Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.967.578 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 280 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Mity religijne ze względów zasadniczych nie mają dla mnie znaczenia, choćby dlatego, że mity różnych religii przeczą sobie wzajemnie. Jest przecież czystym przypadkiem, że urodziłem się tutaj, w Europie, a nie w Azji, a od tego przecież nie powinno zależeć, co jest prawdą, a więc i to, w co mam wierzyć. Mogę przecież wierzyć tylko w to, co jest prawdziwe."
 Kościół i Katolicyzm » Historia Kościoła » Krucjaty i gnębienie

Wojna i wiara w tradycji chrześcijańskiej
Autor tekstu:

Czy religia i wojna, dwa jakby się mogło wydawać przeciwne bieguny życia mogą iść z sobą w parze? Czy Bóg, będący miłością może sobie życzyć, by w jego imieniu człowiek zabijał człowieka? Czy Chrystus mówiący o nadstawianiu drugiego policzka wysyła równocześnie rycerzy, by ogniem i mieczem głosili go niewiernym? Śledząc historię chrześcijaństwa znaleźć można wiele takich dylematów, związanych nie tylko z wojną, ale i z życiem codziennym. Święta Inkwizycja, Młot na czarownice, proces Galileusza, to tylko niektóre z „błędów i wypaczeń" jakie przytrafiły się chrześcijaństwu. Przytrafiły się, bo przytrafić musiały. Krytykując naszych przodków musimy zdać sobie sprawę, że byli tylko ludźmi, nie pozbawionymi wad, którzy żyli zgodnie z realiami swojej epoki. To co nam z perspektywy czasu wydaje się barbarzyństwem, w czasach kiedy miało miejsce wydawało się czymś normalnym. Nie zapominajmy również o tym, że wiedza ówczesna była o wiele uboższa niż ta, którą posiadamy dzisiaj, wiele zjawisk tłumaczono interwencją sił nadprzyrodzonych, dobrych lub złych, a większość ludzi nie umiała pisać. W tej sytuacji nie oskarżajmy, bo nie ma to najmniejszego sensu, możemy jedynie poznać fakty jakie miały miejsce na przestrzeni wieków i starać się dociec ich przyczyny.

Właściwie od samego „wybuchu światowej kariery" chrześcijaństwa jest ono bardziej lub mniej ściśle powiązane z wojną i krwią. Mówiąc o „wybuchu kariery" mam na myśli tzw. edykt mediolański z 313 roku, w którym cesarz Konstantyn I Wielki nadał chrześcijanom swobodę wyznania. Przyczyną dla której cesarz zdecydował się na taki krok był… sen. Otóż legenda głosi, że przed bitwą przy moście Mulwijskim, w której ostatecznie pokonał swojego konkurenta do tronu Maksencjusza, cesarzowi przyśnił się płonący krzyż i słowa „in hoc signo vinces" co znaczy dosłownie „pod tym znakiem zwyciężysz". Według innej wersji legendy krzyż i słowa zobaczył Konstantyn na niebie przed samą bitwą. Abstrahując od tego, w jaki sposób i gdzie wielki cesarz zobaczył ten znak, widzimy ścisły związek między chrześcijaństwem, władzą i wojną.

Począwszy od czasów Konstantyna większa część historii chrześcijaństwa jest historią wojen. Już św. Augustyn, jeden z ojców Kościoła, uważał że wojna jest naturalnym, pełnoprawnym porządkiem rzeczy. Kiedy w 395 roku został biskupem Hippony (Afryka) twierdził, że wojna jest środkiem, przez który Bóg osiąga swój cel — nawrócenie pogan. Kiedy w 410 roku Rzym został zdobyty przez Wizygotów pod wodzą Alaryka, Augustyn napisał największe swoje dzieło — „O Państwie Bożym". Traktuje w nim wojnę jako coś normalnego i oczywistego. Każdy musi umrzeć — pisze — zatem to co jest złego w wojnie to nie jest zabijanie, lecz żądza dominacji. Czyż to nie było jawne pogwałcenie piątego przykazania? Jednakże jak można było polemizować z człowiekiem, którego doktryna (do czasu soboru trydenckiego) była oficjalną nauką Kościoła Katolickiego? Chrześcijanie poszli na wojnę nawracać pogan ogniem i mieczem.

Święta wojna

W III wieku ogień, którym Persowie czcili zoroastryjskich królów stał się najwyższym bóstwem na terenie Azji Mniejszej znajdujących się pod władaniem Rzymu. Cesarze przegrywali kolejne bitwy, a jeden z nich — Walerian — dostał się w roku 260 do niewoli. W około sto lat później cesarz Julian Apostata, ostatni poganin na rzymskim tronie, został pokonany i zabity przez perskiego króla Szapura II z dynastii Sasanidów. Persja stała się ogromnym imperium, jednak jej granice nie dochodziły do Morza Śródziemnego. Do czasu.

W roku 614 armie perskie pod wodzą króla Chosroesa podbiły Syrię. Do armii perskiej podczas jej pochodu przyłączali się Żydzi pragnący zemsty na chrześcijanach. Palono klasztory, niszczono kościoły a w samej Jerozolimie dokonano jednej z największych masakr w historii. Nie oszczędzano nikogo, mężczyzn, kobiet, dzieci, duchownych. Persowie zrabowali też najświętszą relikwię miasta — drzewo krzyża na którym umarł Chrystus. Zostało ono wysłane na dwór Chosroesa jako prezent dla jego żony, chrześcijanki. Jakby tego było mało, Persowie zdobyli Egipt odcinając Konstantynopol od dostaw zboża. Zasiadający na tronie cesarz Herakliusz został upokorzony, w roku 620 zaczął czynić przygotowania do wojny. Problemem była armia — pobita, wyczerpana i zdemoralizowana, cesarz musiał ją zorganizować na nowo prawie od podstaw. Do tego potrzebne były pieniądze, których w kasie brakowało. Pomocną dłoń wyciągnął do cesarza patriarcha Sergiusz, który nakazał by wszystko co miało wartość a nie służyło bezpośrednio do sprawowania liturgii zostało przekazane na poczet prowadzenia wojny. Kościół po raz kolejny stanął po stronie wojny. Cesarz jednak zdawał sobie sprawę, że armia perska była liczniejsza i lepiej wyszkolona od jego własnych wojsk. Wpadł na pomysł, by żołnierze walczyli w imię Boga, pragnąc wyzwolić w nich ducha walki stokroć mocniejszego od tego, którego można kupić za pieniądze. Ogłosił pierwszą w historii świętą wojnę, o wiele wcześniej niż Mahomet wspomniał o dżihadzie. Jakże często dzisiaj o tym zapominamy kojarząc koncepcję świętej wojny wyłącznie z islamem. Ostatecznie Herakliusz zatriumfował nad zoroastryjską Persją, a w roku 630 cesarz wszedł do Jerozolimy jako pielgrzym, pieszo, przynosząc ze sobą najświętszą relikwię.

Święci wojownicy

Angielski król Alfred wyróżnił w społeczeństwie trzy klasy — tych, którzy pracują w polu, tych, którzy się modlą, oraz tych, którzy dbają o bezpieczeństwo dwóch poprzednich klas, czyli rycerzy. Z tych ostatnich wyłonili się z czasem mnisi-rycerze, tacy jak templariusze i joannici, a wszystko zaczęło się od synodu w Narbonne w roku 1054. Ustanowiono tam zasadę, że zabicie chrześcijanina jest równoznaczne z przelaniem krwi Chrystusa. Co z niechrześcijanami? Nie zostali wspomniani, a wojownicze zapędy rycerzy musiały znaleźć jakieś ujście. Dlatego też papież Urban II pod koniec XI wieku wezwał wszystkich chrześcijan do udziału w krucjacie. Wyprawa trwała trzy lata — od 1096 do 1099 roku i miała na celu odebranie niewiernym Jerozolimy, która była w rękach tureckiego sułtanatu seldżuckiego od czasu zdobycia jej przez Sulejmana w roku 1071. W roku 1079 sułtan zabronił wstępu do miasta chrześcijanom wszystkich wyznań.

Dowódcą pierwszej wyprawy krzyżowej został obwołany hrabia Lotaryngii Godfryd z Bouillon, rycerz frankoński. Wojska krzyżowe dotarły do Konstantynopola jesienią 1096 roku i ogromem swej armii wywołali popłoch w mieście. W czerwcu następnego roku krzyżowcy zajęli Nikeę, zaś 1 lipca w bitwie pod Doryleum kosztem ogromnych strat własnych rozgromili wojska sułtana Kalidż Arsłana. W roku 1098 krzyżowcy zdobywają Antiochię — miasto plądrują a ludność zostaje całkowicie wymordowana. Po krótkim czasie zjednoczone siły Turków pod wodzą Kerboga podchodzą pod mury miasta i rozpoczynają oblężenie. Krzyżowcy, wyczerpani oblężeniem proponują sułtanowi bitwę w otwartym polu, którą mimo wielokrotnej przewagi wroga i braku konnicy (konie padły podczas długotrwałego oblężenia) udaje im się wygrać. Zwycięstwo to przypisano odnalezionej w Antiochskiej katedrze włóczni św. Maurycego, którą uznano za znak boży. Po udanej obronie miasta droga na Jerozolimę stanęła dla krzyżowców otworem. 15 lipca 1099 roku krzyżowcy zajmują miasto. Po zwycięstwie większość uczestników krucjaty wróciła do domu, na miejscu pozostało jedynie 500 rycerzy, którzy mieli bronić nowo powstałego Królestwa Jerozolimskiego. Pierwszym królem Jerozolimy został dowódca wyprawy, Godfryd de Bouillon. Oficjalnym tytułem władcy nowego państwa był „Obrońca Grobu Świętego". Jego następcą został Baldwin. 12 sierpnia 1099 roku miała miejsce ostatnia bitwa pierwszej wyprawy krzyżowej, pod Askalonem, gdzie zostały rozgromione idące na odsiecz miastu siły egipskie.

Rycerze w habitach

W 1118 roku Hugo de Payens i jego ośmiu towarzyszy złożyli przed patriarchą Jerozolimy śluby czystości, posłuszeństwa i ubóstwa według reguły cysterskiej. W ten sposób narodził się pierwszy zakon rycerski, a jak twierdzą niektórzy historycy, w ogóle pierwszy zakon w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Bracia przybrali nazwę Zakonu Świątyni Salomona, a ich zadaniem miała być ochrona pielgrzymów w Ziemi Świętej. Nazwa pochodzi od ich siedziby w pobliżu jerozolimskiej świątyni, po łacinie „templum", stąd potocznie zwano ich templariuszami. Pieczęcią zakonu stało się dwóch rycerzy na jednym koniu, a ich hasło brzmiało: „Nie dla nas panie, nie dla nas, lecz dla chwały Twego imienia". Przez dziesięć lat członkami zakonu było tylko dziewięciu braci-założycieli, aż do roku 1128, kiedy otrzymali pierwsze nadania ziemskie. Jak chcieli bronić pielgrzymów przed napaścią w tak nielicznym składzie, i czym się zajmowali przez ten okres? Nie wiadomo. 19 marca 1128 roku Teresa, królowa Portugalii, nadała braciom świątyni zamek w Soure nad Mondego, strzegący od południa królestwa przed Maurami. Od tej daty stale rośnie potęga zakonu, który stał się pierwowzorem dla innych tego typu organizacji mnichów, którzy poza tradycyjnymi ślubami składali również przysięgę walki z wrogami kościoła na polu bitwy. Templariusze stali się armią papieży, groźną w boju, gdyż nie walczyli o zaszczyty, lecz o chwałę imienia Boga.

Nawet dzisiaj Kościół, który mówi o pokoju, bierze bierny udział w walkach na całym świecie. Wojska NATO w Iraku mogą uchodzić za następców krzyżowców, walczących z niewiernymi. Papieże opowiadali się wielokrotnie po jednej ze stron w czasie zbrojnych konfliktów. Do największych skandali może należeć poparcie przez Piusa XII Adolfa Hitlera, o którym miał się wyrazić słowami: „Adolf Hitler był wyzwolicielem niemieckiego geniuszu i zdejmując Niemcom przepaski z oczu dał im ujrzeć i umiłować jedność niemieckiej krwi".

Nie chcę w tym tekście oceniać i postawić Kościół Katolicki po stronie dobra czy zła, musimy pamiętać, że Kościołem rządzą ludzie, którzy popełniają błędy. Chciałem tylko ukazać początki związku chrześcijaństwa z wojną i mam nadzieję, że udało mi się to zrobić w sposób w miarę obiektywny.


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Zbrojne chrześcijaństwo wczesnego średniowiecza
Zsekularyzowani mnisi gonią czarownice

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (5)..   


« Krucjaty i gnębienie   (Publikacja: 02-04-2006 Ostatnia zmiana: 12-04-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Aleksander Slabik
Interesuje się historią, nauką, nowymi technologiami i ich wykorzystaniem w najróżniejszych dziedzinach życia.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4683 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365