Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.886.679 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 730 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Uczymy się nie dla szkoły, lecz dla życia.
 Filozofia » Antropologia filozoficzna

Prawda mojsza niż twojsza, czyli antypody dialogu międzyreligijnego [4]
Autor tekstu:

Douglas słusznie zauważa, że misja obejmuje nie tylko troskę o przyszłe życie indywidualnych jednostek, ale jest też inicjatywą zbiorową i nie wolno o tym zapominać nie tylko w refleksji teoretycznej, ale i w praktyce. Gdy misje nie idą ramię w ramię z modernizacją społeczeństwa, stare problemy nie znikają jak za dotknięciem różdżki, a niedostosowane do zastanej struktury społecznej nowe wierzenia ich nie rozwiązują. „Bez poważnego potraktowania szacunku dla religii afrykańskich Kościół chrześcijański przyniesie Afryce więcej gniewu niż pokoju i więcej nienawiści niż miłości" — podsumowuje więc badaczka [ 35 ].

Postulaty antropolożki częściowo pokrywają się z tym, co uważa się za pożądane w teoretycznej refleksji misjologów oraz osób zajmujących się antropologią misyjną. Wielu z nich zgadza się z tym, że „afrykanizacja nie polega na dodaniu do liturgii masek i włóczni" [ 36 ] i że powinno się wyjść dalej poza spory dotyczące tego, czy placki kukurydziane i wino palmowe nadają się do sprawowania Eucharystii (czym zajmował się w kontekście Afryki Benedykt XVI, będąc jeszcze kardynałem). Niewielu jednak zauważa razem z Douglas, że warto byłoby na przykład usystematyzować demonologię chrześcijańską, aby móc o niej autochtonów nauczać jasno i wprost, co być może pomogłoby zmniejszyć ich lęki związane z czarami i demonami. Louis Luzbetak słusznie spostrzega, że pod tym względem „zmiana nie nastąpi, o ile nie znajdą się odpowiedni nowatorzy" [ 37 ]. Tych ostatnich na razie jednak brak.

Znaleźć można za to głosy zamykające cały problem w lakonicznym stwierdzeniu, iż z perspektywy misji źródłem trudności mogą być negatywne elementy tkwiące w kulturze, m. in. „nadmierny strach przed duchami, zabobony" [ 38 ]. Brak jednak wzmianek o tym, w jaki sposób poradzić sobie z tym, że inne wzory uczestnictwa w kulturze wpojono misjonarzom, a inne ewangelizowanym, zupełnie jakby owo „w jaki sposób sobie poradzić" było oczywiste i nie stanowiło problemu. Tymczasem nie wystarczy przecież wskazać, że problem należy rozwiązać — teoretyczna refleksja antropologii misyjnej powinna także podpowiadać, jak można się do tego zabrać. Niestety, na razie więcej w niej ładnie brzmiących deklaracji niż towarzyszących im praktycznych wskazówek. I tak np. Henryk Zimoń powtarza za Pawłem VI, że „inkulturacja musi sięgać do samych korzeni kultury", a „relacja między wiarą a kulturą musi być znacznie głębsza niż warstwa « czysto dekoracyjna »" [ 39 ]. „Musi sięgać", „musi być" — ani słowa o tym, co zrobić, gdy jest inaczej niż się to postuluje. Podobna sytuacja ma miejsce, gdy przypatrzeć się postulatom Hansa Künga głoszącego, iż Kościół, świadomy odległości i wyobcowania od Boga w religiach świata, nie chce okazywać im dawnej wrogości, którą Chrystus zakończył, lecz pragnie im raczej ukazać przyszłość, którą Chrystus otworzył. Znów — nikt nie wątpi, że Kościół ma dobre chęci (nie chce okazywać wrogości, chce pokazywać przyszłość), ale co z ich realizacją? Tekst Douglas pokazuje, że nie najlepiej.

Bardziej optymistycznie mogą nastrajać badania Charlesa Montogmery’ego, który prowadził swoje obserwacje na terenach Melanezji, gdzie dawne i nowe wierzenia bez problemu koegzystują obok i wewnątrz siebie [ 40 ]. Nie przeszkadza to motywowanym „pragnieniem pogodzenia sprzecznych idei" [ 41 ] wyznawcom, jednak, jak już wiemy z cytowanych wcześniej słów ks. Kościelniaka (por. przypis 34), takie zjawisko jest solą w oku doktrynerów, którzy chętnie wytępiliby hybrydyzm religijny, nie zastanawiając się, jakie są jego przyczyny i jakie ich działanie miałoby skutki. W tym kontekście ciekawe, acz odosobnione wydają się więc następujące słowa arcybiskupa Józefa Życińskiego:

Kościół jest zaczynem, który spełnia swą misję przy zastosowaniu różnorodnych technik „wypieku" i w bardzo różnych realiach. Fascynujące piękno przesłania Ewangelii widzę właśnie w tym, że uniwersalne treści chrześcijaństwa można łączyć z ogromną różnorodnością form kulturowych. Dobre wino Ewangelii można chronić wykorzystując różnorodne bukłaki, butelki, kontenery. To Bruce Marshall ostrzegał, by ludzie Kościoła nie stawiali na jednym poziomie znakomitego wina Bożej prawdy i kroju butelki, który wydaje się im najbliższy psychologicznie. Obawiam się, że czasem nawet posuwamy się jeszcze dalej i tak wielką uwagę poświęcamy trosce o etykietę i butelkę, że nie okazujemy większego zainteresowania jakością ewangelicznego wina lub wręcz traktujemy je jak zwykłą wodę. [ 42 ]

Podczas lektury książki Charlesa Montgomery’ego można jednak dostrzec, że być może nie wszyscy w swoim życiu duchowym stawiają na pierwszym miejscu butelki i etykiety [ 43 ]. Zawsze pozostaje jednak pytanie — w kontekście badań Montgomery’ego i Douglas bardzo wyraźne — jak daleko owo niezwracanie uwagi może pójść?

Louis Luzbetak trafnie zauważa, iż „powodzenie misjonarskie szło zawsze w parze z wtopieniem się w miejscową kulturę" [ 44 ]. Postuluje więc, by celem współczesnych misji najpierw było zrozumienie zastanych pojęć, a dopiero potem, poprzez dawanie świadectwa, ewentualne (ewolucyjne, nie rewolucyjne) przekształcanie tubylczej kultury rozumianej jako układ zastanych pojęć. Wtóruje mu Henri Maurier:

Misjonarze [...] przybywają do społeczeństw, które bardzo często mają własną, rozwiniętą religię i moralność, zharmonizowane z ich sposobem życia. Chodzi wówczas o to, aby potrafili uznać tę harmonię, oraz istnienie zadowalającej równowagi w tak rządzonym społeczeństwie, gdyby nawet owa religia i moralność były obiektywnie odległe od norm chrześcijańskich. [ 45 ]

Uwagi Luzbetaka i Mauriera funkcjonują jednak przede wszystkim w refleksji teoretycznej, bowiem jeśli ktoś zaczyna według nich działać, Kongregacja Nauki Wiary nie kryje swojej dezaprobaty. Takim wymownym przykładem rozbieżności teorii i praktyk misyjnych może być działalność jezuitów w Indiach: ojciec Anthony de Mello i jego „hinduskie" przypowieści chrześcijańskie zostały przez Kongregację oficjalnie potępione. Według Benedykta XVI „Rzym jest konkretnym imieniem katolickości i misyjności, wyraża wierność korzeniom" [ 46 ] i najwyraźniej na to, co pochodzi spoza korzeni, nie ma już miejsca. Choć chrześcijaństwo to twór konkretnego miejsca i czasu aspirujący do bycia uniwersalnym, w jego uniwersalności nie ma przesadnie wiele miejsca na Inność, jest za to miejsce na protekcjonalizm à la „my mamy pełnię prawdy, wy, drodzy wyznawcy religii pierwotnych, na pewno się mylicie i dlatego musimy was nawrócić; teoretycznie docenimy przy tym to, co w waszych wierzeniach dobre, praktycznie rzadko nam się to zdarza". Jeśli dodać do tego częste u misjonarzy etnocentryczne poczucie misji cywilizacyjnej [ 47 ] wobec ewangelizowanych zawadzające niemal o mówienie o „brzemieniu białego człowieka" [ 48 ], los ludności nawracanej wydaje się nie do pozazdroszczenia. Gdyby w praktyce rzeczywiście stosowano choć niektóre z cytowanych w pracy zaleceń [ 49 ] sformułowanych przez teoretyków antropologii misyjnej, wyznającej religie lokalne ludności nawracanej byłoby z pewnością dużo łatwiej na co dzień.

Podsumowanie

Zbigniew Stawrowski, dyrektor Instytutu Myśli Józefa Tischnera, trafnie stwierdził swego czasu, że najczęstszym zagrożeniem dla dialogu jest traktowanie go jako możliwości narzucenia komuś własnego zdania, manipulowania drugą osobą [ 50 ]. Niestety, najczęściej właśnie tak traktuje się dialog z osobami niereligijnymi („błądzącymi i pozbawionymi łaski wiary"), z wyznawcami nowych ruchów religijnych („sekciarzami") oraz z czcicielami religii lokalnych („zabobonnymi tubylcami"). Trudno jednak o rzeczywisty dialog tam, gdzie nie poszukuje się „zrozumienia w różności, w szczerym szacunku dla przekonań różnych od własnych" [ 51 ]. W dialogu międzyreligijnym obie strony muszą bowiem chcieć dowiedzieć się, dlaczego ich partner w dialogu jest taki, a nie inny; istotne jest tu raczej zrozumienie się niż osiągnięcie porozumienia pojmowanego jako wspólnie wysnute wnioski czy synteza dotychczasowych stanowisk [ 52 ]. Najistotniejsze ma być wzajemne zgłębienie swoich stanowisk i zagłębienie się w przesłanki, które za nimi stoją. Nie sposób o coś takiego, jeśli za dążeniem do poznania poglądów adwersarza stoi wyłącznie chęć przekonania go do własnych, „jedynie słusznych", poglądów, właściwa ekskluzywizmowi religijnemu [ 53 ] i… misjom.


1 2 3 4 5 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Raport z oblężonego miasta
Przed wyborami. Wakacyjne narzekania…

 Zobacz komentarze (3)..   


 Przypisy:
[ 35 ] M. Douglas, op. cit., s. 160.
[ 36 ] Ibidem, s. 158.
[ 37 ] Kościół a kultury. Antropologia stosowana na użytek misjonarzy, tłum. I. Józefowiczowa, Warszawa 1972, s. 274.
[ 38 ] H. Zimoń, op. cit., s. 90.
[ 39 ] Ibidem, s. 87.
[ 40 ]  „Magia Dudleya nie stoi w sprzeczności z nauką Kościoła [...]. To dar od Boga. To jego praca. Dzięki niej miał czym zapłacić za taksówkę." — Ch. Montgomery, Bóg Rekin. Wyprawa do źródeł magii, tłum. D. Kozińska, Warszawa 2007.
[ 41 ] L. J. Luzbetak, op. cit., s. 283.
[ 42 ] K. Mądel, J. Życiński, Nihilizm, grawitacja i Pan Bóg, „Życie Duchowe" 20/1999.
[ 43 ] Por. np. następujący cytat: "Antropolog [Thorgeir Storesund Kolshus] przebywał na Mota w latach 1996-1997 i doszedł do wniosku, że chrześcijaństwo bynajmniej nie osłabiło potencjału religii miejscowej: wręcz przeciwnie, spowiło ją jeszcze gęstszą mgłą tajemnicy. [...] Kościół na Mota przejął melanezyjską koncepcję mana — zwraca uwagę Kolshus. Pastorzy mieli moc czynienia cudów, sprowadzania deszczu, a nawet zsyłania chorób na grzeszników (choć przyciśnięci do muru twierdzili bez wyjątku, że źródłem ich mocy jest Bóg). [...] Jak wyspiarze zdołali pogodzić wykluczające się światopoglądy? Kolshus stwierdził, że mieszkańcy Mota mają dwie dusze: z jedną się rodzą, drugą otrzymują wraz z chrztem. Kiedy Motańczyk umiera, jego pierwsza dusza — dusza ziemska - staje się duchem i błądzi po wyspie jako tamate, podczas gdy druga - niebiańska — po trzech dniach wstaje z grobu i ulatuje na spotkanie Boga." — Ch. Montgomery, op. cit.
[ 44 ] L. J. Luzbetak, op. cit.
[ 45 ] H. Maurier, op. cit., s. 83.
[ 46 ] Benedykt XVI, Rzym to katolickość i misyjność, „L'Osservatore Romano" 7-8/2007.
[ 47 ] "Kościół na betonowych fundamentach — jedyna w okolicy budowla z blaszanym dachem" — Ch. Montgomery, op. cit.
[ 48 ] Nawet u Henri Mauriera można znaleźć sformułowania przedstawiające chrześcijaństwo jako religię „pewnego poziomu rozwoju cywilizacyjnego". Por. np. "chrześcijaństwo jest religią uniwersalistyczną, która pragnąc zgromadzić ludzi wszelkich ras, języków, narodowości, musi sobie w tym celu zapewnić odpowiednie środki cywilizacyjne" — H. Maurier, op. cit., s. 83, podkreślenie moje.
[ 49 ] Tych typu następującej, cytowanej niedawno opinii Mauriera: „Misjonarze [...] przybywają do społeczeństw, które bardzo często mają własną, rozwiniętą religię i moralność, zharmonizowane z ich sposobem życia. Chodzi wówczas o to, aby potrafili uznać tę harmonię, oraz istnienie zadowalającej równowagi w tak rządzonym społeczeństwie, gdyby nawet owa religia i moralność były obiektywnie odległe od norm chrześcijańskich" — H. Maurier, op. cit., s. 83. Warte uwagi w tym kontekście są również spostrzeżenia Louisa J. Luzbetaka.
[ 50 ] W wypowiedzi wygłoszonej podczas debaty Dialog w teorii i praktyce według ks. Józefa Tischnera (spotkanie z cyklu „Areopag na Freta") 26 kwietnia 2008 w klasztorze ojców dominikanów na warszawskim Nowym Mieście.
[ 51 ] J. Dupuis, Chrześcijaństwo i religie. Od konfrontacji do dialogu, Kraków 2003.
[ 52 ] Ewentualna synteza ma być nie „wnioskiem logicznym, tylko łaską, którą Bóg nam da, kiedy On ujawni zakrytą jeszcze celowość przeciwieństwa", P. Dabosville, Foi et Culture dans l'Eglise d'aujourd'hui, Paryż 1979, s. 485. O dialogu jako wzajemnym zrozumieniu por. też R. Panikkar, Religie świata w dialogu, Warszawa 1986.
[ 53 ] O ekskluzywistycznym pojmowaniu drogi wiodącej do zbawienia por. Alan Race, Exclusivism, [w:] idem, op. cit.

« Antropologia filozoficzna   (Publikacja: 20-08-2011 Ostatnia zmiana: 21-08-2011)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Małgorzata Joanna Adamczyk
Kulturoznawczyni, tłumaczka, animatorka kultury i działaczka społeczna. Stypendystka Muzeum Historii Żydów Polskich na Uniwersytecie w Tel Awiwie. Publikowała m .in. w "Kulturze Liberalnej", "Kulturze i Społeczeństwie", w "Zadrze", "Mishellaneach", "Tece Historyka", w pokonferencyjnych tomach zbiorowych i w różnych zakątkach blogosfery.
 Strona www autora
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2142 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365