Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.564.525 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
(..) naczelna zasada polityczna, którą rekomenduję, głosi, że powinniśmy spokojnie i konsekwentnie edukować ludzi na całym świecie tak, by dokonywane przez nich wybory życiowe naprawdę opierały się na wiedzy.
 Społeczeństwo » Socjologia

O czym informują programy informacyjne? [1]
Autor tekstu:

Serwisy informacyjne jako zjawisko kultury popularnej

Telewizyjne programy informacyjne stały się jednym z wielu przejawów kultury popularnej. Proste, bezpośrednie mówienie o tym, co się wydarzyło w polityce krajowej i zagranicznej przestało już być ich główną funkcją, o ile kiedykolwiek taką spełniało. Obecnie coraz większy nacisk kładzie się w nich na specyficznie pojmowaną rozrywkę [ 1 ], konkretna wiadomość ma zaciekawić widza, powinna być atrakcyjna. Przestaje się już liczyć treść, ale znaczenia nabiera forma, opakowanie [ 2 ]. Zdaniem Marka Krajewskiego (do którego bardzo interesującej książki Kultury kultury popularnej, a dokładniej rozdziału Programy informacyjne – uprzedmiotowienie jako warunek trwania narracji,  będę w poniższym artykule głównie nawiązywał) mamy tu do czynienia z jednym z wielu przejawów popularyzacji rzeczywistości. W dzisiejszych ponowoczesnych czasach włączone w dyskurs kultury popularnej może być wszystko: polityka, religia, nauka, życie codzienne, sfera uczuć itp. 

Marek Krajewski pisze, że dziś mamy już za sobą czasy kultury masowej: prostych produkcji dla mas przekazywanych przez środki masowego przekazu. Od mniej więcej lat 60. ubiegłego stulecia znajdujemy się w sytuacji postępującej popularyzacji i medializacji całej rzeczywistości społecznej. Co to oznacza? Otóż nie doświadczamy życia społecznego w samej jego istocie, esencji. Stykamy się z czymś odpowiednio przefiltrowanym, zniekształconym, a nawet konstruowanym przez mechanizmy popularnej rozrywki. Zgodnie z postępującą tendencją dzienniki informacyjne mają coraz mniej wspólnego z „czystym” informowaniem o ważnych wydarzeniach, a coraz więcej w nich inscenizacji [ 3 ], dostosowywania się do potrzeb widza i wymogów rynku medialnego. Jak pisał Marshall McLuhan (M. McLuhan, Wybór tekstów, Poznań 2001) przekaźnik jest przekazem i zaprezentowanie „nieskażonej” obiektywnej informacji z definicji jest niemożliwe. Nie chodzi tu więc o kwestię nieuczciwości konkretnych stacji, manipulowania widzem, mniej lub bardziej ukrytego propagowania określonej opcji politycznej czy światopoglądowej. Działa w takich przypadkach relacja zwrotna: tak jak odbiorcy są „urabiani” przez to, co oglądają, tak i nadawcy są uzależnieni od mechanizmów kultury popularnej i wolnego rynku (konkurencja, walka o widza, jego wymagania).

Dzienniki telewizyjne nie przekazują zatem obiektywnych informacji, suchych faktów. W sytuacji przesytu napływającymi zewsząd informacjami, gdy w samym codziennym życiu odbieramy setki przeróżnych wrażeń za pomocą wszystkich zmysłów, telewizje muszą jak najbardziej uatrakcyjniać swoje serwisy informacyjne. Chodzi o przekonanie widzów, że to, co się dzieje na świecie tysiące kilometrów od ich zamieszkania jest ważniejsze i atrakcyjniejsze od tego, co wydarza się w ich własnym otoczeniu. Poszczególne wiadomości muszą być przekazane w jak najatrakcyjniejszy sposób, aby zainteresowały widza, przyciągnęły jego uwagę i jak najdłużej przytrzymały przed odbiornikiem telewizyjnym.

Przesyt informacjami prowadzi do zobojętnienia na nie. W efekcie im więcej o czymś wiemy, tym mniej wiemy. Dlatego też serwis informacyjny musi przyciągnąć uwagę widza. Konkretna wiadomość musi być: jak najbardziej interesująca (niekoniecznie ważna, istotna) i przedstawiona w jak najbardziej zajmującym, czasem wręcz widowiskowym stylu. Widz staje się świadkiem i uczestnikiem spektaklu przekazywania informacji. (M. Niezgoda, Rzeczywistość społeczna czy rzeczywistość telewizyjna, [w:] W. Dudek (red.), Radio i telewizja. Informacja, kultura, polityka,Katowice 2000)

Przypomnijmy sobie dla przykładu zamach na World Trade Center 11 września 2001 roku. Czy oglądając telewizyjne relacje z tych tragicznych wydarzeń nie mieliśmy wrażenia, że obserwujemy jakieś specjalnie dla nas zaaranżowane widowisko z efektami specjalnymi (często powtarzane ujęcie samolotów wbijających się w Twin Towers i powolnego walenia się w gruzy obu budynków)? 

To przerażające, traumatyczne wydarzenie przedstawiane było na ekranie telewizora jako groźne, ale i pewnym sensie atrakcyjne wizualnie wydarzenie. Zupełnie jakbyśmy obserwowali z bezpiecznego dystansu jakieś niesamowite, budzące lęk zjawisko natury. Nietrudno zauważyć analogię z romantycznymi obrazami przedstawiającymi przyrodę: groźną, chaotyczną, nieposkromioną. Konkretni ludzie, pracownicy WTC ginący pod gruzami wież stali się czymś w rodzaju namalowanych maleńkich postaci, punktów zetkniętych z żywiołem. [ 4 ] Przypominam, nie piszę tu o samym wydarzeniu, ale o tym, co można było zaobserwować na ekranie telewizora. To, co widzimy w telewizji nie jest bezpośrednim, przeźroczystym ujawnieniem „realnej” rzeczywistości, ale samo w sobie staje się swoistą rzeczywistością, której nie trzeba odnosić do czegoś „konkretnego” poza nią, baudrillardowskim simulacrum (J. Baudrillard, Symulakry i symulacja, Warszawa 2005). Media tworzą hiperrzeczywistość bardziej „prawdziwą” od „zwykłej” rzeczywistości.

Ale wróćmy do zamachu 11 września, a raczej „zamachu 11 września” (nie konkretnego wydarzenia, ale jego obrazu w naszej rzeczywistości społeczno-medialnej). Na serwisie internetowym Youtube można znaleźć sporo archiwalnych nagrań z telewizyjnych relacji z owych wydarzeń. [ 5 ] Przypatrzmy się na przykład bliżej sprawozdaniu z Faktów telewizji TVN, które można obejrzeć w Internecie tu .

Słyszymy zapowiedź, że za chwilę dowiemy się o najbardziej tragicznym zamachu terrorystycznym w historii. Prezenter sam wygląda na przerażonego tym, o czym mówi. To już nie bezosobowy, sztywny spiker z PRL-owskiego Dziennika Telewizyjnego, ale ktoś swojski, taki jak my, znajdujący się tylko po drugiej stronie szklanego ekranu. W pewnym momencie widać za plecami prowadzącego wydanie Faktów Tomasza Lisa, (gdy mówi o przypuszczalnej liczbie ofiar zamachu i że „nie wiadomo też, kto popełnił tą zbrodnię”) pracowniczkę — dziennikarkę zabierającą jakąś kartkę ze stołu. Znaczenie tego może być takie: „Na pewno Was ciekawi ile było ofiar i kto ponosi winę za cały wydarzenie. Brak nam jeszcze konkretnych informacji, ale pracujemy nad tym, nawet w chwili, gdy nas oglądacie, cały czas dla was pracujemy, co sami przecież widzicie”. Ten dynamiczny „drugi plan” pełni ważną rolę. To, jak wspomina Krajewski w swej książce, ukazanie pracującej pełną parą redakcji programu mówi, że widz jest najważniejszy. On znajduje się w centrum uwagi. Wokół jego oczekiwań krąży cały sztab dziennikarzy.

W relacji z Wiadomości TVP, którą można sobie przypomnieć w tym miejscu również widzimy na drugim planie za prezenterką kilka osób przed biurkiem z komputerem. Pracują oni dla nas, wciąż sprawdzają, co wydarzyło się ważnego. Wiadomości nie są tu relacją z tego, co się wydarzyło, ale tego, co dzieje się w tej chwili, wciąż się wydarza. Odnosi się wrażenie, że prezenterka mówi to, o czym dowiaduje się na żywo od dziennikarzy za jej plecami.

Również sama relacja znajdującej się na miejscu wydarzeń czy w jego pobliżu reporterki TVN przedstawiona została jako coś emocjonującego, niebezpiecznego (w tle widzimy nagrane wcześniej ujęcia z uderzenia samolotów w wieże i ucieczkę mieszkańców Manhattanu). Tomasz Lis sam chce się dowiedzieć więcej co się dzieje, przez co ustanawia samego siebie w sytuacji widza czekającego na nowe informacje. Nie jest już „dawcą” informacji, ale też ich odbiorcą, także kimś włączonym w samo wydarzenie. Prosty podział na informującego i informowanych tu zanika.

Relacje z wydarzeń 11 września to przykład nowoczesnych programów informacyjnych. Nie liczy się tu tylko sama informacja, ale również jej przekaz: dynamika, akcja, napięcie, ruch, prędkość — natychmiastowość [ 6 ], widowiskowość, atrakcyjność dla widza. Wiadomość zamieniona została w widowisko, spektakl zaaranżowany specjalnie dla telewidzów.

Jak widać więc na tym przykładzie popularyzacji uległ sam sposób informowania o wydarzeniach politycznych, czyli czymś co wydawałoby się nie może ulec mechanizmom kultury popularnej, zwłaszcza jeśli dotyczy ludzkich tragedii. W dzisiejszych dziennikach telewizyjnych można nawet zauważyć pewien przesyt, nadmiar formy nad treścią – chociażby studio przypominające małą estradę z prowadzącym w roli gwiazdy programu.

Dlaczego tak się dzieje? Pamiętajmy, że stacje telewizyjne konkurują ze sobą o widza. Dlatego też muszą sprawiać wrażenie, że są najszybsze w przekazywaniu informacji (kręcący się w tle dziennikarze „na żywo” sprawdzający najnowsze wieści, otrzymujący je szybciej od innych [ 7 ], ich programy są najatrakcyjniejsze, prezenterzy najbardziej kompetentni, ale i też najbardziej „ludzcy”, sami emocjonalnie reagujący na to, co się dzieje, podobni do nas. 


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
O współczesnych elitach i naturze konfliktów społecznych
Slashery albo psychopata ukryty w łazience

 Zobacz komentarze (2)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Ma się rozumieć, żadna stacja telewizyjna nie mówi o tym wprost. Każdy program informacyjny przedstawia się jako poważny, traktujący o istotnych zagadnieniach, oddzielony widoczną granicą chociażby od tasiemcowych seriali.
[ 2 ] Jak wspomina D. Strinati (D. Strinati, Wprowadzenie do kultury popularnej, Poznań 1998) analizując postmodernistyczne podejście do kultury popularnej kładzie się w niej większy nacisk na styl kosztem treści.
[ 3 ] Znikanie wyraźnej, łatwej do zakreślenia granicy pomiędzy fikcją, a rzeczywistością to kolejna cecha „postmodernistyczności” programów informacyjnych czy szerzej kultury popularnej.
[ 4 ] Jak pisze Krajewski w Kulturach kultury popularnej, w przypadku wielu newsów najważniejszym kryterium ich pokazania staje się wizualna atrakcyjność kadru, jak bardzo zdolny on jest przyciągnąć uwagę widza. Tragedia ludzi ginących w WTC została zredukowana do bycia estetycznym ornamentem mającym zwiększyć oglądalność. Krajewski twierdzi, że skrajnym przykładem fetyszyzacji tego typu kategorii są takie wystawy jak World Press Foto.
[ 5 ] Oczywiście na Youtube można także znaleźć i przypomnieć sobie fragmenty relacji z wielu innych ważnych wydarzeń. Serwis ten zresztą zasługuje na oddzielną analizę.
[ 6 ] Takie stacje jak TVN 24 doprowadzają tą natychmiastowość przekazu do skrajności bez przerwy informując „na żywo” o przeróżnych wydarzeniach politycznych.
[ 7 ] Przypomina mi się pewien rysunek satyryczny. Przedstawiał on reportera stojącego z mikrofonem na jakimś pustkowiu. Dziennikarz mówił: „Jeśli coś się tu wydarzy ważnego to na pewno będę pierwszy”.

« Socjologia   (Publikacja: 12-10-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Marcin Łętowski
Ur. 1978. Absolwent socjologii na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Interesuje się m.in. socjologią kultury popularnej oraz mediów, psychoanalizą, muzyką. Mieszka w Gruszczynie k. Poznania.

 Liczba tekstów na portalu: 17  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Filmowi podglądacze
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6126 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365