Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.416.425 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 217 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Pokój bez książek jest jak ciało bez duszy."
 Kościół i Katolicyzm » Kościół i seksualizm

Julek, jesteśmy z tobą! [1]
Autor tekstu:

Moje votum separatum

Dnia dzisiejszego cała pobożna Polska dowiedziała się tego o czym my wiedzieliśmy już od dawna — arcybiskup Juliusz Paetz "ma skłonności". Sprawę wielokrotnie opisywały Fakty i Mity, od sierpnia 2001. Nikt wówczas jednak słuchać nie chciał. Kto mógł uszy zatykał. Dopiero kiedy Rzeczpospolita rozdmuchała wszystko należało uznać to za prawdę (czytaj więcej). Cóż za głupota i ignorancja ! Ale nad czym biadać — zawsze było tak że o prawdzie nie decydował fakt jej prawdziwości, lecz okoliczność z jakich ust została wypowiedziana.

Żenująco głupia sprawa. Ale nie tylko z tego powodu, jest coś jeszcze istotniejszego. Biskup został już osądzony, bez sądu, połknięty i przeżuty przez żądny sensacji lud (bp Zawitkowski mówił w kazaniu o "kamienowaniu arcybiskupa"). Tak, lud nigdy nie był dobry, zawsze iskierka była w stanie rozniecić jego emocje do nieprawdopodobnych rozmiarów — lud potrzebuje zniszczyć kogoś od czasu do czasu, potrzeba mu igrzysk, jak nie ma chleba. Pomyślmy chwilkę — dlaczego teraz? Przecież oni również wiedzieli o tym już dawno temu, gdyż poza ludu plecami mówiło się o skłonnościach arcybiskupa. Jak pisze Tygodnik Powszechny (3 III, art. Zbyt długie milczenie): "Zanim sprawa trafiła do Watykanu, w Polsce ciągnęła się przynajmniej dwa lata. Stolica Apostolska, jak się wydaje, także nie reagowała".

Katechizm wobec homoseksualizmu
2357. (...) Jego psychiczna geneza pozostaje w dużej części nie wyjaśniona. Tradycja, opierając się na Piśmie świętym, przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie*, zawsze głosiła, że "akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane"**. Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane.
2358. Pewna*** liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne. Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana****, dla większości z nich stanowi ona trudne doświadczenie. Powinno się traktować je te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością. Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te są wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i — jeśli są chrześcijanami — do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji.
2359. Osoby homoseksualne są wezwane do czystości. Dzięki cnotom panowania nad sobą, które uczą wolności wewnętrznej, niekiedy dzięki wsparciu bezinteresownej przyjaźni, przez modlitwę i łaskę sakramentalną, mogą i powinny przybliżać się one — stopniowo i zdecydowanie — do doskonałości chrześcijańskiej.

* — poprawka z 1996 (?)
** — poprawka z 1997 (?)
*** — poprawka z 1998 zaostrzająca stosunek Kościoła do homoseksualizmu , wcześniej było słowo: "znaczna".
**** — poprawka z 1998, wcześniej było zdanie: "Osoby takie nie wybierają swej kondycji homoseksualnej"

A z drugiej strony mamy postać arcybiskupa, niezwykle wpływowego człowieka, posiadającego bardzo szerokie wpływy i władzę (nawet w Watykanie, gdzie pełnił różnorakie funkcje). Czy nie wygląda to na jego utrącenie? Owszem miał skłonności, jest homoseksualistą najpewniej. Ale cóż z tego? W każdym społeczeństwie jest pewien odsetek takich ludzi, kompletną jednak bzdurą jest mówienie, że w Kościele jest on taki sam. To o czym my też wiemy od dawna, pewnie w końcu dotrze do szerokiej opinii publicznej — w Kościele promil gejów nie wynosi kilka procent jak w społeczeństwie, ale kilkadziesiąt! Otóż jest to tak u młodego człowieka, co potwierdzają badania, że kiedy za młodu, zwłaszcza jeśli chowa się na wsi lub w środowisku małomiasteczkowym, wyczuje on u siebie brak pożądania do kobiet, tłumaczy to sobie bardzo często powołaniem boskim do bycia kapłanem. Później dopiero, kiedy jest już po święceniach rozwijają się w pełni jego skłonności homoseksualne (zwłaszcza po seminarium) i albo je praktykuje, albo ulega zwyrodnieniom innej maści (to nie przypadek, że tyle procesów na świecie Kościół ma przez pedofilię swych sług; o skali zjawiska świadczy choćby uregulowanie prawne w USA, gdzie ustawodawstwo wprowadziło odpowiedzialność zakonów i diecezji za wykroczenia duchownych wobec nieletnich, aby, wobec ich bezczynności, zmusić zwierzchników do podejmowania działań; i jak podaje Tygodnik Powszechny (3 III) z zadziwiającą wprost szczerością — dopiero "wyroki skazujące na płacenie nieprawdopodobnej wysokości odszkodowań obudziły niezwykłą wrażliwość miejscowego Kościoła na wszelkie dewiacje seksualne i przyspieszyły wprowadzenie rozwiązań instytucjonalnych", czy najrzadziej — opuszcza stan duchowny i postanawia żyć bez obłudy (jak choćby nasz dobryznajomy — Waldemar Zboralski — niegdyś mnich, dziś pierwszy gej Rzeczypospolitej). Wprawdzie o wielkiej skali homoseksualizmu wspomniała gdzieś tam na marginesie Polityka (w nr 29/2000 wspomniano o badaniach w USA, które wykazały, iż około 50% duchownych przejawia skłonności homoseksualne), ale przeszło to bez większego echa i zainteresowania, gdyż o tych sprawach póki co u nas się milczy (do teraz, jak mniemam). Inaczej jest na zachodzie, gdzie większość Kościołów miała swoje fale spraw na tle seksualnym duchownych i gdzie o tych kwestiach mówi się publicznie — z tym m.in. związany jest kryzys powołań w Europie Zachodniej — celibat dziś odstrasza. Z konieczności stawiania takich pytań zdają sobie sprawę nawet ludzie Kościoła. Ks. Adam Boniecki przyznaje w TP: "jakkolwiek sprawa się potoczy, trzeba będzie udzielić odpowiedzi na powtarzane dziś często pytanie o homoseksualizm w środowisku duchownych" (3 III).

Nie wińmy więc Julka, to wyprysk systemu, który od czasu do czasu się pojawia z mniejszą bądź większą siłą.

Do czego to doprowadzi

Kiedy skłonności Paetza stały się zbyt głośne postanowiono go utrącić. Widzimy więc w telewizji faryzejskie miny ludzi Kościoła, którzy przekonują, że tak trzeba, bo to sytuacja nienormalna, że to wyjątek, że jak najrychlej należy się oczyścić, aby znów owieczki ze spokojem dusz i serc mogły uczęszczać na msze niedzielne.

>Sprawa kardynała Gröera
Sprawa ta wywołała najpoważniejszy kryzys w austriackim Kościele, doprowadzając w nim do rozłamu niemalże. Najważniejszą tego przyczyną, oprócz makabryzmu nadużyć, było długie milczenie Kościoła, który dopiero po trzech latach od ujawnienia pierwszych zarzutów w 1995 roku uznał je za prawdziwe i podjął stosowne kroki.
Na początki 1995 arcybiskup Gröer wystosował do wiernych list pasterski, w którym karci ich za ...rozpasanie seksualne. Wkrótce potem ujawniają się osoby, które utrzymują, iż jako dzieci byli przez arcypasterza molestowani seksualnie (m.in. w przyklasztornej szkole). Po ujawnieniu zarzutów biskupi solidaryzują się z Gröerem, utrzymując, że jest to "oszczerstwo, jakiego nie było od czasu nazistowskich procesów duchownych pod pozorem ich homoseksualizmu". W 1998 pojawiają się kolejne zarzuty, m.in. namawianie do stosunków współbraci w zakonie.

Od tego jak Kościół rozegra tę sprawę zależeć będzie jego wizerunek i przyszłość w społeczeństwie. Sądzę jednak, że rozegrają to mądrze, że wyciągną nauki z przypadku byłego wodza Kościoła austriackiego Hansa Hermanna Gröera, którego sprawa ciągnęła się przez trzy lata do jej ostatecznego rozwiązania i w rzeczywistości zapoczątkowała upadek autorytetu moralnego Kościoła Austrii.

Generalnie wszyscy pasterze Rzeczypospolitej podzielają przekonanie, że Kościół sobie z tym poradzi, gdyż nie takie problemy miał już na głowie. Takiego np. zdania jest naczelny Tygodnika Powszechnego, ks. Adam Boniecki, który jest pewien, że wiary świadomych katolików (czyli takich, którzy wiedzą o nieświętej historii Kościoła i nadal w nim trwają) nie zachwieje ten przypadek z całą pewnością. Boi się jednak o morale pozostałych owiec, jak pisze: "Pozostaje jednak dramat 'zgorszenia maluczkich'" (3 III).

Niektórzy pasterze są nawet zadziwiająco optymistyczni, jak choćby kolega Julka - arcypasterz z Gdańska, Tadeusz Gocłowski, który przewiduje, że po tym wszystkim Kościół "wyjdzie wzmocniony" nawet! (PAP 28 II) Albowiem, jak przekonywał owce — "To nie jest nic nowego"., grzech zawsze towarzyszy człowiekowi, a jak upewniła go uchwała soboru Gaudium et Spes — w Kościele są nie tylko święci, ale i grzesznicy. A poza tym - zaznaczał — nie takie rzeczy się zdarzały w dwutysiącletniej historii Kościoła (ma świętą rację — zapewniam Was), ale Bogu dzięki zawsze z nich "Kościół wychodził zwycięsko".

Być może zmieni się też stosunek Kościoła polskiego do ludzi kochających inaczej, kiedy już się okazało, że i pasterze kochają inaczej. Niegdyś episkopat odrzucił wniosek o ustanowienie duszpasterstwa dla homoseksualistów, teraz być może rozważy to ponownie (już pojawiły się takie sugestie, m.in. w TP, 17 II). Mogliby przecież na tym skorzystać nie tylko homoseksualiści nieumundurowani...

Molestował czy też nie ?
"Poprosiłem Was tutaj dzisiaj, żeby powiedzieć, że nigdy nie molestowałem, powtarzam: nigdy nie molestowałem naszych kleryków i księży ! Nie mam możliwości obrony, jestem biskupem. Obowiązuje mnie daleko idąca dyskrecja" - napisał abp Paetz w słowie skierowanym do księży dziekanów przebywających na Kongregacji Dziekańskiej odbywającej się w sobotę w Poznaniu. Metropolita poznański uważa, że akcja przeciwko niemu została zaplanowana. (PAP, 24 II 2002)

Ja powiem szczerze, że w molestowanie nie wierzę. Nie twierdzę, że nie mogło to być prawdą, może się mylę, ale zbyt nieprawdopodobne mi się to wszystko zdaje. Otóż Paetz nie jest głupcem, jest człowiekiem bardzo inteligentnym i trzeźwo myślącym, czyż można przypuścić, że on pozwolił sobie na taką grubą głupotę jak przemoc seksualna nad klerykami?! Przecież on doskonale musiał znać wszystkie przypadki na tym tle jakie trapią Kościół na Zachodzie, w szczególności w Irlandii. On raczej nie postąpiłby tak lekkomyślnie. Z racji swojego stanowiska i preferencji seksualnych musiał sobie zdawać sprawę którzy klerycy je również podzielają. I co, czy taki chłystek ledwo wdziany w sutannę nie chciałby dostąpić zaszczytu z samym arcypasterzem, jego najwyższym pracodawcą, może do końca dni, panem jego losów i kariery? Studentki gotowe są na wiele wobec profesorów w imię głupiego egzaminu, którego zdać normalnymi sposobami nie są w stanie, czy więc kleryk nie postąpiłby podobnie? Czy zły i napalony biskup, niemłody już przecie, chwycił za kark dziarskiego kleryka i przywiódł go do posłuszeństwa swym niecnym zachciankom? Czy tam można mówić o jakimś nadużyciu, poza nadużyciem prawa bożego (co jest przecież drobnostką w dziejach Kościoła — to prawo boże ma bowiem służyć Kościołowi, a nie Kościół prawu bożemu). Koniec końców lepiej uwalić jedną figurę i upozorować na niespotykaną anomalię, niźli przyznać się, że cały system jest zgniły i obłudny. A czy aż tak trudno przekonać do zeznań kilku kleryków...?

Pamiętajcie o sprawie kard. Bernardina !
Kard. J. Bernardin, arcybiskup Chicago, równie wpływowy w USA, co Paetz w Polsce, w 1993 oskarżony został przez kleryka o molestowanie seksualne. Steven Cook, utrzymywał, iż jako studiujący kleryk przyprowadzony został do pokoju Bernardina i zmuszony do odbycia stosunku seksualnego. Arcybiskup od początku utrzymywał, iż jest niewinny i padł ofiarą manipulacji, w której Cook jest tylko pionkiem. Sprawa zakończyła się w sądzie, gdzie okazało się, że Cook mówił nieprawdę. Otóż Cook został niegdyś faktyczniewykorzystany przez jakiegoś księdza. Kiedy poskarżył się przełożonym, co zignorowali jego zarzuty. Wówczas odszedł od Kościoła. Po wielu latach spotkał prawnika, specjalistę od przewinień osób duchownych. Ten z kolei poznał go z innym księdzem, który namówił go do zeznawania przeciwko wpływowemu arcybiskupowi, przekonał go, że oskarżając tylko tak wysoką figurę uda mu się otrzymać odszkodowanie od Kościoła. Ów ksiądz chciał utrącić Bernardino z przyczyn osobistych. Czytaj więcej — TP, 3 III, Krzywda kard. Bernardina

1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Katolicyzm, miłość, seks
Kościelne łowy na gejów

 Zobacz komentarze (1)..   


« Kościół i seksualizm   (Publikacja: 21-05-2002 Ostatnia zmiana: 12-08-2004)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 327 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365