|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Laicyzacja
Religia zinstytucjonalizowana jako polityczna siła antyintelektualna [3] Autor tekstu: Piotr Napierała
Liberałowie i oświeceniowcy rozumieją moralność właśnie jako coś rozwijającego się
wraz z doświadczeniem historycznym ludzkości, i mierząc KK tą miarą, dochodzą
zwykle do wniosku, że KK ma stałą skłonność do przedkładania swoich
interesów ponad dobro ludzkości. Jest tak istotnie i wynika to po części z uwikłania Kościoła — organizacji jak najbardziej ziemskiej — w politykę. Każda organizacja ma swoje wilcze „prawo" kłamać i przekręcać fakty dla swego przetrwania, ale nie ma już wówczas moralnego
prawa uważać się, mówiąc słowami bohaterki sztuki Oscara Wilde’a: Ideal Husband, "za coś lepszego niż zwykłe życie", a Kościół rości
sobie to prawa nieustannie i często apriorycznie odrzuca jakiekolwiek argumenty
sceptyków i ludzi zaangażowanych w próby reformy Kościoła, tak samo jak
czynił to w przeszłości. Jeden z polskich komentatorów tak podsumował
dyskusję z 2009 roku:
„...Ciekawa debata w telewizji publicznej w Wielkiej Brytanii, w której udział biorą Christopher Hitchens, Stephen Fry (po stronie
"przeciw") , John Onaiyekan oraz Ann Widdecombe (po stronie popierającej
twierdzenie). Debata utrzymana jest w dobrym i kulturalnym tonie, chociaż widać
po stronie przeciwnej pewien kunszt rozmawiania z publiką, podczas gdy Ann i John przyzwyczajeni są raczej do potulnej widowni...śmieszne jest, że Ann w ogóle nie odnosi się do oskarżeń Christophera o okrucieństwa, gwałty,
nienawiść szerzoną przez Kościół, a zwraca uwagę na to, ile Kościół
przeznacza na pomoc Afryce oraz ile znaczy dla lokalnych społeczności, co moim
zdaniem wiąże się mocno z psychiką katolicką typu „nie ważne co zrobiłeś,
wystarczy, że odpokutujesz np. sowitą darowizną na Kościół albo dla innych
ludzi i w ten sposób wytrzesz swoje winy". Już widziałem komentarz, że jak
zwykle to świadome działanie ateistów, którzy umówili się zbornie i dlatego widownia tak przyklaskuje Chrisowi i Stephenowi [ 11 ].
Niewolnictwo potępiali w czasach nowożytnych
wierzący, ale raczej nonkonformiści i „heretycy", deiści i ateiści, żyjący
na uboczu polityki religijnej, niż kościoły głównych nurtów (katolicki i protestanckie) przyczyniając się do debaty w tej sprawie (koniec XVIII wieku w Wielkiej Brytanii) jego ostatecznego
zniesienia w Zachodnim świecie w XIX wieku. Czasami w życiu społeczności
ludzkich miewamy do czynienia ze sprzedawaniem się w niewolę w jakimś sensie,
lecz tu znów najlepszym rozwiązaniem jest liberalna moralność: volenti non fit iniuria ponieważ
ciężko zdefiniować przymusy życiowy i sytuacje życiowe, które mogą człowieka
zmusić do poddania się czyjejś opiece i decyzji. Wyzysk, na jaki wyzyskiwany
wyraża zgodę, nie jest w sensie liberalnym wyzyskiem. Socjaliści i Kościół
nie patrzą jednak na decyzję jednostki lecz na dogmaty swych idei, pod tym
względem socjalizm jest nie tylko konkurentem, ale i kontynuatorem chrześcijańskiej
moralności „absolutnej". Duchowni i socjaliści „wiedzą lepiej" czego
potrzeba jednostce, niż ona sama, co powoduje, że to ich postawa jest pełna
pychy, a nie postawa liberałów. W XVIII wieku sprawa lichwy
została podsumowana przez wybitnego jurystę William Blackstone’a, w jego: Commentaries on the Laws of England, że ci co myślą,
że pożyczanie na wysoki procent jest legalne, mówią o odsetkach, a ci co
nielegalne — o lichwie (When
money is lent on a contract to receive not only the principal sum again, but
also an increase by way of compensation for the use, the increase is called interest by those who think
it lawful, and usury by those
who do not). Ostatecznie
rządy, jak wiadomo ustaliły odpowiednie pułapy legalności „lichwy".
Islam miał i do dziś ma jeszcze większy problem z dopuszczeniem lichwy od
religii europejskich.
Kościół Katolicki, a w mniejszym stopniu także
kościoły protestanckie, próbuje bronić się przed zarzutami okrucieństwa w dawnych wiekach podkreślając związki, jakie łączyły go z państwem, to
prawda, że państwa wykorzystywały instytucje kościelne takie jak inkwizycja do
własnych celów, jednak to Kościół wynalazł tę instytucję i to on zachęcał
władców świeckich do krucjat, a nie odwrotnie.
Reformacja miała na celu odnowienie i wzmocnienie władzy duchownej, lecz ostatecznie doprowadziła do jej
zbawiennego, z punktu widzenia nauki i wolności jednostki,
osłabienia. Protestanci mieli prawo czytania Biblii w językach
narodowych i interpretowania jej treści bez pośrednictwa pastora. Zdarzali się
oczywiście leniwi protestanci, jak ten opisany przez Howarda Fasta [ 12 ],
którzy woleli poczeka, aż pastor im wszystko wytłumaczy, jednak generalnie
wolność samodzielnej krytyki Biblii zmieniła styl czytania w Europie z intensywnego (jedną-dwie książki wiele razy) na "ekstensywny (wiele ksiąg
po jednym razie), co unaoczniło czytelnikom, że prawda i rzeczywistość są
zbyt złożone, by dogmaty religii zinstytucjonalizowanej mogły chociaż odnieść
się do nich w całości, nie mówiąc o przekonującym wyjaśnieniu
czegokolwiek. Kościół Katolicki oczywiście, tak jak protestanckie (z tym, że
posiadał o wiele większe możliwości prześladowania opornych) odniósł się
wrogo do prób restauracji filozofii krytycznej i wszelkimi sposobami ograniczał i zwalczał naukę (Galileo), zmuszając geniuszy takich jak Montesquieu czy
Buffon do kajania się, paląc na stosach astronomów i odważniejszych sceptyków
(Bruno, Vanini, Łyszczyński). Istnienie lub nieistnienie Boga stało się siłą
rzeczy hipotezą naukową taką jak wszystkie inne, czego religianci próbowali nie
dopuszczać do wiadomości. Kościół przed rewolucją naukową mógł udawać
(a nawet samego siebie przekonywać), że posiada klucz do zrozumienia
wszystkiego, kiedy ludzie byli niewykształceni, tacy jak Michelangelo mieli co
najwyżej bibliotekę ze stu tomów, a intelektualistów zajmowały dysputy na tematy tak jałowe jak to, czy matka
Jezusa była błogosławiona dopiero w czasie ciąży czy już przedtem [ 13 ].
Wykorzystując swą przewagę intelektualną Kościół uzależnił państwa od
siebie (w średniowieczu nawet odbierał hołdy lenne od niektórych władców), a masy ludowe wykorzystywał ekonomicznie, przy czym duchowni stanowili znaczną
część ziemian
nie znających się na ekonomii i mało pożytecznych ekonomicznie (w nowożytnym
Królestwie Neapolu duchowni posiadali znaczną większość ziem).
Efektem walk papieży i antypapieży była
schizma i oddzielenie tego, co święte od tego, co kościelne. Efektem herezji były
wojny religijne, kontrreformacja (czyli ponowna monopolizacja nauki przez duchownych w krajach katolickich, połączona z aktywnym tropieniem „herezji") i powstanie radykalnych sekt niechętnych zarówno katolicyzmowi, jak i protestantyzmowi głównych nurtów (luteranizm, kalwinizm). Na przykład niektóre
społeczności anabaptystów wyznawały wręcz idee epikurejskie i nie akceptowały
chrześcijańskiej mitologii cierpienia i pokuty, broniąc też wolności
decyzji, jako przejawu dojrzałości jednostki (tylko dorosły i świadomy
wierny mógł przyjąć chrzest), jednocześnie jednoznacznie broniąc wolności i tolerancji religijnej w czasach, gdy nawet tacy myśliciele jak Locke
odmawiali jej pewnym grupom wierzących lub niewierzących, kierując się
wymogami polityki lub uprzedzeniami. W tych samych czasach Spinoza wyrażał wątpliwość
czy w ogóle można zmusić kogokolwiek do akceptacji jakichkolwiek przekonań,
jeśli on sam nie czuje ku nim skłonności, i podważał sens takich prób.
Wojny religijne XVI w. (Turcy i niemieccy protestanci przeciw katolickiemu
cesarzowi) i XVII wieku kazały
ludziom myślącym popierać z jednej strony silną władzę państwową
zdolną oprzeć się fanatycznym zawieruchom (Bodin, Le Bret) i nadużyciom
papiestwa (czasem niestety sami monarchowie byli gorliwymi fanatykami
religijnymi, nie zauważając w dostatecznym stopniu konsekwencji polityki skłócania
mieszkańców państwa), a z drugiej strony popierać pragmatyzm i areligijność w myśleniu, stąd coraz większa popularność akademii, towarzystw naukowych i lóż. Jednocześnie w XVII i XVIII wieku wzrastał komfort życia i ascetyzm
religijny coraz mniej pasował do wygładu codzienności, w przeciwieństwie do
tak krytykowanego libertynizmu, który przecież w swej formie umiarkowanej jest
zaczątkiem dzisiejszych swobód obywatelskich na równi z liberalną myślą
moralną.
Wolność
religijna w związku z nastaniem wojen religijnych w Europie stała się stałym
tematem dyskursu politycznego. Za
przykład obrońcy tolerancji wywodzącego się z cywilizacji chrześcijańskiej i działającego jeszcze przed reformacją uchodził Paweł Włodkowic, który
na soborze w Konstancji (1414-1418) bronił pewnych praw narodów pogańskich,
co było związane z sojuszem i unią litewską. Jednak tolerancja jako doktryna
rodziła się dopiero w XVI wieku, wówczas to anabaptyści i antytrynitarze,
prześladowani przez główny nurt reformacji, czyli przez luteranów, rozwijali
pierwsze koncepcje zbliżone do nowoczesnego pojmowania tolerancji. Punktem wyjścia
było przekonanie powszechne w tych środowiskach o wyższości moralnego
zachowania nad dogmatami [ 14 ].
Socynianin Jonas Schlichting (zm. 1661) ujmował problem tolerancji następująco:
„...Czym
jest wolność sumienia pod bożą opieką, jeśli nie prawem myślenia tego
czego się zechce, by otwarcie wysławiać to w co się wierzy i czynienia
wszystkiego, co nie szkodzi innym? [ 15 ]..".
Przedstawiciele
wspomnianych słabszych sekt protestanckich uważali, że ludzie różnych wyznań i przekonań są w stanie żyć zgodnie obok siebie oskarżając katolików,
luteranów i kalwinów o „nadużycie, hipokryzję i bluźnierstwa" [ 16 ].
Kalwini [ 17 ]
tymczasem, pamiętając rady swego mistrza, uważali, że; „ten, kto uważa,
że to złe karać bluźnierców i heretyków, jest wspólnikiem ich zbrodni i równie winnym ich popełnienia jak
oni" [ 18 ].
W
XVII wieku, jak zobaczymy, tolerancja religijna zdobywała sobie coraz więcej
zwolenników, choć to dopiero John Locke zaproponuje w pełni wykonalną
koncepcję stworzenia społeczeństwa tolerancyjnego, poprzez wydzielenie sfery
spraw „moralnie obojętnych", w które państwo może, a czasem nawet
powinno się wtrącać, i sfery związanej z wierzeniami i przekonaniami
jednostek, której państwo nie powinno naruszać. Wielu oświeceniowców poszło
drogą wytyczoną przez angielskiego filozofa. Do najbardziej wiernych jego założeniom
należeli Voltaire i Lessing. Wielkim zadaniem ludzi oświecenia było
pogodzenie bezpieczeństwa jednostki z zachowaniem autorytetu państwa [ 19 ]. W tej właśnie epoce tolerancja stanie się po raz pierwszy na taką skalę nie
złem koniecznym, lecz wartością pozytywną samą w sobie, jak możemy zobaczyć
na rycinie Daniela Chodowieckiego z 1791 roku, gdzie tolerancja została wyobrażona w postaci rzymskiej bogini mądrości, Minerwy.
l.
1. Daniel Chodowiecki:
„Minerwa jako symbol tolerancji wobec wszystkich
religii" (1791),
(dostęp: 7.12.2010 r.).
1 2 3 4 5 6 Dalej..
Przypisy: [ 12 ] H. Fast, Obywatel
Tom Paine, s. 84. [ 13 ] Vide: M. Agnosiewicz, op. cit [ 14 ] John Locke, Toleration and Early
Enlightenment Culture. Religious
Intolerance and arguments for Religious Toleration in Early Modern and 'Early
Enlightenment' Europe, Cambridge 2006, s. 312. [ 17 ] Sovereign
Grace: The Place and Significance of Christian Freedom in John Calvin's
Political Thought, New York [ 18 ] Kalwin nie uznawał w sprawach wiary żadnych
ziemskich autorytetów i podkreślając to przy wielu okazjach, otwarcie głosił,
że sam Bóg potępia niejako automatycznie wszystkie odstępstwa, w tym
tolerancyjna postawę anabaptystów i antytrynitarian, vide: J. Marshall, op.cit.,
s.325. [ 19 ] J.
Starobinski, L'invention de la liberté 1700-1789,
Geneve 1964, s. 12-13. « Laicyzacja (Publikacja: 07-03-2012 Ostatnia zmiana: 08-03-2012)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 7828 |
|