Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.172.088 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 306 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Życiową misją człowieka jest także nieustannie i niezmordowanie, zastępować przekonania nieuzasadnione, przekonaniami uzasadnionymi."
 Państwo i polityka » Doktryny polityczne i prawne

Jan Paweł II a demokracja [2]
Autor tekstu:

Dokonać to się jednak może tylko w demokracji rozumianej jako jakaś wynaturzona wola większości. Coś takiego nie może natomiast zaistnieć w systemie opartym na wartościach liberalno-demokratycznych. Sugerowanie takiej możliwości świadczy o niezrozumieniu zasad nią rządzących. Bowiem liberalna demokracja opiera się przecież na pewnym katalogu wartości, który w wielu punktach jest styczny z wartościami uznawanymi za chrześcijańskie. Inny jest tylko (i aż) przede wszystkim sposób dochodzenia do nich, inne są też granice, których przekroczyć nie wolno. Granice te dobrze oddaje I. Kant w zasadzie wolności, pisząc, iż „nikt nie może mnie zmusić, bym był szczęśliwy na jego sposób (czyli tak, jak on sobie przedstawia dobrobyt innych). Każdy może bowiem szukać swojej szczęśliwości na drodze, która jemu samemu wydaje się dobra, jeśli tylko nie narusza wolności innych dążących do podobnego celu, wolności, którą może dać ogólna ustawa". Każdemu bowiem przysługuje taki zakres wolności, jaki daje się pogodzić z równym zakresem wolności innych a poszukiwanie szczęścia to sprawa prywatna każdego poddanego i może się odbywać dowolną drogą, z jednym warunkiem — nie może powodować naruszenia sfery wolności innych ludzi. Czyż to nie kwintesencja etyki liberalno-demokratycznej? Dlatego też I. Kant zdecydowanie potępił rządy paternalistyczne, które traktują swoich poddanych jak istoty niezdolne do rozróżnienia, co dla nich korzystne, a co szkodliwe (a więc wybór dobra i zła), nazywając je największym dającym się poznać despotyzmem. Obok idei wolności drugą najważniejszą ideą jego myśli politycznej jest idea porządku, sprowadzająca się do posłuchu władzy, lecz nie każdej władzy.

I. Kant ma na myśli władzę ustawodawczą, powstałą w wyniku umowy pierwotnej pomiędzy wolnymi i równymi obywatelami [ 13 ]. Jeszcze lepiej kwestie liberalno-demokratycznego rozumienia wolności oddaje J. Rawls w zasadach sprawiedliwości, zwłaszcza w zasadzie pierwszej, która mówi że „każda osoba powinna mieć równe prawo do możliwie najrozleglejszego całościowego systemu równych wolności podstawowych, jaki da się pogodzić z takim systemem wolności wszystkich pozostałych osób". A więc wolność może być ograniczana tylko dla dobra wolności, a zmniejszenie zakresu wolności musi wzmacniać całościowy system wolności [ 14 ]. Jest więc jasno określona granica, której nie może znieść żadna umowa, oczywiście jeżeli mówimy o liberalnej demokracji.

Przedstawione powyżej przykłady pokazują, iż definiując liberalną demokrację nie można pominąć kwestii liberalno-demokratycznego rozumienia wolności, ściśle powiązanej z problemem dopuszczalności wyboru wartości i w konsekwencji decydowania o dobru i złu. Oczywiście podstawowym ujęciem wolności jest jej podział na wolność pozytywną i negatywną. Na wolność do i wolność od [ 15 ]. Chrześcijańska nauka społeczna odrzuca negatywne rozumienie wolności, najdoskonalej scharakteryzowane chyba przez I. Berlina jako „niewtrącanie się w moje sprawy", uznając, że „niewtrącanie się nie powinno bynajmniej oznaczać obojętności ani na los jednostkowy, ani społeczny", gdyż „uwolnienie od autorytarnej władzy nie zwalnia od odpowiedzi na pytanie: jak organizować struktury władzy państwowej, by w jej ramach społeczeństwo mogło w sposób wolny (co nie znaczy dowolny) działać?" [ 16 ]. Co więc taką wolność ogranicza? W systemie liberalno-demokratycznym jest tym prawo, oczywiście nie każde, ale tylko będące wynikiem umowy pomiędzy członkami społeczności, z poszanowaniem pewnych zasad, dobrze opisanych powyżej przez J. Rawlsa i I. Kanta. Natomiast zgodnie z nauką chrześcijańską człowiek otrzymał do swej dyspozycji całą ziemię z wyjątkiem drzewa poznania dobrego i złego, przez co nie decyduje o dobru i złu, ale to dobro i zło wybiera jako zasadę swojego działania [ 17 ]. Dlatego też podejście reprezentowane przez np. J.S. Milla i wymowa jego eseju O wolności w sposób oczywisty nie dają się z tym pogodzić. Ograniczeniem wolności jest więc nie tyle prawo (chyba że prawo jako wyraz autorytarnej woli władzy, a nie społeczeństwa), lecz przede wszystkim prawda, będąca podstawowym kontekstem spełniania się wolności. „Kościół bowiem to depozytariusz wiary, w której to co istotne, pozostaje niezmienne, choć forma zewnętrzna ulega zmianie" [ 18 ]. To stwierdzenie pokazuje doskonale czym jest dla Kościoła demokracja — jest jedynie formą, nie treścią. Kiedyś formą był autorytaryzm. I oczywiście lepiej, iż jest nią demokracja, lecz dla demokratycznej formy nigdy nie zrezygnuje się z autorytarnej treści. Ideałem wolności jest tu „nie możliwość robienia tego co chcemy, lecz prawo, byśmy mogli robić to, co powinniśmy" [ 19 ]. Demokracja jest więc dla Kościoła, i była dla Jana Pawła II, tylko formą. Ten nurt wyraźnie reprezentuje P.S. Mazur, pisząc o demokracji jako o jednej z technik rządzenia, dodając, iż „właściwie stanowione i oparte na prawie naturalnym prawo pozytywne i zdrowe zasady moralne prowadzą do rozwoju każdego systemu politycznego, tak jak złe prawo i zasady każdy system, nawet najlepszy, za jaki niektórzy uważają demokrację — niszczą" [ 20 ].

Jan Paweł II pisze wręcz o dramacie europejskiego oświecenia, współczesną Europę przełomu stuleci określając jako kontynent spustoszeń, podkreślając, że choć „katolicka etyka społeczna skłania się do rozwiązania demokratycznego, (...) daleka jest od kanonizowania tego ustroju. Pozostaje prawdą, że każde z tych rozwiązań ustrojowych — monarchia, arystokracja i demokracja — może pod ściśle określonymi warunkami służyć realizowaniu tego, co jest istotnym celem władzy, to znaczy dobra wspólnego" [ 21 ]. Nie neguje oczywiście roli prawa w państwie demokratycznym, lecz „pochodzący od Boga kodeks moralności, praw zatwierdzone w Starym i Nowym Przymierzu, jest nienaruszalną podstawą również każdego ludzkiego prawodawstwa w jakimkolwiek ustroju, a w szczególności w ustroju demokratycznym" [ 22 ]. Prawo stanowione nie może być też w sprzeczności z odwiecznym prawem Boga, trzeba też wysuwać zastrzeżenia wobec postanowień prawnych, które zostały zadecydowane w parlamentach współczesnych demokracji, które przekraczają tym samym według Papieża swoje kompetencje, pozostając w konflikcie z prawem Bożym [ 23 ]. Potwierdza to M. Zięba, podkreślając, iż państwo demokratyczne to państwo „prawa opartego na bazie podstawowych wartości etycznych zawartych w Dekalogu", co było jego zdaniem ważnym aspektem pielgrzymki Papieża z roku 1991 [ 24 ]. Jan Paweł II mówił o tym również podczas wizyty w Sejmie w kontekście sprzymierzenia się demokracji z relatywizmem etycznym, co "pozbawia życie społeczności cywilnej trwałego moralnego punktu odniesienia, odbierając mu w sposób radykalny zdolność poznania prawdy. Jeśli bowiem (i tu dalej już cytat z Centesimus annus — Sz. O.) nie istnieje żadna ostateczna prawda, będąca przewodnikiem dla działalności politycznej i nadająca jej kierunek, łatwo o instrumentalizację idei i przekonań dla celów, jakie stawia sobie władza. Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo przekształca się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm" [ 25 ]. Złożoność problematyki trafnie wydają się oddawać słowa, iż Kościół porzucił wszelką myśl o teokracji i zaakceptował demokrację jedynie pod warunkiem ograniczenia autonomii rozumu — jak mówi A. Besancon - „Kościół uważa, że jest w posiadaniu prawdy absolutnej, wynikającej z objawienia, może wiec zaakceptować demokratyczny pluralizm, lecz nie relatywizm". Zresztą w takim razie nasuwa się pytanie, gdzie jest ta subtelna granica pomiędzy nimi? A. Besancon przypomina też, że w systemie demokratycznym nie uznaje się prawdy absolutnej, lecz tylko różne opinie — „liberalny demokrata mógłby przecież zapytać, dlaczego prawda Rzymu ma być lepsza od prawdy buddyzmu lub prawdy myślicieli" [ 26 ].

Absolutna jest natomiast prawda chrześcijańska, tak samo jak absolutna jest jej etyka [ 27 ]. M. Weber podkreśla, że niezbędnym elementem etyki absolutnej jest obowiązek głoszenia prawdy, bez względu na skutki, które etyki absolutnej nie interesują. Dlatego też wyróżnia on dwie przeciwstawne i niedające się pogodzić maksymy — etykę przekonań i etykę odpowiedzialności [ 28 ]. Etykę przekonań wyjaśnia przywołując religijną zasadę, iż chrześcijanin czyni dobrze a rezultat pozostawia Bogu, a „jeżeli skutki działania płynącego z czystych przekonań są złe, to dla niego nie ten, kto działa, jest za to odpowiedzialny, lecz świat, głupota innych ludzi lub wola Boga, który ich takimi stworzył". Wyznawca etyki przekonań czuje się więc odpowiedzialny jedynie za to, „by nie zgasł płomień czystych przekonań", a jego celem jest rozniecanie tego płomienia wciąż na nowo. Natomiast wyznawca etyki odpowiedzialności ponosi odpowiedzialność za (dające się przewidzieć) skutki swoich działań i nie obarcza innych skutkami swoich działań [ 29 ]. Etyka przekonań odpowiada w tym rozumieniu mniej więcej etyce chrześcijańskiej, w tym chrześcijańskiej etyce politycznej, natomiast etyka odpowiedzialności znacznie bliższa jest etyce liberalno-demokratycznej.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Koncepcja relacji Kościoła i państwa w nauczaniu społecznym Jana Pawła II
Cienie pontyfikatu Jana Pawła II

 Zobacz komentarze (4)..   


 Przypisy:
[ 13 ] Z. Porębski, Umowa społeczna. Renesans idei, Kraków 1999, s. 103-127.
[ 14 ] Ibidem, s. 137-165.
[ 15 ] Szerzej patrz I. Berlin, Cztery eseje o wolności, Poznań 2000 r.
[ 16 ] J. Kłos, Liberalizm i chrześcijaństwo — dwa spojrzenia na wolność, w: Demokracja, liberalizm, społeczeństwo obywatelskie..., op. cit., s. 41.
[ 17 ] Ibidem, s 43.
[ 18 ] Ibidem, s. 46.
[ 19 ] Ibidem, s. 46. A to co powinniśmy według definicji mówi nam Kościół.
[ 20 ] P.S. Mazur, O „spodleniu" demokracji, w: „Cywilizacja", 2005r., nr 12, s. 69-70. Zgodnie z tym podejściem system autorytarny może być więc uznany za lepszy od systemu demokratycznego. Demokracja nie może być oczywiście pozbawiona wartości, lecz one nie mają już liberalno-demokratycznego charteru, gdyż są po prostu dane.
[ 21 ] Jan Paweł II, op. cit. s. 136. Dziwić może również zastosowany podział ustrojów, który uznać należy współcześnie za wysoce anachroniczny. Zwłaszcza miejsce monarchii i arystokracji obok demokracji jest współcześnie trudne do zrozumienia.
[ 22 ] Również i w tym przypadku można wnioskować, że nie ważny jest ustrój, lecz wartości przez niego realizowane. A więc czyżby tu także cel uświęcał środki? Ibidem, s. 138.
[ 23 ] Co z kolei świadczy o teokratycznym charakterze proponowanego porządku. Prawo jest wówczas zresztą nie tyle tworzone przez Boga, co w rzeczywistości definiowane i jednocześnie interpretowane przez Kościół w tego Boga imieniu.
[ 25 ] Jan Paweł II w Sejmie. Słowa te warto zestawić ze stwierdzeniem L. Kołakowskiego, który podkreśla, że „nie ma żadnej niezawodnej hierarchii wartości. Gdybym wierzył, że jest taka hierarchia, to dążyłbym do uznania jakiejś wartości za absolut i unieszczęśliwiałbym innych, a także i siebie, chociaż może udałoby mi się tego nie zauważyć". Co jest w życiu ważne, Rozmowa z Leszkiem Kołakowskim, w: „Niezbędnik inteligenta. Bezpłatny dodatek tygodnika Polityka", 2005 r., nr 38 (2470), s. 6. Wydaje się, iż społeczna nauka Kościoła w kwestii demokracji również nie wszystko zauważa. Te same wątki pojawiają się zresztą również w encyklice Veritatis splendor, gdzie czytamy (101), iż pojawia się „nie mniej poważna groźba zanegowania podstawowych praw osoby ludzkiej i ponownego wchłonięcia przez politykę nawet potrzeb religijnych, zakorzenionych w sercu każdej ludzkiej istoty: jest to groźba sprzymierzenia się demokracji z relatywizmem etycznym".
[ 26 ] Wszystkiemu winny Kartezjusz, w: Forum, nr 12 z 2005 roku, s. 24-25.
[ 27 ] W tym sensie, że jest ona (być powinna) absolutna dla chrześcijan.
[ 28 ] M. Weber, Polityka jako zawód i powołanie, Kraków 1998r., s. 102.
[ 29 ] Ibidem, s. 102.

« Doktryny polityczne i prawne   (Publikacja: 26-01-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Szymon Ossowski
Doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce. Adiunkt na Wydziale Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Dysertacja doktorska napisana pod kierunkiem prof. dra hab. Ryszarda Paradowskiego pod tytułem "Etyka polityczna liberalnej demokracji a postawy etyczne polityków polskich". Zainteresowania badawcze koncentrują się wokół następujących dziedzin: etyka polityczna, teoria demokracji, media masowe, kodeksy honorowe oraz dostęp do informacji publicznej. Autor kilunastu artykułów naukowych i wydanej w 2008 roku książki "Etyka polityczna liberalnej demokracji w Polsce".
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5235 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365