|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Czego się uczyć? [2] Autor tekstu: Jerzy Neuhoff
Widać z tego, że są rodzaje wiedzy, które nie są w żadnym stopniu brane pod uwagę w codziennym życiu, szczególnie wtedy, gdy w grę wchodzą przekonania. Oto
mam przed sobą najnowszy ranking pracowitości posłów, a nie jest to pierwsza
ani jedyna tego rodzaju lista. Wydawać by się mogło, że każdy poseł będzie w jakiś sposób brał pod uwagę swoją lokatę, choćby dlatego, by wykazać
niekompetencję lub stronniczość autorów rankingu. Powinny też takie
rankingi być zauważane przez kierownictwa poszczególnych partii, i to nie
tylko z punktu widzenia analogicznego do punktu widzenia swoich posłów, ale do
jakiejś analizy przydatności poszczególnych osób przy realizacji partyjnych
celów.
Wreszcie,
te rankingi powinny być przedmiotem zainteresowania wyborców, tak się
przynajmniej zdaje i sądzę, że tę opinię podzieliliby niemal wszyscy. Jaka
jest praktyka, tego nie wiem?
Wydaje
mi się, że taki ranking może być z powodzeniem wykorzystany, ale przeciwko
tym najlepszym. Cóż bowiem jest wart poseł pracowity i kompetentny, dla którego
napędem jest troska o interesy państwa i społeczeństwa, który jednak nie
potrafi albo i nie chce brylować na trybunie ani na korytarzach sejmowych? Nikt
go przecież nie zna, ani wyborcy ani jego partyjni towarzysze, niech będzie,
że partyjni koledzy. Wyborcy wiedzą przecież swoje i do tego nie jest im
potrzebny żaden ranking, zwłaszcza, gdy stworzył go dziennikarz nielubianej
albo wręcz wrogiej opcji. Znacznie więcej popularności zdobywa się przecież
dołączając do policyjnego konwoju, bo jest to niemal igranie z życiem, czyli
nasz narodowy sport, albo zmyślając cokolwiek, byle dołożyć przeciwnikowi.
Co
jeszcze należy zrobić, aby uzyskać dobry wizerunek w oczach swoich wyborców
albo i szefostwa swej partii? Niewiele, czasem wystarczy tylko teatralne kiwanie
głową z wyraźnym politowaniem, jakie daje się raz po raz zauważyć u kilku
posłów, także posłanek, podczas wystąpień politycznych przeciwników.
Nie
od dziś znana i respektowana jest zasada, że im gorzej o mnie mówią moi
krytycy, tym bardziej utwierdzają mnie w dokonanym wyborze i marszu po słusznej,
czasem nawet jedynie słusznej, drodze. Dopiero, gdy krytycy zmieniają ton należy
zastanowić się nad sobą. Czy może być gorsza przysługa od pochwały
przeciwników politycznych? Dlatego nie zdziwię się, gdy kilku z grupy tych
najlepszych posłów po najbliższych wyborach będzie musiało zająć się
czymś innym. Na szczęście pól do popisu jest sporo, choć też mają tu
miejsce jakieś dziwne mody, bo, jak zauważyłem, wszyscy nagle chcą uczyć,
co i jak gotować. Nie wystarczają już, ich zdaniem, Robert Makłowicz, Ewa
Wachowicz ani Marta Gessler i kilku cudzoziemskich kuchcików, abyśmy wreszcie
pod względem kuchni wznieśli się na odpowiednio wysoki poziom; wszyscy nagle
poczuli w sobie nowe powołanie, szkoda tylko, że tak późno. Czyżby w sejmowej restauracji tak wyrobili sobie smak, że poczuli potrzebę podzielenia
się swoją wiedzą? Interesuje mnie, czy będą to robić wyłącznie z altruistycznych pobudek, czy też za jakieś drobne honorarium, bo może jest to
nowa forma kiełbasy wyborczej, którą tym razem każdy ma sobie przyrządzić
sam. Mimo tych wątpliwości, zalecałbym im otwieranie nowych restauracji, może
nawet grupowe branie w ajencję albo zajęcie się cateringiem. Wszystkim to
wyjdzie na zdrowie, bo Sanepid czuwa.
Takie
rankingi najlepszych, w ostatecznym rachunku, podobnie jak i najrzetelniejsze
wyjaśnienia, niczego nie zmieniają, bo każdy wie swoje. Też nie jestem pod
tym względem specjalnym wyjątkiem.
Przed
laty modne były określenia 'indoktrynacja' i 'pranie mózgu', a przypomniały mi się one w związku z wyrokiem białostockiego sądu dla czwórki
faszystów. Mam wątpliwości, czy ten rok za kratkami spowoduje zmianę ich
widzenia świata; pozostaje mieć nadzieję, że nie skłoni ich do podejmowania
radykalniejszych, bardziej przemyślanych akcji, ale przydałaby się im jakaś
przepierka mocno skołtunionych zwojów mózgowych, dokonana przez psychologa.
Kto wie, może od razu sięgnąć po pomoc psychiatrów, aby nie było to
konieczne w przyszłości? W kilku innych przypadkach wszelka pomoc jest już spóźniona i nie ma żadnego sposobu na wlanie choćby szczypty oleju do głów, choć
rezygnować nie należy. Może sensowniejsze byłoby sięgnięcie do
sprawdzonych metod indoktrynacji, choć, jak to wskazuje praktyka ostatniego
stulecia, tą metodą daje się raczej zainfekować mądrych wcześniej ludzi.
Podobno północni Koreańczycy w latach 50. mieli pod tym względem spore osiągnięcia,
kiedy to pracowali nad świadomością wziętych do niewoli żołnierzy amerykańskich.
Najgorsze
jednak jeszcze przed nami, bo oto dwie partie zapowiadają radykalną reformę
szkolnictwa i przedstawiają swoją nową wizję starej szkoły. Zapowiada się
więc kolejny eksperyment, a głównie to nowe zamieszanie. Jedyne, co zalecałbym w tej sytuacji, to, aby wszyscy chwilowo wstrzymali się z owocną miłością,
choć inteligentnym dzieciom żaden system szkolny nie powinien zaszkodzić.
1 2
« Felietony i eseje (Publikacja: 07-10-2012 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 8414 |
|