Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.548.740 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 245 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Tolerancja jest to gotowość przyznania przedstawicielowi innego światopoglądu tej samej dozy inteligencji i dobrej woli, co sobie."
 Państwo i polityka » Doktryny polityczne i prawne

Polactwa zmagania z kapitalizmem [2]
Autor tekstu:

C) Liberalizm etyczny

Demokracja liberalna nie może istnieć bez wyrzeczenia się roszczeń do posiadania absolutnej czy jedynej etyki, moralności, aksjologii. W demokracji liberalnej nie może panować np. katolicka moralność. Może ona być co najwyżej jedną z wielu, na takich samych zasadach istniejącą moralnością jak systemy opierające się na innych aksjologiach (oczywiście w ramach nieczynienia zła innym jednostkom). Aby mogło to zaistnieć potrzebny jest pewien „agnostycyzm etyczny" państwa oraz rozwijanie tolerancji. Nie idzie tutaj o jakiś bezmyślny tolerancjonizm, który zakazuje wypowiadania negatywnych opinii o tych założeniach etycznych z którymi się nie zgadzamy, czy o jakąś „polityczną poprawność", lecz o rzeczywistego ducha tolerancji w społeczeństwie, polegającego na poszanowaniu prawa innych do realizacji alternatywnych moralności, także tych sprzecznych np. z katolicyzmem. O tak rozumianej tolerancji Barbara Stanosz pisze następująco: „jest to w istocie wezwanie do wygaszania w sobie negatywnych reakcji na akty naruszania tradycyjnych wartości obyczajowych, wezwanie do respektowania wolności drugiego człowieka także w tym zakresie, w którym tradycja naszej społeczności czy środowiska odbierała jednostce prawo swobodnego wyboru. Jest to swoiście heroiczny aspekt moralności liberalnej, postulujący rezygnację z prawa do ochrony przed tzw. obrazą uczuć, wśród nich uczuć religijnych" [ 21 ].

Jeśli wszędzie byłoby dobrze a ludziom żyłoby się dostatnio Kościół musiałby już zacząć opracowywać swój testament (nie nowy, lecz przedśmiertny). Jeśli Kościół czyni coś lub mówi co nie wydaje się być najlepszym odzwierciedleniem tego co dobre dla społeczeństw, nie znaczy to, że kieruje się jakimiś przesądami. Nawet jeśli wyeliminujemy wątek świadomości podejmowania złych dla ludzkości decyzji, nawet jeśli przyjmiemy, że wszystko jest w dobrej wierze, musimy pozostać ślepcami, aby nie zauważyć, że nieszczęścia i smutki na świecie są tym paliwem, dzięki któremu Kościół jedzie dalej. Jeśli w krajach Trzeciego Świata mnisi nie propagują prezerwatyw, to nawet jeśli uznamy, że mnichowie ci są poczciwcami, powinniśmy zdawać sobie sprawę ze złożoności racji jakimi kieruje się Mistyczne Ciało Chrystusa. Cóż znaczy to, że agencje donoszą: „Szybki wzrost zaludnienia grozi światu katastrofą"? To się dla Kościoła nie liczy, przeciwnie — tym głośniej grzmią przeciwko prezerwatywom i regulacji urodzin, jako masońskim, liberalnym i szatańskim wytworom kultury hedonistycznej. Środowiska laickie oburzają się, że Kościół ze swym potępieniem oświaty seksualnej jest siłą nieodpowiedzialną i obstrukcyjną, nadto, że wszystko to wynika ze średniowiecznych przesądów i ciemniactwa kleru, etc., etc. Ale gdzież tam! W tym jest ukryty geniusz i racjonalizm postępowania (oczywiście racjonalizm in favorem ecclesiam).

Grzmi tedy jeden z pasterzy w kościelnej Opoce: „Od dziesięcioleci bowiem lewica polska próbuje w miejsce wychowania narzucać szkołom publicznym tak zwaną edukację seksualną, opartą na równie starej co szkodliwej wychowawczo ideologii egoizmu, hedonizmu i subiektywizmu" [ 22 ]. Ja wprawdzie przez lata swojej edukacji ani nie zasłyszałem o jakiejkolwiek oświacie seksualnej, z którą lewica jakoby miała nas prześladować „od dziesięcioleci", ale to nie ważne. Istotne są epitety. Egoizm, hedonizm, subiektywizm… Cóż więc w zamian? Cierpiętnictwo i „obiektywizm"? Trudno dojść o co pasterzowi chodziło, kiedy mówił, iż oświata seksualna niechybnie wynika z tych nieco negatywnych określeń.

Jak uniknąć niechcianej ciąży — egoizm. Czyż nie zyskuje na tym naród kiedy pojawia się nowy obywatel? A jeszcze niech będzie poszkodowany przez życie i niekochany przez nikogo — zysk jest podwójny, bo toć jeszcze potencjalna korzyść dla Kościoła — nie martw się, Bóg cię kocha, tak jak i my, tylko pójdź do nas...

Jednak wpadłaś, ach te błędy młodości..., cóż przegrałaś życie. Chcesz aborcji — subiektywizm. Obiektywną wartością, bo absolutną, jest konieczność urodzenia, gdyż zarodek to już człowiek. Możesz sobie na to wprawdzie pozwolić ze względów leczniczych, choć Kościół i tutaj mówi: veto! Jan Paweł II, kierując się logiką dobra wiary, grzmi przeciwko obu rodzajom aborcji (tj. ze względów na sytuację kobiety, jak i np. uszkodzenia płodu), tę drugą nazywając eugeniczną — "Jest to wówczas aborcja eugeniczna, akceptowana przez opinię publiczną o specyficznej mentalności, co do której ustala się błędny pogląd, że jest ona wyrazem wymogów 'terapeutycznych': mentalność ta przyjmuje życie tylko pod pewnymi warunkami, odrzucając ułomność, kalectwo i chorobę." Oczywiście nie sposób odmówić papieżowi, iż jest tutaj racjonalny na swój sposób — jest to racjonalizm z punktu widzenia ideologii religijnej, której przewodniczy. Nie potrzeba oczywiście dowodzić, iż żadne społeczeństwo które kieruje się racjonalizmem nie będzie sobie życzyło takich członków, jednakże kaleka i człowiek dotknięty nieuleczalną chorobą genetyczną jest niewątpliwym dobrem dla Kościoła, gdyż stanowi w sposób naturalny potencjalnego wyznawcę szczególnie odpornego na zwątpienie i religijny indyferentyzm.

Cóż jeszcze takiego strasznego można byłoby się dowiedzieć na lekcjach wychowania seksualnego? Gdzież np. jest ów hedonizm? Czy pani od tego przedmiotu udzielałaby rad typu: jak osiągnąć największą seksualną satysfakcję? Czy doradzałaby, które 'pozycje' są najlepsze według podręczników? Gdzież tam! Można się jednak byłoby za to dowiedzieć jak uniknąć i jak radzić sobie z chorobami wenerycznymi. Niekwestionowany zbytek hedonizmu. Wszak jeśli zdarzy się taka przykrość, to 'lubieżność i rozpusta' muszą wziąć na wstrzymanie… Mniej grzechu, więcej zysku w niebie. Generalnie — same plusy...

Słowo końcowe

Rafał Ziemkiewicz, wprawdzie niepokorny, ale zgodnie z regułami polskich „modelów niepokory" — jako polski prawicowiec zaangażowany przede wszystkim w obronę i propagowanie kapitalizmu, gromi zarazem każdy przejaw antyklerykalizmu, nie mówiąc już o czymś tak nieładnym jak antykatolicyzm — niechybnie będące pomiotami lewactwa. Zaś to, że można występować przeciwko klerykalizmowi i katolicyzmowi z pozycji liberała i w imieniu społeczeństwa obywatelskiego a nie katolickiego — to się już w mało której konserwatywno-liberalnej głowie mieści. Chłodna analiza wykazuje niezbicie, że duchowi katolickiemu i duchowi kapitalizmu na ogół nie było po drodze i godzić je można albo w wyniku specjalnych akrobacji intelektualnych, albo specyficznego dwójmyślenia. Niestety, tych czynników demoralizujących i anemizujących społeczeństwo Ziemkiewicz nie bierze na warsztat. To zdumiewające, ale w całej jego książce, choć tak wiele się mówi o wpływie różnych czynników namentalność polską, w ogóle nie został poruszony temat wpływu katolicyzmu. Ominięty szerokim łukiem! Parę słów przygany spotkało jedynie typ Polaka-katolika, podkreśla przy tym Ziemkiewicz, że „dotyczy to drobnej i wymierającej części społeczeństwa", i najlepiej w ogóle tego nie tykać: „za szczyt intelektualnej mody nadal uchodzi walenie na odlew w wymierającego Polaka-katolika", a są problemy ważniejsze. Niewątpliwie problem polskiego homo sovieticus, problem z Lepperem, i ogólnie — polactwa, nie mogą być pomijane w trzeźwej analizie problemów współczesnej Polski. Jednakże w takiej analizie nie może też zabraknąć rozpatrzenia związku naszej katolickości z ogólnym rozkładem, a co najmniej — niezdolnością do odrodzenia się państwa i społeczeństwa dla demokracji liberalnej po latach socrealizmu. Bardzo trafnie zauważa Wojciech Rudny: "Po upadku Polski Ludowej jesteśmy świadkami recydywy schyłkowej w dziejach Polski szlacheckiej epoki. Tyle że w nowych szatkach… To bowiem, co widzimy na co dzień: ten bezrząd, partyjnictwo, dewocja i te wszystkie szopki — to saska recydywa par excellence". Widać jednak wedle Ziemkiewicza katolicyzm nic nie jest winny, oczywiście dla prawicowca łatwiej jest wierzyć, że całą winę ponosi Adam Michnik, ...który dysponuje siłą tysięcy kazalnic...

1 2 

 Zobacz także te strony:
Katolicyzm a nasz charakter narodowy
Czy katolicyzm prowadzi do upadku?
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Polactwa zmagania z kapitalizmem
Katolicyzm a nasz charakter narodowy

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (8)..   


 Przypisy:
[ 21 ] B. Stanosz, „Liberalna a chrześcijańska filozofia wartości", w: B. Stanosz (red.), Z punktu widzenia humanizmu, Warszawa 1995, s.105.
[ 22 ] Ks. Marek Dziewiecki, Państwo, światopogląd i wychowanie, Serwis Opoka (Laboratorium wiary i kultury).

« Doktryny polityczne i prawne   (Publikacja: 29-09-2004 Ostatnia zmiana: 30-01-2011)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3649 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365