Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.068.697 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 293 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Wszystkim, którzy przyjdą po mnie, oznajmiam na piśmie, że nie mam w co wierzyć na tym świecie i jedynym wyjściem jest absolutne zapomnienie. Chciałbym zapomnieć o wszystkim, całkowicie, zupełnie, nic już nie wiedzieć o sobie ani o tym świecie. Prawdziwą spowiedź można pisać tylko łzami. Ale moje łzy zatopiłyby świat, tak jak mój wewnętrzny ogień podpaliłby go. Nie potrzebuję żadnej podpory,..
 Czytelnia i książki » Podróż do Ciemnogrodu

Ciemnogród i estetyczne upodobania Potockiego
Autor tekstu:

Bez większej przesady stwierdzić można, że w powieściowym Ciemnogrodzie panują obyczaje i upodobania estetyczne, będące odwrotnością tych, które Potocki lubił i cenił.

W Porcie Oślim ulice są „niebrukowane, ale tu i ówdzie dylami pokryte; wszędy pełno Żydów i żebraków", stołeczne miasto Ciemnogród „wystawia obraz nieładu", a drogi, wiodące do stolicy „są stosami błota, w którym brnąć podróżni i spacerujący muszą." Większość ulic przypomina „kloakę, którą się walą wszystkie gnoje i brudy miejskie. Trudno po nich przejechać pojazdem, co się tam często ugrążone widzieć dają." Nie trzeba dodawać, że te opisy stanowią aluzję do zaniedbanych i zubożałych miast Królestwa Polskiego.

Na podobnym poziomie plasują się ciemnogrodzkie rozrywki. Koncert okazał się „prawdziwą męczarnią dla uszu", ponieważ używa się tam takich instrumentów, jak drumle, fujary, dudy, cymbały, bębny, kotły i trąby, a wokaliści wydawali z siebie „śpiewy wrzaskliwe, nosowate i posępne." Całość tworzyła istną kakofonię, która jednak „miała dla smorgońskich uszu tyle wdzięków, ile ma dla nas harmonia najdoskonalszej, europejskiej orkiestry." Spektakle teatralne okazały się komediami „pełnymi płaskich bufonad i najgrubszych żartów, które niezgrabnym dowcipem swoim śmiech i poklask smorgończyków wzbudzały."

Damy z wyższych sfer przypominały „zbiór malowanych i śmiesznie postrojonych koczkodanów", były szczebiotliwe, za to chętnie oglądały publiczne palenie heretyków na stosie. Jeszcze gorzej zaprezentowały się aktorki, które „im więcej krzyczą, im więcej piszczą, im więcej się tłuką po scenie", tym wyżej są cenione. Członkowie baletu „nie można powiedzieć, że tańcują, ale że zręcznie, bo bez szwanku karki łamią", zaś pisarze dramatyczni nie znają i nie zachowują żadnej z przepisanych reguł.

Najbardziej dotkliwa plaga Ciemnogrodu to wszechobecne pijaństwo, któremu sprzyja zwyczaj przynaglania do picia, „co uchodzi u nich za grzeczność i gościnność. Mają oni w podejrzeniu tych, co dochowują trzeźwości, jako ludzi nieszczerych i niebezpiecznych frantów, korzystać gotowych z otwartości, w jaką wprawia pijaństwo. Zgoła śmiało twierdzić można, że pod noc dziewięć dziesiątych części ciemnogrodzkich mieszkańców upojonych zasypia." Piją obficie wszyscy, także damy, bo jest smorgońskim obyczajem wznosić niezliczone toasty i nie wstawać od stołu trzeźwo.

Inna plaga to obżarstwo, którego godnym przedstawicielem jest sam Najciemniejszy Pan. Nie je on, ale pożera: podwieczorek, który mu przyniesiono był godny królewskiego apetytu, bo wystarczyłby sześciu osobom, ale Najciemniejszy Pan sam dzielnie dał sobie z nim radę.

Władca Ciemnogrodu jest odwrotnością tego, czego Potocki oczekiwał od osoby, piastującej tak odpowiedzialne stanowisko. Fizjonomia Najciemniejszego Pana „prócz niejakiej dobroci żadnego nie ma wyrazu i mówić zdaje się: śpię, jem i piję dobrze, zdrów jestem i o niczym nie myślę." Stosowny do tego wizerunku jest także codzienny tryb życia władcy: bardzo często poluje, pozostawiając rządzenie córce, częściej przebywa z błaznami niż z ministrami, sprawy urzędowe interesują go daleko mniej niż zabawy z niedźwiedziami i małpeczkami, a wieczorami słucha „bajarzów, których miasto jest pełne; ci mu duby o strachach, upiorach, duchach, rozbójnikach powiadają, wśród których Najciemniejszy Pan usypia." Nie jest tyranem, jest człowiekiem z natury dobrym, ale pozbawionym energii, wiedzy i intelektualnych aspiracji. Na widok atlasu położył na mapie rękę, mówiąc: „Piękne mi to tych krain wyobrażenie, które ja dłonią moją zakrywam", a pomarańcze są — jego zdaniem — „większe od mniemanej kuli świata." Jest to człowiek słaby, ulegający nałogom. Jako jedyny Ciemnogrodzianin pali tytoń, bo pozostałym zabroniła tego Inkwizycja, wroga wszelkim nowinkom. Autor złośliwie konstatuje przy okazji, iż „niejednego spaliła Inkwizycja Święta za to, że tytoń palił."

Pijackim orgiom towarzyszą niezwykle popularne w Ciemnogrodzie gry hazardowe: „Wszędy pełno graczów i oszustów wszelkiego rodzaju. (...) Tak szaloną bowiem jest namiętność do gry Ciemnogrodzian, iż nieraz tam widziano człowieka, co przegrawszy wszystko, co tylko posiadał, stawiającego na los kości lub karty dzieci swoje, a na koniec i siebie samego, i dobrowolnie oddającego się dożywotniej niewoli pana, co niedawno był jego równym; bo w Ciemnogrodzie, jak u nas, szalony przesąd, zamieniwszy długi kartowe w długi honorowe, daje im pierwszeństwo przed wszystkimi."

„Niesmak smorgoński" przejawiał się także w sferze kulinarnej. Ciemnogrodzkie potrawy wydały się autorowi „niegodziwe w smaku", a to z uwagi na „wszelkiego rodzaju tłustości" i obficie dodawane przyprawy: szafran, cynamon, pieprz, gałka muszkatałowa, imbir itd. Likiery są tak mocne, że w istocie stanowią odmianę gorzałki, ciastka smorgońskie są podobne do pierogów, a ozdobę stołu stanowią marcepanowe niedźwiadki. Potrawy są tłuste i — jak byśmy dziś powiedzieli — ciężkostrawne, autor ubolewa też nad tym, że niemal każde danie jest zaprawione szafranem, a do lemoniady dodaje się tu gałki muszkatałowej.

Wszystkiemu winna jest — jak wyjaśnia gubernator Portu Oślego — Święta Inkwizycja: „Pewnie waćpanom dzisiejszy mój obiad nie przypadł do smaku, lecz nie mogłem do niego przypuścić ani jednej europejskiej potrawy, bo tak chcą przepisy naszych oficjalnych obiadów. Nie przebaczyłaby mi tego grzechu Święta Inkwizycja, stróż wierny dawnych naszych obyczajów, która tu pewnie miała szpiegów swoich."

Efektem obżarstwa i lenistwa była otyłość, powszechna zwłaszcza wśród kobiet, a uchodząca tam za wdzięk. Ideał ciemnogrodzkiej urody stanowiła księżniczka Pięknosława. Nie posiadała ona zalecanych przez autora cech: skromności, równowagi wewnętrznej i otwartości na świat. Wręcz przeciwnie, miała zwyczaj obwieszać się przesadną ilością ozdób, była zazdrosna i łasa na pochlebstwa, zwłaszcza jeśli dotyczyły one jej urody lub intelektu.

Jeśli tak przedstawia się elita kraju, to czego można wymagać od zwykłych obywateli? Żyją oni w nędzy, a ich obyczaje są pełne zdziczenia: za najdrobniejsze przewinienia wymierzane są w Ciemnogrodzie okrutne kary, nie brakuje też fanatyków, obrzucających błotem karawanę, wiozącą przybyłych do kraju pielgrzymów.

Okrucieństwa uczą też ciemnogrodzkie szkoły: „ćwiczą niemiłosiernie, a to za najmniejsze uchybienie, skuteczniejsze zaś środki zachęcenia, emulacji i honoru są tam nieznane; wszystko na karach cielesnych polega. Nie są słodszymi rodzice ku dzieciom niż nauczyciele ku uczniom, bo jest to Ciemnogrodzian maksymą, że ludźmi strachem i musem rządzić tylko można."

Jeśli pozytywny bohater powieści — książę Bojosław, różni się od otoczenia, to tylko dlatego, że „nasz książę był drugim Karolem Wielkim, wyższym nad czasy swoje, bo światłym wśród powszechnej ciemnoty mocą własnego geniuszu." Jego przymiotami są: „prostota, której wzór daje natura", umiarkowanie, przedsiębiorczość i liczenie się z realiami. Książę mówi: „Rozsądek jest podziałem wszystkich krajów, bez niego nic pięknym i dobrym być nie może, i cała, jak mniemam, różnica, która między nami i Europejczykami zachodzi, jest ta, że nasze wychowanie i ustawy psują go, wasze prostują."

Nie ulega wątpliwości, że Bojosław stanowi dla Potockiego ideał arystokraty, wzór do naśladowania w Polsce i w całej Europie.

Nawoływanie do prostoty i naśladowania natury jest widoczne także w opisach przeładowanych ozdobami i z niesmakiem urządzonych, królewskich rezydencji, których wygląd jest zazwyczaj opisywany epitetami: „azjatycki" i „orientalny." Ogród Pięknosławy pełen był „ocembrowanych sadzawek, wysp, kanalików, na koniec i mostów, które w porównaniu z rzeką, co ogrodem płynęła, śmieszny sprawowały skutek. Zgoła, wyjąwszy mnóstwo kwiatów i wonnych roślin, co ten ogród zdobiły, smorgońska sztuka we wszystkim skaziła w nim naturę. Przecież on za cud w tym kraju uchodzi i w tym nam go mniemaniu księżniczka z pychą przedstawiała."

Akceptację dla orientalizmu można natomiast znaleźć w opisie ogrodu księcia Bojosława: „Cały ten ogród w guście orientalnym, od chińskiego sporządzony ogrodnika. (...) Porozrzucane tu i ówdzie budowy i kioski w chińskim smaku najprzyjemniejszy w doskonale umiarkowanych punktach perspektywy sprawiały widok. Zieloność murawy, piękność drzew, rozmaitość roślin i kwiatów niemniej przyjemnie zewsząd uderzały oko, a skaliste brzegi, kosztownie po chińsku wzniesione, niekiedy przyjemną, a czasem i dziką postacią swoją wystawiały nowy dla Europejczyków widok, ogrodom naszym nie znany."

Do spopularyzowania chińskich ogrodów w Europie przyczynił się w znacznym stopniu William Chambers, który w połowie XVIII w. spędził kilka lat w Chinach, a później wydał kilka książek o tamtejszych ogrodach. Chińczycy jako pierwsi uznali przyrodę za wzór dla swoich ogrodów, sprowadzając jej wielkie układy i formy do miniaturowych postaci ogrodowych. [ 1 ] Odpowiadało to gustom oświeceniowych arystokratów, dla których natura stanowiła niedościgniony wzór piękna. Izabela Czartoryska pisała: „Nienaturalne rzeczy w niczym podobać się nie mogą, dopieroż w tych, gdzie Natura zdaje się najdoskonalszą. Przymuszone kształty w drzewach, podług mnie są obrzydliwemi: obcinane w kolumny, w gałki, czyli rozciągane w wachlarze, żadnego miejsca nie zdobią. Okrzesane świery, męczone graby, podcięte lipy, zawsze szpecą, nigdy nie stroją. Jeżeli przypadek lub nieumiejętność oszpeci drzewo, albo jeżeli syn po ojcu tak obcięte zastanie, w ten czas najlepiej już je nie tykając zostawić Naturze, która je z czasem naprawi i przyodzieje." [ 2 ]

Poświęcając tak wiele miejsca na opisy parków, był Potocki dzieckiem swoich czasów, których cechą charakterystyczną była parkomania i ogrodomania; na efektowne rezydencje tracono wtedy istne fortuny. Jak pisał Józef Ignacy Kraszewski: "Jedną z fantazji wieku stały się te kosztowne krajobrazy Arkadii pod Sochaczewem i ruin rzymskich na piaskach Polesia. Ks. Czartoryscy stworzyli Puławy i Powązki, Ks. Podkomorzy nie chcąc im ustąpić, wyprawiał szaleństwa na Solcu, kopiąc pieczary i na wyspach zaprowadzając małp kolonie. Panie Kochanku zakładał morze w Nieświeżu. Takim oszalałym parkomanem był Borek, wojewoda bełski, którego sławny był Jardin moral et emblematique w Warklanach. Były w nim przybytki poświęcone przyjaźni, małżeństwu, śmierci, był ołtarz wieczności, świątynia prawdziwej sławy..." [ 3 ]

Zasadniczą cechą ogrodów sentymentalnych był ich kosmopolityczny charakter, nie mający żadnego powiązania treściowego ze środowiskiem, a rozwijający się pod cudzoziemskimi wpływami. „Były to dekoracje, wśród których garstka snobujących się dam i ich przyjaciół urządzała sztuczne idylle." [ 4 ]

Także moda na chińszczyznę — wyraźnie widoczna m.in. u Woltera — jest odbiciem oświeceniowych upodobań polskich arystokratów. Chińskie ogrody urządzano według następujących zasad: „1. Wesołej, śmiejącej się przyrodzie błoń i łąk tonących w słońcu należy przeciwstawić sceny dzikie i groźne, jak poszarpane, nagie skały, z których urwisk rzuca się w przepaść z szumem woda. 2. Należy znaleźć i wyznaczyć taki punkt, z którego można oglądać cały ogród i jego główne scenerie; zwykle w takim punkcie umieszcza się dom lub główny pawilon. (...) 3. (...) Trzeba bardzo umiejętnie tworzyć sztuczne wyniosłości i doliny i trzeba umieć poradzić sobie z wodą, wyznaczając jej urozmaicony bieg; trzeba z doskonałą znajomością materiału i perspektywy rozmieścić rośliny, a zwłaszcza drzewa." [ 5 ]

Estetyczne upodobania Ciemnogrodzian są, z grubsza biorąc, odbiciem odrzucanych przez Potockiego gustów epoki saskiej. Chodzi tu m.in. o pijaństwo, obżarstwo, namiętność do gier hazardowych czy kiepski wygląd polskich miasteczek. O fatalnym stanie dróg świadczy fakt, iż w 1784 r. opublikowana została praca Józefa Osińskiego pt. „Robota machiny powietrznej pana Mongolfier." Autor omówił tam konstrukcję balonów i zaproponował, aby wobec złego stanu dróg w Polsce używać balonów do transportu pasażerów i towarów. [ 6 ] Już w czasie Sejmu konwokacyjnego w 1764 r. prymas Władysław Łubieński mówił: „Ozdoba królestwa — miasta, bez obywatelów, i ci, którzy są, bez handlów, handle bez korzyści, bo w rękach żydowskich; jednym słowem, w miastach miast szukać musiemy, bo co ulica, to pole, a co rynek, to pustki." [ 7 ]

Potocki był w sprawach estetyki i dobrego smaku wybitnym specjalistą, nie tylko jako autor pierwszej polskiej historii sztuki pt. „Winkelman polski", ale także jako kolekcjoner. W jego zbiorach, zgromadzonych w pałacu wilanowskim, znajdowały się dzieła mistrzów tej miary co Leonardo da Vinci, Guido Reni, Annibale Carracci, Antonio Correggio, Carlo Dolci, Tintoretto, Paris Bordone czy Angelika Kauffmann. Potocki zbierał również sztychy, monety, medale, wazy etruskie, starożytne gemmy i rzeźby.


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Potocki i Ciemnogród - podsumowanie
Wolność religijna z punktu widzenia Kościoła Kat.

 Dodaj komentarz do strony..   


 Przypisy:
[ 1 ] L. Majdecki, Historia ogrodów, Warszawa 1978, s. 498
[ 2 ] I. Czartoryska, Myśli różne o sposobie zakładania ogrodów, przez Izabelę Czartoryską, Wrocław 1805, s. 3
[ 3 ] A. Berdecka, I. Turnau, Życie codzienne w Warszawie okresu oświecenia, Warszawa 1969, s. 51
[ 4 ] G. Ciołek, Ogrody polskie, Warszawa 1978, s. 143
[ 5 ] E. Jankowski, Dzieje ogrodnictwa, t. 1, Kraków 1938, ss. 226 — 232, za: J. Reychman, Orient w kulturze polskiego Oświecenia, Warszawa 1964, ss. 162 — 163
[ 6 ] A. Berdecka, I. Turnau, Życie codzienne w Warszawie..., s. 211
[ 7 ] T. Mikulski, W kręgu oświeconych, Warszawa 1960, s. 51

« Podróż do Ciemnogrodu   (Publikacja: 27-01-2003 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Małgorzata Brywczyńska
Polonistka, Elbląg.

 Liczba tekstów na portalu: 8  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Potocki i Ciemnogród - podsumowanie
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2217 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365