijaństwo i przemoc, Kraków 1996, s. 21 « Historia powszechna (Publikacja: 21-11-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2050 |
 |