Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.174.518 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 306 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Kłamstwo jest jedyną ucieczką słabych"
 Religie i sekty » Chrześcijaństwo » Protestantyzm » Arianie (socynianie)

Postawa religijna socynian w konfrontacji z rzeczywistością późnej Reformacji [2]
Autor tekstu:

2. Religia jako obszar sporów u schyłku Odrodzenia

Fundamentalne pytanie powracające w prowadzonych sporach z innymi grupami protestantów dotyczyło istotnej dla religijności człowieka hierarchii poznawania prawd. Inaczej mówiąc jakiego rodzaju prawdą jest prawda religijna? Czy jest to prawda, która należy do tego samego rodzaju prawd, które może rozpoznawać rozum ludzki? Czy też jest to prawda ponadnaturalna, przekraczająca wszystkie inne, a zatem usytuowana w porządku nadprzyrodzonym? Czy wiedzę o religii możemy czerpać jedynie z Objawienia, czy też w jej przyswajaniu a także tworzeniu, istotną rolę może odgrywać ludzki rozum. Socynianie w zasadzie opowiadali się za tę drugą koncepcją ale ich stanowisko nie było do końca jednoznaczne. Niejednoznaczność tej kwestii widać szczególnie w poglądach samego F. Socyna, który twierdził, że jeśli religia jest prawdziwa, musi być zgodna z rozumem. Rozum zatem staje się gwarantem prawdy religijnej i ludzkie myślenie dostarcza jej uprawomocnienia. Jednocześnie wypowiadał dobitnie też inną tezę, że rozum ludzki nie jest w stanie samodzielnie dojść do poznania podstawowych prawd dotyczących religii, samego Boga, w tym także prawdy o Jego istnieniu. Religia nie istnieje jako prawda naturalna. Wiedza religijna i wiara nie mają charakteru wiedzy wrodzonej. Nie pochodzą one także wyłącznie z refleksji nad światem. Wszystko, czego ludzie dowiadują się na temat religii, pochodzi z objawienia zawartego w Piśmie Świętym. Spisane Słowo Boże nie może być sędzią, jak tego chcą na przykład ewangelicy, lecz jest tylko normą wiary. Podobnie jest w prawie karnym, gdzie kodeks nie wydaje sam orzeczeń, lecz na jego podstawie wydaje je ktoś inny, mianowicie sędzia [ 9 ]. Jeśli więc Pismo Św. jest normą wiary, to musi być ktoś, kto tłumaczy jego prawdziwy sens. W tłumaczeniu Pisma nie należy powoływać się na natchnienie Ducha Św. ani na autorytet instytucji religijnych. W przypadku natchnienia duchowego, jakie można znaleźć w mistycznych wątkach obecnych w innych kościołów protestanckich, możemy ulegać złudzeniu właściwego rozumienia. Takie rozumienie nie posiada jednak kryterium weryfikującego prawdziwość wizji pochodzących z natchnienia.

Socynianie nie negowali faktu, że Bóg jest niezgłębiony i że człowiek nigdy nie będzie w stanie w pełni pojąć Boga. Zwracali jednak uwagę, że argument niemożności ogarnięcia Boga i jego zamierzeń jest przez ich przeciwników nadużywany. Biblia rzeczywiście mówi, że Bóg jest niepojęty w swej mądrości, w swej wszechmocy, w swej zdolności przewidywania wydarzeń, w swej zdolności przenikania ludzkich myśli i uczuć, w swej wieczności, dzięki której istnieje bez początku. Niemniej uważali, że głównie rozum ludzki musi orzekać, czy Pismo Św. naprawdę pochodzi od Boga, a sposób jego interpretacji jest wyłącznie kwestią rozumową. Skoro zatem w Piśmie Św. nie znajdujemy żadnego ustępu dotyczącego Trójcy Świętej czy obcowania świętych należy te kwestie uznać za niepotrzebne, nieprawdziwe naleciałości hellenistycznego Antyku czy zwyczajów pogańskich i w konsekwencji odrzucić.

Godnym wyjaśnienia może być zjawisko polegające na stygmatyzacji obozu radykalnego w końcowej fazie Reformacji. Stygmatyzacja ta polegała na diametralnym rozdzieleniu „litery" Pisma Świętego od historii Kościoła. Socynianie wprowadzili linię graniczną pomiędzy Biblią a zastaną tradycją. Po jednej stronie tej linii znalazło się Pismo Święte — źródło wszelkiej prawdy pochodzącej z Objawienia, po drugiej zaś — historia Kościoła — tradycja postrzegana przez obóz reformacyjny jako zatruta i niezgodna z objawieniem. Trójca Święta należała do tego drugiego, „zatrutego" obszaru wiedzy. Uważali, że rozstrzygnięcie cesarza Konstantyna, które ten wówczas jeszcze poganin podyktował soborowi nicejskiemu z 325 roku jest skandalicznym błędem. Wskazywali ponadto na niezdrowy sojusz łączący papiestwo z władzą świecką od czasów późno-rzymskich. Władza polityczna uznała religię za najwłaściwsze źródło zarówno historycznej jak i ponad-historycznej legitymizacji. Religia zaś stała się częścią polityki jako sztuki rządzenia ludźmi. To w pierwszej kolejności M. Servetowi, a następnie niektórym przedstawicielom środowiska socynian, zwłaszcza S. Lubienieckiemu, zawdzięczamy rozpoczęcie naukowych studiów nad historią chrześcijaństwa, etapów jego rozwoju oraz mniej lub bardziej niechlubnych przejawów aktywności w historii powszechnej [ 10 ]

W ten oto sposób socynianie wpisywali się w nurt chrześcijaństwa, negujący ustalenia okresu patrystycznego i późniejszych soborów. Anty-katolicyzm był postawą całej Reformacji, niemniej anty-katolicyzm i anty-papizm socynian szedł bardzo daleko. Wprawdzie nie nazywali papieża jak Luter [ 11 ] w swoich kazaniach antychrystem, ale odmawiali Kościołowi Katolickiemu prawa do świętości, głosząc że ci którzy dobrze nie postępują, nie mają podstaw by innym zabraniać swobodnego myślenia. Atakowali także katolików za zawężenie nauki o Duchu Świętym, gdyż byli przeświadczeni, że duch przejawia się w człowieku za sprawą jego umysłowości. A umysłowi ludzkiemu przyznawali pełną autonomię, także w bardzo wielu kwestiach wiary. Tego rodzaju stanowisko socynian wykopywało przepaść wobec głównych skonfliktowanych ze sobą obozów katolickiej Kontrreformacji i Reformacji. W sporach i dysputach rodziło się ponadto wiele ciekawych problemów. Czy da się przeprowadzić ścisłe rozgraniczenie, nawet opierając się na literalnym odczytaniu Biblii, które elementy tradycji są zdecydowanie złe, a które obojętne czy pozytywne? Czy kościół jeżeli przetrwa i rozbuduje swoje struktury nie wytworzy własnej alternatywnej tradycji, do której będzie przywiązany w sposób nie licujący z założonym stanowiskiem antytradycjonalistycznym i popierającym ferment religijny jako istotny przejaw duchowości człowieka? Idąc dalej w tej ekstrapolacji należało by zapytać, czy każdy wchodzący w obręb życia religijnego swojej wspólnoty nie powinien przejawiać postawy wyrażonej symbolicznymi słowami Jezusa „Zburzcie tę Świątynię a ja w trzy dni ją odbuduję". Na tak postawione pytania żadna ze stron sporu nie znajdowała wystarczająco przekonujących odpowiedzi. Socynianie twierdzili, że wprawdzie zło pojedynczego człowieka może zaszkodzić wielu, to mimo wszystko jest ograniczone. Dopiero, gdy jednostka ludzka włączy się w życie religijne i polityczne jej możliwości czynienia zła w określonych uwarunkowaniach mogą być naprawdę znaczące. A właśnie takie możliwości uzyskali dostojnicy papiestwa i niektórzy przedstawiciele kościoła ewangelicko-reformowanego. Socynianie zatem wskazywali na te wspólnoty kościelne, które w swej działalności nie wyrzekły się przemocy a nawet używały świeckiego ramienia sprawiedliwości w stosunku do oskarżonych o herezje, uważając taką aktywność za jak najbardziej słuszną formę działalności kościelnej. Zdaniem socynian następstwem jednostronnej radykalizacji — fundamentalizm wiary prowadzi do zanegowania miłości bliźniego w stosunku do odmiennie wierzących i całkowity zanik tolerancji, prowadzący do zbrodni dokonywanych w majestacie władzy duchownej i świeckiej.

3. Przyczynek do semantyki historycznej

Zmiana znaczenia słów jest jednym z ciekawszych zjawisk, które może być poddane badaniom w ramach historii idei. Tego rodzaju zmiany dotyczą tożsamości podmiotów ich wzajemnej identyfikacji i relacji z otoczeniem. Takie zmiany sytuują się na linii epigenetycznej przemiany : w swej istocie zostawiają podobny głębszy sens aksjologiczny ale kontekst użycia danego słowa z powodu zmienionych warunków historycznych jest zupełnie odmienny.

Najlepszym przykładem związanym z tematyką tego studium jest słowo dysydent. W XVI i XVII — wiecznej Polsce określano nim osobę nie przynależącą do kościoła katolickiego. Dysydentami byli więc wszyscy protestanci z obu głównych odłamów kościoła ewangelicko-augsburskiego i ewangelicko-reformowanego a także Bracia Polscy i Bracia Czescy. Słowo to o łacińskim rodowodzie oznaczające osobę nie zasiadającą tam gdzie wszyscy było używane w stosunku do różnowierców zarówno w debatach publicznych jak i w dokumentach państwowych. W XX stuleciu termin ten stracił kontekst wyznaniowy i zaczął być stosowany wobec opozycjonistów, walczących z państwem totalnym realnego socjalizmu. Ewolucja ta jest nader interesująca.

Angielski myśliciel, historyk idei i teoretyk liberalizmu Isaiah Berlin pisząc o intelektualistach popierających władzę komunistyczną użył w stosunku do nich określenia „świecki kler". Określił tym terminem komunistycznych intelektualistów stojących na straży religii państwowej i usprawiedliwiających zbrodnie władz [ 12 ]. Było o określenie pejoratywne ale także intelektualnie trafnie użyte. Ideologia komunistyczna odwoływała się do wiary w utopijną przyszłość i wymagała jednomyślności. George Orwel, apelował by określenie to stosować do wszystkich schlebiających władzy bez względu na orientacje polityczną i głoszoną ideologię [ 13 ]. Orwell twierdził, że odpowiedników „świeckiego kleru" można znaleźć wśród ludzi otaczających władzę także w „wolnych społeczeństwach". Oczywiście w państwach o autorytarnych systemach rządów termin ten w sposób jaskrawy przynależy dygnitarzom stojącym na straży jednomyślności: funkcjonariuszom partyjnym, komisarzom, ideologom. Kiedy w Związku Radzieckim i innych państwach realnego socjalizmu pojawili się intelektualiści, którzy pomimo grożącym im represjom zaczęli otwarcie i jawnie domagać się zmian, poszanowania praw człowieka, wytykając władzy zbrodnie i niegodziwości, zaczęto wobec nich używać określenia dysydenci. W międzynarodowej debacie, skierowanej przeciw niepokonanemu militarnie blokowi państw komunistycznych, zaczęto ideologów i komisarzy partyjnych przeciwstawiać dysydentom. To w postawie dysydentów odwaga nieprawomyślnego myślenia szła w parze z odwagą cywilną, wyrażającą się w wystawieniu samych siebie na szykany i często poważne represje ze strony reżimów totalitarnych.

Badający w XX wieku historię wolności libertarianie wskazali na Stary Testament, jako najstarsze źródło pisane, świadczące o istnieniu konfliktów we wzajemnych relacjach między władzą a depozytariuszami prawdziwej mądrości [ 14 ]. To właśnie w Starym Testamencie prawdziwi prorocy przeprowadzali analizę sytuacji geopolitycznej, dokonywali ocen moralnych władców i udzielali rad. Księgi historyczne Biblii niejednokrotnie wskazują na pozostających na usługach władców pochlebców, jako „proroków fałszywych". Można zatem ukazać historię ludzkości jako spór miedzy tymi, którzy odgrywali rolę mniej lub bardziej doraźnie docenianą poczynając od proroków fałszywych aż po komisarzy ludowych a tymi,, którzy często pogardzani i niejednokrotnie karani odegrali role prawdziwych proroków — dysydentów.

Na różnych etapach dziejów podejmowano pokojową walkę o poszerzenie wolności i zagwarantowanie praw stojących na straży tej wolności. Różnowiercy polscy wraz z najbardziej wyemancypowaną intelektualnie grupą socynian w sporze o poszerzanie zakresu praw i wolności odegrali rolę, która winna zostać zasłużenie doceniona.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Darwinopterus i mozaikowa, modularna ewolucja
Chrześcijańska prawica: przydawanie konserwatyzmowi złej sławy

 Dodaj komentarz do strony..   


 Przypisy:
[ 9 ] Z. Ogonowski, Wstęp, Myśl ariańska w Polsce XVII wieku Antologia tekstów. Wrocław, Warszawa, Kraków, 1991, s. 19-20.
[ 10 ] S. Lubieniecki Historia Reformationis Polonicae, Warszawa, 1971. Tekst polski: Historia Reformacji w Polsce [w:] „Rocznik Teologiczny" t. 4 i 5, Warszawa 1938,1939.
[ 11 ] M. Luter, Kazania nieekumeniczne, Warszawa, 1998.
[ 12 ] Ten historyczny wielogłos referuje N. Chomsky w swoim eseju „Świecki kler i zagrożenia demokracji" ;[w:] tegoż, O naturze i języku, Poznań 2005, s. 157 i nast.
[ 13 ] Temat ten podjął w niewydanej za życia przedmowie do słynnej powieści satyrycznej Folwarku zwierzęcego (publikacja angielska 1945). Tekst ten odnaleziono i opublikowano dopiero w roku1990 w czterdzieści lat po śmierci autora.
[ 14 ] M. Walzer, Prorok jako krytyk społeczny [w:] tegoż, Interpretacja i krytyka, Warszawa, 2002.

« Arianie (socynianie)   (Publikacja: 18-10-2009 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jerzy Kolarzowski
Doktor habilitowany, adiunkt w Instytucie Historyczno-Prawnym Uniwersytetu Warszawskiego (Wydział Prawa i Administracji). Współzałożyciel i rzecznik prasowy PPS (1987 - luty 1988), zwolniony z pracy w IPiP PAN (styczeń 1987), współredagował Biuletyn Informacyjny Ruchu Wolność i Pokój (1986–1987), sygnatariusz platformy Wolność i Pokój (1985), przekazywał i organizował przesyłanie m.in. do Poznania, Krakowa, Gdańska, Lublina i Puław wielu wydawnictw podziemnych. Posiada certyfikat „pokrzywdzonego” wystawiony przez IPN w 2003 r. Master of Art of NLP. Pisze rozprawę habilitacyjną "U podstaw europejskiej filozofii praw człowieka. Narodziny jednostki w sferze publicznej i prywatnej w pismach Braci Polskich". Zainteresowania: historia instytucji życia publicznego i prywatnego, myśl etyczna i religijna Europy (zwłaszcza okresu reformacji). Bada nieoficjalne nurty i idee inspirujące kulturę europejską. Hobby: muzyka poważna, fotografia krajobrazowa. Autor książki Filozofowie i mistycy

 Liczba tekstów na portalu: 51  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Polski i brytyjski samorząd terytorialny - zasadnicze różnice
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 6875 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365