|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Światopogląd Zupełnie bezskutecznie [2] Autor tekstu: Andrzej S. Przepieździecki
W przypowieści o dziesięciu minach Jezus opisuje
jak król postępuje z ludźmi, którzy z kolei różnie postępowali z powierzonymi im pieniędzmi. Z przypowieści wynika, że ten król postępuje właściwie.
Ten pozytywny bohater nakazuje zabijanie tych, którzy nie chcą jego panowania.
Kościół
kat. nakazuje miłość bliźniego zgodnie z Dekalogiem, równocześnie fałszując
tam zawarte zasady. Mianowicie według Kościoła kat. bliźni to każdy człowiek. Z pisma świętego wynika, że to fałsz, bo w zrozumieniu Starego Testamentu
bliźni to ten kto ma bliznę na siusiaku i czci Jahwe, a więc Izraelczyk albo
Samarytanin. Przykładów na to fałszerstwo jest w biblii wiele. Ja przytoczę
tylko jeden: Kiedy Żydzi przywędrowali wreszcie do Ziemi Obiecanej, to trzeba
było wymordować tamtejszych
autochtonów. Rozpoczęła się bitwa, a Bóg pomagał Żydom mordować
dotychczasowych mieszkańców Palestyny. Umownym znakiem dla Boga, że ma pomagać w skutecznym mordowaniu ludzi broniących swojej ojczyzny, było podnoszenie rąk
przez Jozuego.
Jeśli się kogoś morduje to chyba nie z miłości.
W Polsce głoszenie haseł faszystowskich jest prawnie zakazane. Podstawową zasadą
działania faszystowskich rasistów było dzielenie ludzi na Ubermenschów i Untermenschów, czyli nadludzi i podludzi.
Dzielenie ludzi na naród wybrany i gojów, czyli psy nieczyste nie jest
karalne, a Pismo Święte nie jest księgą zabronioną przez prawo. Dlaczego?
Dobroć Boga w aspekcie Jego ilorazu inteligencji
Według
tych religii, które znam, Bóg jest istotą idealną, która posiada wszystkie
cechy pozytywne w superlatywach. Jest więc bardzo dobry, wszechmocny, wszystkowiedzący, no i w ogóle super.
Ten
wszystkowiedzący ideał, dla którego przyszłość jest jako ta otwarta księga,
stwarza dla Adama i Ewy pokusę, żeby się dowiedzieć czy zgrzeszą.
Niejakiemu
Hiobowi robi wszystko co najgorsze: burzy mu dom, zabija dzieci i żonę, a na
koniec zsyła na niego straszne choroby. Wszystko po to, aby się dowiedzieć jak
dalece ten człowiek ufa Jemu. Ponieważ Bóg zna całą przyszłość, więc
jedynym celem mogło być sadystyczne znęcanie się nad tym nieszczęśliwym człowiekiem
lub skrajny debilizm Boga, co stanowi sprzeczność z Jego boskimi cechami.
Tutaj
na pewno czytający to katolicy powiedzą, że człowiek ma wolną wolę a wiec
Bóg nie wie jak człowiek postąpi.
O wolnej woli słów kilka
Po pierwsze: jeśli Bóg nie wie czegokolwiek, to nie
jest wszechwiedzący a słowa: przyszłość jest dla Niego jako ta otwarta
księga — są fałszem.
Po drugie: Dlaczegóż to wolna wola człowieka ma
ograniczać wiedzę Boga? Przecież fakt, że ja jutro mogę pójść do kina
albo, według własnego widzimisię, pojechać nad zalew łowić ryby — w żaden
sposób nie przeszkadza temu aby Bóg wiedział co ja według swojego widzimisię
jutro zrobię.
Załóżmy
jednak, że ja w rzeczywistości pójdę nad zalew łowić ryby. W efekcie tego
wyłamię kij leszczynowy na wędzisko, odrzucę kamień i spod niego zabiorę
robaki a pod sosną odwodnię organizm. Bóg wie, że jutro krzew leszczynowy
zostanie uszkodzony, że kamień zmieni położenie, a robaki zginą męczeńską
śmiercią na haczyku, ponieważ żaden z wymienionych przedmiotów rozważań
nie posiada wolnej woli. Wie także, że mrówki mieszkające pod sosną będą
musiały ratować przed powodzią swoje mieszkanie, ale nie będzie wiedział, że
to wszystko ja zrobiłem, bo ja mam wolną wolę. To
jest ewidentny nonsens!
No ale
nie bądźmy tacy zasadniczy. Postarajmy się rozważyć sprawę według
koncepcji wskazywanej przez naszych adwersarzy.
Jeśli
Bóg nie wie czy ja jutro pójdę do kina, bo to moja wolna wola, to nie wie także
co zrobi jutro ciocia Agata, bo ona też będzie jutro działała według swojej
wolnej woli. Zasada ta dotyczy nie tylko mnie i mojej cioci, lecz wszystkich
posiadaczy wolnej woli — czyli wszystkich ludzi.
To
stwarza bardzo nieprzyjemną sytuację dla Boga: Ta wszechwiedząca Osoba wie
czy jutro będzie świeciło słońce czy też będzie padał deszcz. Wie także
jakie będą jutro ruchy sejsmiczne i na tym koniec. Cała reszta zdarzeń dnia
jutrzejszego, oprócz pogody i ruchów skorupy ziemskiej, to działania ludzkie.
Tutaj należy skorygować historię filozofii. Z tego co wyżej, widać, że to
nie Sokrates pierwszy, lecz Bóg powiedział: Wiem, że nic nie wiem. No i miał
rację!
Teraz o dobroci bożej
Bóg
jest dobry. Tak dobry, że jak na weselu zabrakło tak zwanego „gazu", to
stworzył dużo dobrego wina. Ten sam Bóg tak stworzył świat, że płyty
geologiczne tak się przesuwają, że na siebie naciskają i dochodzi do trzęsień
ziemi w których giną błyskawicznie lub przez długi czas dusząc się
zasypani pod gruzami domów ludzie.
Ten sam Bóg stworzył wirusa HIV oraz
zarazki wielu innych chorób, żeby ludzie na nie chorowali i ogromnie cierpieli.
No więc czy jest to dobry Bóg czy może Bóg sadysta?
Osobnego
potraktowania wymaga takie właśnie jak wyżej, szczegółowe rozważanie teksów
ewangelicznych. Czy to w ogóle ma sens? Przecież wiadomo, że te przypowieści o Jezusie powstawały co najmniej
dwa pokolenia po narodzeniu Jezusa — najstarsza ewangelia, to jest według św.
Marka była pisana prawdopodobnie między
czterdziestym a pięćdziesiątym rokiem nowej ery, w czasach kiedy średnia długość
życia nie przekraczała dwudziestu jeden lat. Następne powstawały znacznie później, tak jak i pierwsza, na podstawie tradycji ustnej przekazywanej z Palestyny gdzieś na
drugi koniec świata, bo na przykład aż nad brzegi Morza Czarnego. Tutaj także
należy zwrócić uwagę na bajkowy charakter tych tekstów. W ewangeliach synoptycznych aż roi
się na każdej stronie
od cudów dokonywanych przez Jezusa. Na każdej stronie
po kilka.
Dawno,
dawno temu w Polsce jeden król w niejasnych okolicznościach zabił biskupa. Ówczesny
opis tego zdarzenia nie zawiera żadnych cudowności. Opis tego samego zdarzenia datowany na czasy o wiele lat późniejsze, aż roi się od cudów. W najstarszej części Pisma Świętego,
czyli w Dziejach Apostolskich o cudach Jezusa nic nie słychać, zaś w ewangeliach już jest ich mnóstwo i to w najstarszej najmniej, a w każdej następnej
coraz więcej. Czy jest sens poważnie traktować takie opowiastki tylko
dlatego, że kilkudziesięciu bardzo starych ludzi, w dawnych czasach, na
zasadzie głosowania i to przy sprzeciwie mniejszości, a więc bez zgody całego
gremium, postanowiło, że akurat te cztery księgi z wielu innych są Słowem Bożym.
Przecież naprzód należałoby się
zastanowić nad historyczną autentycznością tego przekazu, a dopiero w razie
potwierdzenia tej historycznej prawdziwości rozważać treść. Zarówno
historycy bibliści racjonalni jak i katoliccy nie podają żadnych dowodów, ani
nawet powodów dla których można by uznać ewangelie za dokumenty oparte na
faktach.
Ponieważ
tak się rozpisałem o rzeczach dla jednych powszechnie wiadomych, dla innych
zupełnie niezauważalnych, czyli o rzeczach o których w zasadzie nie ma sensu
pisać, bo nie wywiera to żadnego skutku, no to jeszcze parę słów o królowej
nauk czyli świętej teologii. W tej dyscyplinie jest wiele zadziwiających
nonsensów.
Teologia to dosłownie słowo o Bogu, a semantycznie nauka o Bogu.
Aby cokolwiek badać trzeba mieć aparat badawczy dokładnie
dostosowany do badanego przedmiotu. Nie można na przykład badać światła
smakiem albo dźwięku wzrokiem. Ponieważ człowiek ma aparat percepcyjny wyłącznie
materialny, więc nie może poznawać Boga. Tak wiec teologia to nie jest nauka o Bogu, lecz opowieści o tym jak sobie wyobrażał Boga Augustyn, a jak Tomasz.
Tutaj zwróćmy uwagę na niezwykłą cechę teologii wyróżniającą tę
dziedzinę wiedzy spośród wszystkich innych: W każdej dziedzinie
wiedzy nauczyciel jest w pozycji nadrzędnej w stosunku do ucznia. Dla przykładu
weźmy nauczanie historii.
Nauczyciel wie o tej historii sto razy więcej niż uczeń, a wykładane prawdy
potrafi udokumentować wynikami prac archeologicznych oraz źródłami pisanymi. W teologii wykładowca może uczniowi opowiedzieć jak sobie wyobrażał Boga
Augustyn, a jak Tomasz, zaś uczeń może wykładowcy zrewanżować się opowieścią o tym jak sobie wyobraża Boga Franek lub Marysia. Wprawdzie religia
jest dla wszystkich ludzi, ale nie w tym samym stopniu. Pismo Święte mówi: Błogosławieni
ubodzy duchem albowiem ich jest królestwo niebieskie. Jest więc oczywiste, że
wyobrażenie Boga wymyślone przez Franka czy Marysię jest bliższe Bogu, niż
to co wydumał bogaty umysłem doktor Kościoła.
Dla
tych, których jeszcze na śmierć nie zanudziłem coś
na zakończenie.
Dla
niewierzącego śmierć to koniec wszystkiego — więc nic dziwnego, że się
tej śmierci boi bardzo, bardzo.
Dla
wierzącego katolika śmierć to początek wiecznej szczęśliwości w niebie,
bo czyściec odpada ze względu na odpusty, a nawet grzech ciężki nie
jest groźny według tego co nam ostatnio (widocznie po rozmowie z Bogiem) oświadczył
JPII — ....do piekła idą tylko zatwardziali i niepoprawni grzesznicy… a nie, jak przez dwa tysiące lat Kościół kat. nauczał — każdy, który utracił
łaskę uświęcającą.
Z tych wszystkich powodów każdy katolik marzy o śmierci jako o największym
szczęściu. Przepraszam, znam jeden wyjątek: Nasz polski papież jak oberwał z magnum to:.… chwilami był
nieprzytomny, ale jak tylko Mu wracała przytomność gorąco modlił się do
Matki Boskiej Fatimskiej i Matka Boska Fatimska Go wysłuchała,
Jego prośby spełniła i papież przeżył. No więc chyba o śmierci
nie marzył.
Jestem w tej dobrej sytuacji, że ja
piszę, a moi adwersarze nie mogą mi odpowiedzieć, przynajmniej
natychmiast. Gdyby mogli, to zapewne usłyszałbym, że źle interpretuję
omawiane zagadnienia oraz że Bóg może swoje słowa rozumieć inaczej niż my
ludzie. Na
takie gadanie odpowiedziałbym, że jakakolwiek interpretacja jest potrzebna
tam, gdzie tekst nie jest w sposób oczywisty jednoznaczny. Ja przytaczałem
tylko takie kwestie, które są w pełni jednoznaczne i żadnej interpretacji
nie wymagają. Zaś jeśli chodzi o objawienie, to jest to informacja
przekazywana nam ludziom przez Boga. Jeśli Bóg mówiąc "kot", ma na myśli psa,
to jest to dezinformacja.
Mógłbym
jeszcze długo tak ględzić, ale ateiści to wiedzą, a po wierzących ta
problematyka spływa jak woda po kaczce, więc moje pisanie jest zupełnie nieskuteczne. Naprawdę już więcej nie będę!
1 2
« Światopogląd (Publikacja: 19-10-2003 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2818 |
|