Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.183.157 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 307 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Prawdę trzeba wyrażać prostymi słowami."
 Państwo i polityka » Stosunki międzynarodowe » Wojna w Iraku

Wielowarstwowy idiotyzm
Autor tekstu:

Amerykańska przygoda w Iraku, choć w oczywisty sposób katastrofalna, posiada kilka warstw idiotyzmu, które należy obnażyć. Niektóre z tych warstw dotyczą czysto praktycznych problemów militarnych, np. niebezpieczeństw wynikających z prowadzenia wojny partyzanckiej w środowiskach miejskich lub nie posiadanie stosownego personelu i wyposażenia, by zakończyć misję sukcesem. Zamierzam jednak skoncentrować się na trzech, bardziej teoretycznych warstwach, z których każda sugeruje, iż Ameryka rozstała się ze zdrowym rozsądkiem, pod ubogim w intelekt przewodnictwem George’a W. Busha.

Po pierwsze, doktryna wojny prewencyjnej jest niezrozumiała, by nie powiedzieć śmieszna. Ponieważ nie ma żadnych niezależnych testów lub praw międzynarodowych, które pozwalałyby na ocenę tego, czy istnieją uzasadnione powody do ataku prewencyjnego, decyzja uzasadnienia i wszczęcia wojny pozostaje w rękach ludzi, którzy mają chęć zaatakowania innego narodu. Choć większość narodów nie jest na szczęście zainteresowana konfliktami zbrojnymi, możliwe jest zastosowanie groteskowej logiki wojny prewencyjnej przez ludzi wyznających swoje własne zasady. To, co Dick Cheney i jego bliscy doradcy „wysmażyli" w ciemnych korytarzach „bezpiecznej i tajnej siedziby" wiceprezydenta może zatem zostać użyte przez różnych totalitarnych tyranów do skonstruowaniu w ciągu paru minut powodów do wojny z kimkolwiek. Stany Zjednoczone nie są krajem totalitarnym, ale mimo to nie mieliśmy żadnego problemu z wyssaniem z palca powodów do wojny z narodem, który nie był w stanie w żaden sposób nam zagrozić, a nawet gdyby mógł, pewnie by się na coś takiego nigdy nie zdecydował.

Przyjrzyjmy się absurdowi działań prewencyjnych z nieco innej perspektywy. Przypuśćmy na chwilę, że wielce oświecony Kongres postanawia jutro, iż dozwolone stają się prewencyjne rozwody. Cóż to takiego? Prewencyjny rozwód jest bardzo podobny do prewencyjnej wojny: jeden z małżonków dochodzi do wniosku, że — choć na razie wszystko jest w porządku — logicznie i statystycznie możliwe jest to, że na 20 lat współmałżonek może oddać się bez reszty zdradzie, nieprzyzwoitości, narkomanii i znęcaniu się nad dziećmi. By uniknąć tego przerażającego scenariusza, mąż lub żona składa wniosek o natychmiastowy rozwód. Problem w tym, że rozumowanie tego rodzaju prowadzi do podejmowania ważkich decyzji nie w oparciu o fakty, lecz o długoterminowe prognostyki na przyszłość. Uzasadnianie w ten sposób wojny graniczy z szaleństwem.

Drugą i być może najbardziej niepokojącą warstwą idiotyzmu irackiej wojny jest tzw. „filozofia zwycięstwa". Po czterech latach bezsensownego, krwawego konfliktu, w Waszyngtonie nadal mówi się o niebezpieczeństwie przegranej, nadziejach na zwycięstwo oraz ryzyku przedwczesnego odwrotu. Oznacza to, że na razie nie zostały jeszcze stworzone podstawy do racjonalnej dyskusji na ten temat lub — i to jest jeszcze bardziej przerażające - wszyscy wiedzą, jak powinny te podstawy wyglądać, ale nikt nie chce się do tego przyznać. Prosta prawda jest taka, że ta wojna już zakończyła się porażką, a zatem wszelkie bajdurzenie o wygrywaniu lub przegrywaniu nie ma sensu. Publiczna dyskusja na ten temat w Ameryce winna skoncentrować się na pomysłach, które mogłyby ograniczyć skutki porażki, a im szybciej do takiej dyskusji dojdzie, tym lepiej. Niestety w kontekście rozpoczynającej się prezydenckiej kampanii wyborczej i realiów amerykańskiego krajobrazu politycznego żaden z czołowych polityków, w tym również tych, którym marzy się przeprowadzka do Białego Domu, nie ma wystarczającej odwagi, by wypowiedzieć to, co oczywiste — przegraliśmy!

W przeciwieństwie do licznych konkluzji, wyciąganych z rozważań o błędach popełnionych w Iraku, jestem przekonany, że Ameryka przegrała tę wojnę zanim jeszcze padł w niej pierwszy strzał. Zostaliśmy pokonani z chwilą, gdy grupa pozornie inteligentnych neokonserwatystów w obecnej administracji zdecydowała, że szerzenie demokracji á la Tomasz Jefferson w obcych krajach jest możliwe i że Ameryka posiada moralne i filozoficzne prawo do podejmowania tego rodzaju działań. Na domiar złego, ta sama grupa założyła, że rzeczone szerzenie demokracji przy pomocy sił zbrojnych jest rozsądną opcją, nawet jeśli odbywa się w krajach dramatycznie odmiennych pod względem kulturowym i politycznym. Cóż za arogancki punkt widzenia? Żniwo tej oślej tezy właśnie zbieramy.

Trzecia warstwa idiotyzmu dotyczy doradców prezydenta i ludzi, którzy piszą jego przemówienia. Prowadzą oni pospołu kampanię prymitywnej indoktrynacji. Ci z nas, którzy pamiętają głupotę indoktrynacji komunistycznej, wiedzą doskonale, że lingwistyczne manipulacje zawsze opierały się na prostej zasadzie: należy powtarzać do znudzenia i w kółko ciągle te same kłamstwa, aż do chwili gdy większość dojdzie do wniosku, że to prawda. Strategia ta zakłada, że naród jest z definicji głupi i że można mu wcisnąć cokolwiek.

Niemal w każdym swoim przemówieniu na temat Iraku George W. Bush wspomina o „tej młodej demokracji", mając na myśli system polityczny zainstalowany w Iraku. „Musimy pomagać tej młodej demokracji" — mówi — „Ameryka będzie tę demokrację wspierać". W ten czarująco naiwny sposób administracja waszyngtońska usiłuje wpoić narodowi przekonanie, że Irak rzeczywiście jest demokracją, jako że gdyby nie był, nie byłoby czego wspierać. Jednak Irak nie stanie się demokracją na mocy słów, nawet jeśli będą one powtarzane przez Busha tysiące razy. Irak pozostaje krwawym fiaskiem — z kompletnie odizolowanym, nieporadnym rządem, skłóconym przez odwieczne animozje. A jeśli kiedyś stanie się jakoś demokracją, nie będzie to z pewnością system, o jakim wylewnie — choć z kulawą retoryką — opowiada codziennie prezydent USA.

Jaki jest zatem rezultat tego wielowarstwowego idiotyzmu? Oficjalna wersja zdarzeń jest taka, że Stany Zjednoczone wszczęły wojnę prewencyjną, którą trzeba teraz „wygrać", by „wesprzeć młodą iracką demokrację". Tłumaczenie na język zdrowego rozsądku: zaatakowaliśmy odległy kraj bez jakiejkolwiek przyczyny, grzęznąc w ten sposób w niemożliwej do wygrania wojnie w kraju, w którym rządzi plemienny chaos. Oto jak dalece oficjalny żargon odbiega dziś od rzeczywistości.


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Z perspektywy irackiej
Topienie Bushanny

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (6)..   


« Wojna w Iraku   (Publikacja: 27-06-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej Heyduk
Ur. 1953. Dziennikarz, językoznawca, filozof. Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego (magisterium, anglistyka i językoznawstwo) oraz University of Illinois (doktorat z filozofii języka). W 1983 wyemigrował do USA, gdzie uzyskał azyl polityczny. Pisywał do licznych gazet i czasopism, między innymi do "Gazety Robotniczej", "Gazety Wrocławskiej", "Sceny ", "Wprost". Na emigracji był współpracownikiem a później redaktorem naczelnym wychodzącego w latach 80. popularnego tygodnika polonijnego "Relax". Obecnie współpracuje z chicagowskim "Dziennikiem Związkowym". Hobbystycznie prowadzi witrynę internetową, która zawiera jedną z większych kolekcji zdjęć starego i nowego Wrocławia. Mieszka w Fort Wayne, w stanie Indiana, w USA.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 4  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: With Our Backs Towards Agnostics
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5436 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365