Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
203.690.148 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 618 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"[...] z sumieniem nie jest tak jak z techniką. W technice im szersza i głębsza wiedza o rzeczach i prawidłowościach, tym wyraźniejsze wskazania konstrukcji instrumentów, natomiast głos sumienia, wyraźny w sytuacjach nader prostych, zaczyna bełkotać w obliczu komplikacji zawęźleń międzyludzkich, które mu podaje do wiadomości narastająca i dojrzewająca wiedza o tych zawęźleniach. W wielu przypadkach..
 Społeczeństwo » Aborcja, edukacja seksualna

O antykoncepcyjnym podawaniu ręki
Autor tekstu:

Jeśli ktoś nie wie co znaczy określenie „iść w zaparte" wystarczy, że przyjrzy się uważnie stanowisku Kościoła w sprawie antykoncepcji. Jest to niezwykle ciekawe zjawisko. Gdyby Kościół był przeciwny wszelkim metodom, które mają na celu zapobiegnięcie ciąży wtedy byłoby to tylko nieludzkie i bezwzględne, a tak jest to nieludzkie, bezwzględne i nielogiczne. Jak ujął to amerykański dziennikarz Henry Louis Mencken katoliczka może zapobiegać ciąży przy pomocy matematyki, ale nie może tego robić przy pomocy fizyki lub chemii. Kościół akceptuje metodę Ogino-Knausa czyli twierdzi, że można zapobiegać ciąży, ale tak żeby nie zapobiegać ciąży tylko odpowiedzialnie planować poczęcie.

Owo całkowite „pójście w zaparte" obrazuje fakt, że nawet rozsądni ludzie Kościoła jak abp. Józef Życiński, czy o. Jan Góra mówią czasami takie rzeczy, że człowiek ma ochotę się uszczypnąć.

Niezwykle ciekawe było stwierdzenie jakie przeczytałem w archiwalnym numerze tygodnika „Niedziela": „Nawet rękę można podać antykoncepcyjnie". Oto wypowiedź o. Jana Góry, "Podać antykoncepcyjnie rękę, to podać i nie podać jej zarazem. Wyciągnąć dłoń na powitanie, ale nieśmiało i szybko schować" [ 1 ]

Autor artykułu w „Niedzieli" pisze, że trudno znaleźć moralną różnicę między antykoncepcją a naturalnymi metodami planowania rodziny (rzeczywiście trudno) "Trudno zrozumieć zło antykoncepcji, jeśli traktuje się jej zastosowanie jako jednorazowy akt, zażycie pigułki, użycie prezerwatywy albo innego produktu firm medycznych. Cóż bowiem może być złego w zażyciu pastylki? Czy różnica polega na tym, że coś jest sztuczne, tj. wytworzone fabrycznie? Wydaje się, że nie." [ 2 ]

W końcu jednak autor znajduje ową różnicę: Problem bowiem nie tyle leży w środkach, co w nas samych. Użycie środków antykoncepcyjnych wiąże się przecież z pewną postawą wobec życia, postawą antykoncepcyjną. Postawę tę można streścić w słowach: „nie chcę, nie mogę, boję się" [ 3 ]. A więc postawa niezdecydowania miałaby być moralnym złem. Czy pary stosujące metody naturalne nie mogą być niezdecydowane, nie mogą bać się odpowiedzialności? Najwyraźniej te problemy ich nie dotyczą. Choć może się wydawać, że postawa niezdecydowania bardziej dotyczy ludzi stosujących metody o niskiej skuteczności, to raczej one niby nie chcą, ale nie do końca, choć to oczywiście ich sprawa dopóty dopóki nie wymagają, aby wszyscy myśleli tak jak oni. Czasami ortodoksyjni katolicy próbują argumentować w dziwny sposób: „tak właściwie to nie chodzi o zapobieganie ciąży, złem jest postawa wobec innych, postawa, która z innych robi przedmioty użycia, to jest właśnie mentalność antykoncepcyjna". Więc egoizm i podłość mają od niedawna nową nazwę to: mentalność antykoncepcyjna.

W czasopismach katolickich można przeczytać, że naturalne metody planowania rodziny, to świadome wykorzystywanie praw natury z jednoczesną gotowością na przyjęcie życia kiedykolwiek się ono pojawi. Owszem jest to świadome wykorzystywanie praw natury tylko w jakim celu? Czy nie w celu uniknięcia ciąży? Jeśli nie, to po co małżonkowie współżyją w okresie niepłodnym?

Akt seksualny jest aktem osobowym — piszą katoliccy publicyści — rzeczywiście tak jest, tylko co z tego wynika? Otóż wynika z tego, że stosowanie antykoncepcji jest niemoralne. Jako powód podają to, że prezerwatywy czy pigułki są środkami, które są nieadekwatne do aktu osobowego. Można zapytać: dlaczego? Co w pigułce czy prezerwatywie jest uwłaczającego osobie ludzkiej? Na tej samej zasadzie badanie śluzu szyjki macicy, aby uniknąć zapłodnienia, też można uznać za uwłaczające osobie ludzkiej. Ksiądz powiedziałby nam, że płodzenie jest domeną Natury, a środki antykoncepcyjne to domena techniki. Tylko czy połączenie tego co „naturalne", tego co jest związane z życiem ludzkim, z tym co „techniczne" skutkuje niemoralnością? Gdyby tak było musielibyśmy za niemoralne uznać przeprowadzanie transfuzji, używanie protez, aparaturę medyczną i wiele innych rzeczy. Więc na jakiej podstawie katolicyzm uznaje prezerwatywy i pigułki za nieadekwatne do aktów osobowych? Gdzie jest granica między tym co adekwatne, a tym co nieadekwatne do takich aktów? Podobnie możemy zapytać na jakiej podstawie ortodoksyjni katolicy twierdzą, że Bóg postanowił, że małżeństwo ma przede wszystkim płodzić dzieci. Może właśnie Bóg postanowił inaczej, że małżonkowie mają płodzić dzieci kiedy chcą, a kiedy nie planują potomstwa, mogą współżyć dla przyjemności. Stwierdzenie, że seks ma tylko wymiar prokreacyjny jest pozbawione wszelkich podstaw, nie opiera się ani na Ewangelii, ani na nauce, jest stwierdzeniem całkowicie dowolnym.

Warto w tym miejscu rozwinąć kilka myśli o katolickiej etyce seksualnej. Kościół oczywiście wycofał się ze stwierdzenia, że przyjemność seksualna jest złem sama w sobie. Co z tego, skoro nie odrzucił „dziedzictwa" tego stwierdzenia. Za owo dziedzictwo można uznać katolickie stanowisko w sprawie: celibatu, homoseksualizmu, seksu przed ślubem, masturbacji, pośrednio w sprawie kapłaństwa kobiet czy szerzej w sprawie roli kobiet w Kościele, a przede wszystkim w sprawie antykoncepcji..

W kościelnym stanowisku w sprawie antykoncepcji widać pomieszanie ze sobą pojęć „Boga" i „Przyrody" czy „Natury". Rzeczywiście [może ktoś powiedzieć, że] Natura tak zaplanowała akt płciowy, aby służył on tylko rozmnażaniu, gdyż Natura patrzy na te sprawy z perspektywy gatunku, więc obchodzi ją tylko przedłużenie tego gatunku, jej „decyzje" są podejmowane na ślepo, gdyż nie liczy się ona z jednostką. Często te „decyzje" są błędne, niehumanitarne, nie mogą więc być decyzjami Boga np. jeśli Natura „postanawia", że dziewczynka dwunastoletnia może już zostać matką, to ta decyzja jest sprzeczna z interesem jednostki, i nie znaczy to, że dziewczynka w tak młodym wieku ma zachodzić w ciążę. Podobnie „postanowienie" Natury, że stosunek płciowy jest po to, żeby doszło do zapłodnienia, nie oznacza, że seks ma tylko wymiar prokreacyjny. Człowiek to nie tylko gatunek, to również jednostka, a jej cele we współżyciu z ukochaną osobą mogą być inne niż przedłużanie gatunku, tym celem może być rozwijanie i pielęgnowanie więzi z drugim człowiekiem, co oczywiście nie wyklucza prokreacji. Jak pisze prof. Zbigniew Lew Starowicz: "Erotyzm jest cechą typowo ludzką, nadaje seksowi ponadbiologiczne ponadprokreacyjne wartości"  [ 4 ] Kościelni „seksuolodzy" próbują nas przekonać, że te inne cele mogą mieć miejsce, ale tylko gdy małżeństwo chce dziecka, gdy małżeństwo w danym momencie nie chce dziecka, wtedy te inne niż prokreacyjny cele to jakieś szatańskie podszepty.

Można odnieść wrażenie, że Kościół jest przeciwko prezerwatywom nie jako zabezpieczeniu przed chorobami, ale tylko przeciwko ich antykoncepcyjnej funkcji, tymczasem w papieskim brewe z 1826 r. znalazły się wyrazy potępienia dla stosowania prezerwatyw, gdyż fakt ten, "utrudnia działanie Opatrzności, która zamierzyła karać stworzenia na tych członkach, którymi zgrzeszyły", zatem między innymi z pomocą wówczas prawie nieuleczalnego syfilisu. A jak ironizuje Karlheinz Deschner: co to za „Opatrzność", która niewiele może wskórać już z powodu prezerwatywy! [ 5 ]

Trzeba zapytać jaki stosunek do własnej religii mogą mieć młodzi ludzie, którzy na lekcjach religii usłyszą od księdza, że prezerwatywy mają pory, że są dziurawe i wirus HIV swobodnie przez nie przenika. W społeczeństwie opartym na szybkim i swobodnym przepływie informacji młody człowiek może skonfrontować to z tym, co na temat antykoncepcji piszą najwybitniejsi lekarze, ginekolodzy, seksuolodzy i to porównanie będzie dla Kościoła i organizacji katolickich kompromitujące. Kościół ma oczywiście prawo twierdzić, że stosowanie antykoncepcji jest grzechem, ale nie ma prawa posługiwać się kłamstwem i manipulacją, a tym właśnie jest próba przekonania ludzi, że prezerwatywy i pigułki to jedyne rzeczy stworzone przez człowieka, które nie mają zalet, a tylko same wady.

Mimo, że metoda Ogino-Knausa ma papieskie poparcie, to jednak Jan Paweł II przestrzegał przed jej „nadużywaniem" (audiencja generalna 6 września 1984 r.) [ 6 ]. Czyli stosując tę metodę można zapobiegać ciąży, byle tylko nie za bardzo. Najwyraźniej polega to na tym, że ta metoda może zawieść, wtedy będzie miejsce dla cierpienia, wyrzeczeń i trudów, a przecież o to chodzi. Natomiast gdyby ktoś stosował tę metodę na tyle sprawnie, że miałaby ona stuprocentową skuteczność, to już byłoby coś podejrzanego.

Przecież to jest myślenie graniczące z nerwicą.

Ciekawym faktem jest to, że większość hierarchów wchodzących w skład papieskiego zespołu, który w latach 60-tych miał ustosunkować się do prac Komisji ds. Kontroli Urodzeń, uznała, że antykoncepcja nie jest wewnętrznie zła.  [ 7 ] Natomiast jeśli chodzi o uwielbienie dla Naturalnych Metod Planowania rodziny to zdecydowanie nie podzielał go Aureliusz Augustyn najwybitniejszy wczesnochrześcijański myśliciel, dla niego celowe unikanie współżycia w okresie płodnym było tym samym co każda inna forma antykoncepcji. [ 8 ] Tymczasem dzisiaj księża, biskupi, katoliccy publicyści udają, że te fakty nie miały miejsca, i piszą o zapobieganiu ciąży tak jakby zło antykoncepcji było oczywiste, jakby nigdy nie było żadnych wątpliwości w tej kwestii.

Często strona katolicka powtarza, że antykoncepcja uczyniła kobietę, „przedmiotem użytkowym". Tymczasem jest dokładnie odwrotnie, to dzięki antykoncepcji — jak to ktoś brutalnie określił — kobieta może przestać być „samicą rozpłodową", a może wreszcie być pełnoprawną partnerką we współżyciu.

Księża i biskupi próbują czasem racjonalizować swoje stanowisko w tej sprawie i odnoszą je do kwestii demograficznej. Używają wtedy hasła: „Europa wymiera!" W porządku, mogą być przeciwni antykoncepcji tam, gdzie ludzi ubywa, w kręgu kultury zachodniej, ale jeśli tak się troszczą o kwestie demograficzne, to niech popierają zapobieganie ciąży tam, gdzie ludzi przybywa i jednocześnie jest straszna nędza. Argument kościelnych konserwatystów jest tu tak naciągany, tak sztuczny. Wszystko to są próby nadania pozorów racjonalności czemuś, co jest tak nieracjonalne.

Warto zaznaczyć, że nie dotyczy to przecież całego chrześcijaństwa "stosowanie pigułki zostało zaakceptowane już w 1961 r., przez Radę Narodową Kościoła protestanckiego w USA, jak i prymasa Kościoła anglikańskiego, arcybiskupa Canterbury, jako całkowicie dopuszczalne i zgodne z moralnością chrześcijańską" [ 9 ]

Natomiast Kościół katolicki w sprawie antykoncepcji zabrnął już za daleko. Sam siebie zablokował. Praktycznie dyskusja w tej sprawie jest niemożliwa. Wyjścia z tego „etycznego impasu" nie widać.

 

 

 


 Zobacz także te strony:
Antykoncepcja: poznaj swoje prawa
Seksualizm człowieka w wybranych dokumentach Kościoła rzymskokatolickiego
10 punktów w sprawie antykoncepcji
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Dlaczego zwierzęta są urocze?
Erekcja u krzyża

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (71)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Mateusz Matyszkowicz „Kilka uwag o człowieku antykoncepcyjnym"- „Niedziela" edycja bielsko-żywiecka, nr 05/2005
[ 2 ] Tamże
[ 3 ] Tamże
[ 4 ] Alicja Długołęcka, Zbigniew Lew Starowicz Jak się kochać? str. 12
[ 5 ] Karlheinz Deschner Krzyż Pański z Kościołem... str.305
[ 6 ] Uta Ranke-Heinemann Eunuchy do raju str. 87
[ 7 ] "Małżeństwo pod rygorem" Artur Sporniak - „Tygodnik Powszechny" Nr 30. 29.07.2007
[ 8 ] Uta Ranke-Heinemann Eunuchy do raju str. 86
[ 9 ] Karlheinz Deschner Krzyż Pański z Kościołem... str. 323

« Aborcja, edukacja seksualna   (Publikacja: 16-08-2010 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Krzysztof Terczyński
Politolog (ur. 1982). Obecnie pracuje w firmie ubezpieczeniowo-finansowej.

 Liczba tekstów na portalu: 2  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: 10 punktów w sprawie antykoncepcji
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 529 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365