|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Ludzie, cytaty » Heretycy, bezbożnicy
Kazimierz Łyszczyński 1634-1689 [1] Autor tekstu: Andrzej Rusław Nowicki
Spis treści
Przedmowa
Rozdział I. Życie Łyszczyńskiego
Co
wiemy o przodkach Kazimierza Łyszczyńskiego?
Co robił Łyszczyński w latach Potopu?
Czy bronił kraju przed najeźdźcami?
Ile lat przebywał Łyszczyński w zakonie jezuitów?
Co
wiemy o nauczycielach Łyszczyńskiego?
Czy Łyszczyński zajmował się działalnością polityczną?
Jakimi sprawami zajmował
się Łyszczyński jako podsędek?
Za
co biskup ekskomunikował Łyszczyńskiego?
Kim byt człowiek, który oskarżył Łyszczyńskiego o ateizm?
Rozdział
II. Poglądy filozoficzne Kazimierza Łyszczyńskiego
Jakimi źródłami dotyczącymi poglądów Łyszczyńskiego dysponujemy?
Jaki
sens miało dla Łyszczyńskiego wyrażenie „nazwa chimeryczna"?
Jakie zróżnicowanie społeczeństwa zauważał Łyszczyński?
Co sądził Łyszczyński o funkcji społecznej religii i ateizmu?
Czy jednym z fundamentów ateizmu Łyszczyńskiego była renesansowa filozofia przyrody?
Jaka
była struktura filozofii Łyszczyńskiego?
Rozdział III. Proces Łyszczyńskiego
Jak
sprawa Łyszczyńskiego trafiła do Sejmu?
Co powiedział oskarżyciel, Szymon
Kurowicz Zabistowski, 15.2.1689 r.?
Jak przebiegał proces Łyszczyńskiego?
Co o procesie podaje Archiwum Radziwiłłowskie?
Co
pisano o Łyszczyńskim w paryskim tygodniku „Gazette" w 1689 r.?
Jak brzmiał wyrok wydany na Łyszczyńskiego?
Rozdział IV. Udział biskupów w sądzie nad Łyszczyńskim
Rozdział
V. Jak wyglądał Łyszczyński? W ilu językach pisano o Łyszczyńskim?
Przedmowa
Dnia
30.3.1989 r. przypada trzechsetna rocznica męczeńskiej śmierci Kazimierza Łyszczyńskiego,
straconego za swoje ateistyczne przekonania.
Jaki
jest sens przypominania tego faktu? Pamięć o ponurej egzekucji nie powinna nam
przesłaniać czegoś znacznie ważniejszego: wartości wniesionych przez Łyszczyńskiego
do kultury polskiej, był on bowiem myślicielem niezależnym i śmiałym.
Szczególne
znaczenie ma myśl Łyszczyńskiego dla polskich ateistów, gdyż studia nad
jego dokonaniami przekonują nas o istnieniu rdzennie polskich tradycji
naszego ateizmu. Filozofii Łyszczyńskiego nie można jednak redukować do
ateizmu. To był tylko jeden z elementów, który nie powinien przesłaniać nam
innych jej wątków, stanowiących trwały składnik tradycji ogólnonarodowej, a nie tylko nurtu ateistycznego.
Mimo,
iż poglądy Łyszczyńskiego znacznie różniły się od panujących wówczas
koncepcji, były w jego filozofii również idee, które łączyły go z najwybitniejszymi myślicielami Polski siedemnastowiecznej. Polskość jego
ateizmu wyrastała z polskości jego filozofii, w takim znaczeniu tego
terminu, jakie nadawał mu w latach czterdziestych XIX w. najwybitniejszy z polskich socjalistów utopijnych i rewolucyjnych demokratów, Edward Dembowski
(1822-1846).
Przeciwstawiając
filozofię polską filozofii niemieckiej i filozofii francuskiej Dembowski
widział jej odrębność w tym, że centralną kategorią polskiego myślenia
filozoficznego było pojęcie twórczości. Ujmując z tej perspektywy
dzieje polskiej filozofii, należałoby uznać za najbardziej polskich tych myślicieli
XVII w., którzy w swoich pracach rozwijali różne watki filozofii twórczości,
wychodząc z założenia, że istotą człowieczeństwa jest twórcza aktywność.
Przypomnijmy
tu, co łączy Łyszczyńskiego z takimi polskimi myślicielami XVII w. jak
Szymon Starowolski (1588-1656), Maciej Kazimierz Sarbiewski (1595-1640),
Jan
Heweliusz (1611-1687) i Jan Morawski (1631-1700). Wzięliśmy dla przykładu
ludzi bardzo różnych: historyka, poetę i teoretyka poezji, astronoma i teologa. Byli oni starsi od Łyszczyńskiego i żaden z nich nie był ateistą, a jednak u każdego z nich znajdujemy ten sam centralny wątek rozważań nawiązujący
właśnie do twórczości.
Przynależność
Starowolskiego do obozu kontrreformacji nie przeszkodziła mu religijnej
koncepcji wychowania, opartej na Żywotach świętych Piotra Skargi,
przeciwstawić świecką koncepcję wychowania, opartą na wzorach osobowych
polskich twórców kultury (uczonych, pisarzy, poetów, muzyków). Życiorysy
tych postaci, które ukazał w pierwszym polskim zbiorze biografii (Hekatonfas
czyli Setnik z 1625 roku), są przykładem nie takich wartości chrześcijańskich,
jak pobożność i pokora, ale wzorem świeckiej renesansowej aktywności twórczej w dziedzinie nauki i sztuki. Są w tym zbiorze polscy poeci, tacy jak Klemens
Jonicki, Jan Kochanowski, Sebastian Fabian Klonowic, jest dwóch kompozytorów
polskich, Wacław z Szamotuł i Marcin ze Lwowa, jest najwybitniejszy polski
uczony, Mikołaj Kopernik. Wszyscy oni byli twórcami, pozostawili po sobie trwałe
„pomniki" (monumenta) — dzieła, w których zostały utrwalone osiągnięcia
pracy badawczej i twórczości artystycznej.
Sarbiewski
był jednym z pierwszych estetyków, który eksponował twórczość jako wartość,
przeciwstawiając się tym estetykom, którzy propagowali naśladownictwo. Poeta — pisał Sarbiewski — "de novo creat", stwarza (jak Bóg) to,
czego jeszcze nigdy przedtem nie było.
Heweliusz
oprócz dzieł ściśle astronomicznych — podziwianych przez największych
uczonych zachodnioeuropejskich — napisał także zarys dziejów astronomii, w którym
wskazywał na to, że do pracy twórczej w dziedzinie nauki są powołane
wszystkie narody i wszyscy ludzie, nie tylko mężczyźni, ale i kobiety.
Nauczyciel
Łyszczyńskiego, jezuita Morawski, uważał, że również w obrębie teologii
jest obszar dla aktywności twórczej i nowatorstwa (ten jego pogląd został
potępiony przez władze zakonne). Na uwagę zasługuje też myśl Morawskiego o możliwości moralnego postępowania wynikającego z motywów innych niż
religijne. Jego rozważania o nazwach pozornych i „bytach chimerycznych"
odegrały niewątpliwie inspirującą rolę w formowaniu się poglądów Łyszczyńskiego.
Na
tle tej tradycji Lyszczyński okazuje się myślicielem, którego ateizm ma
swoje fundamenty nie tylko w naturalistycznej ontologii i w logicznej
klasyfikacji nazw, ale także w antropologii filozoficznej; w takim pojęciu człowieka,
które zakłada przede wszystkim jego aktywność twórczą. Pisząc zuchwale w traktacie De non existentia Dei: "homo est creator Dei" (człowiek
jest twórcą Boga), Łyszczyński stwierdza nie tylko to, że Bóg jest
wytworem umysłu ludzkiego, ale i to, że człowiek jest twórcą.
Konstatacja ta ma przy tym sens znacznie ogólniejszy niż
tylko religioznawczy. Zaraz w następnym zdaniu powiada bowiem: "Homines
sic sunt Creatores et Factores Dei", co poleży właśnie rozumieć
jako oparcie szczegółowego twierdzenia o religiotwórstwie ("factores Dei"),
należącego do ateistycznej krytyki religii, na bardziej ogólnym twierdzeniu
("homines sunt creatores" — ludzie są twórcami) — należącym do
antropologii filozoficznej. Według tej interpretacji myśl Łyszczyńskiego,
zawarta w przytoczonym zdaniu, składa się z dwóch twierdzeń: 1) Ludzie są
twórcami ("homines sunt creatores"), 2) Jako twórcy ludzie są między
innymi także twórcami pojęcia boga ("et factores Dei").
A
skoro poglądy jezuitów, np. Sarbiewskiego czy Morawskiego są włączone do
tradycji filozoficznej, akceptowanej także przez niewierzących, to również
poglądy polskiego ateisty, Kazimierza Łyszczyńskiego, mogą i powinny być włączone
do tej tradycji, uznane za składnik wzbogacający kulturę polską.
Życie Łyszczyńskiego
Co
wiemy o przodkach Kazimierza Łyszczyńskiego
Nasza
wiedza o przodkach Kazimierza Łyszczyńskiego obejmuje trzy pokolenia.
Jego
pradziad, Lew Łyszczyński herbu Korczak, urodził się (według tradycji
rodzinnej) w 1506 r. Posiadał w województwie brzeskolitewskim majtek Łyszczyce.
Ożenił się z Barbarą Mysłowską, która wniosła mu w posagu majątek
Dobroniż. Mieli trzech synów: Konstantego, Stanisława i Jana. Lew żył
przeszło siedemdziesiąt lat, skoro — jak wynika z dokumentów — jeszcze w 1577
r. procesował się z sąsiadami.
Syn
Lwa, łowczy Konstanty Łyszczyński, urodzony około 1550 r., wziął za żonę
Annę Suchodolską. Miał z nią dwóch synów: Hieronima i Łukasza, między których
podzielił w 1639 r. majątek Łyszczyce.
Syn
Konstantego, Hieronim Kazimierz Łyszczyński, urodził się w 1581 r., zmarł w 1670 r. Od 1652 r. był sędzią grodzkim brzeskim, a około 1666 r. został
podsędkiem brzeskim. Posiadał majątki: Łyszczyce, Dobroniż, Kustyń, Matykały,
Gałaczew, Czeliw, Gornow i Chruszczow oraz ogrody w Markowszczyźnie. Poślubił
Zofię Bałyńską, z którą miał czterech synów: Mateusza, Kazimierza,
Piotra i Wincentego. Dzięki dokumentom znajdującym się w rzymskim archiwum
zakonu jezuitów znamy dokładnie datę urodzin Kazimierza Łyszczyńskiego
herbu Korczak, syna Hieronima: 4.3.1634 r. W 1666 r. ożenił się z Jadwigą Żelichowską.
Na pewno miał córkę, która w 1686 r. wyszła za mąż za swego
stryja, właściciela Dobroniża.
Pradziadkowie: |
Dziadkowie: |
Rodzice: |
Lew Łyszczyński (1509 — po 1577) i Barbara z Mysłowskich herbu Nałęcz |
Konstanty Łyszczyński (ur. ok. 1550) i Anna z Suchodolskich |
Hieronim Kazimierz Łyszczyński (1581 — 1670) i Zofia z Bałyńskich |
Co
robił Łyszczyński w latach Potopu? Czy bronił kraju przed najeźdźcami?
Za
życia Łyszczyńskiego panowało w Polsce kolejno czterech władców: Władysław
IV (ur. 1595), wybrany na króla 8.11.1632, zm. 20.5.1648, Jan Kazimierz
(ur. 1609), wybrany 8.11.1648, abdykował 16.11.1668, Michał Korybut Wiśniowiecki
(ur. 1638), wybrany 19.6.1669, zm. 10.11.1673 i Jan III Sobieski (ur. 1624),
wybrany 19.5.1674, zm. 10.7.1696.
Można to przedstawić na wykresie:
Młodość
Łyszczyńskiego przypada na — znane czytelnikom z Trylogii — lata szwedzkiego
Potopu. Przypomnijmy, że kiedy Łyszczyński miał 20 lat, wiosną 1654 r., car
Aleksy Michajłowicz (1629-1679) wysłał przeciwko Polsce dwie armie
moskiewskie: jedna (stutysięczna) zajęła ziemie Wielkiego Księstwa
Litewskiego, druga (czterdziestotysięczna) — Ukrainę. W lipcu 1655 r. pod wodzą
króla Karola X Gustawa (1622-1660) wkroczyli do Wielkopolski Szwedzi, zajmując w ciągu kilku miesięcy prawie całą Polskę. Następnie, w 1657 r., książę
siedmiogrodzki Jerzy II Rakoczy (1621-1660) poprowadził na Polskę wojska węgierskie.
Informacje o działalności Kazimierza Łyszczyńskiego w dniach Potopu zawiera niezwykle
interesujący dokument podpisany przez króla Jana III Sobieskiego, znajdujący
się obecnie w Centralnym Archiwum Państwowym Białoruskiej Socjalistycznej
Republiki Radzieckiej w Mińsku. Fragmenty tego dokumentu opublikowała w 1986
r. prof. Jekatierina Siergiejewna Prokoszina. Otóż, mianując 3.5.1682 r.
Kazimierza Łyszczyńskiego podsędkiem brzeskim, król Jan III wspomina o jego
zasługach dla Ojczyzny, podkreśla zwłaszcza, że Łyszczyński „od młodych
lat służył w wojsku koronnym w chorągwi Jana Sapiehy, a następnie w wojskach litewskich pod księciem podkanclerzym Wielkiego Księstwa Litewskiego
(którym wówczas był Lew Kazimierz Sapieha), biorąc udział w wojnie z najazdem moskiewskim, szwedzkim i węgierskim".
Dokument
ten mówi, że Łyszczyński narażał życie i nie szczędził mienia — a wyliczenie najezdników wskazuje jednoznacznie na lata 1654-1657.
Ile
lat przebywał Łyszczyński w zakonie Jezuitów?
Mieszkający w Polsce Włoch, Tommaso Talenti, w liście do Wielkiego Księcia Toskanii,
pisanym z Warszawy 16.2.1689 r., podał informację, że Łyszczyński „był
przez osiem lat Jezuitą". Informację tę należy uściślić: Od rozpoczęcia
nowicjatu (7.12.1658 r. w Krakowie) do zawarcia związku małżeńskiego z Jadwigą Żelichowską upłynęło siedem lat i kilka miesięcy. Okres ten
(1658-1666) był wypełniony przede wszystkim studiami: najpierw w Krakowie,
potem cztery lata w Kaliszu i wreszcie we Lwowie. Z zakonu jezuitów wystąpił
Łyszczyński w pierwszej połowie 1666 r.
Co
wiemy o nauczycielach Łyszczyńskiego?
Po
rocznym nowicjacie w Krakowie Łyszczyński przeniósł się do Kalisza, gdzie w roku akademickim 1660-1661 studiował retorykę, w 1661-1662 — logikę, w 1662-1663 — fizykę, w 1663-1664 — metafizykę. Znamy nazwiska jego nauczycieli,
znamy także ich życiorysy drukowane w Polskim Słowniku Biograficznym, a napisane przez nich książki są dostępne w działach starych druków większych
bibliotek polskich.
Retoryki
uczył Łyszczyńskiego Jan Kwiatkiewicz (ur. 27.12.1629, zm. 23.3.1703).
Do nowicjatu jezuitów Kwiatkiewicz wstąpił w Krakowie, 25.11.1645 r.; w roku
akademickim 1647-1648 studiował pedagogikę w Sandomierzu, a w latach 1648-1651
filozofię w Kaliszu. Potem był nauczycielem w Kaliszu, Brześciu nad Bugiem i w Lublinie. W roku akademickim 1654-1655 studiował teologię w Poznaniu, później w Pradze, następnie wykładał retorykę: w 1658-1659 — we Lwowie, w 1660-1662 w Kaliszu, w 1662-1663 znów we Lwowie; w 1663-1666 w Lublinie. W 1666-1668 wykładał
filozofię i matematykę w Sandomierzu, a później etykę w Kaliszu. Opublikował
wiele książek, z których na uwagę zasługują Roczne dzieje kościelne
(Kalisz 1695). W dziele tym — pod rokiem 1618 — znajdujemy interesującą
informację o ateiście włoskim, Giulio Cesare Vaninim (1585-1619):
„Parlament
Tolossański we Francji — pisał Kwiatkiewicz — na Lucyliusza Wanina dekretował,
że niby ucząc lekarskiey nauki młódź swymi zaraźliwymi naukami psował i o
Bogu, i Boskiey opatrzności źle mówił. I lubo w więzieniu zmyśłał się
katolikiem i sakramenta przyjmował, żeby śmierci uszedł, ale przekonany na
nię skazany, gdy mu Xiądz krucyfix pokazał, o zbawieniu jego sądząc, on
rzekł: lub ten Chrystus od boiaźni śmierci się pocił, ja się tey nie boie,
przeto bluźniercy ięzyk ucięty, sam ćwiartowany i spalony" (s. 844).
Wprawdzie
książka ta ukazała się już po śmierci Łyszczyńskiego, ale autor z pewnością
zbierał do niej materiały przeze wiele lat. We wcześniejszej książce
Kwiatkiewicza, zatytułowanej Fascinus a Luthero, Zvinglio, Calvino aliisque
Haeresiarchis tot animabus, populis, pro vinciis iniectus seu fraus eorundem
Haeresiarcharum (Oliwa 1673), znajdujemy pojęcie bytu „monstrualnego i chimerycznego" jako przedmiotu wiary heretyków. Jak dalej zobaczymy, pojęcie
to stało się jedną z centralnych kategorii rozwijanej przez Łyszczyńskiego
krytyki religii. To, co jego nauczyciel kierował pod adresem protestantów, Łyszczyński
skierował przeciw całej religii chrześcijańskiej.
Dzieła
Kwiatkiewicza były typowym przykładem kultury baroku. Muzyce przypisywał on
„własności magiczne i magnetyczne", a przed retoryką stawiał takie
same zadania jak Giambattista Marino i inni barokowi poeci przed poezją. Wymowa — powiadał — nie jest środkiem przekazywania informacji i pouczania, ale sztuką
zadziwiania (por. B. Natoński, hasło: Kwiatkiewicz w Polskim Słowniku
Biograficznym). Kwiatkiewicz uprawiał także poezję, a wśród licznych
utworów, które opublikował, są charakterystyczne dla baroku panegiryki. Poświęcał
je różnym osobom, m. in. magnatowi, pod którego rozkazami służył w wojsku
młody Łyszczyński, tj. Lwu Kazimierzowi Sapiesze (Meta Sagittae Sapiehanae,
wydrukowana z okazji jego śmierci w 1659 r.).
Drugim
nauczycielem Łyszczyńskiego był Jan Morawski herbu Dąbrowa (ur.
29.12.1633, zm. 24.6.1700), który przez trzy lata uczył go logiki, fizyki i metafizyki. Morawski, po ukończeniu trzyletniego kursu filozofii w jezuickim
kolegium w Lublinie, wstąpił do jezuitów w Krakowie (5.11.1651). W latach
1653-1655 był nauczycielem gramatyki w Kaliszu i równocześnie uzupełniał swą
wiedzę w zakresie fizyki i metafizyki. Podczas najazdu szwedzkiego na Polskę
wyjechał do Włoch, gdzie w Kolegium Rzymskim odbył w latach 1655-1659 studia
teologiczne. Wykładał tam wówczas metafizyk hiszpański M. de Esparza Artieda.
Po powrocie do kraju Morawski nauczał w Kaliszu etyki, matematyki, logiki,
fizyki i metafizyki (w latach 1660-1665). Zasadnicze pojęcia swojej metafizyki
opracował w książce Totius philosophiae principia (Poznań 1666). Z dzieła tego można dowiedzieć się, jaką filozofię poznawał — za pośrednictwem
Morawskiego — Kazimierz Łyszczyński. Warto przytoczyć tu informację, którą
w Polskim Słowniku Biograficznym podał najwybitniejszy w Polsce znawca
dziejów zakonu jezuitów, ks. Bronisław Natoński. Napisał on o tej książce
Morawskiego „W kwestiach szczegółowych miał własne zdanie, często
odmienne od uznanych powag, toteż po wydaniu książki został upominany przez
generała zakonu 'za szukanie nowych poglądów'. Książka miała 4
wydania". Po opuszczeniu Kalisza Morawski był przez czternaście lat
profesorem teologii w Poznaniu, a w latach 1689-1696 pełnił funkcję rektora
poznańskiego kolegium jezuitów.
Treść
dzieła Totius philosophiae principia omawia Zbigniew Ogonowski (Filozofia szkolna w Polsce XVII
wieku, Warszawa 1985, s. 87-93), trafnie podkreślając,
że „ma ono charakter i bardzo samodzielny (autor nie trzyma się ślepo
jednej szkoły myślenia), ale i jednocześnie wyraźnie eklektyczny, obok wątków
tomizmu dostrzegalne są gołym okiem watki myśli szkotystycznej, suarezjańskiej, a nawet i ockhamizmu (...) Jest to też eklektyzm w dobrym stylu". Na
szczególną uwagę zasługuje 'treść pierwszej rozprawy w tej książce: O bycie rzeczywistym i bycie myślnym. Byt myślny ("ens rationis") określa
Morawski jako byt niemożliwy do zaistnienia poza umysłem.
Dwadzieścia
kilka lat temu napisałem o dziele Morawskiego: "jest więc rzeczą niemal
pewną, że Łyszczyński znał gruntownie jego treść, tym bardziej, że
zachowane fragmenty traktatu Łyszczyńskiego wyraźnie nawiązują do rozważań
Morawskiego 'o bycie istniejącym tylko w umyśle' ("de ente rationis") i o chimerycznym sposobie istnienia ("de modo existendi chimerico")":
To zdanie z moich Wykładów o krytyce religii w Polsce (Warszawa 1965,
s. 53) podtrzymuję. Do sprawy tej powrócimy omawiając filozofię
Łyszczyńskiego.
Czy
Łyszczyński zajmował się działalnością polityczną?
Po
ukończeniu studiów filozoficznych w Kaliszu Łyszczyński przeniósł się do
Lwowa, gdzie zaczął studiować teologię. Ale w pierwszej połowie 1666 r.
przerwał studia, wystąpił z zakonu i ożenił się.
Tak
więc po okresie służby wojskowej i zbrojnej walki z najeźdźcami (lata
1655-1657) i po okresie studiów filozoficznych w kolegiach jezuickich (lata
1658-1666), rozpoczął się w życiu Łyszczyńskiego trzeci okres — zaangażowania w działalność polityczną, o czym świadczy jego udział w sejmikach i sejmach, potwierdzony przez dokumenty.
Dane
dotyczą lat 1669-1674. Można podać następujące daty: 19.1.1669 r. na
sejmiku województwa brzeskolitewskiego Kazimierz Łyszczyński, mianowany
niedawno podstolim mielnickim, został wybrany na posła na sejm elekcyjny w Warszawie. Na instrukcji dla posłów jest podpisany jego ojciec, który w tym
czasie awansował ze stanowiska sędziego grodzkiego na stanowisko podsędka
województwa brzeskolitewskiego.
Przyczyną
zwołania sejmu była abdykacja króla Jana Kazimierza, który doszedł do
przekonania, że wobec wzrastającej anarchii magnackiej władza królewska
staje się fikcją. Abdykował więc 16.9.1668 r. i wkrótce potem wyjechał do
Francji, gdzie zmarł 16.12.1672 r. Sejm elekcyjny rozpoczął się 2.5.1669 r. i trwał do 16.6.1669 r., zakończył się wyborem Michała Korybuta Wiśniowieckiego
(1638-1673), syna krwawego Jaremy. Sejm odbywał się w atmosferze terroru.
Wielcy magnaci przybyli do Warszawy z własnymi armiami: hetman Michał Radziwiłł
na czele 1,6 tys. dragonów, Bogusław Radziwiłł 4 tys., a armie Paca, Sapiehów i Dymitra Wiśniowieckiego były jeszcze liczniejsze: W rezultacie wciąż
wybuchały bójki i każdego rana wywożono na cmentarz po kilkadziesiąt trupów.
Z
uczestnictwem Łyszczyńskiego w tym sejmie wiąże się doniosły fakt: po raz
pierwszy imię i nazwisko Kazimierza Łyszczyńskiego ukazało się w druku. Miał
on wtedy 35 lat, a druk, o którym mowa, nosił tytuł: Sufraggia Woiewództw y
Ziem Koronnych, y Wielkiego Xięstwa Litewskiego zgodnie na Naiaśnieyszego
Michała Korybutha, obranego Króla Polskiego, Wielkiego Księcia Litewskiego,
Ruskiego, Pruskiego, Mazowieckiego, Inflantskiego, Smoleńskiego, Kijowskiego,
Wołhyńskiego, Podolskiego, Podlaskiego y Czernichowskiego. Dane między
Warszawą a Wolą, dnia 19 czerwca roku 1669. Stron nieliczbowanych 61. Na
stronie 56, wśród 74 elektorów z „Województwa Brześciańskiego", na 29
miejscu znajduje się nazwisko Kazimierza Łyszczyńskiego.
Dokument
ten jest zarazem potwierdzeniem pobytu Łyszczyńskiego w Warszawie: od 2 maja do 19.6.1669 r.
Po
powrocie do swego województwa Łyszczyński brał udział w kolejnych
sejmikach. Wiemy o tym na podstawie dokumentów sejmikowych z jego podpisem,
datowanych no 22.8.1669; 9 września i 30.9.1670.
Dnia
14.12.1672 r. na sejmiku województwa brzeskiego Łyszczyński został ponownie
wybrany na posła na sejm w Warszawie. Sejm rozpoczął się 4.1.1673 i trwał
do 8.4.1673 r., a zakończył się osobistym triumfem Sobieskiego i stronnictwa,
które dążyło do detronizacji króla Michała. Do detronizacji jednak nie
doszło, ponieważ król Michał zmarł kilka miesięcy później — 10.4.1673 r.
Kolejny
sejm w Warszawie, w którym znów uczestniczył Łyszczyński jako poseł
brzeskolitewski, rozpoczął się 20.4.1674 r., a jego celem było wybranie
nowego króla. Do tronu polskiego pretendowali. m. in. książę Karol Lotaryński
(który w razie wyboru zobowiązał się poślubić wdowę po Wiśniowieckim, królową
Eleonorę), syn Filipa Neuburskiego — książę duński Jerzy, książę Tomasz
Sabaudzki, Rinaldo d'Este (książę Modeny), syn elektora brandenburskiego
Henryk Hohenzollern i książę francuski Kondeusz, a także kilku innych książąt.
Największe szanse miał Karol Lotaryński — kandydat Austrii, mniejsze książę
francuski. W tej sytuacji stronnicy Francji skoncentrowali swe wysiłki nie tyle
na przeforsowaniu własnego kandydata, ile na utrąceniu kandydata popieranego
przez Austrię. Obie partie, profrancuska i proaustriacka, finansowane przez
obce ambasady, ściągnęły do Warszawy własne siły zbrojne. Prócz tego na
granicy gromadziły się wojska austriackie, które miały wkroczyć do Polski,
żeby udzielić swemu kandydatowi poparcia zbrojnego.
W
pierwszych dniach maja 1674 r. przybył do Warszawy hetman Jan Sobieski,
„otoczony przepysznym pocztem rycerstwa" i opromieniony blaskiem świeżego
zwycięstwa nad Turkami pod Chocimiem. Stał się on głównym kontrkandydatem
Karola Lotaryńskiego. W tej sytuacji wojewoda Jabłonowski, hetman Michał
Radziwiłł i Sapiehowie opowiedzieli się za Sobieskim i 19 maja (a faktycznie
21 maja) 1674 r. został on wybrany na króla Rzeczpospolitej.
Tę
drugą datę podaję za drukiem: Suffragia Województw y Ziem Koronnych, y
Wielkiego Xięstwa Litewskiego zgodnie z Naiaśnieyszego Iana Trzeciego,
obranego Króla Polskiego (...) Dane między Warszawą a Wolą, dnia 21 maja
roku 1674, stron nieliczbowanych 31. Na stronie 26 tego dokumentu, wśród 91
elektorów z „Woiewództwa Brześciańskiego", figuruje na 26 miejscu:
"Kazimierz Łyszczyński, Podstoli Mielnic[ki]". Jest tam także wymieniony
stryj Kazimierza, Łukasz Łyszczyński.
Jakimi
sprawami zajmował się Łyszczyński jako podsędek?
Dnia
23.3.1682 r. król Jan III podpisał przywilej mianujący Kazimierza Łyszczyńskiego
podsędkiem województwa brzeskolitewskiego. W tym samym roku, 8 października,
Łyszczyński wziął udział w rozprawie sądowej przeciwko jezuitom, którzy
bezprawnie przywłaszczyli sobie dwa ogrody po zmarłym mieszczaninie brzeskim
Łukaszu Mincarewiczu. Do sadzenia tej sprawy ufundowano jurysdykcję komisarską
na ratusz miasta Brześcia. Na wyroku nakazującym jezuitom oddanie zagarniętych
ogrodów widnieje podpis Kazimierza Łyszczyńskiego — nie tylko jako podsędka
brzeskiego, ale również jako „komisarza Jego Królewskiej Mości"
wyrok został opublikowany w XI tomie wydawnictwa Archeograficzeskij Sbornik
dokumientow, Wilno 1890, s. 46-47).
Za
co biskup ekskomunikował Łyszczyńskiego?
Źródła
mówią w sposób nieokreślony o „dzieciach" Kazimierza Łyszczyńskiego,
nie podając jednak ich imion. Pewne jest tylko, że miał córkę, która w 1686 r. wyszła za mąż za pana Dobroniskiego; w przekazach niemieckich został
on nazwany jej „stryjem". Jeżeli rzeczywiście byłby jej stryjem (Oheim),
to musiałby nazywać się Łyszczyński. Wynika stąd wniosek, że „Dobroniski"
nie było jego nazwiskiem, ale określeniem mówiącym, iż jest właścicielem
Dobroniża („panem na Dobronżu").
Córka
Łyszczyńskiego miała trzech stryjów (rodzonych braci Kazimierza): jeden miał
na imię Mateusz i ożenił się z Elżbietą Burgrabiańską, drugi, Piotr, ożenił
się z Darią Wilanowską, trzeci, Wincenty, z Joanną Gryfinową. Natomiast
dziedzicem Dobroniża był — prawdopodobnie — Jan Łyszczyński, syn Łukasza i Marianny z Żółakiewskich — stryjeczny brat Kazimierza Łyszczyńskiego.
Trudność polega na tym, że w drzewie genealogicznym Łyszczyńskich jako żona
Jana figuruje Regina Dąbrowska. Możliwości wyjaśnienia tego problemu są
trzy: Regina Dąbrowska mogła być jego drugą żoną, mogła to być także córka
Kazimierza przy założeniu, że wcześniej wyszła za mąż za Dąbrowskiego i szybko owdowiała, wreszcie możliwe jest i to, że „pana Dobroniskiego"
trzeba szukać wśród innych bliskich krewnych. Dlaczego właśnie bliskich
krewnych?
Niewątpliwe
jest, że z punktu widzenia prawa kościelnego pokrewieństwo małżonków było
zbyt bliskie i z tego powodu biskup łupki Jan Stanisław Witwicki herbu Sas
(ok. 1630-1698) surowo upomniał Łyszczyńskiego, domagając się unieważnienia
ślubu. Łyszczyński odpowiedział mu, że kościelne zakazy nie mają żadnego
znaczenia, ponieważ małżeństwo jest „umową świecką" ("contractum
civile"). Oburzony tą odpowiedzią biskup Witwicki 30.8.1668 r.,
uroczyście ekskomunikował Łyszczyńskiego.
Pozostawanie
przez rok w ekskomunice powodowało uznanie ekskomunikowanego za heretyka. Na
szczęście biskup Witwicki awansował. Objął w 1687 r. diecezję poznańską, w której skład wchodziło wówczas także stołeczne miasto Warszawa. Następca
Witwickiego w diecezji łuckiej, biskup Bogusław Leszczyński (ok. 1645-1691),
miał inne sprawy na głowie i — w świetle znanych nam źródeł — nie występował
osobiście przeciwko Łyszczyńskiemu ani w związku z małżeństwem jego córki,
ani później w czasie procesu.
Kim
był człowiek, który oskarżył Łyszczyńskiego o ateizm?
Nie
znamy wysokości majtku Łyszczyńskiego, ale musiał to być majątek znaczny,
skoro jego właściciela stać było na pożyczenie sąsiadowi wysokiej sumy, która
jedno ze źródeł określa jako „sto tysięcy fortun". Sąsiadem tym był
Jan Kazimierz Brzoska, według jednych źródeł — stolnik bracławski, a według
innych — łowczy brzeski.
Kiedy
zbliżał się termin zwrotu pożyczonej sumy, Brzoska znalazł sposób, żeby długu
nie oddawać. Ukradł Łyszczyńskiemu rękopis i książkę z rękopiśmiennymi
uwagami na marginesach, a następnie — na podstawie tych dowodów winy — napisał
na Łyszczyńskiego donos. Znając okoliczności sprawy, można sobie
odpowiedzieć na pytanie, czy powodowała nim gorliwość religijna, czy chciwość,
zwłaszcza, że w świetle obowiązujących praw donosiciel otrzymywał część
majątku skazanego.
Nie
wiadomo dokładnie, komu Brzoska wręczył napisany przez siebie donos, ale
faktem jest, że pod koniec 1687 r. wojewoda wileński, Kazimierz Jan Sapieha
(który był wojewodą w latach 1682-1712), wtrącił Łyszczyńskiego do więzienia,
przekazując jego sprawę sądowi kościelnemu. W ten sposób Łyszczyński
znalazł się w więzieniu kościelnym biskupa wileńskiego, którym był wówczas
Konstanty Kazimierz Brzostowski (1644-1722).
Później
Brzoska pojawił się na procesie Łyszczyńskiego w Warszawie, gdzie potwierdził
przysięgą złożony donos. Źródła mówią, że za to, co zrobił, odnoszono
się do niego z pogardą.
Poglądy
filozoficzne Kazimierza Łyszczyńskiego
Jakimi
źródłami dotyczącymi poglądów Łyszczyńskiego dysponujemy?
Podstawą
dla odtworzenia poglądów filozoficznych Łyszczyńskiego jest przede wszystkim
rękopis Biblioteki Kórnickiej z pełnym tekstem przemówienia oskarżyciela
publicznego („instygatora") Wielkiego Księstwa Litewskiego, którym był
(od 1676 r.) Szymon Kurowicz Zabistowski (zmarł w 1692 r.). Wartość tego
dokumentu polega na tym, że oskarżyciel nie tylko streszczał i oceniał poglądy
Łyszczyńskiego, ale przytoczył dosłownie (w języku łacińskim) kilka najważniejszych
fragmentów z traktatu polskiego ateisty (rękopis tego traktatu liczył 265
kart i miał niezwykły tytuł: De non existentia Dei, czyli: O
nieistnieniu Boga). Są to — w przekładzie polskim — następujące zdania:
"I — Zaklinamy was, a teologowie, na waszego Boga, czy w ten sposób nie gasicie Światła
Rozumu, czy nie usuwacie słońca ze świata, czy nie ściągacie z nieba Boga
waszego, gdy przypisujecie Bogu rzeczy niemożliwe, atrybuty i określenia
przeczące sobie.
II — Człowiek jest twórcą Boga, a Bóg jest tworem i dziełem człowieka. Tak więc
to ludzie są twórcami i stwórcami Boga, a Bóg nie jest bytem rzeczywistym,
lecz bytem istniejącym tyko w umyśle, a przy tym bytem chimerycznym, bo Bóg i chimera są tym samym.
III — Religia została ustanowiona przez ludzi bez religii, aby ich czczono, chociaż
Boga nie ma. Pobożność została wprowadzona przez bezbożnych. Lęk przed
Bogiem jest rozpowszechniany przez nielękających się, w tym celu, żeby się
ich lękano. Wiara zwana boską jest wymysłem ludzkim. Doktryna bądź to
logiczna, bądź filozoficzna, która się pyszni tym, że uczy prawdy o Bogu,
jest fałszywa, a przeciwnie, ta, którą potępiono jako fałszywą, jest
najprawdziwsza.
IV — Prosty lud oszukiwany jest przez mądrzejszych wymysłem wiary w Boga na swoje
uciemiężenie; tego samego uciemiężenia broni jednak lud, w taki sposób, że
gdyby mędrcy chcieli prawdą wyzwolić lud z tego uciemiężenia, zostaliby zdławieni
przez sam lud.
V — Jednakże nie doświadczamy ani w nas, ani w nikim innym takiego nakazu
rozumu, który by nas upewniał o prawdzie objawienia bożego: Jeżeli bowiem
znajdowałby się w nas, to wszyscy musieliby je uznać i nie mieliby wątpliwości i nie sprzeciwialiby się Pismu Mojżesza ani Ewangelii — co jest fałszem i nie byłoby różnych sekt ani ich zwolenników w rodzaju Mahometa itd.
Lecz [nakaz taki] nie jest znany i nie tylko pojawiają się wątpliwości, ale
nawet są tacy, co zaprzeczają objawieniu, i to nie głupcy, ale ludzie mądrzy,
którzy prawidłowym rozumowaniem dowodzą czegoś wręcz przeciwnego, tego właśnie,
czego i ja dowodzę. A więc Bóg nie istnieje".
Przytoczone
fragmenty zostały znalezione i opublikowane po raz pierwszy dopiero w roku
1957, w pierwszym zeszycie czasopisma „Euhemer. Przegląd
Religioznawczy". Od tego czasu były wielokrotnie przedrukowywane w różnych
pracach polskich, rosyjskich, białoruskich, litewskich i włoskich, m. in.
znalazły się także w monumentalnym wydawnictwie Polskiej Akademii Nauk pt.
700 lat myśli polskiej, na ostatnich stronach I części III tomu (Filozofia i myśl społeczna XVII wieku, Warszawa 1979, s. 735-736).
Drugim
źródłem dla badacza poglądów Łyszczyńskiego jest broszura pisarza
grodzkiego i podczaszego województwa wileńskiego Jana Kazimierza Wolskiego,
wydana w Warszawie w roku 1689 pod tytułem: Manifest objaśniający Boga,
zacimiający bezbożnego Atheusza, Kazimierza Łyszczyńskiego, [dedykowany] Iaśnie
Wielmożnemu I[ego] M[o]ści Panu Ianowi Kozimierzowi Sapiezie hrabi na Bychowiu,
Dąbrowie
y Zaslawiu, Wojewodzie Wileńskiemu, Hetmanowi W[ielkiego] X[ięstwa] Litewskiego,
Wołpiańskiemu, Onikszczańskiemu, Łowaryskiemu, Rakańciskiemu etc, etc.
Staroście, jako żarliwemu honoru Boskiego promotorowi.
Trzecim — Manifest, a właściwie ów donos stolnika bracławskiego Jana Kazimierza
Brzoski, zachowany w czterech nieco różniących się wersjach.
Czwartym — rozmaite relacje z przebiegu Sejmu 1688-1689 r. Najobszerniejsza z nich (w języku
niemieckim) znajduje się w tzw. Recesach Gdańskich w Wojewódzkim Archiwum Państwowym w Gdańsku.
Piątym
źródłem są listy jezuity Ignacego Franciszka Zapolskiego, profesora
filozofii i teologii, pisane w 1698 r. do jezuity Jerzego Gengella; doniosłość
tego źródła wynika stąd, że Zapolski — z polecenia króla Jana III -
przeczytał rękopis traktatu Łyszczyńskiego.
Szóstym
źródłem jest książka toruńskiego pocztmistrza, Jakuba Kazimierza
Rubinkowskiego pt. Janina (Poznań 1739), zawierająca dodatkowe informacje o treści dzieła Łyszczyńskiego, nie znane z innych źródeł.
Istnieje
jeszcze wiele innych źródeł (broszura w języku niemieckim z 1689 r., numery
gazety wychodzącej w Paryżu w 1689 r., listy pisane w czasie procesu Łyszczyńskiego
przez Polaków i cudzoziemców, przechowywane w różnych archiwach polskich i zagranicznych).
Mimo
obfitości tych materiałów nie mogą one zastąpić pełnego tekstu traktatu,
który — zgadnie z wyrokiem sądu — został spalony 30.3.1689 r. Dlatego nasze
próby odtworzenia — z drobnych okruchów — całego systemu poglądów
filozoficznych Łyszczyńskiego mają charakter hipotez.
Podstawą
rekonstrukcji tego systemu będą przede wszystkim główne kategorie, którymi
Łyszczyński posługiwał się w swoich rozważaniach, a które występują w zachowanych fragmentach jego tekstów.
Jaki
sens miało dla Łyszczyńskiego wyrażenie „nazwa chimeryczna"?
Filozofia
Łyszczyńskiego miała fundamenty logiczne, ontologiczne, antropologiczne i aksjologiczne. Fundamentem logicznym była przyjęta przez Łyszczyńskiego klasyfikacja
nazw. Podobnie jak jego nauczyciele, Jan Kwiatkiewicz i Jan Morawski, Łyszczyński
odróżniał świat rzeczywisty od świata nazw. Świat nazw — stwierdzał -
wbrew pozorom nie jest dokładnym odzwierciedleniem świata bytów realnie
istniejących. Nie każdej nazwie ("nomen") odpowiada byt istniejący
realnie ("ens reale"). Ludzie używają wielu takich nazw, którym brak
odpowiednika w postaci rzeczywiście istniejącego przedmiotu; nazwy te odnoszą
się więc do przedmiotów wytworzonych przez umysł i oznaczają to, co może
być pomyślane, chociaż z pewnością nie istnieje.
Przykładem
„bytu umysłowego" ("ens rationis"), o którym można myśleć; a który z wszelką pewnością nie istnieje jest Chimera, czyli znany z mitów
greckich potwór z głową lwa, tułowiem kozy i wężem zamiast ogona.
Wszystkie nazwy należy zatem podzielić na dwa rodzaje: po pierwsze, nazwy bytów
realnych i po wtóre, nazwy bytów chimerycznych; istnienie tych
ostatnich jest niemożliwe, chociaż mogą być obecne w umyśle jako przedmioty
pomyślane.
Otóż
według Łyszczyńskiego do bytów chimerycznych należą nie tylko chimery,
centaury, syreny, smoki, Pegaz, ale także Bóg chrześcijan. W rękopisie mowy
oskarżycielskiej, wygłoszonej przez Szymona Kurowicza Zabistowskiego 15.2.1689
r., został przytoczony następujący fragment rękopisu Łyszczyńskiego:
„Ani Bóg nie jest bytem realnym, lecz tylko pomyślanym, a przy tym
chimerycznym, jako że Bóg i chimera są tym samym". W wydanej przed procesem
broszurze Jana Kazimierza z Rusinowa Wolskiego Manifest objaśniający Boga,
zacimiający bezbożnego Atheusza, Kazimierza Łyszczyńskiego (Warszawa 1689)
autor cytuje twierdzenie Łyszczyńskiego, że Bóg to tylko "falsum et
chimaericum nomen" („nazwa fałszywa i chimeryczna"). Zarzut ten
powtórzył w swoim przemówieniu sejmowym z 1.3.1689 r. wojewoda sieradzki Jan
Odrowąż Pieniążek, mówiąc, że według Łyszczyńskiego „nie ma Boga,
jako że Bóg jest chimerą". Również według jezuity Adama Ignacego
Naramowskiego (1681-1736), który zaznacza, że używa własnych słów Łyszczyńskiego,
miał on powiedzieć, że „Bóg jest zwykłą chimerą" ("mera chimaera
Deus"). Te cztery zbieżne, a jednocześnie wyraźnie niezależne od siebie i wzajemnie uzupełniające się świadectwa, uważać można za dowód, że kategoria
„chimery" („bytów chimerycznych" i „nazw chimerycznych")
odgrywała zasadnicza rolę w rozważaniach Łyszczyńskiego.
W
poszukiwaniu źródeł tych sformułowań Łyszczyńskiego natrafiamy na
wspomniane już dzieło jezuity Jana Morawskiego, który przez kilka lat był
nauczycielem oskarżonego myśliciela. Słuchając jego wykładów w Kaliszu w latach 1660-1664, Łyszczyński znalazł w nich logiczne przesłanki prowadzące
do wyciągnięcia ateistycznych wniosków. To Jan Morawski uczył go, żeby odróżniać
byty realne od bytów pomyślanych i chimerycznych. Co więcej, ulubionym przykładem
„bytu chimerycznego" był w wykładach Morawskiego … Bóg!
Morawski — będąc teologiem katolickim — rozumował w sposób następujący: Bóg
istnieje odwiecznie, ale człowiek może pomyśleć sobie „Boga
stworzonego"; taki „Bóg stworzony" będzie tylko bytem
chimerycznym. Człowiek może sobie pomyśleć również „drugiego Boga";
skoro jednak istnieje tylko jeden Bóg, to ten „drugi Bóg" może być
Bogiem „pomyślanym tylko", a nie bytem rzeczywistym. Ten „drugi Bóg"
nie może posiadać „realnego sposobu istnienia"; jego „sposób
istnienia jest chimeryczny": „Bóg stworzony", „drugi Bóg" — to byty chimeryczne.
Łyszczyński
przyswoił sobie aparaturę pojęciową swojego nauczyciela i wyciągając
ostateczne konsekwencje z jego rozumowania doszedł do przekonania, że skoro z istnienia pojęcia w umyśle ludzkim nie wynika realne istnienie odpowiadającego
mu bytu, to nie tylko „drugi Bóg", ale również „pierwszy Bóg" — i w ogóle każdy Bóg jest nazwą chimeryczną bez żadnego realnego
pokrycia.
Jeżeli
słowo „Bóg" nie ma żadnego odpowiednika w postaci rzeczywistego bytu,
to z tego wynika, że: 1) pojęcie Boga zostało wytworzone przez ludzi i 2) nie
zostało zaczerpnięte z obiektywnej rzeczywistości, ale wytworzone „z
niczego", żadnego Boga nie ma, a więc nie jest prawdą, że Bóg jest stwórcą
świata i człowieka. Pojęcie Boga zostało stworzone przez ludzi, a więc to
ludzie są „stwórcami Boga". Oskarżyciel Kurowicz Zabistowski mówił w swojej mowie oskarżycielskiej, że Łyszczyński nazywał w swoim rękopisie
Boga „chimerą, potworem, czczym bożyszczem, tworem człowieka, bytem
chimerycznym" ("Chimaera, Monstrum, Numen inane, creatura hominis, ens
Chimaericum"). W gdańskim rękopisie Uphagena czytamy, że wśród twierdzeń
Łyszczyńskiego przeciwko istnieniu Boga znajdowało się następujące: „Bóg
nie jest twórcą człowieka, ale człowiek jest twórcą Boga, ponieważ uroił
sobie Boga z niczego" ("Deus non est creator hominis, sed homo est
creator Dei, quia Deum sibi finxit ex nihilo"). Zdanie to znajdujemy także w niemieckiej broszurze z 1689 r.; przytaczają je w swoich pracach m.in. Gottfried Arnold (1699), Paul Stookmann (1701) i Georg
Daniel Seyler (1740).
Jakie zróżnicowanie społeczeństwa zauważał Łyszczyński?
Analizując
wypowiedzi Łyszczyńskiego warto zwrócić uwagę na treści związane z występującymi w nich zaimkami osobowymi: wy, ja, my i oni.
Zacznijmy
od kategorii „wy", a więc od ustalenia, do kogo Łyszczyński się
zwraca. Otóż, zaraz w pierwszym zdaniu przytoczonym z rękopisu Łyszczyńskiego
przez oskarżyciela Kurowicza Zabistowskiego spotykamy słowa: „o Theologii"
(„o, teologowie"), pod których adresem stawia Łyszczyński ciężkie
zarzuty. Do grupy tej należą ci, którzy „wynajdują", wymyślają,
tworzą różne religie, narzucają innym „wymysł wiary w Boga" ("figmentum fidei de
Deo") i budują systemy
teologiczne. „Nauczycielów wiary świętej katolickiej jako to teologów" — mówił oskarżyciel — nazwał
Łyszczyński „rzemieślnikami słów próżnych,
wykrętnymi wężami, ślepymi, widzącymi ciemność zamiast światła, nie
nauczycielami, ale zwodzicielami, nie filozofami, ale oszustami, obrońcami błędów
głupoty i podstępów przodków". Uważał wręcz, że teologowie są ludźmi
bezbożnymi, którzy sami nie mają żadnej religii: „Religia została założona
przez ludzi bez religii (...) Pobożność wobec Boga została wprowadzona
przez bezbożnych. Lęk przed Bogiem jest wpajany przez tych, którzy sami nie lękają
się Boga".
Znalezione przeze mnie źródło tych sformułowań potwierdzałoby złośliwą
uwagę jednego z posłów krakowskich, który w czasie procesu Łyszczyńskiego
powiedział, że to nie — jakby się mogło wydawać oczerniana przez jezuitów
Akademia Krakowska, ale szkoła jezuicka uczyniła z Łyszczyńskiego ateistę.
Okazuje się bowiem, że przed Łyszczyńskim podobne zdania (aczkolwiek w celach apologetycznych) napisał jezuita Adam Contzen (zm. 1637). Według
Contzena istnieją dwa zasadnicze rodzaje ateistów: jedni propagują ateizm,
drudzy natomiast — chociaż sami są ateistami — posługują się w cyniczny sposób
religią dla trzymania prostego ludu w ryzach: "Drugi rodzaj ateistów tworzą
ci, którzy sami wolni są od jakichkolwiek zabobonów, ale sądzą, że ludek
powinien być ujarzmiany straszydłami czczych bożyszcz, więc dodają mu obrzędy
do obrzędów i bóstwa do bóstw, bezreligijni założyciele rozmaitych
religii (variarum religionum conditores irreligiosi)". Dalej Contzen
referuje teorię starożytnego erudyty Warrona i streszcza ją zwięzłą formułą:
„ponieważ zadaniem tych ludzi jako rozsądnych i mądrych było oszukiwanie
ludu w sprawach religii", dlatego „to, o czym wiedzieli, że jest fałszem,
narzucali ludowi — pod nazwą religii — jako prawdę".
Na
jednej stronie książki Contzena mamy, jak z tego widać, zagęszczenie pojęć
charakterystycznych dla wypowiedzi Łyszczyńskiego. Jest "inane numen"
(czcze bożyszcze), są "prudentes" (rozsądni) i "sapientes" (mądrzy),
którzy oszukują lud w sprawach religii przedstawiając fałsz jako prawdę, a co najważniejsze „twórcy różnych religii" (odpowiednik „wynalazców
różnych sekt religijnych" z rękopisu Łyszczyńskiego) są nazwani ludźmi
„bezreligijnymi". Wskazuje
to, iż Łyszczyński korzystał z dzieła uczonego jezuity.
Cała
rzecz jednak w tym, że to, co u Contzena było apologią religii chrześcijańskiej,
Łyszczyński przekształcił w ateistyczne uogólnienie dotyczące wszelkich
religii i skierował je przeciwko chrześcijaństwu, włączając do owej
kategorii bezbożnych i bezreligijnych założycieli religii zarówno Mojżesza,
jak i Chrystusa. Według donosu Brzoski Łyszczyński uważał Pismo Święte
Starego i Nowego Testamentu za wymysły spreparowane przez Mojżesza i Chrystusa.
Przejdźmy
do kategorii „ja". U Łyszczyńskiego jest ona wyraźnie przeciwstawiona
kategorii „wy". „Wy, teologowie" twierdzicie, że pojęcie Boga
jest wrodzone, ale „ja" w sobie samym nie doświadczam tego; „wy"
przypisujecie „Waszemu Bogu" rozmaite wykluczające się "attributa et
praedicata", a „ja dowodzę" ("ego demonstro"), że Bóg nie
istnieje.
Jednakże w obu przypadkach Łyszczyński mówił nie tylko o sobie samym: w pierwszym
dodaje, że również inni ("alii") nie posiadają wrodzonego pojęcia
Boga, które upewniałoby ich o prawdzie objawienia; w drugim powiada, że
istnieniu Boga zaprzeczają bynajmniej nie głupcy, ale właśnie ludzie „mądrzy,
którzy w oparciu o prawidłowe rozumowanie dowodzą czegoś wręcz
przeciwnego" niż teologowie — podobnie jak „ja dowodzę". Kategoria
„ja" jest tu włączona w kategorię „my".
Włączenie
siebie do grupy ludzi podobnie rozumujących prowadzi Łyszczyńskiego do
utworzenia nowej kategorii. Pojawia się — po raz pierwszy w dziejach
myśli — kategoria "my ateiści", stworzona przez Kazimierza Łyszczyńskiego.
Nie było tej kategorii w starożytności ani w wiekach średnich,
ani w okresie odrodzenia. Nie użył jej przed Łyszczyńskim żaden z myślicieli
XVII w. O ateistach mówiono: „oni"; dopiero Łyszczyński powiedział:
„my ateiści". O ile znam dzieje myśli ateistycznej (a na badanie tych
dziejów poświęciłem już przeszło pięćdziesiąt lat, jako że z życiorysami
Łyszczyńskiego, Vaniniego i innych ateistów zapoznałem się w październiku
1934 r. i od tego czasu dzieje ateizmu stały się jedną z głównych dziedzin moich
zainteresowań naukowo-badawczych), twierdzę, że kategorię tę stworzył myśliciel
polski. Utworzenie tej kategorii stanowi oryginalny, twórczy wkład do dziejów
europejskiej myśli filozoficznej.
Nowością
był także tytuł dzieła Łyszczyńskiego. Przed nim napisano setki traktatów
De existentia Dei (O istnieniu Boga). Łyszczyński był — w dziejach — kultury
światowej — pierwszym, który dał swemu traktatowi
niezwykły tytuł: De non existentia Dei (O nieistnieniu Boga).
Ze
względu na wyjątkową doniosłość kategorii „my ateiści" należy
przytoczyć wszystkie znane świadectwa na dowód, że odgrywała ona istotną
rolę w myśli Łyszczyńskiego i była przez niego świadomie i celowo
stosowana jako kategoria.
Po pierwsze, znajdujemy ją w przemówieniu oskarżyciela Szymona Kurowicza
Zabistowskiego, który 15.2.1689 r. — według wersji rękopisu kórnickiego — stwierdził, że Łyszczyński "to często y okrutnie pisze Nos Athei
ita demonstramus, że non est Deus" (my ateiści tak twierdzimy, że Bóg nie istnieje).
Po
drugie, ten fragment mowy oskarżycielskiej jest potwierdzony przez gdański rękopis
Uphagena, w którym czytamy: "że oskarżony napisał tom liczący 15
arkuszy, w którym z wielką pilnością argumenty zwalczające istnienie Boga z pogańskich i innych bezbożnych autorów wyszukał, zebrał i uzupełnił końcowymi
wnioskami: Ergo non est Deus (a więc Bóg nie istnieje). A czynił to nie w duchu dyskusji, lecz stanowczo i twierdząco, ponieważ stale powiadał: Nos
Athei ita credimus, ita sentimus (my ateiści tak myślimy, tak sądzimy)".
Po trzecie, 1.3.1689 r., powtarzając argumenty oskarżycieli,
wojewoda
sieradzki Jan Pieniążek powiedział: "Dowodzą tegoż ex Scriptis, że
non dubitative (nie wątpiąco), lecz conclusive (wnioskująco) pisał, kiedy
wszystkie argumenta na dwuchset sześciudzięsiąt w kartach wyrażonych tak
konkludował: Nos Athei ita concludimus non -
esse Deum, sed Deum esse Chimaeram (my ateiści stąd wyciągamy wniosek, że Bóg
nie istnieje, lecz jest chimerą), ale nadto pokazują ręką jego napisaną
konkluzję: Ego itaque probo et demonstro non esse Deum (Tak więc ja dowodzę i uzasadniam to, że Bóg nie istnieje)".
Kategoria
„my ateiści" powstała u Łyszczyńskiego z rozszczepienia kategorii "sapientes",
obejmującej ludzi wykształconych. Wszyscy ludzie wykształceni są — według Łyszczyńskiego — ateistami, ale wielu z nich, chociaż sami są "sine religione" (bez żadnej religii), szerzą i umacniają wiarę w Boga; ponieważ posługiwanie się religią przynosi
im korzyść; jedynie mała garstka ateistów odważa się mówić prawdę i publicznie przyznawać do poglądów ateistycznych.
Trzecią
kategorię stanowią „oni", czyli prosty lud ("populus simplex").
Od
tego „prostego ludu" dwie pierwsze kategorie („wy teologowie" i „my
ateiści") są oddzielone barierą wykształcenia. Otóż, według Łyszczyńskiego,
tylko „oni", czyli ludzie prości i niewykształceni, są tymi, którzy wierzą w Boga.
Co sądził Łyszczyński o funkcji społecznej religii i ateizmu?
Szczególnie cenną częścią rozważań Łyszczyńskiego są jego myśli o stosunkach między
ludźmi i o społecznej funkcji religii i ateizmu.
Z zachowanych
tekstów wynika, że według Łyszczyńskiego istnieją dwie zasadnicze funkcje
społeczne religii, zresztą ściśle ze sobą powiązane. Jedną jest „gaszenie
światła rozumu" i usypianie umysłów ludzkich, długą jest ujarzmianie
prostego ludu.
Źródłem
myśli Łyszczyńskiego o „gaszeniu światła rozumu" mogły być dzieła
Giordana Bruna — znane w siedemnastowiecznej Polsce Bartłomiejowi Keckermannowi,
Abrahamowi Wysockiemu, Władysławowi Ostrorogowi, Jakubowi Vitelliusowi,
Heweliuszowi, a także wojewodzie sieradzkiemu, Olbrachtowi Łaskiemu, który
jeszcze w 1583 r. przysłuchiwał się w Oksfordzie dyspucie między Brunem i filozofami angielskimi. Byłoby rzeczą dziwną, gdyby Łyszczyński — uważany za
życia za jednego z najuczeńszych ludzi w Polsce — nie znał dzieł Bruna.
Porównajmy
wypowiedzi Bruna o teologach: "extinguunt mentis lucem" (gaszą światło
umysłu), wzywają do wyrzeczenia się rozumu, do zgaszenia ognistego światła
intelektu ("abrenunziate alta ragione, estinguete quella focosa luce
d'intelletto"), z wypowiedzią Łyszczyńskiego, skierowana do teologów:
„gasicie światło rozumu" ("extinguitis lumen rationis"). Jest to
nie tylko ta sama myśl, ale i te same słowa.
Do
dialogów Vaniniego z 1616 r. zdaje się nawiązywać myśl Łyszczyńskiego o wykorzystywaniu religii do ujarzmiania prostego ludu. W Manifeście stolnika
bracławskiego Jana Brzoski czytamy, że Łyszczyński „złośliwie pomówieł
y spotwarzył [theologów], iako by piekłem lud pospolity iako więc Ociec złe
dzieci rózga dla zawściągnienia tylko, a mało straszyć, a czyśćcem dla
swojego pożytku grozić mieli". W rękopisie polskiego ateisty znajdowało
się zdanie odczytane 15.2.1689 r. przez oskarżyciela: „prosty lud
oszukiwany jest przez mądrzejszych wymysłem wiary w Boga na swoje własne
uciemiężenie". Myśli takie — podobnymi słowami — wypowiadał wielokrotnie
Vanini.
Jeśli funkcją religii — określanej przez Łyszczyńskiego epitetami
"figmentum"
(wymysł), "mendacium" (kłamstwo) — jest "decipere" i
"opprimere" (oszukiwać i w ten sposób umacniać uciemiężenie), to
funkcją ateizmu jest wyzwalanie. Propagowanie ateizmu określa Łyszczyński wyrażeniem
„wyzwalać
prawdą z uciemiężenia" ("veritate ab oppressione liberare").
W
tym miejscu jednak Łyszczyński był świadomy, że prosty lud wcale nie chce,
aby go wyzwalano od wiary w Boga. Stad pełne beznadziejnego smutku słowa: „a
jednak tego swego uciemiężenia tak uporczywie się trzymają, że gdyby mędrcy
chcieli ich prawdą z tego uciemiężenia wyzwolić, zostaliby zdławieni przez
sam lud". Dzieło Łyszczyńskiego nie było też adresowane do ludu.
Napisał je po łacinie — językiem, którego lud nie znał. Jedynymi
potencjalnymi odbiorcami traktatu wśród współczesnych mu Polaków mogli być
duchowni i wykształcona część szlachty oraz bogatego mieszczaństwa (z takich miast
jak Gdańsk i Toruń), a więc warstwy uprzywilejowane. Łyszczyński nie był
jednakże w swych przekonaniach absolutnie osamotniony. W donosie Jana Brzoski zostało wysunięte żądanie, żeby
Łyszczyński
„wyjawił sądowi swoich zwolenników" ("sequaces judicialiter revelare").
Nuncjusz papieski domagał się, żeby więźnia wziąć na tortury i w ten sposób
zmusić do podania nazwisk „wspólników" ("complices"). W odpowiedzi kancelarii królewskiej, udzielonej posłom
brzeskim 10.3.1688 r., spotykamy wyrażenie: „iakieś nowe y niesłychanie
obrzydłe Bogu y ludziom Atheistów sekty". Wyrażenie to spotykamy również na ostatniej
karcie rękopisu Jana Chryzostoma Paska, który
obiecywał, że jeszcze obszerniej opowie o „sekcie Łyszczyńskiego",
ale właśnie w tym najciekawszym miejscu Pamiętników rękopis się urywa.
Przy obecnym stanie badań nie potrafimy podać ani jednego nazwiska spośród
uczniów i zwolenników Łyszczyńskiego. Miał wprawdzie obrońców, o których będzie jeszcze mowa, oraz licznych krewnych i powinowatych, którzy spowodowali, że prawie cała szlachta województwa
brzeskolitewskiego stanęła w jego obronie, wysyłając do króla Jana III
posłów (miecznika brzeskiego Piotra Piekarskiego i stolnika orszańskiego Piotra
Galemskiego), domagających się uwolnienia go. Do
obrońców Łyszczyńskiego jako podsędka brzeskiego należeli podkomorzy
brzeskolitewski Eustachy Tyszkiewicz i pisarz ziemski brzeskolitewski Ludwik Konstanty Pociej. Ale obrońcy ci,
broniąc Łyszczyńskiego,
nie bronili jego poglądów, lecz tylko „złotej wolności szlacheckiej",
zagrożonej — jak twierdzili — przez biskupów, którzy chcą do Polski wprowadzić
na nowo świętą inkwizycję na wzór hiszpański.
Nikt
nie wypowiedział wówczas głośno przekonania, że złota wolność obejmuje
także prawo szlachcica do publicznego głoszenia ateizmu. Trudno też przypuścić,
żeby podzielano jego poglądy społeczno-polityczne. Już sam fakt nazwania
stosunków społecznych między szlachtą a chłopami słowem „uciemiężenie"
zawiera negatywną ocenę tych stosunków. Szlachta widziała przecież
samą siebie w roli opiekunów i dobroczyńców ludu. Wprowadzenie do analizy słowa
„uciemiężenie" było ze strony Łyszczyńskiego wyjściem poza klasową
ograniczoność horyzontów szlacheckich, burzyło złudzenia, że poddaństwo i pańszczyzna są naturalnymi elementami społecznej harmonii. Przypomnijmy, że młodość
Łyszczyńskiego przypadła na czasy wielkich buntów chłopskich, czasy
Chmielnickiego. Klasy panujące w Polsce nie umiały wyciągnąć z tych
historycznych doświadczeń żadnych wniosków. Ale Łyszczyński czegoś się z nich nauczył.
Ateizm
Łyszczyńskiego nie powinien nam przesłaniać innych składników jego światopoglądu.
Łyszczyński dostrzegał bowiem nie tylko klasową funkcję religii, ale także
klasową funkcję prawa i władzy królewskiej. Zaczęła więc w jego umyśle
formować się wizja innego społeczeństwa — bez władców,
bez panów, bez sędziów, bez duchowieństwa.
Zauważył
to oskarżyciel (albo teolog, który pomagał mu ułożyć mowę oskarżycielską).
Pragnąc przekonać króla Jana III Sobieskiego o konieczności skazania Łyszczyńskiego
na śmierć, zwrócił uwagę na to, że obraza majestatu Bożego jest ściśle
związana z obrazą majestatu królewskiego, ponieważ ateizm wywraca ustanowiony
przez Boga porządek społeczny. Wygłaszając 15.2.1689 r. — przed Królem i Sejmem — mowę oskarżycielską, Szymon Kurowicz Zabistowski powiedział: "[Łyszczyński
jest] reus (winny) W[aszej] Kr[ólewskiej] Mości laesae Ma[ies]t[a]tis"
(obrazy majestatu), reus blasphemiae (winny bluźnierstwa), bo krzywda Boska
redundat (spada) na Namiestnika Jego". A stolnik bracławski Jan Brzoska
napisał w donosie, że Łyszczyński "świata całego Regimen (porządek) od
samego P[ana] Boga in tot Classes Regnorum et Monarchiarum (na tyle królestw i monarchii) rozporządzone z[g]mat[w]ał y pomieszał z Gramentami, chcąc mieć Orbem sine Rectore, Urbes sine Praetore, Populum sine Principe, Templa sine
Pontifice, capitolia sine judice" (świat bez rządzącego nim Boga, miasta
bez pana, lud bez władcy, świątynie bez kapłanów, trybunały bez sędziego).
Zarzut, że Łyszczyński jest ateistą, został w ten sposób wzmocniony
dodatkowym oskarżeniem, że Łyszczyński jest także wrogiem władzy i porządku
społecznego. Użyte w tym zdaniu wyrażenie „z Gramentami" wskazuje,
moim zdaniem, na fakt, że słowo to znajdowało się w jego rękopisie, a więc,
że Łyszczyński znał renesansową utopię Pochwałę Garamantów, napisaną
przez myśliciela hiszpańskiego Antonia de Guevara; po włosku wydał ją w 1542 r. Mambrino Roseo
da Fabriano. W społeczeństwie Garamantów wszyscy byli wolni i równi, nie było tam próżniaków
ani bogaczy, zgodnie z przekonaniem, że „szaleństwem jest czynić wielu nędzarzami,
aby jeden mógł być bogaczem".
Czy
jednym z fundamentów ateizmu Łyszczyńskiego była renesansowa filozofia
przyrody?
Rozważania filozoficzne Łyszczyńskiego nie ograniczały się do
religii. Są -
pośrednie wprawdzie, ale ważkie — wskazania, że zajmował się także
filozofią przyrody.
Centralną kategorią swych rozważań o przyrodzie uczynił pojęcie
„Natury". Starał
się przywrócić przyrodzie te cechy, które zostały z niej wyalienowane w pojęciu
Boga.
Wiemy o tym z trzech różnych i niezależnych od siebie źródeł, mianowicie z
Manifestów Wolskiego i Brzoski oraz ze wspomnień Rubinkowskiego.
Jan
Kazimierz Wolski wdał się z Łyszczyńskim w polemikę, pisząc: "zawrzay
poszczękę piekielna larwo, sprośny Atheuszu, któryś wszystkie rzeczy
tak dziwno stworzone operationi (działaniu) skazitelney natury
et fetorum (i przypadków) przypisał dispositioni (układowi). Przypomniy
sobie od samego świata początku cuda Boskie, opera supernaturalia (dzieła
nadprzyrodzone), stworzenie człowieka (...) przypomniy w tropy nacieraiącą na
świat pomstę Bożą, aquarum diluvium (potop wód): azaż to naturae sprawiła
operatio (działanie przyrody)? Przypomniy pomieszanie języków przy budowaniu
wieży Babilońskiey (...) jako Iozue niedoścignione słońca dla kończenia bitwy zatrzymał obroty
(...) y tak wiele niezliczonych cudów Boskich, których się in volumine (w
tomie) Pisma św. milionami doczytać możesz; azaż to natura albo nieme
sprawiło fatum (los)? Nuż Świętych Bożych cudowne: nawrócenie św.
Pawła; azaż to natura sporządziła? (...) Azaż w tym Anielskiem Chlebie
natura albo fatum takowych dokazuje dziwności? Bogu samemu ta należy władza y
wszechmocność, natura zaś ma dependencyą (zależność) od jego przenoświętszey
woli".
W
Manifeście stolnika bracławskiego, Jana Brzoski, czytamy, że "erudita
mens" (wykształcona umysłowość) Łyszczyńskiego "Boga z Nieba y całego
okręgu Ziemie, z Majestatu Iego wypchnąwszy (...) Fatum na niebie zasadziła, a wszystko stworzoney naturze et pepetuae iey conservationi (i wiecznemu jej
zachowaniu) bezrozumnie przypisała".
W
Janinie Jakuba Kazimierza Rubinkowskiego czytamy o Łyszczyńskim: „publicznie
twierdził, że nie masz Boga ani takiey rzeczy, która by miała być
Stworzeniem, ale że natura sama przezorna sukcesyą rodziła te wszystkie, co
ie
widziemy rzeczy; toż samo na piśmie ważył się napisać".
Dodać
do tego można zdanie z listu jezuity Ignacego Franciszka Zapolskiego do jezuity
Jerzego Gengella, pisanego 19.11.1698 r., że Łyszczyński „wszystko
sprowadzał do Natury" ("ille ormia in Naturam derivabat").
Na podstawie przytoczonych tekstów można wyciągnąć następujące wnioski:
1. W rozważaniach Łyszczyńskiego doniosłą rolę odgrywało pojęcie Natury.
2. W rękopisie Łyszczyńskiego znajdowały się takie wyrażenia jak: operatio
Naturae (działania natury), perpetua conservatio Naturae (odwieczne zachowanie natury),
„przezorna sukcesja Natury" (prawidłowe następstwo
zjawisk po sobie), fatorum dispositio (układ przypadków).
3. Łyszczyński „wszystko sprowadzał do Natury" tzn. negował istnienie
zjawisk nadnaturalnych i przywracał Naturze te atrybuty, które teologowie
odbierali jej i przypisywali Bogu.
Jaka była struktura filozofii Łyszczyńskiego?
Mimo
szczupłości źródeł, która sprawia, że z traktatu De non existentia Dei -
liczącego 265 kart — znamy jedynie drobne okruchy, materiał
ten pozwala przypuszczać, że w zakres zainteresowań Łyszczyńskiego wchodziło
co najmniej sześć wyodrębnionych dziś działów filozofii.
1.
Ontologia, której centralna kategorią jest Natura istniejąca wiecznie;
wszystkie zjawiska mają charakter naturalny, dadzą się wyjaśnić „działaniami
Natury" i „prawidłowym następstwem zjawisk"; na żadne cuda i zjawiska nadnaturalnie nie ma tu miejsca.
2.
Filozofia języka, znajdująca swój wyraz w myśli Łyszczyńskiego,
że nie wszystkim nazwom odpowiadają istniejące realnie byty, a więc, że niektóre
nazwy maja charakter „chimeryczny", tzn. nie odpowiadają im żadne realne
byty, ponieważ istnienie takich bytów jest niemożliwe; można je sobie tylko
pomyśleć.
3.
Antropologia filozoficzna, ujmująca człowieka jako „twórcę".
Wydaje się, że Łyszczyński był jednym z pierwszych myślicieli polskich
posługujących się takimi pojęciami, jak "homo creator" i "homines
creatores". Człowiek, według tej antropologii, nie jest stworzony
przez Boga, ale przeciwnie, to Bóg został stworzony przez umysł ludzki.
4. Aksjologia, w której najważniejszymi wartościami
negatywnymi są „uciemiężenie" i „kłamstwo", będące narzędziem uciemiężenia, a najważniejszymi wartościami pozytywnymi — „prawda" i „wyzwolenie z uciemiężenia".
5.
Ateistyczna krytyka religii, negująca istnienie Boga,
diabła, cudy, opatrzność, nakazy i zakazy religijne, demaskująca społeczną
funkcję religii.
6. Utopia społeczno-polityczna, wizja społeczeństwa
bez władców, panów,
sędziów, duchowieństwa, społeczeństwa opartego na prawdzie i wolności od uciemiężenia.
Wzajemne powiązania między tymi dziedzinami filozoficznych refleksji Łyszczyńskiego
mógłby zilustrować poniższy schemat:
1 2 3 Dalej..
« Heretycy, bezbożnicy (Publikacja: 13-01-2007 Ostatnia zmiana: 14-01-2007)
Andrzej Rusław NowickiUr. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 52 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 5202 |
|