Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
203.559.333 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 605 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Jan Wójcik, Adam A. Myszka, Grzegorz Lindenberg (red.) - Euroislam – Bractwo Muzułmańskie

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Książki są lekarstwem dla umysłu."
 Czytelnia i książki » Recenzje i krytyki

Higiena rasy [2]
Autor tekstu:

Przy takiej optyce wszyscy, którzy z tego czy innego powodu zostali uznani za wybrakowanych, powinni się poświęcić dla dobra tej całości. Innymi słowy, prawa jednostki łamie się w imię prawa wyższego. Schemat znany i stosowany w każdej dyktaturze. Tyle że w przypadku eugeniki, obskurantyzm był umieszczany po stronie jej przeciwników, a nie zwolenników. W Niemczech doszło do paradoksalnej sytuacji, gdyż eugenika łączyła ludzi z lewicy i prawicy, rasistów i antyrasistów. A wszyscy występowali pod szyldem postępu.

Trzecia Rzesza poszła najdalej w sztuce pielęgnowania rasy. W Niemczech lekarze należeli do najbardziej znazyfikowanej klasy społecznej. Ich akces do nazizmu nie miał jednak charakteru ani koniunkturalnego ani ideologicznego. Opierał się na pewnym funkcjonalizmie, który dawał im przywilej decydowania w kwestii tego, co odmienne i niepożyteczne z państwowego punktu widzenia. Podczas pierwszej wojny światowej w Prusach i Saksoni zmarło z głodu 53 tysiące pacjentów szpitali psychiatrycznych. Była to tylko rozgrzewka przed tym, co miało nastąpić później. Dzięki prostemu pełnomocnictwu, zezwalającemu na uśmiercenie pacjenta, którego leczenie było nierentowne, śmierć poniosło 150 tysięcy chorych. Nie było tu żadnego przymusu, akcja odbywała się spontanicznie, zgodnie z lekarskim sumieniem.

Największe barbarzyństwa odbyły się jednak w ramach tzw. Aktion T4. We wrześniu 1939 roku na naradzie z Hitlerem grupa lekarzy podjęła decyzję o akcji bezbolesnego zabijania umysłowo chorych i niedorozwiniętych dzieci. Wszystko w imię „zachowania czystości niemieckiej krwi". Początkowo tych przymusowych eutanazji dokonywano poprzez wstrzyknięcie śmiertelnej dawki barbituranów lub morfiny. Z czasem, tę metodę uznano za nieefektywną i zaczęto eksperymenty z gazami trującymi, między innymi cyjanowodorem. W ten sposób powstały stacjonarne komory gazowe. Znakomite preludium przed obozami zagłady.

Wróćmy jednak do problemu sterylizacji. O wielkości siły niemieckiej higieny rasy może świadczyć fakt, że ludzie nią dotknięci do dziś nie zostali uznani za ofiary nazizmu, a tym samym, nie otrzymali żadnej rekompensaty, co stało się na przykład w Szwecji. Komisja Bundestagu w latach 1961-1965 stwierdziła, że hitlerowska ustawa z 1933 roku była „odpowiedzialnie stosowanym przez niemieckich lekarzy środkiem dla dobra niemieckiego ludu". Ustawę sterylizacyjną wprawdzie zawieszono, ale jej nie anulowano, co w istocie oznacza, ze nadal stanowi część niemieckiego prawa.

Nieco inaczej kwestia higieny rasy wyglądała w Japonii, która również posiadała prawo eugeniczne, będące kalką tego nazistowskiego. Do końca wojny jednak ustawa pozostawała nieomal martwa. Po wojnie, w okolicznościach zdawałoby się kompromitujących higienę rasy, nastąpił boom na sterylizację. Doszło jedynie do zmiany retorycznej i niewiarygodny termin „rasy" zastąpiono „polityką demograficzną". Przymus obowiązywał do końca, czyli aż do roku 1996 (najdłużej ze wszystkich krajów). Nową ustawę sterylizacyjną forsowała wprawdzie lewica i feministki, konserwatyści jednak nie wnieśli weta, bo przecież, jak głosił jeden z argumentów „najwartościowsi ginęli na polach bitew, niepełnowartościowi rozmnażali się na tyłach frontu".

Ten argument doskonale rozumieli europejscy przodownicy eugeniki. Występowały jednak też pewne różnice kulturalne. W Japonii kalectwo było i ciągle jest postrzegane jako rzecz wstydliwa, dlatego też aż do 1950 występowały tam tzw. „domowe więzienia" czyli pokojowe klatki dla kalekich dzieci. W języku japońskim natomiast słowa państwo i społeczeństwo się zlewają, co utrudnia rozwój kultury liberalnej nastawionej na prawa jednostki, w tym także te chroniące ją przed omnipotencją państwa.

Na koniec przyjrzyjmy się Szwecji, kraju zdawałoby w pełni demokratycznym i cywilizowanym. Program sterylizacyjny w Szwecji trwał ponad 40 lat, aż do 1975 roku. Instytut poświęcony biologii rasy został utworzony w Uppsali już w 1922 roku, a na jego czele stały takie sławy eugeniki jak Herman Lundborg i Gunnar Dahlberg. Eugenika tym samym jako pierwsza na świecie zyskała status dyscypliny naukowej.

To jednak nie prawica ochoczo zabrało się do jej urzeczywistnienia, lecz szwedzka socjaldemokracja w ramach ideologii Domu Ludu (folks hema) pomysłu lewicowego premiera Albina Hanssona. Socjaldemokraci lat przedwojennych tolerowali pewną formę rasizmu, który jednak w przeciwieństwie do nazistowskiego był beznamiętny, zimny i „naukowy", jak pisze Zaremba Bielawski. Formalnie rzecz biorąc szwedzkie ustawy sterylizacyjne niewiele się różniły od tych niemieckich. Był wprawdzie zapis o dobrowolności, ale miał on charakter wyłącznie fasadowy. Któż bowiem z własnej woli poddałby się, niebezpiecznej w owym czasie, operacji podwiązania jajowodów czy nasieniowodów?

Najciekawsze w skandynawskiej historii higieny rasy jest pytanie, dlaczego po drugiej wojnie światowej, czyli w sytuacji poważnej kompromitacji eugeniki, nie zaprzestano praktyk sterylizacyjnych. Co zaskakujące, Skandynawowie będący wcześniej w peletonie eugenicznego wyścigu stali się raptem jego liderami. Odpowiedź jest oczywiście złożona i z braku miejsca ograniczę się jedynie do Szwecji.

Już sam język sygnalizuje pewną odmienność. Szwedzi, podobnie jak Japończycy, używają jednego określenia na państwo i społeczeństwo, co sugeruje, że nie ma między nimi większych różnic. A przecież łatwo sobie wyobrazić konflikt pomiędzy jednym a drugim. Podobnie ma się rzecz ze słowem „lud", przejętym od prawicy i spopularyzowanym przez socjaldemokrację. Lud bowiem to byt jednorodny, homogeniczny i jednomyślny, zgodnie z hasłem, że wszyscy chcą tego samego. Wyobrażenie wspólnoty zdecydowanie obce współczesnej demokracji liberalnej.

Praktyki sterylizacyjne potwierdziły to, co język jedynie sygnalizował. Szwedzka ustawa sterylizacyjna włączała do kategorii „poślednich" nie tylko jednostki nieuleczalnie chore, ale także „aspołeczne", kategoria tak szeroka, że w zasadzie każdy mógł zostać do niej przyporządkowany. Decyzję o sterylizacji podejmowały komisje składające się z trzech lekarzy i od 1947 roku dwóch radnych. Orzeczenia tej komisji nie podlegały żadnej kontroli ani odwołaniu, co w istocie czyniło zeń instytucję poza prawem. Sądowe zażalenie i tak jednak nie przyniosłyby skutku, gdyż władza sądownicza była częścią państwa i brakowało jej niezależności. Swoją drogą, prawnicy stanowili jedyną grupę buntującą się przeciw nowemu prawu. Ta niebezpieczna centralizacja władzy była wynikiem anachronicznej konstytucji, w której brakowało gwarancji praw człowieka, chroniących obywatela przed państwem.

Równie istotnym czynnikiem była szczególna pozycja lekarzy. W Szwecji praktyka lekarska miała charakter państwowy. Lekarz, inaczej niż na przykład we Francji, gdzie był zawodem wolnym, w Szwecji stawał się urzędnikiem. Ten brak swobody powodował przesunięcie priorytetów ze służby pacjentowi na służbę państwu. Mimo wszystko jednak, zastanawia tak ochoczy zapał środowiska lekarskiego do eugeniki. Powstaje bowiem pytanie, jak ludzie nauki mogli podpisywać się pod fanaberiami wypisywanymi przez apostołów higieny rasy? Rozsądek podpowiada, że nie o naukowe dowody tu chodziło. Jak pisze Zaremba Bielawski: to nie wiedza lecz buchalteria stanowiła główne źródło motywacji higienistów. „Nie potrzeba genetyki czy psychiatrii, by wiedzieć, których kobiet zasiłki są wyższe niż wkład do społeczeństwa". To też wyjaśnia dlaczego polityka sterylizacyjna była tak niepodatna na naukową krytykę, co warto podkreślić, dość obfitą w owym czasie.

Przegląd powyższych krajów pozwala wysnuć wniosek, że to nie dane empiryczne decydowały o kształcie eugeniki lecz uprzedzenia i stereotypy ubrane w pseudonaukowy żargon. Orzeczenia lekarskie wystawiane przez eugeników odzwierciedlały bardziej stopień społecznego niedopasowania aniżeli jakąkolwiek naukową rzeczywistość. Polski autor pisze o tym tak: „Eugenika była lustrem, które lekarz podstawiał społeczeństwu, a które pod postacią diagnozy medycznej, odbijało fobie społeczeństwa".

Religia

Eugeniści nierzadko odwoływali się do religii, wykorzystując jej ewangeliczny ton. Fińska broszurka eugeniczna miała na przykład tytuł: Nasze dziesięć przykazań. Poza tym nową naukę określano czasami mianem religii przyszłości. I rzeczywiście wiara higienicznych neofitów była często gorętsza niż w tradycyjnym kościele.

Nie każde jednak wyznanie było równie silnie skorelowane z eugeniką co protestantyzm. Tam gdzie protestantyzm był głównym wyznaniem, prawie zawsze pojawiały się ustawy sterylizacyjne. Wyjątkiem od tej reguły była jedynie Japonia. Katolicyzm odciął się od eugeniki encykliką Casti Connubii z 1930 roku, w której stwierdza się m.in., że „rodzina jest ważniejsza niż państwo i państwu nie przysługuje bezpośrednia władza nad ciałem podwładnych". Zasadnym zatem wydaje się pytanie, co kryje w sobie takiego doktryna Lutra, że determinuje tak głęboką troskę o zdrowie wspólnoty.

Zaremba Bielawski swą analizę tego problemu zaczyna od kwestii grzechu pierworodnego. W katolicyzmie jest on grzechem pierwotnym, który znosi chrzest. W protestantyzmie staje się grzechem dziedzicznym (z niem. Erbsünde), którego nie są w stanie wykorzenić nawet dobre uczynki. Etyczna praca nad sobą nie ma tu większego znaczenia, bo człowiek jest zły z natury. Paradoks protestantyzmu kryje się w tym, że ta koncepcja nie prowadziła do fatalizmu, jak można by się spodziewać lecz zrodziła nowy typ moralności. Zgodnie z ideą predestynacji Bóg zawczasu podzielił ludzkość bezwarunkowo, to znaczy bez możliwości zmiany tego stanu przez człowieka, na zbawionych i potępionych. Jedyną sposobnością by przekonać się o wyroku Najwyższego było to jak mu się powodzi. Tylko ludzie gospodarni, pracowici, pożyteczni dla ogółu — folgowanie własnym zachciankom było źle widziane - mogli zaliczać się do wybranych. Bieda w tej filozofii jest grzechem wobec Boga. Z czasem stanie się grzechem wobec społeczeństwa, który zasługuje na karę. Od tego już naprawdę niedaleko by uznać sterylizację za jedyne rozwiązanie problemu ubóstwa.

Luter wierzył, że wyprowadzając religie z klasztorów i kościołów wprowadzi ją w życie codzienne jednostki. Na początku rzeczywiście tak się stało. Z czasem jednak z owej religii została jedynie etyka pracy, tak wnikliwie zanalizowana przez Maxa Webera. Ta etyka miała charakter purytańsko-pragmatyczny i dostarczyła moralnego uzasadnienia dla potępienia niepożytecznych, z którego tak skwapliwie skorzystali higieniści.

W Kościele Katolickim podobna historia nie mogłaby się wydarzyć, nie dlatego jednak, że Kościół ten dysponował większą empatią od pozostałych, ale ze względu na szczególną niechęć do naukowych nowinek. Eugenikę wrzucano do jednego worka z kontrolą urodzin i środkami antykoncepcyjnymi. Poza tym należy pamiętać, że choć Luter nie uważał ubóstwa za cnotę, to Wittenberga była bodaj pierwszym miastem w Europie gdzie pobierano podatki na opiekę nad ubogimi.


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (14)..   


« Recenzje i krytyki   (Publikacja: 25-01-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Marcin Punpur
Absolwent ekonomii i filozofii. Studiował w Olsztynie, Bremie i Bernie. Zainteresowania: filozofia kultury, religii i polityki.

 Liczba tekstów na portalu: 53  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: W co wierzą ateiści
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8685 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365