Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.065.444 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 292 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Żadna religia nie utrzymuje się dzięki argumentacji; jej wyznawcy czerpią siły z uczucia spokoju i pewności, jakie daje poczucie, że czyni się to, co słuszne. Kto zaś czyni to, co słuszne, może, w myśl obietnicy, zawsze spodziewać się nagrody.
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Czas oswojony [2]
Autor tekstu:

Czas odgrywa także ważną rolę w relacjach międzyludzkich. Typowe perspektywy kobiet i mężczyzn różnią się, co może sprawiać, że wzajemnie się uzupełniają, ale niekiedy bywa przyczyną konfliktów. Kobiety są zorientowane bardziej przyszłościowo, mężczyźni zaś teraźniejszo-hedonistycznie. W związkach osób tej samej płci poszczególni partnerzy mają zatem mniej przeciwstawne perspektywy postrzegania czasu. Pary gejowskie są częściej niż lesbijskie narażone na rozmaite pułapki związane z nadmierną koncentracją na bieżących przeżyciach. Także w relacjach międzypokoleniowych odmienność perspektyw postrzegania czasu stawać się może źródłem trudności. Niekiedy nie sposób uniknąć nieporozumień związanych ze zderzeniem się typowej dla dzieci teraźniejszej orientacji na rzeczy, z charakterystyczną dla rodziców koncentracją na przyszłości i karierze zawodowej oraz zaabsorbowaniem rytuałami rodzinnymi i wspomnieniami. To zresztą tylko jeden z wielu wątków poruszonych przez Zimbardo i Boyda. Obok tych dotyczących życia rodzinnego, związków, miłości i szczęścia, znajdujemy w ich pracy rozważania o związkach czasu z wyborami życiowymi, pieniędzmi czy biznesem.

Osobiście nieco rozczarowałem się pracą autora słynnego stanfordzkiego eksperymentu więziennego i jego młodszego współpracownika. Spodziewałem się w niej znaleźć więcej materiału poświęconego subiektywnemu postrzeganiu upływu czasu — jednemu z bardziej interesujących zjawisk, możliwych do introspektywnego badania. Owszem, podrozdział „Prędkość z jaką upływa czas" oferuje informację, że „osoby cierpiące na zaburzenia psychiczne wykazują stałe błędy w postrzeganiu czasu" (s. 173), ale jest ona rozwinięta zaledwie na dwóch stronach. Jeśli nawet dodamy powracające w tekście wzmianki od działaniu substancji psychoaktywnych, to i tak pozostajemy z niedosytem, a wydaje się, że jest to ważny czynnik, jeśli nie wpływający na nasz psychiczny dobrostan, to przynajmniej z nim związany.

Książkę trudno przypisać do jakiegoś wyraźnego gatunku. Z jednej strony ma cechy pracy popularnonaukowej — przystępność i skierowanie do możliwie szerokiego odbiorcy, a więc operowanie uproszczonym językiem, skrajna redukcja aspektu teoretycznego i metodologicznego przytaczanych rezultatów, przy jednoczesnym odsyłaniu do poważnych źródeł naukowych w przypisach. Z drugiej strony — obszerne fragmenty przypominają popularny poradnik, miejscami zresztą nawet gramatycznie (poprzez stosowanie trybu rozkazującego) odwołujący się do pozycji o instrukcyjnym charakterze. Wprawdzie nie obiecuje łatwych i uniwersalnych rozwiązań, ale w gruncie rzeczy na pewnym poziomie ogólności takie właśnie oferuje: już to za pomocą porad, niekiedy bardzo konkretnych (np. w rozdziale zatytułowanym „Dostrajanie własnego zegara psychologicznego. Jak rozwinąć idealną dla siebie perspektywę czasu?"), już to za pomocą prostych, przynajmniej na pierwszy rzut oka, ćwiczeń (ich bliźniacze wersje umieszczone zostały w rozdziałach 3, 4 i 5, poświęconym przeszłości, teraźniejszości i przyszłości). Podział książki na dwie części nie stawia granicy pomiędzy lekturą popularnonaukową a poradnikową. Pozornie tylko za tytułem pierwszej „Nowa nauka o czasie. Jak działa czas?" kryje się łatwo przyswajalny zarys naukowej koncepcji, zaś druga „Jak sprawić, by czas działał na twoją korzyść?" stanowi źródło inspiracji do działań autoterapeutycznych czy samodoskonalących. W rzeczywistości w obu znajdujemy obok niewymagających naukowego przygotowania relacji z badań psychologicznych, także eseistyczne rozważania, odwołujące się do tekstów publicystycznych, a nawet autobiograficzne relacje obu autorów. Te ostatnie dają niekiedy wrażenie nieco narcystycznej autoekspozycji. Nic nie ujmując Zimbardo jako wybitnemu psychologowi społecznemu, można na podstawie relacji naocznych świadków jego niedawnej wizyty w Polsce pokusić się o konstatację, że ta „literacka" autoprezentacja koresponduje z tą, którą emerytowany guru epatuje uczestników wykładów czy spotkań autorskich. Może i jest on szczerze uroczy, a przy tym pozbawiony fałszywej skromności, ale nieco w tym wszystkim nadmierny.

Praca zawiera wiele cennych informacji, których odnalezienie w porozrzucanych tekstach źródłowych byłoby niezwykle trudne. Niekiedy jednak może irytować — prawdopodobnie już studentów wczesnych lat psychologii — dosyć szczegółowym przytaczaniem szeroko znanych klasycznych badań psychologicznych. Także komentarze uderzają niekiedy patosem i swoistą nadgeneralizacją. W ostatnim rozdziale znajdujemy między takie oto „perełki": „Daj sobie dar czasu. Jeśli nie zadbasz o zapewnienie sobie czasu na szczęście, nikt inny nie zrobi tego za ciebie" (s. 263). Wprawdzie twierdzenie, że tego rodzaju „mądrości" znajdują jakieś eksponowane miejsce w omawianej książce byłoby krzywdzące dla jej autorów, jednak sam fakt, że się pojawiają stanowi sygnał ostrzegawczy dla tych czytelniczek, które w „Paradoksie czasu" szukają nienachlanej relacji z naukowych odkryć. Jednak kontrowersyjne strony publikacji nie kończą się na instruktarzowych zaleceniach, mających nakierować nas na drogę szczęścia.

Diagnozie zaprezentowanych w skrócie na początku tej recenzji subiektywnych perspektyw doświadczania czasu służą kwestionariusze: postrzegania czasu (The Zimbardo Time Perspective Inventory, TZPI) i postrzegania czasu przyszłego transcendentalnego (The Transcendental-future Time Perspective Inventory, TFTPI). Są to od dawna stosowane, rzetelne i dostarczające cennych informacji metody uzyskiwania informacji o postrzeganiu czasu. Pięć skal wypełnionych łącznie przez 56 twierdzeń odpowiada pięciu perspektywom. Szósta, osobna skala składa się z 10 twierdzeń. W rozdziale 2 (pt. „Czas. Retrospektywny przegląd perspektyw postrzegania czasu") znajdujemy wprawdzie same pytania wraz z formatem odpowiedzi, a także klucze niezbędne do policzenia sześciu wyników surowych, jednak na próżno szukać będziemy jakiś wskazówek, co do interpretacji uzyskanych liczb. Autorzy są ponad wszelką wątpliwość świadomi, jak ważne są normy w kwestionariuszach. Ich szczegółowe (na przykład stenowe) przytaczanie w popularnej pracy byłoby oczywiście czymś kuriozalnym, jednak pokazanie, jakie wyniki w przeprowadzonych choćby w populacji amerykańskiej czy wśród amerykańskich studentów badaniach można uznać za wysokie, jakie — za przeciętne, a jakie — za niskie, dostarczyłoby podstawowej informacji, bez której odczytanie wyników jest mocno utrudnione. Czy średnia 3 na skali od 1 do 5 to wynik wysoki czy niski? Wcale bowiem nie musi być przeciętny, jeśli przy rozkładzie normalnym osiągają go badani bliscy któregoś z ekstremów, zaś największa proporcja badanych osiąga wyniki wyraźnie odległe w jedną ze stron. Brak informacji na ten temat może wynikać albo z lekceważenia czytelnika, albo z przeświadczenia autorów, że to ujęłoby tekstowi popularności. A może to po prostu zwykłe redakcyjne zaniedbanie?

Innym kontrowersyjnym rysem książki jest szeroki rozrzut skojarzeń perspektyw temporalnych z różnymi aspektami życia i próba zastosowania ich do wyjaśniania wszystkiego. W większości przypadków ma to uzasadnienie w cytowanych badaniach, a przy tym można podejrzewać, że dzięki takiemu szerokiemu i wieloaspektowemu podejściu „każdy znajdzie coś dla siebie", niemniej jednak chwilami takie zogniskowane na różnicach indywidualnych w postrzeganiu czasu podejście, wydaje się nieco jednostronne. Na przykład analiza upadku Enronu w 2001 roku przytoczona na początku ciekawego skądinąd rozdziału „Biznes, polityka i twój czas", skupia się na krótkoterminowej perspektywie czasowej zarządzających tą gigantyczną firmą, na preferowaniu teraźniejszych wyników kwartalnych i wzrostów kursu akcji, a zatraceniu przyszłościowej perspektywy. Ta skądinąd trafna obserwacja prowadzi jednak do oskarżenia wąskiej grupy decydujących o kreatywnej księgowości indywiduów, przy jednoczesnym przeoczeniu faktu, że był to jedynie jeden z patologicznych przejawów szerszego zjawiska - traktowania bieżącego (i oczekiwanego w najbliższej przyszłości) zysku jako jedynego kryterium wartościowości działań biznesowych. To bowiem zasadnicza ułomność logiki kapitalizmu jako systemu sprawia, że indywidualne działania stają się często tak jaskrawo niemoralne, a niekiedy zgubnie irracjonalne. Oczywiście nie to jest tematem „Paradoksu czasu", jednak warto pamiętać, że oprócz zawężonej perspektywy temporalnej istnieją także inne deformacje perspektywy. Absolutyzm psychologiczny, a więc uznawanie zmiennych dyspozycyjnych i sytuacyjnych (gdzie sytuacja rozumiana jest doraźnie i jednostkowo) za wyłączne uwarunkowania postępowania, przy jednoczesnym niedostrzeganiu czynników makrospołecznych i ekonomicznych wydaje się jedną z nich, dodajmy — wyczuwalną w omawianej książce.

Kolejnym mankamentem książki jest niedoskonałość tłumaczenia. W większości przypadków nie zamieszczono anglojęzycznych terminów w nawiasach, więc nie zawsze weryfikacja translacyjnej trafności jest możliwa, jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa można powiedzieć, że gdy w polskiej wersji znajdujemy „Środkowy Wschód", a na nim „zamachowców-samobójców" (s. 145), to w rzeczywistości chodzi o Bliski Wschód. Tłumacze mają polskie imiona i nazwiska, można by więc przypuszczać, że korzystają z krajowej prasy, radia i telewizji, a więc efekt dosłownego skalkowania nazwy regionu geograficznego powinno uruchomić u nich (lub u osoby dokonującej korekty) reakcję dysonansu poznawczego. Widocznie jednak nie uruchomiło. Natomiast przetłumaczenie — tym razem podanego w nawiasie — „flow" jako „zaangażowanie" (s. 105), podczas gdy od wielu lat na polskim rynku wznawiana jest książka Mihalyi’ego Csikszntmihalyi’ego „Przepływ" i tożsama z tytułem kategoria z powodzeniem funkcjonuje w obiegu psychologicznym, świadczyć może o tym, że prace nad przyswojeniem „Paradoksu czasu" wykonane zostały przez osoby, którym literatura z zakresu dyscypliny jest zupełnie obca. Alternatywne wyjaśnienie zakłada świadome zlekceważenie istniejącego stanu rzeczy i familiarności z nim polskiego czytelnika książek popularnonaukowych. W przypadku wydawnictwa, które aspiruje do bycia czołowym na rynku wiedzy, dziwi jednak taki brak dbałości o unikanie oczywistych wpadek.

Korzystne dla książki jest zamieszczenie na końcu indeksów: nazwisk i rzeczowego (choć szkoda, że w tym drugim nie ma tytułowego „paradoksu czasu"). Za niedociągnięcie można uznać brak uporządkowanej zbiorczej bibliografii. Przypisy na końcu rozdziału są znacznie mniej poręczne. Formalne (na szczęście dzięki psychologicznym mechanizmom lektury nie zawsze dostrzegalne) minusy rozsiane są też po całości w formie literówek. Pod względem redakcyjno-korektorskim wolumin nie stanowi szczytowego osiągnięcia PWN.

Pomimo powyższych felerów daleki jestem od odradzania lektury. Nawet czytelniczki (czytelnicy zdarzają się ponoć rzadziej) o sporych kompetencjach psychologicznych w „Paradoksie czasu" znajdą bogactwo interesujących wiadomości i ciekawostek, wiele z nich obcowanie z naukową sławą znajdzie użytecznym, a osobiste wyznania autorów — pełnymi otwartości i uroku. Być może też w poradnikowych fragmentach książki niejedna lub niejeden postrzeże swój czas dokonany jako nieco bardziej oswojony, a czas teraźniejszy i przyszły zmieni na szczęśliwsze. Warto podjąć ryzyko.

Philip Zimbardo, John Boyd: „Paradoks czasu". Przeł. A. Cybulko, M. Zieliński. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009, ss. 276.


1 2 

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Niepaleontologiczny lament nad utraconymi cząsteczkami i okrucieństwem czasu
Zawarcie przymierza na Synaju. Pierwsze prawa (Księga Wyjścia)

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (1)..   


« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 18-07-2010 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jarosław Klebaniuk
Doktor psychologii; adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego; autor ponad pięćdziesięciu artykułów naukowych z zakresu psychologii społecznej; redaktor pięciu książek, w tym „Fenomen nierówności społecznych” i „Oblicza nierówności społecznych”; w latach 2007 – 2010 członek Komitetu Psychologii PAN; pisuje także prozę; publikował m. in. w „Akcencie”, „Bez Dogmatu”, „Kresach” i „Lampie”.

 Liczba tekstów na portalu: 14  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Jak Niemcy Polakom Żydów...
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 7414 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365