Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.558.053 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 246 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"
Koszulka racjonalisty
Friedrich Nietzsche - Antychryst

Złota myśl Racjonalisty:
"Dla egzystencjalisty (...) jest niesłychanie żenujące to, że Bóg nie istnieje, ponieważ w ten sposób znika wszelka możliwość znalezienia wartości w zrozumiałym niebie (...) Straciliśmy religię, ale zyskaliśmy humanizm".
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Radykalnie, ożywczo, bezbożnie [2]
Autor tekstu:

Dekonstrukcja monoteizmów jest jednym z trzech zadań, jakie Onfray stawia tytułowej ateologii. Pozostałe dwa — przeprowadzone zresztą w dwóch ostatnich częściach książki — to demistyfikacja judeochrześcijaństwa (oraz isalmu) i demontaż teokracji. Autor przystępuje do nich z wielkim zapałem, nie powstrzymując się przed złośliwościami i szyderstwem. Rezygnuje z naukowej powściągliwości, chłodu i dystansu, na rzecz publicystycznych szarży, nie stroniących jednak od materiału faktograficznego. Oto przykłady.

Za źródło religii Onfray uznaje popęd śmierci, za wspólne cechy trzech monoteizmów — atak na intelekt i pogardę dla rozumu, mnożenie nakazów i zakazów dotyczących spraw obyczajowych, oraz obsesję swoiście rozumianej czystości, odzwierciedlającą się w różnych rytuałach, także w modlitwie. Różnice natomiast widzi w szczegółowej treści zakazów (np. spożywania różnych rodzajów mięsa w różnych religiach), wyborze ksiąg uznawanych za święte (i pogardzaniu księgami konkurencyjnych wyznań). Z ograniczaniem poznania do sfery pism rzekomo objawionych wiąże się nienawiść do nauki, która przejawia się nie tylko w oporze przed uznawaniem jej odkryć, ale także w prześladowaniu samych odkrywców. Tępiona była (i jest) zwłaszcza myśl materialistyczna, nie tylko zresztą takich starożytnych klasyków atomizmu jak Demokryt czy Epikur, lecz także dominikanina Giordana Bruno, który nie negował wprawdzie istnienia ducha, ale sugerując jego podzielną (cząsteczkową) strukturę i fizyczne przejawy, sprowadził na siebie wiadome nieszczęście. Także Galileusz w większym stopniu narażał życie broniąc atomizmu, niż tym, że za Kopernikiem głosił heliocentryzm. To właśnie z tego pierwszego, bardzo nierozsądnego w tamtych czasach poglądu, zrezygnował, dzięki czemu uniknął stosu.

Wyjaśnienia aktywnej niechęci Kościoła do atomizmu poszukuje Onfray w wierze w transsubstancjację, a więc w to, że „za każdym razem, gdy ksiądz odprawia mszę, ciało zmartwychwstałego rzeczywiście odzyskuje swoją wieczną świeżość, odporną na działanie czasu" (s. 100). Jednak nie sposób dziwić się tym atakom na materialistów — wszak uznają oni teologię za stek bzdur. Tymczasem Kościół wychodzi z założenia, że to właśnie w Biblii zawarta jest nie tylko prawdziwa, ale i wyczerpująca wiedza o świecie, więc do odkryć naukowych podchodzi z lekceważeniem lub wrogością. Podobnie jak inne monoteizmy, także ten chrześcijański nie znosi książek, inteligencji i wiedzy. Pośród licznych irracjonalnych monoteistycznych konceptów wyróżnia Onfray anioły i raj, za wspólne przekonania uznaje te dotyczące nieczystości kobiet i słuszności odebrania im praw do samostanowienia, a także potępienie homoseksualizmu i aborcji, przy jednoczesnym praktykowaniu takich okaleczeń, jak kastracja, a w judaizmie — rytualnego obrzezania. To ostatnie w chrześcijaństwie przyjmuje mentalny charakter — chrztu i codziennej ascezy.

W części trzeciej pt. „Chrześcijaństwo" znajdujemy wątpliwości odnośnie historycznego charakteru postaci Jezusa, egzegezę źródeł mitu związanego z jego osobą, a także przykłady sprzeczności i nieprawdopodobieństw, od których „roją się ewangeliczne teksty synoptyczne". Bardzo krytycznie została tam też opisana postać świętego Pawła, który sam o sobie powiedział, że jest „poronionym płodem", a zdaniem Onfraya nienawiść tej postaci do samej siebie i do świata, do kobiet i do wolności, pochwała wstrzemięźliwości, czystości i celibatu, pogarda dla nauki i filozofowania - wszystko to mogło mieć źródło w impotencji. Natomiast gwałtowne nawrócenie tego komiwojażera przypominało atak histeryczny. Świadczą o tym takie objawy psychiatryczne, jak: upadek w obecności innych ludzi, przejściowa ślepota, zaburzenia zmysłów, psychopatyczna mitomania i psychiczny ekshibicjonizm. Niestety, to właśnie poglądy Pawła z Tarsu wywarły olbrzymi wpływ na późniejsze nauczanie Kościoła katolickiego. Szczególnie atrakcyjne dla możnowładców okazały się jego masochistyczne twierdzenia, że bycie biednym i posłusznym niewolnikiem może być źródłem rozkoszy, a nędzarze znajdują się w opresji z woli Opatrzności, bowiem wszelka ziemska władza od niej właśnie pochodzi.

W jednym z najciekawszych rozdziałów książki, zatytułowanym „Chrześcijańskie państwo totalitarne" przeczytać możemy, jak Konstantyn dokonując zamachu stanu i przejmując władzę nad Cesarstwem Rzymskim, skwapliwie wykorzystał chrześcijańskie pogodzenie się z nierównościami społecznymi i niewolnictwem, potulne znoszenie prześladowań i zamiłowanie do męczeństwa. Państwo chrześcijańskie stworzone przez jego następców — Teodozjusza i Walentyniana spełniało wszelkie współczesne kryteria totalitarnych reżimów. Podporządkowanie całego życia społecznego panującej ideologii było realizowane nie tylko za pomocą władzy absolutnej i wszechogarniającej propagandy, ale też poprzez przymus bezpośredni, prześladowania i torturowanie innowierców, eksterminację opozycji, morderstwa w majestacie prawa oraz takie akty wandalizmu, jak niszczenie bibliotek i świątyń. Towarzyszyło temu zatarcie granic między życiem publicznym a prywatnym, monopol państwa na środki komunikacji, zanik pluralizmu i powszechne upolitycznienie społeczeństwa, a także biurokratyczna organizacja i ekspansjonizm państwa. Onfray przytacza wiele szokujących przykładów tego, że cesarstwo chrześcijańskie było państwem totalitarnym. Powołując się na rzekomo chrześcijańskie korzenie naszej europejskiej kultury powinniśmy zachować daleko idącą ostrożność. To, co z punktu widzenia humanizmu i demokracji warte jest dziś utrzymania i upowszechnienia, przetrwało z czasów starożytnych pomimo chrześcijaństwa lub zostało przezeń — zazwyczaj w okrojonej i zdeformowanej formie — zaabsorbowane. Władza oparta na monoteistycznej religijności spustoszyła jednak europejską kulturę i na kilkanaście stuleci zatrzymała demokratyczną obywatelską partycypację. W rozwoju znanej nam i bliskiej geograficznie ludzkości za sprawą chrześcijaństwa nastąpił potężny regres.

W ostatniej części Traktatu… autor dzieli się z nami trudnościami w ustaleniu daty powstania i autorstwa świętych ksiąg religii monoteistycznych (np. „Księga Rodzaju" datowana jest na okres między XII a II wiekiem przed naszą erą), a także przemyśleniami na temat ich pełnego wewnętrznych sprzeczności charakteru. Wobec możliwości znalezienia w nich argumentów na rzecz każdej możliwej tezy i antytezy jedynym od wieków praktykowanym sposobem korzystania z trzech ksiąg założycielskich (3500-stronicowego Starego Testamentu, 900-stronicowego Nowego Testamentu, 750-stronicowego Koranu) jest tak zwane wyłuskiwanie. Poszczególne cytaty, choć wzajemnie sprzeczne, mogą być stosowane osobno lub w takich konfiguracjach, które dają wrażenie spójności. W zależności od potrzeb ideolodzy przytaczają więc treści, które zakazują zabijania lub wzywają do wytępienia wrogów i nie okazywania im litości. Mogą sięgnąć po słowa Jezusa o nadstawianiu drugiego policzka lub o pełnym przemocy wypędzaniu handlarzy ze świątyni (fragment przywoływany podczas mszy, ale i przez Hitlera w Mein Kampf). W Koranie znajdą zapewnienie o miłosierdziu i litościwości Allaha, ale i liczne dowody na to, jak bezlitosnym i okrutnym był wojownikiem.

Onfray zdecydowanie sprzeciwia się takiemu wybiórczemu traktowaniu tekstów, które sprawia, że islam przedstawiany jest jako religia tolerancyjna, otwarta, republikańska, czy nawet feministyczna lub świecka. Kontekstualizację, która polega na relatywizacji wymowy pewnych treści, uznaje za sofistyczną sztuczkę. Wskazuje na logiczną sprzeczność pomiędzy z jednej strony uznawaniem świętej księgi za objawioną, podyktowaną przez Boga, a więc nie podlegającą krytyce, a z drugiej — próbami dokonywania daleko idących interpretacji, w myśl których bardzo konkretne opisy zdarzeń są sprowadzane do przekazów wyłącznie symbolicznych i możliwych do wieloznacznego odczytywania.

W rozdziale „W służbie popędu śmierci" Onfray przedstawia przykłady nawoływania do morderstw lub popierania ludobójstwa przez religijnych przywódców. Przypomina niewygodne fakty zarówno z odległej, jak i tej najbardziej współczesnej historii działalności politycznej uprawianej przez instytucje religii monoteistycznych. Wskazuje, że pojęcie świętej wojny, realizującej interesy grupy wyznaniowej, jest żydowskim wynalazkiem, ale też przypomina o chrześcijańskim antysemityzmie, a także o poparciu Kościoła katolickiego dla Hitlera, który według niego wynika ze zbieżności doktrynalnej. Prześladowanie krytyków nowej wiary i „fanatyczna nietolerancja" były bliskie nazistowskiemu wodzowi; uznawał on, że „Rzymski Kościół katolicki daje przykład, dzięki któremu można się dużo nauczyć" (s. 191). Zarówno Pius XII, jak i wódz III Rzeszy uważali, że Żydzi wykorzystują religię, żeby się bogacić, są wrogami ludzkości i piewcami bolszewizmu. Miłe Hitlerowi były też słowa świętego Augustyna, który w jednym ze swoich listów uzasadniał „słuszne prześladowania". Logika ta skłoniła Kościół do poparcia czystek etnicznych w trakcie kolonizacji Ameryki, a później — popierania nazistów w ich eksterminacji Żydów, Cyganów, homoseksualistów, komunistów, świadków Jehowy, masonów, antyfaszystów, bezbożników i antychrystów. Jest faktem dobrze udokumentowanym, że wielu ściganym przez prawo niemieckim zbrodniarzom wojennym bezpośrednio po wojnie Watykan pomógł w ucieczce i uniknięciu wymiaru sprawiedliwości.

Choć wiele bezkompromisowej krytyki kieruje Onfray pod adresem Kościoła katolickiego, w tym jego poparcia dla bomby atomowej - pobłogosławienia lotów nad Hiroszimę i Nagasaki w 1945 roku, a potem, w 1982 stwierdzenia Jana Pawła II, że „bomba atomowa przybliża pokój" — to należy przyznać, że nie faworyzuje żadnej z religii. Pisze między innymi tak:

„Naczelny rabinat Jerozolimy potępia dziś palestyńskiego terrorystę opasanego materiałem wybuchowym, natomiast los mieszkańców cisjordańskiego osiedla ginących od pocisków Tsahalu jest mu obojętny. Papież złorzeczy pigułce antykoncepcyjnej, zarzucając jej największe ludobójstwo wszech czasów, ale broni katolickich Hutu, którzy mają na sumieniu setki tysięcy Tutsi. Przywódcy islamu piętnują zbrodnie kolonializmu, upokorzenia i wyzysk, na które świat zachodni skazywał Arabów, ale kibicują dżihadowi prowadzonemu pod auspicjami Al-Kaidy. Śmierć gojów, pogan i niewiernych to w końcu nic strasznego — skądinąd trzy zwaśnione religie łączy nienawiść do ateisty!" (s. 180).

Dodać należy, że każda grupa religijna uważa siebie za „naród wybrany", co uzasadnia czynne gnębienie innych grup. Najmłodszy z trzech wielkich monoteizmów przejął z dwóch starszych to, co najgorsze: poczucie wyższości własnej wspólnoty, przekształcanie partykularności w uniwersalizm, ascetyzm ciała i ducha, kult śmierci, fanatyczną teokrację, niewolnictwo, kolonializm, totalną wojnę, zbrojne napaści i zabójstwa. Onfray uzasadnia tę tezę przytaczając mnóstwo przykładów. Nawet wtedy, gdy mamy do czynienia z pozorną tolerancją, jak w przypadku oznaczania Żydów na żółto w średniowiecznym Bagdadzie, tak naprawdę w grę wchodzi płatna protekcja, szantaż i dyskryminacja.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Dzika gospodarka małżeńska konsystorzy katolickich
Bitwa o Anglię

 Zobacz komentarze (7)..   


« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 13-12-2010 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jarosław Klebaniuk
Doktor psychologii; adiunkt w Instytucie Psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego; autor ponad pięćdziesięciu artykułów naukowych z zakresu psychologii społecznej; redaktor pięciu książek, w tym „Fenomen nierówności społecznych” i „Oblicza nierówności społecznych”; w latach 2007 – 2010 członek Komitetu Psychologii PAN; pisuje także prozę; publikował m. in. w „Akcencie”, „Bez Dogmatu”, „Kresach” i „Lampie”.

 Liczba tekstów na portalu: 14  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Jak Niemcy Polakom Żydów...
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 744 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365