Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.195.083 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 308 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Lucas L. Grabeel - Homo Sanctus. Opowieść homokapłana
Agnieszka Zakrzewicz - Papież i kobieta

Złota myśl Racjonalisty:
"Zagłębianie się w zagadnienia budowy świata jest jednym z największych i najszlachetniejszych celów człowieka."
 Kultura » Etnologia

Przestrzeń i czas u Stanisława Vincenza [1]
Autor tekstu:

Zanim przystąpię do samej analizy książki Na wysokiej połoninie w kontekście czasu i przestrzeni, opowiem krótko o samym dziele Vincenza. Mówi się o tym dziele: epopeja, a samego autora porównuje się nawet do Homera. Stanisław Vincenz to Polak, pochodzący z Huculszczyzny, żyjący na przełomie XIX i XX wieku. Jego książka to dzisiaj również nieocenione źródło dla Ukraińców, którzy przyznają, że z istniejących w ich piśmiennictwie (oczywiście tych dobrych) utworów o Hucułach — żaden nie dorównuje dziełu Polaka. Vincenz piórem wykreował obraz Huculszczyzny, gdzie obrzędy, legendy, zwyczaje są idealnie ze sobą zharmonizowane, gdzie ważną rolę odgrywają poglądy przedchrześcijańskie. One to bowiem uduchawiają naturę, a żywiołom wody i ognia, kamieniom i drzewom nadają cechy bóstw, a człowieka wskazują na nosiciela dobroci i sprawiedliwości.

Huculszczyzna to południowo-wschodni zakątek dawnej Rzeczypospolitej, to taka górska kraina zamieszkiwana przez plemię bardzo dumne i takie, co to wolność przede wszystkim sobie umiłowało. Praca na roli nie była przeznaczona dla prawdziwego gazdy i o tym wiedział każdy Hucuł. Co innego znaczył natomiast wypas owiec na hali. Tam to dopiero była przestrzeń i tyle swobody...

„O Karpaty, Karpaty, zawdzięczam wam życie, duszę i ciało. Dajcie mi radość, młodość i szczęście"!

Wiemy doskonale, że dla człowieka religijnego przestrzeń nie jest jednorodna. Człowiek nie widzi jej jednorodnie, bo podlega ona taksonomii. Zasadniczym podziałem staje się podział na sacrum i profanum. Jako pierwszy zwrócił na to uwagę słynny socjolog Emil Durkheim. Przestrzeń sacrum to święto. Profanum to zwykłość i powszechność. Aby mogła istnieć przestrzeń święta musi nastąpić hierofania lub teofania, czyli po prostu objawienie bóstwa. Podział taki jasno i wyraźnie dotyczy człowieka religijnego. Ustanawia taksonomię święte-świeckie. Jak pisze Eliade: „Religijne doświadczanie niejednorodności przestrzeni to pradoświadczenie, które można przyrównać do "ustanawiania świata". [ 1 ]

Aby człowiek mógł odnaleźć się w świecie, w jakim przyszło mu żyć, musi przede wszystkim zlokalizować miejsce szczególnie ważne. Miejscem tym jest centrum.

Idąc śladem Eliade'go „(...) nic nie może dokonać się — dopóki nie zyskamy orientacji, ukierunkowania. I to jest właśnie powodem poszukiwania "środka świata"..." [ 2 ]

Człowiek stwarza tym sposobem ów świat. Świat, który zawsze posiada swoje centrum. I tak samo jest u Hucułów, zajmujących wschodnie pasmo Karpat, głównie południowo-zachodnią część Ukrainy. Vincenz pisze: „Świat ogromny, a nie ma w nim miejsca. Kto sam stanął wobec puszczy bez granic, tego pierwszym ratunkiem skryć się przed bezmiarem, otorbić się, spać. Zrazu powita go i przytuli byle suchy zakąt lasu, a tam we śnie tułaczym wyśni się mu własny kąt. Lecz pierwsza ulewa wypędzi go przed siebie. Dzieje wygnania w świat stare jak świat, a od wygnania zaczyna się szukanie schronu i budownictwo". [ 3 ]

Analizując nieco dokładniej dzieje budownictwa, samo wznoszenie huculskich chat i znaczenie jakie mają one w huculskiej tradycji, postaram się pokazać, w jaki sposób wpływa na orientowanie przestrzeni i zajmowanie określonego miejsca. Dom jest pewną figurą kosmiczną. Jak się okazuje dzieje budownictwa są starsze od samego człowieka. Nie od razu jednak Hucułowie odważyli się budować. Najpierw odkryli jaskinie, które były suche i ciepłe, ale niestety ciemne. Ważne, że nie dopuszczały deszczu i żadnej wilgoci. Przez dłuższy czas jaskinie były wzorem doskonałego domu. Dom Hucuła można porównać do ciała i zaryzykować stwierdzenie: Dom jak ciało. Ciało jak dom. I w jednym i drugim odnajdujemy centra i granice.

Zauważmy, ile mądrości jest w zdaniu huculskim: „Jak ciało człowieka ma ona (jaskinia: przyp. KP.) oko, lecz dla siebie tylko, aby wyjrzeć, śledzić, a nie aby kto przez nie zajrzał do wnętrza. Wewnątrz ciemna, w ten sposób odcina się od bezmiaru światła. (...) Po wiekach przetrwała jeszcze zasada, że dom choć obszerny, ma być ciemny jak legowisko niedźwiedzia, jak gniazdo dudka". [ 4 ]

Wszelkie budowanie czy sporządzanie czegokolwiek ma za wzorzec kosmologię. Osiedlenie się w jakiejś okolicy powtarza kosmogonię. [ 5 ]

Osiedlenie się na jakimś terytorium w jakiejś okolicy jest równoznaczne z położeniem podwalin świata. [ 6 ] Ale nie osiedlano się na Huculszczyźnie natychmiast. Przed przystąpieniem do budowy Hucułowie badali i doświadczali przestrzeni. Przygotowywali bardzo zresztą starannie dobierany materiał. Wyrąb lasu w celu pozyskania budulca, jakim miało być drewno, trwał nieraz całymi latami. Hucułowie nawet mając wszystko już przygotowane, nie odważali się zamieszkiwać od razu na stałe.

„Pół-chata, pół stajnia, pół skład siana, pobyt na jeden okres…" [ 7 ] (...) I długo-długo trwa zanim gazdowie postanowią, gdzie mają zakorzenić stałe domostwo dla rodziny i dla rodu. [ 8 ] Wiemy już, że domów nie wznoszono byle gdzie. Musiały pojawić się znaki, by człowiek mógł uzyskać pewność, iż właśnie tu — w tym miejscu — ma zbudować dom. Przestrzeń musiała się niejako objawić.

Wszelki święty obszar implikuje hierofanię, wdarcia się sacrum, co w rezultacie wyodrębnia dane terytorium z otaczającego środowiska kosmicznego i czyni je jakościowo różnym. [ 9 ] (...) Teofania uświęca miejsce przez sam fakt, że „otwiera" je ku górze, to znaczy czyni zeń miejsce łączności z niebem, punkt paradoksalny przejścia od jednego porządku do innego. [ 10 ] U Hucułów znakiem szczególnie oczekiwanym były zwierzęta domowe. Krówki i gazdy-karzełki, mrówki pierwsze wiadomość mają. Więc trzeba pilnie patrzeć, w których miejscach bydło lubi odpoczywać lub gdzie się gnieżdżą mrowiska, bo tam jest dobre miejsce na chatę. [ 11 ] Wśród Hucułów istnieje silna wiara w to, że kiedy gazda zaśnie przy watrze (ognisku — przyp. KP) i przyśni mu się coś miłego, to znalezione i wybrane pod budowę domu miejsce, jest tym właściwym. Jak pisze Vincenz „… przez święte moce wskazane". [ 12 ] Do budowy chaty wybiera się bierwiona o równej grubości. Powinny być one okazałe, a drzewo, które za budulec służy musi być zdrowe i o zbitych słojach. Na czterech węgłach, często w miejscu, gdzie wykarczowano korzenie, kopie się cztery doły, dwa metry w głąb i pół metra szerokie. Tu chata ma puścić swoje korzenie w ziemię. [ 13 ]

Hucułowie wszędzie poszukują znaków. Kiedy chata ma już podwaliny, sąsiedzi i wszyscy pomocnicy gromadzą się przy rodzinie. I co robią? Jak się okazuje — szukają, słuchają, obserwują, czy czasem nie pojawi się jakaś wróżba, jakiś znak.

I tak błogosławieństwo i wszelkie szczęście wróżą łagodne głosy — gdy konie zarżą, bydło zaryczy lub wiatr łagodny i cichy powije. [ 14 ]

I odwrotnie — nic dobrego nie oznaczają na przykład szczekanie psa czy pisk jastrzębia, dochodzący gdzieś z głębi lasu. Hucułowie to doskonali obserwatorzy, którzy ciągle i nieustannie szukają potwierdzenia, że decyzje jakie zostały przez nich podjęte są słuszne. Górale ci muszą mieć niemalże stuprocentową pewność, że miejsce, które zostało wybrane pod budowę domu jest właściwym miejscem. Tutaj bowiem o najmniejszej nawet pomyłce nie może być mowy. Ważne jest również to, iż po ustawieniu podwalin, nie pracuje się więcej tego dnia, a tylko świętuje. Dzień ten do samego końca i to po same brzegi wypełniają tańce i muzyka.

Kosmiczną symbolikę odnajdujemy w każdym domu, chacie czy społeczności tradycyjnej. Nie da się mówić o domu, nie wspominając o mieście, sanktuarium bądź świecie. Zespół symboli kosmologicznych formułowanych w kategoriach przestrzennych, architektonicznych, kształtuje dom, miasto i kosmos. Symbolikę kosmiczną odnajdujemy w samej strukturze każdego domu. Dom jest przedmiotem, jest wszechświatem, który człowiek sobie buduje naśladując wzorcowe dzieło bogów-kosmogonię. [ 15 ]

Chata naśladuje poprzeczny przekrój ciała człowieka. Jej front i tył są o wiele szersze od boków, ma przekrój prostokątny, nigdy kwadratowy. Z przodu, czasem z boków, są jej oczy -okna, tył jest bezwzględnie ciemny, nieraz dla ochrony zasłonięty od wiatru jakby ogonem, długim spadem dachu, nieraz aż do ziemi. Toteż wszystkie chaty stoją plecami do wiatru. [ 16 ] Oczywiście miejsce, w którym wznoszony jest dom musi być odpowiednio zabezpieczone. Mircea Eliade — rumuński religioznawca pisze: "(...) ogrodzenie, mur, krąg z kamieni, które otaczają świętą przestrzeń, oznaczają ciągłą obecność wewnątrz kręgu hierofanii, czyli świętości, sacrum, co zresztą może przejawiać się w najrozmaitszy sposób. Zadaniem ogrodzenia jest ochrona człowieka niewtajemniczonego (profana) przed niebezpieczeństwami, jakie mogłyby dlań wyniknąć z powodu niebacznego przekroczenia granicy. [ 17 ] Zagrody huculskie są wysoko porozrzucane po górach. To niewątpliwie najbardziej charakterystyczna cecha tamtejszego krajobrazu. Huculi słynęli z tego, że budowali chaty z dala od innych zabudowań, wysoko nad doliną. Na Huculszczyźnie każdy dom ma własny strumyczek, którego źródła biją w pobliskim, wilgotnym cieniu świerczyny. Okna niektórych chat nawet dziś migocą tajemniczym i ciepłym światłem naftowych lamp. Za drzwiami jest długa, ciemna sień. Po jednej stronie niewielka kuchnia z bielonym piecem zajmującym nierzadko trzecią część pomieszczenia. Po drugiej stronie — izba duża - zwykle nieużywana, zatopiona w ciszy ikon i zapachu zleżałych wełnianych koców. Zimą huculską chatę docenia się chyba najbardziej. Kiedy po całodniowej wyprawie dotrze się wreszcie o zmroku do swojego, dalekiego przysiółka, ciemniejący pośród srebrzącego się śniegu domek z żółtym światłem w maleńkich oknach i smugą dymu, jest naprawdę najpiękniejszym widokiem na świecie.

U Hucułów „łąki i ogrody, otaczające chatę, są zawsze ogradzane tak zwanym woriniem". [ 18 ] Jest to nic innego, jak wysokie, bo czasami nawet sześciometrowe pale. Ustawia się je po dwa i wiąże ze sobą tzw. „hużwami". To są z kolei paski, wykonane z drzewa powrozy. Worinia te ustawia się w zygzaki. Nie dość, że wygląda to bardzo ładnie, to spełnia jeszcze jedną, poza czysto estetyczną, funkcję. Takie ustawienie bowiem zapewnia jeszcze lepszą ochronę przed wiatrami, które to na Huculszczyźnie czasami utrudniają ludziom życie. Przez cały kraj szeregami biegną wysokie paliki antenom podobne. Rozchylają ramiona, wyciągają ku niebu, lecz rzadko padają. Choć dmą na nie wiatry z zachodu, ze wschodu i z północy, choć grają na nich wszystkie śpiewanki Wierchowiny, raz śmiechliwe, raz jęczące, czasem miłe, czasem groźne, worinia wywijają się, tańcząc w szeregach bez końca, dziarskie, niezwalczone. [ 19 ] W górach wszystko jest inne. Dlaczego? Góra jest święta, jest usytuowana w centrum ziemi i łączy się z niebem.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Mircea Eliade – wierzę w Boga, ale nie w Boga jednej religii
Sztuka szczęścia – czyli dlaczego lubimy kicz?


 Przypisy:
[ 1 ] M. Eliade, Sacrum i profanum. O istocie religijności, Warszawa 1999, s. 49
[ 2 ] Ibidem, s. 50
[ 3 ] S. Vincenz, Na wysokiej połoninie. Tom 1. Prawda starowieku, Sejny, 2002,s. 44
[ 4 ] Ibidem, s. 45
[ 5 ] M.Eliade, Sacrum..., s. 68
[ 6 ] Ibidem, s. 70
[ 7 ] S. Vincenz, Na wysokiej..., s.45
[ 8 ] Ibidem, s.45
[ 9 ] M. Eliade, Sacrum..., s.53
[ 10 ] Ibidem, s. 54
[ 11 ] S. Vincenz, Na wysokiej..., s. 46
[ 12 ] Ibidem, s. 46
[ 13 ] Ibidem, s. 47
[ 14 ] Ibidem, s. 47
[ 15 ] M. Eliade, Okultyzm, czary, mody kulturowe, Kraków 1992, s. 41
[ 16 ] S. Vincenz, Na wysokiej..., s. 50
[ 17 ] K.Kowalski, Z.Krzak, Echa Atlantydy, Warszawa 1989, s. 47
[ 18 ] S. Vincenz, Na wysokiej..., s. 52
[ 19 ] Ibidem, s. 52

« Etnologia   (Publikacja: 15-07-2007 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Katarzyna Płóciennik
Ur. 1983. Absolwentka etnologii i antropologii kulturowej w Łodzi, a także dziennikarstwa w Radomiu. Poza tym studiuje również dziennikarstwo w Radomiu. Pracuje w lokalnym tygodniku woj. świętokrzyskiego (miasto Końskie, niedaleko Kielc). Współpracuje z pismem antropologicznym "Gadki z Chatki", z magazynem studenckim "Slajd" i pismem artystyczno-kulturalnym DEDAL w Kielcach. Mieszka w Łodzi. Jej pasją są również podróże i fotografia.
 Numer GG: 11480847

 Liczba tekstów na portalu: 11  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Sztuka szczęścia – czyli dlaczego lubimy kicz?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5460 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365