|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
STOWARZYSZENIE » Biuletyny
Biuletyn Neutrum Nr 2, Marzec 1992 [1]
Spis treści:
Od redakcji O państwie w Remoncie
Chronić kobietę
Listy: do nas i od nas
Ustawa antyaborcyjna i prawa człowieka
Projekt Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej..
Informacje drobne
Regulacje prawne dotyczące aborcji w krajach europejskich
Ustawa o ochronie prawnej dziecka poczętego
Wideo przeciw aborcji. Obrazy wywołujące strach
Co kraj to obyczaj
Do czy od Europy?
Scenariusz pesymistyczny *
Od redakcji
DZIĘKUJEMY
Serdecznie dziękujemy za listy, jakie napłynęły obficie
od Czytelników pierwszego numeru naszego Biuletynu. Będziemy czekać na
obiecane informacje z terenu.
Redakcja
*
O PAŃSTWIE W REMONCIE
22 stycznia w klubie PW „Remont" odbyło się otwarte
spotkanie dyskusyjne, w którym na zaproszenie „Neutrum" wzięli udział
prof. Barbara Stanosz, Paweł Mielcarek (Naukowe Towarzystwo Tomistyczne), poseł
Marek Jurek, Marek Nowicki (Komitet Helsiński), red. Krzysztof Wolicki i prezes
„Neutrum" Marek Gromelski. Tytuł „Polska na rozdrożu — państwo chrześcijańskie
czy świeckie?" sprawił, że klubowa sala wypełniona była po brzegi, a trwającej ponad cztery godziny dyskusji towarzyszyły silne emocje.
Przedstawiamy nie autoryzowany zapis niektórych wypowiedzi odtworzonych z taśmy
magnetowidowej.
Barbara Stanosz: Korzenie konfliktu tkwią w rozdźwięku
między nadziejami społecznymi a oczekiwaniami Kościoła Katolickiego co do
natury mechanizmów życia społecznego w Polsce po upadku komunizmu.
Nadzieje społeczne artykułowane przez laicką opozycję
ostatnich dekad, zwłaszcza ostatniej dekady: Polska po upadku komunizmu będzie
nowoczesną liberalną demokracją, społeczeństwem otwartym, o którym pisał
Popper, społeczeństwem, w którym jednostce zagwarantowana zostanie pełnia
wolności w granicach społecznie akceptowanego prawa, mniejszościom — pełnia
praw w tychże granicach, wszystkim — tolerancja światopoglądowa, także
oczywiście religijna i obyczajowa, pełna autonomia sumienia, wolność człowieka
do kierowania się w życiu prywatnym i także we współżyciu społecznym własnymi
intuicjami moralnymi. Prymat rozumu, brak wszelkich tematów tabu, nieistnienie
niepodważalnych prawd i nieuznawanie nieomylnych autorytetów. Możliwość
poddania pod dyskusję — i to dyskusję rządzoną racjonalnymi kryteriami -
każdej kwestii, każdego tematu. Pierwszeństwo wartości więzi ogólnoludzkich
przed politycznymi, narodowymi i religijnymi.
Oczekiwania Kościoła oparte na wysokiej ocenie własnej
roli w walce z systemem komunistycznym: Kościół co najmniej odzyska w Polsce
pozycję, jaką zajmował przed wojną, a być może umocni ją w Europie (rechrystianizacyjna
misja Polski w oczach Papieża).
Ostatnie dziesięciolecie było okresem ścisłej współpracy
między laicką, świecką opozycją a Kościołem Katolickim, współpracy
skierowanej przeciwko systemowi komunistycznemu. Wydaje mi się z perspektywy,
że w tej współpracy było wiele milczących założeń różnych dla obu
stron. Ze strony co najmniej znacznej części opozycji laickiej było założenie,
że działamy wspólnie w obronie wartości humanitarnych, humanistycznych,
przeciwko pewnej ideologii, nie zaciągając wzajemnie żadnych zobowiązań co
do przyszłego kształtu i mechanizmów życia politycznego, społecznego,
publicznego w kraju po upadku systemu. Kościół Katolicki zakładał, że
inteligencja jest gotowa w przyszłej
Polsce usankcjonować jego pozycję w życiu Politycznym, taką jaką miał on
przed wojną, a może i mocniejszą. Jeśli zaś nie mocniejszą, to taką, która z rozdziałem między państwem a Kościołem ma niewiele wspólnego. (..)
Orientacja prokościelna zyskała przewagę z naruszeniem
prawa: wymieńmy instrukcję MEN o wprowadzeniu religii do szkół, nadużycia
przy tzw. konsultacji w sprawie ustawy antyaborcyjnej, nadużycia kampanii
wyborczej. (..)
Perspektywy: Mamy do czynienia z licznymi podobieństwami
między torowaniem sobie drogi do roli oficjalnej ideologii przez marksizm w latach czterdziestych i katolicyzm dziś. Zarówno, jeżeli chodzi o sferę działań
pozaprawnych, jak i o niedemokratyczne kształtowanie prawa; w tamtym wypadku
wedle domniemanych praw historii, teraz — wedle rzekomych praw przyrodzonych.
Mamy do czynienia z przejawami dyskryminacji światopoglądowej, z narastającymi
przejawami cenzury w życiu publicznym, autocenzury, z intensywną indoktrynacją w szkołach, w środkach masowego przekazu.
Skutki: Zahamowanie integracji kulturowej Polski ze światem
zewnętrznym. (..) Stagnacja kulturalna, procesy psycho-społeczne: hipokryzja,
negatywne kryteria doboru elit, emigracja dosłowna i wewnętrzna znacznej części
niepokornej inteligencji.
Paweł Mielcarek: (..) Chyba istotnie znajdujemy się
na rozdrożu, z tym że nie jest ono jakąś nową sytuacją. Wydaje mi się, że
jest to raczej uświadomienie sobie dzisiaj konieczności zareagowania na
niebezpieczne rozdarcie, które nie od dzisiaj polskie życie znaczy. Jest to
rozdarcie pomiędzy rzeczywistością życia narodu chrześcijańskiego a państwem
świeckim, wręcz ateistycznym w swej praktyce, którą to praktykę znamy nie
tylko z teorii.
Skutki tego rozdarcia: Po pierwsze, niezgodność
dramatyczna rzeczywistości i kultury, tego, co jest realne, i tego, co jest
zaplanowane, pomyślane, zaprojektowane w instytucjach, w oficjalnie promowanej
kulturze. Po drugie, niezgodność życia publicznego, politycznego i prywatnego — sytuacja, która wprowadza znany nam dualizm moralny. To jest problem, który
dotyczy każdej konkretnej osoby, która inaczej reaguje i żuje w życiu
prywatnym, a inaczej w publicznym, politycznym; niezgodność życia i deklarowanego oficjalnie światopoglądu i myślenia, które miałoby to życie
przejawiać. (..)
Na rozdrożu mamy dwie drogi. (..) Albo będziemy tę
niezgodność leczyć, dostosowując kulturę do rzeczywistości, a więc
dostosowując państwo do tego, jakie jest społeczeństwo, jaki jest naród, a więc do wszystkich przejawów jego życia. Albo odwrotnie — będziemy
dostosowywać rzeczywistość do kultury, a więc na przykład pewne realne
przejawy życia narodowego będziemy dostosowywać do litery prawa zastanego, którego
to prawa nie tworzyliśmy, lecz dopiero mamy na nie zareagować, mamy je
uprawomocnić lub je cofnąć. (..)
Paweł Mielcarek: Z historycznego punktu widzenia
koncepcja państwa świeckiego pojawiła się i realizowała jako
zakwestionowanie dotychczasowego kształtu państw europejskich, które były państwami
chrześcijańskimi. Ta koncepcja nie tworzyła się na pniu: rodziła się przy
wycinaniu drzew, które rosły w Europie. Jest więc państwo świeckie w swojej
genezie usunięciem czegoś, rodzi się poprzez zakwestionowanie. Jest skutkiem
odrzucenia fragmentu europejskiej tradycji, jeśli nie odrzuceniem pewnej
rzeczywistości, która w Europie trwa. Jest skutkiem rewolucyjnego zerwania z tradycją. Autorzy koncepcji państwa świeckiego odrzucili dwie zasadnicze
zasady, które dominowały w państwach europejskich. Zasadę pozytywnego
odniesienia państwa do osoby Chrystusa i do Kościoła, i z drugiej strony, w pewnej radykalnej formule państwa świeckiego, odrzucenie mądrościowego
poznania rzeczywistości. (..)
Państwo świeckie jest oparte na kwestionowaniu pewnych
fragmentów rzeczywistości. Opiera się na agnostycyzmie lub ateizmie w pewnym
radykalniejszym wydaniu. (..)
Teza agnostyczna — a więc teza o wątpieniu i niepewności — jest wątpliwa. Sam agnostycyzm podlega krytyce filozoficznej. W realistycznej refleksji pojawia się pytanie o przyczynę realności bytów, o przyczynę istnienia. A skoro tak, to pozostawienie tego pytania bez odpowiedzi
jest brakiem refleksji filozoficznej. (..)
W państwie świeckim występuje redukcja metafizyki, czyli
filozofii bytu, etyki, prawa naturalnego, nawet religii, do prawa stanowionego w różny sposób, ale zwykle opartego na jakimś plebiscycie. Jest to redukcja
znana od XVIII w. [Krzysztof Wolicki: I nazywa się demokracją.] Nie
atakuję demokracji i prawa stanowionego. Mówię tylko o jego zgodności i niezgodności z dobrem. (..)
Przed zakwestionowaniami, które wprowadziło państwo świeckie,
istnieją dwie wersje odniesienia państwa do Boga: państwo wierne rzeczywistości i państwo wierne objawieniu.
Budowę państwa wiernego rzeczywistości wyprzedza ujęcie, w którym wykrywamy istnienie Boga, że jest on zarazem osobą ze względu na
ujawnioną rozumność, że jest stwórcą wszystkich rzeczy. To też wykrywamy w filozofii. To nie jest informacja objawienia. (..)
Do stałej racji stanu państwa, która jest ujmowana w konstytucji, wejść powinny przede wszystkim: zasada etyczna, że państwo
chroni życzliwe i wdzięczne odniesienie do Boga, i ogólne zalecenia prawa
naturalnego o ochronie czci Boga. Zmienny program prawa stanowionego, który
jest szczegółowym zespołem reakcji na konkretną sytuację, obejmuje szczegółowe
zareagowania: zachęcające, karzące i wprowadzające nagany, jak każde prawo.
Państwo wierne objawieniu pojawia się wtedy, gdy tworzą
je ludzie, którzy są osobami wiernymi objawieniu. Budowę tego państwa
wyprzedzają: wiara, czyli zaufanie Chrystusowi, który jest objawieniem Boga, słowem
wcielonym, sprawczym, które już dziś zamieszkuje w duszach wiernych i wprowadza nas przez łaskę w wewnętrzne życie Boga.
Ja opowiadam się przede wszystkim i najpierw za państwem
wiernym rzeczywistości, a z kolei za państwem chrześcijańskim w tej wersji,
którą tutaj przedstawiłem.
Czy państwo chrześcijańskie może być państwem świeckim?
Otóż państwo chrześcijańskie nie utożsamia się z Kościołem, nie jest Kościołem,
dlatego jego hierarchia nie jest tożsama z charyzmatyczną i sakramentalną
hierarchią Kościoła. duchowni czy kler nie organizują państwa, nie wchodzą w struktury państwa. Państwo chrześcijańskie jest państwem nieklerykalnym; w tym sensie jest świeckie.
Marek Jurek: (..) Dzisiaj pojęcia takie, jak
demokracja i tolerancja są wyjęte spod dyskusji, a o nich warto dyskutować,
chociażby po to, żeby nie były straszakami, choćby po to, żeby były
normami. Ja nie wiem, czy nasze państwo jest w tej chwili państwem neutralnym
światopoglądowo i czy to jedynie chrześcijaństwo inspiruje kształt tych naszych punktów orientacyjnych, według
których mamy definiować to, co jest dobre, to, co jest sprawiedliwe. (..)
Podam przykład nietolerancji wobec ludzi, którzy myślą
tak jak ja. Przychodzę na uroczyste posiedzenie Sejmu z okazji 200-lecia
Konstytucji 3 Maja i z uroczystej uchwały — a jak wiadomo, ludzie kulturalni
nie psują uroczystości — dowiaduję się, że Konstytucja majowa jest
wielkim faktem w historii, bo jest spokrewniona czasowo z konstytucją Republiki
Francuskiej z 1791 r. O ile kogoś razi znak krzyża, to ja chcę powiedzieć,
że wielu ludzi, którzy myślą tak jak ja, razi konstytucja francuska. (..)
Razi dlatego, że była to konstytucja, której integralną partią była tak
zwana konstytucja cywilna kleru, która się stała przyczyną prześladowań, a w niektórych prowincjach Francji wręcz ludobójstwa. (..) Możemy szkołom,
możemy naszym instytucjom proponować tego typu ideologię, ale tu się narzuca
pewną ideologię laicką. (..)
Byłem świadkiem dyskusji w 1989 r. w Sejmie, kiedy to
klub, do którego należałem, zaproponował ustawę o zniesieniu kary śmierci w imię prymatu etyki nad prawem, a nie woli większości. Pamiętam wypowiedź
posła Lityńskiego, że to absurd, aby poddawać coś takiego referendum, bo to
jest naturalne prawo. I ta wypowiedź była dla mnie całkiem strawna, natomiast
już całkiem niestrawna była próba narzucenia pewnego światopoglądu sięgająca
właściwie psychiatrii politycznej, według której nauka podobno udowodniła,
że posłowie podzielający punkt widzenia referenta to ludzie o osobowości
otwartej, natomiast inni to ludzie o osobowości zamkniętej, dogmatycznej itd.
(..) Wiemy, że jest konflikt, i wcale nie proponujemy, żeby rozstrzygała
prosta zasada większości, bo większość też jest pewną przemocą.
Proponujemy dyskusję w świetle prawdy, faktów, sprawiedliwości.
Krzysztof Wolicki: Znalazłem się w sytuacji dość
dla mnie niezwykłej. Będę bronił dobrego imienia społeczności katolickiej w Polsce, aczkolwiek jestem ateistą. Z dotychczasowych wypowiedzi moich, z założenia,
polemistów wynikałoby, że mamy istotnie do czynienia z jednolitym,
skoordynowanym, pełnym atakiem teokracji w Polsce. Tak źle nie jest. Kościół
katolicki, społeczność katolicka dalece nie jest jednomyślna, zwarta, gotowa
do takiego zadania. W Kościele katolickim odbywa się nie od dziś przecież,
nie jest to dla obecnych tu panów żadną nowością, bardzo ostra dyskusja na
temat dróg rozwojowych Kościoła na Ziemi. Państwo wiedzą zapewne, że fakt,
iż do nieba dochodzi się idąc jednak po ziemi, sprawia teologom ogromne kłopoty.
Teologowie mają skłonność do poddawania się własnemu językowi. Bardzo łatwo
jest pozwolić, żeby język mówił teologiem, a nie teolog językiem. (..)
W założeniu nie ma nic zdrożnego w oddzieleniu sfery
publicznej od prywatnej. Na łamach prasy katolickiej nie tak dawno drukowano
artykuły wskazujące, że oto państwo wdziera się do sfery prywatnej życia
ludzi. Było to oczywiście inne państwo. Ale broniono wtedy sfery prywatnej
przed tym atakiem państwa, i słusznie broniono. To nic złego, że uważamy, iż
sfera prywatna ma być chroniona przed ingerencjami państwa. Bardzo bym jednak
oponował przeciwko utożsamianiu sfery publicznej i sfery państwowej. Kto
twierdzi, że katolicka wspólnota religijna w Polsce ma nie mieć prawa do
publicznych manifestacji swojego istnienia? Kto chce wyeliminować sacrum z publicznego życia? Gdzie jest powiedziane, że mają być niedozwolone
procesje, pielgrzymki, nabożeństwa (..)? Czy ktokolwiek wyszedł z takim
projektem w świeckim państwie? To jest sfera publiczna. Natomiast sfera państwowa
to jest stanowienie prawa i sprawowanie władzy, i rozsądzanie tej władzy w jej sporach z obywatelem. I tutaj byśmy chcieli, żeby to państwo było
neutralne światopoglądowo.
Pan poseł Jurek przytoczył przykład, że nie podoba mu
się konstytucja francuska. Ma on do tego pełne prawo, jednakże tutaj zachodzi
pewna subtelna różnica. 1791 to już historia i pewne stwierdzenia na temat
tej historii są ustalone w nauce. Możemy oczywiście nie uznawać nauki, to też
nasze prawo. Ale jeżeli ją uznajemy, a we współczesnej cywilizacji
europejskiej jest na ogół rzeczą wskazaną, żeby uznawać naukę, bo w przeciwnym razie człowiek się sam plasuje na marginesie życia
intelektualnego, a zatem jeżeli uznajemy naukę, to musimy przyjąć, że
rzeczywiście między konstytucją 1791 r. a zabiegami posłów Sejmu
Czteroletniego w Warszawie i Konstytucją Majową istnieją więzi pokrewieństwa,
czy to się komuś podoba, czy nie. (..)
Uważam, że poseł ma prawo domagać się referendum zarówno
jeśli chodzi o sprawę kary śmierci, jak jeśli chodzi o sprawę skrobanek. W katolickim kraju takim jak Włochy referendum w sprawie skrobanek przyniosło
rezultat niepożądany dla strony kościelnej. Suponuję, że to doświadczenie
włoskie odgrywa pewną rolę w niechęci do referendum w sprawie skrobanek. Jeśli
ktoś uznaje instytucję referendum, to ma pełny obowiązek zgodzić się na nią
zarówno w sprawie, która mu jest wygodna, jak i w sprawie, która mu jest
niewygodna. Czy rzeczywiście w sprawach etyki nikt nie domaga się głosowania?
Przecież w Sejmie też jest głosowanie. W tej chwili poseł Jurek jest wśród
inicjatorów zbierania podpisów pod projektem ustawy o ochronie życia poczętego.
Ja osobiście przypuszczam, że projekt tej ustawy zostanie przez Sejm w obecnej
sytuacji uchwalony [Marek Gromelski: Nie daj Boże!]. I muszę powiedzieć,
że wtedy nie usłyszę zapewne z ust posła Jurka protestu przeciwko poddawaniu
etyki głosowaniu. Być może posłowie uważają, że są w porównaniu ze społeczeństwem
grupą tak oświeconą, tak bliską owej górze mądrości, że im głosować
nad etyką wolno, a prostym chamom nie wolno.
Polska zbliża się w roku 1992 — i tutaj powiem za
przewodniczącym „Neutrum": nie daj Boże, żeby to się zrealizowało -
do momentu tragicznego. Polskie reformy są właśnie w takim momencie
tragicznym. W takiej sytuacji wymaga się od polityków, by dokładnie mówili
narodowi prawdę, nazywali rzeczy po imieniu, żeby nie stosowali nazw zastępczych,
nie podsuwali zastępczych problemów, nie wykorzystywali sposobów tworzenia
fikcyjnych jedności i nie rozwiązywali problemów za pomocą jakichś
ubocznych chwytów. Jeżeli większość parlamentarna w tej chwili zdecyduje się
na podtrzymywanie swojej jedności za pomocą zabiegu ideologicznego, może to
przynieść ogromne szkody w widzeniu sytuacji w Polsce przez jej klasę
polityczną. (..) Panowie domagający się teokratycznego kształtu państwa
wierzą, że pomogą sprawie Bożej na ziemi. W moim przekonaniu tej właśnie
sprawie zaszkodzą najbardziej. Kościół na ogół źle wychodzi na tym, jeśli
jest bogatym pośród ubóstwa, rządzącym pośród obezwładnionych rządzonych.
(..)
W polityce totalitarnej są tylko dwie postacie: my i wróg. W polityce demokratycznej są cztery postacie: my, nasi sojusznicy, nasi
przeciwnicy i nasi wrogowie. Pamiętajmy o tym rozróżnieniu. Nie prowadźmy
polemik globalnych, które będą w tym kraju wprowadzać cezurę nie do
przebycia, przepaść nie do przejścia.
*
**
Ze względu na szczupłość łamów naszego Biuletynu
zmuszeni jesteśmy przerwać relację z dyskusji. Chcielibyśmy powrócić do
niej w następnym numerze, uważamy ją bowiem za bardzo ciekawą. uważamy również,
że przyszłość Polski, rozdroże, przed którym wszyscy stoimy, stwarza
konieczność dialogu, którego celem powinno być poszukiwanie punktów wspólnych
oraz poznawanie stanowiska strony przeciwnej. Czy organizowane przez nas
spotkania pozwalają osiągnąć te cele? Być może odpowiedź na to pytanie
jest zawarta w innym pytaniu, zadanym posłowi Jurkowi przez dr. Krajskiego.
Pozwolimy sobie przytoczyć je w całości (wyróżnienia nasze):
"Jestem tu jako prorektor Szkoły Liderów
Katolickich. Przyprowadziłem to swoich studentów, bo oni uczą się w szkole, kim są ateiści, co to jest gnoza i satanizm praktyczny. Przyprowadziłem
ich tu, żeby sobie zobaczyli w praktyce, do czego to prowadzi, jaki to ma cel.
Ale pytanie do pana Marka Jurka: Jaki jest powód, że Pan tu przyszedł?
Dlaczego Pan traci swój cenny czas, który może Pan poświęcić Polsce, dla
dyskusji w tym rezerwacie".
*
CHRONIĆ KOBIETĘ!
"Neutrum" w Katowicach o senackim projekcie
ustawy „O ochronie prawnej dziecka poczętego"
Uważamy, że twierdzenie projektodawców ustawy i jej
zwolenników, iż życie ludzkie rozpoczyna się „od chwili poczęcia", jest
gołosłowne.
Zapłodnienie komórki jajowej jest trwającym według
embriologów 1-2 doby procesem, na który składa się szereg zjawisk
biologicznych, od momentu połączenia komórki jajowej z plemnikiem
(zaplemnienie) do koniugacji materiału genetycznego, po której proces zapłodnienia
jest zakończony. (Pschyrembel W., Dudenhausen J., Praktyczne Położnictwo,
PZWL, Warszawa 1990, s. 15). Tak więc stosowane w tekście projektu ustawy określenie
„chwila poczęcia" nie ma odpowiednika materialnego w pojęciu biologicznym,
jest też złym określeniem w sensie praktycznym. Per analogiam: procesem jest
także umieranie osobnika żywego (od zatrzymania akcji serca do nieodwracalnego
obumarcia komórek mózgu).
Określenie „chwila poczęcia" uważamy za
zainspirowane filozofią chrześcijańską, która uważa, że od tej chwili
osobnik ludzki posiada ciało oraz duszę. Tymczasem nawet po zapłodnieniu nie
jest jeszcze określona nawet tak elementarna właściwość komórki jajowej,
jak liczba osobników, a więc także liczba dusz.
Reasumując: proces zapłodnienia nie jest, z biologicznego
punktu widzenia, początkiem nowego życia, a tylko jego przekazaniem w sposób
ciągły za pośrednictwem żywych komórek matki i ojca. Postulowane określenie
„życie poczęte" ma więc także charakter filozoficzny, bynajmniej nie
uniwersalny, o czym świadczy teoria ewolucji czy też filozofie innych religii.
Życie ludzkie jest procesem ciągłym, zaś w sensie rozrodczym jawi się jako
kolejno następujące fazy cyklu rozwojowego, oddalone formami mejozy i koniugacji.
W Polsce, państwie, które chce się mienić państwem
prawa, uznającym tolerancję światopoglądową i będącym własnością
wszystkich obywateli, doktryna jednej religii nie może być inspiracją dla
ustawodawstwa.
Uważamy, że projekt „Ustawy o ochronie prawnej dziecka
poczętego" ma charakter wyznaniowy, dyskryminujący część obywateli
Rzeczypospolitej. Uchwalenie jej postawi pod znakiem zapytania realność
deklaracji konstytucyjnej, określającej Polskę jako państwo prawa.
Masowość zjawiska przerywania ciąży uważamy za
patologię społeczną, spowodowaną brakiem oświaty seksualnej, ograniczonym
dostępem do środków antykoncepcyjnych, a także w dużej mierze nieskutecznością
oddziaływania moralnego Kościoła Katolickiego, nie zaś literą aktualnie
obowiązującej ustawy z 1956 roku. Kary więzienia przewidziane w projekcie
nowej ustawy nie zlikwidują problemu aborcji, a tylko go zaostrzą, i z tego
faktu ustawodawca powinien sobie, jak nikt inny, zdawać sprawę.
Walka z patologią społeczną na drodze ustawowej nigdy w historii nie przyniosła pozytywnych rezultatów (najbliższa nam „Ustawa o wychowaniu w trzeźwości" najlepszym jest tego dowodem, potwierdzanym
codziennie).
Równocześnie podkreślamy z całą mocą, że kobieta ma
niezbywalne i wyłączne prawo do decydowania o swoim macierzyństwie. Nikt inny
nie jest lepszym i czulszym opiekunem ciąży, której się pragnie i którą
chce się donosić, nikt też nie jest w stanie zastąpić urodzonemu dziecku
matki, żadna inna osoba, a tym bardziej instytucja.
Ustawową ochroną należy objąć kobietę w ciąży,
przyszłą matkę, której w naszym kraju żyje się coraz gorzej i coraz mniej
spokojnie. Myśląc o przyszłości Polski należy się zająć dziećmi już
urodzonymi i tymi, które rodzą się codziennie, w coraz gorszych warunkach.
Katowice, 23 lutego 1991 r.
Stowarzyszenie „Neutrum", Biuro w Katowicach
*
L I S T Y
DO NAS
Warszawa 1991.12.20
Zarząd Stowarzyszenia
na rzecz Państwa Neutralnego
Światopoglądowo "Neutrum"
ul. Złota 72 m. 1
00-821 Warszawa
W imieniu Ministra Edukacji Narodowej wyrażam podziękowanie
za list otwarty z 12 listopada 1991 roku, przekazujący uwagi Waszego
Stowarzyszenia na temat nauczania religii w szkołach publicznych.
Minister Edukacji Narodowej od chwili powrotu nauczania
religii do szkoły, to znaczy od września 1990 roku, podjął obowiązek
czuwania nad właściwą realizacją zadania zleconego resortowi oświaty, łagodząc
wszelkie dostrzeżone konflikty i nieprawidłowości, wynikające często z niezrozumienia regulujących tę sprawę przepisów oraz ze zbyt emocjonalnego
nastawienia niektórych osób i środowisk do obecności nauczania religii w szkole.
W wypełnianiu tego obowiązku Wasze Stowarzyszenie ma swój
wkład: Wasze pismo z grudnia 1990 roku, wraz z załącznikiem-sondą w sprawie
religii w szkole oraz zebrane przez was sygnały świadczące o pewnych
nieprawidłowościach zostały przekazane zarówno Kuratorowi Oświaty i Wychowania, jak i Wydziałowi Katechetycznemu Kurii Biskupiej w Warszawie w celu
podjęcia działań wyjaśniających i interwencyjnych przez wizytatorów obu
stron.
Nawiązując do ostatniej korespondencji pragnę podkreślić,
że zadaniem Ministra Edukacji Narodowej jest ochrona praw wszystkich uczniów,
niezależnie od przekonań ich rodziców oraz ich własnych i wydaje się, że
aktualny stan prawny to gwarantuje. Zatem obowiązkiem władz oświatowych jest
zareagowanie na każdą dostrzeżoną nieprawidłowość, bez względu na to, z czyjej winy powstała i kogo dotyczy.
Przekazane przez Was dezyderaty będą rozpatrywane, wraz z innymi wnioskami, jakie napływają na ten temat do Ministerstwa, w pracach nad
aktami wykonawczymi regulującymi sprawę nauczania religii w szkole publicznej,
wynikającymi z uchwalonej przez Sejm ustawy o systemie oświaty.
Z poważaniem
Dyrektor
Departamentu
Kształcenia Ogólnego
mgr Mirosław
Sawicki
*
OD NAS
Prof. Ewa Łętowska
Rzecznik Praw Obywatelskiech
Szanowna Pani Profesor,
Stowarzyszenie na rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo
„Neutrum" pragnie wyrazić gorące podziękowania za pracę, jaką wykonała
Pani sprawując funkcję Rzecznika Praw Obywatelskich. Swoją działalnością
stworzyła Pani i utrwaliła w praktyce model urzędu stojącego na straży
demokratycznego państwa, w którym respektowaniu praw obywatelskich przyświeca
litera cywilizowanego i humanitarnego prawa.
Pani aktywność, wyrażająca się w ogromnej liczbie
rozpatrzonych wniosków, w publicznym przedstawianiu problematyki prawnej i w
konsekwentnym popularyzowaniu idei państwa prawa, wyznaczyła Rzecznikowi Praw
Obywatelskich trwałe miejsce na scenie politycznej. Bez tej funkcji trudno dziś
sobie wyobrazić przeciwstawianie się zagrożeniom dla demokracji w Polsce.
Wszystkie działania podejmowane przez Rzecznika Praw Obywatelskich służyły
propagowaniu takiego modelu demokracji, w którym podstawą stanowionego prawa
jest zasada poszanowania wszystkich obywateli, bez względu na płeć,
urodzenie, wykształcenie, przekonania, wyznanie, pochodzenie narodowe i etniczne. Szczególne wyczulenie na problem ochrony praw ludzi będących w mniejszości znalazło wyraz w wielu podejmowanych przez panią sprawach, m.in.
we wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie instrukcji MEN o nauczaniu
religii w szkołach.
Składając wyrazy podziwu za odwagę, nonkonformizm i wytrwałość, wyrażamy głęboką nadzieję, że pomimo zakończenia
sprawowania funkcji Rzecznika Praw Obywatelskich nadal będzie Pani uczestniczyć w kształtowaniu prawa.
W imieniu Zarządu
Krajowego
Marek Gromelski
*
USTAWA ANTYABORCYJNA A PRAWA CZŁOWIEKA
Wejście w życie ustawy antyaborcyjnej, pod której
projektem zbierane są obecnie w Sejmie podpisy, byłoby jawnym pogwałceniem
praw i podstawowych wolności człowieka. Proponowana ustawa oraz niedawno
uchwalony Kodeks Etyki Lekarskiej w jawny sposób naruszają prawa kobiet, zwłaszcza
kobiet w ciąży.
Po pierwsze, podważone zostanie prawo kobiety w ciąży do
życia. Wprawdzie i w Kodeksie, i w projekcie ustawy zagrożenie życia jest
jedynym wyjątkiem od ogólnej zasady karalności aborcji, ale już teraz można
sobie wyobrazić, jak to będzie wyglądało w praktyce. Lekarze, działając
pod silną presją i kontrolą, nieraz podejmą decyzję na niekorzyść
kobiety, bardziej się obawiając konsekwencji narażenia płodu. Jeśli dodamy
do tego przypadki medycznie sporne, fatalny stan służby zdrowia, asekurowanie
się lekarza odsyłaniem do kolejnego specjalisty, co zwiększy i tak już
rozbudowaną biurokrację, to pewne jest, że w rezultacie kobieta padnie
niejednokrotnie ofiarą wprowadzonej ustawy. A przecież życie kobiety, często
będącej już matką, nie jest wartością mniej cenną niż życie płodu.
Poza tym sama już odmowa prawa do bezpiecznej aborcji
stanowi poważne zagrożenie dla życia kobiety. W listopadzie 1990 r. dr Wacław
Dec z łódzkiej Akademii Medycznej poinformował opinię publiczną o śmierci
trzech kobiet na skutek usunięcia ciąży sposobami domowymi. Dr Dec wiązał
te śmierci z prawnymi ograniczeniami dostępu do aborcji w szpitalach państwowych,
wprowadzonymi w maju 1990 r. (kobieta musi uzyskać zgodę dwóch lekarzy
ginekologów, internisty i psychologa).
Po drugie, naruszone zostanie prawo kobiety do zdrowia,
prawo, którego nie odmawia się nikomu, nawet największym przestępcom ani
wrogom podczas wojny. Jeżeli bowiem kobieta w ciąży będzie chora, to -
zgodnie z projektem ustawy — lekarz będzie mógł podać jej leki, które
„niosą ze sobą ryzyko utraty życia płodu", tylko wtedy, gdy będzie to
konieczne dla ratowania jej życia. Natomiast nie będzie mógł dokonać
aborcji, gdy kobiecie będzie groziło pogorszenie zdrowia czy kalectwo. Wszyscy
wiemy, w jakim stanie znajduje się nasza służba zdrowia. Każdy z własnego
doświadczenia może podać przykłady, nazwijmy to delikatnie, pomyłek
lekarza. (Ja osobiście nosząc mojego najmłodszego syna usłyszałam diagnozę,
że ciąża obumarła i cud, że ja sama żyję. Mój synek, obecnie już ośmioletni,
chowa się dobrze). Nie należy zapominać, że lepiej będzie widziane, jeśli
lekarz pomyli się raczej na niekorzyść kobiety niż płodu, zwłaszcza w tych
bardziej wątpliwych wypadkach. Dodajmy do tego częsty brak sprzętu
diagnostycznego, zwłaszcza na prowincji, i obawę lekarza przed skutkami własnej
decyzji, by można było przewidzieć, co z tego wyniknie.
W rezultacie zostanie też poważnie naruszona oparta na
zaufaniu więź między lekarzem a pacjentką. Kobieta nie będzie
mogła ufać lekarzowi, mając świadomość, że jej zdrowie jest tylko
jednym z elementów, które musi on wziąć pod uwagę.
Wreszcie, jak sądzę, niezwykle bolesną sprawą jest dla
większości kobiet leżące u podłoża tej ustawy przeświadczenie, że
kobieta nie jest zdolna do podejmowania właściwych decyzji moralnych.
projektodawcy stawiają kobietę w gorszej sytuacji niż mężczyznę, który za
uchybienie obowiązkom rodzicielskim nie ponosi odpowiedzialności prawnej, nie
wspominając już o moralnej. Według projektu tylko kobieta jest „winna"
wszystkich aborcji. Tylko ona ponosi całą odpowiedzialność, ba, winę za
niechcianą ciążę, a zatem tylko ona zasługuje na karę (bo, oczywiście,
odpowiedzialność dokonującego aborcji lekarza nie jest związana z tym, że
doszło do niechcianej ciąży). Decyzja kobiety o aborcji, u której podłoża
prawie zawsze leży osobista tragedia, jest dla projektodawców ustawy decyzją z zasady niesłuszną, a zatem należy pozbawić kobietę prawa do jej
podejmowania i decydowania o sobie. Sama ma ponieść wszelkie konsekwencje — w cierpieniu i poniżeniu.
Twórcy projektu ustawy zdają się lekceważyć fakt, że
Polska podpisała konwencję o eliminacji wszystkich form dyskryminacji wobec
kobiet, ponieważ proponowana obecnie ustawa, a także uchwalony niedawno Kodeks
Etyki Lekarskiej są przykładami jej łamania.
Według ustawodawców wobec wartości płodu — życie,
zdrowie, wolność podejmowania decyzji, poczucie bezpieczeństwa kobiety nie
mają żadnego znaczenia. I można by to nawet zrozumieć, gdyby ta wielka
troska o poczęte życie nie kończyła się w momencie narodzin. Bo potem mało
kto troszczy się czy to o kobietę, czy o dziecko..
Wanda Nowicka
1 2 Dalej..
« Biuletyny (Publikacja: 06-11-2003 Ostatnia zmiana: 30-11-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2884 |
|