Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.963.439 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 278 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Kto rozprawia, powołując się na autorytet, nie posługuje się rozumem, lecz raczej pamięcią."
 Nauka » Nauka i religia

Granice wiedzy [2]
Autor tekstu:

Czy stawianie pytań, szumnie i groźnie nazywanych 'ostatecznymi', właściwie to ich ciągłe powtarzanie w najrozmaitszych, pomocniczych niejako formach - np., na czym polega tajemnica życia, śmierci albo pamięci? — jest wystarczającym powodem do dumy, czy może dowodem 'nędzy filozofii'? I dlaczego samo moje istnienie musi mnie niepokoić? Lepiej byłoby, aby fakt istnienia cieszył nas i naszych bliskich.

Leszek Kołakowski przedstawił pokaźny zestaw tego, o co nas pytają wielcy filozofowie. A my, ludzie prości, chcielibyśmy znać jakąkolwiek odpowiedź, jednak raz po raz okazuje się, że filozofowie nie mają zbyt wiele do powiedzenia. W tej sytuacji, każdy z nas musi sam dawać na nie odpowiedź, zazwyczaj nawet nie wiedząc, że jego życiowe problemy mogły być przedmiotem zainteresowania uczonych filozofów.

Profesor Tadeusz Kotarbiński udzielił odpowiedzi, ale tylko w odniesieniu do jednego człowieka, społeczeństwo zaś nie jest prostą sumą pojedynczych ludzi, czego dowodzi choćby i to, że jego spokojna argumentacja bywała opacznie rozumiana. Odpowiedź, udzielona w stosunku do całego społeczeństwa, chyba jedyna do tej pory, nie sprawdziła się w praktyce, inne nie były jeszcze próbowane.

I tak powtarza się wciąż te same pytania, zupełnie pomijając fakt, że na wiele z nich powoli ale systematycznie, odpowiadają różne nauki. Oto jedna z nich:

 Odpowiadając na tak fundamentalne pytania: Czy życie ma jakikolwiek sens? Po co istniejemy? Kim jest człowiek? — już nie musimy odwoływać się do sił nadprzyrodzonych. "Wszystkie próby odpowiedzi na to pytanie, datowane przed 1859 rokiem, są bezwartościowe i będzie lepiej, jeśli zignorujemy je całkowicie[ 1 ]

Dlaczego jednak filozof pędzi do teologów? W dalszej części dyskusji, Prof. Jadacki przedstawia program filozofii analitycznej, ale jeżeli przyjąć te zasady jako wytyczne postępowania dla uczonego i dla teologa, to jak się ma do nich zdanie św. Tomasza z Akwinu „Co do poznania istoty Bożej, najpierw należy przyjąć, że Bóg jest."?

Niekonsekwencja jest oczywista. I taka sama niekonsekwencja kieruje filozofa na plebanię, a nie do pracowni innego uczonego, na tym też polega to uprawianie filozofii wraz z teologią, zamiast w łączności z nauką. Dziś, dowód św. Tomasza, oparty o błędne założenia fizyki arystotelesowskiej, powinien umieć obalić każdy gimnazjalista. Tylko, który nauczyciel fizyki czyta św. Tomasza?

Znana jest teza, wypowiedziana w roku 1872 przez Emile’a Du Bois-Reymonda, w wykładzie „O granicach poznania przyrody", że "nie wiemy i nie będziemy wiedzieć". Dla mnie szczególnie uderzający jest ten fragment:

  Nie mogę pojąć tego, że jakiejś ilości atomów węgla, wodoru i tlenu ma nie być obojętne, jak są one ułożone i jak się poruszają, jak były ułożone i jak się poruszały oraz jak będą ułożone i jak będą się poruszały. W żaden sposób nie da się pojąć, jak z ich wzajemnego powiązania może powstać świadomość.

Trzeba ironii losu, że dwa lata później wspomniany już van't Hoff (laureat pierwszej Nagrody Nobla z chemii, w 1901 roku) wykazał, że atomy rozmieszczone są w określonym porządku przestrzennym, który może dla nich jest obojętny, ale nie jest obojętny właśnie dla istot żywych. Od tego porządku zależy też, jak mi się zdaje, moja niecierpliwość w oczekiwaniu na komentarza p. R. Brzezińskiego, za które jestem mu wdzięczny. Od razu muszę jednak powiedzieć, że prawdopodobnie nie zdołam już przeczytać tych wszystkich książek, o których Pan wspomina, choć będę się starał.

Gdyby Du Bois-Reymoind napisał: "nie mogę pojąć", byłby w zgodzie z prawdą, wykazał by się przy tym pewną dalekowzrocznością lub ostrożnością, ale wolał wypowiedzieć się za wszystkich i ostatecznie. Wyznaczył więc granicę, która została natychmiast wymazana, podobnie jak ta, którą wyznaczył A. Comte.

Podobnie brzmi także cytowane zdanie Prof. J. Kostrzewskiego, że "problem ukształtowania się psychiki ludzkiej może być rozpatrywany tylko (podkr. moje) w kategoriach zjawisk nadprzyrodzonych". Jeżeli psychikę, ludzie, jako gatunek, otrzymali w wyniku działania sił nadprzyrodzonych, to wnioski z tego faktu są równie proste, jak przerażające.

Te znaczące, moim zdaniem, przypadki, dowodzą, że można uprawiać filozofię w całkowitym oderwaniu od nauki, i że może to robić nawet ten sam uczony. Jakże inaczej niż 'nie mogę pojąć' brzmi wypowiedź Dawida Hilberta przedstawiającego listę nierozwiązanych problemów matematycznych, — "Musimy wiedzieć. Będziemy wiedzieć."

O istnieniu granic poznania jest też przekonany ks. prof. M. Heller, który wymienia trzy takie granice: Dlaczego istnieje coś, niż nic, dlaczego świat jest racjonalny, i dlaczego nauka jest wartością?

Mógłbym odpowiedzieć, że jeżeli zrozumiemy, co to jest to 'coś', to zrozumiemy co, to jest 'nic', a więc i dlaczego istnieje raczej 'coś' niż 'nic'. Dwie pozostałe granice, jak sądzę, że są źle zakreślone. Świat nie został stworzony dla rozumu, lecz rozum, będący 'dzieckiem' świata, odkrywa jego naturę, dlatego mówienie o racjonalności świata jest pytaniem nieracjonalnym, złudnym co do swej głębi. Ponadto słowo 'racjonalny' bardzo łatwo podstawić innym, np., 'sensowny', 'uporządkowany', 'dobrze urządzony', i inaczej rozumieć, np. jako 'celowo zaprojektowany' i mamy to, przed czym się broni Autor tych wątpliwości, czyli kreacjonizm. Pozornie precyzyjne słowo, w rezultacie okazuje się zbyt wieloznaczne, by mogło być w tej sytuacji przydatne.

Nauka jest wartością, bo sprawdziła się na każdym etapie rozwoju ludzkości i nic nie wskazuje na to, by miała tę cechę utracić. Nie ma 'wartości' w ogóle, jest tylko wartość konkretna, nie ma też wartości i nauki bez człowieka i to ludzie nadali nauce jej wartość. Są to jednak zbyt proste odpowiedzi, by nie dało się ich szybko, werbalnie zakwestionować, zaś na ich rozwijanie nie ma tu akurat miejsca.

Jest też problem, — Kto miałby takie pytania o granice postawić i jakie będzie kryterium prawdziwości ich istnienia? Czy istnieją jakiekolwiek obiektywne podstawy, poza osobistym przekonaniem, że takie granice istnieją?

Uczeni, na gruncie swoich szczegółowych nauk, takich granic nie powinni formułować, choćby dlatego, że zamknęliby sobie drogę do badań. Czasem jednak to robią, jednak przy bliższym rozpoznaniu ich wątpliwości okazuje się, że np. wynikają one z pesymizmu, co terminu rozwiązania jakiegoś problemu, mogą też sformułować problem błędnie albo błędnie odpowiedzieć na rzeczywisty, nawet mogą fałszować wyniki albo wykradać je bardziej utalentowanym. Tylko, że to nie ma żadnego związku z granicami poznania.

W identycznej sytuacji znajdują się filozofowie, oczywiście, jeżeli zajmują się rzeczywistą nauką, starają się uogólnić wyniki nauk szczegółowych, wskazywać powiązania między nimi i odkrywać dalekosiężne implikacje.

Robią to natomiast teolodzy, bez zahamowań i w sposób kategoryczny, wykluczający jakikolwiek sprzeciw. Czynią to, mimo, że żadna teologia nie jest w stanie powiedzieć nic wiarygodnego w kwestiach dotyczących świata rzeczywistego, a co byłoby wnioskiem płynącym z jej źródeł. Wręcz przeciwnie, opisy w nich zawarte odpowiadają wyobrażeniom ludzi żyjących w czasach powstawania tych natchnionych rzekomo ksiąg, co udowodniły liczne badania historyczne. Choć teolodzy są najmniej uprawnionymi do zabierania głosu na temat istnienia bądź nieistnienia granic naukowego poznania, ich nieopanowana chętka do wtrącania się w sprawy nauki jest argumentem za trafnością zdania wypowiedzianego przez Wernera Heisenberga: 

Nie należy zamykać oczu na fakt, że ogromna większość ludzi chyba nigdy nie może mieć należycie uzasadnionych poglądów dotyczących słuszności pewnych ogólnych idei i doktryn. Dlatego słowo „wiara" dla tej większości może znaczyć nie poznanie prawdy, lecz „uczynienie czegoś podstawą życia". Łatwo zrozumieć, że wiara w drugim sensie tego słowa jest o wiele silniejsza i trwalsza; może ona okazać się niewzruszona nawet wtedy, gdy doświadczenie będzie jej bezpośrednio przeczyć, a wobec tego może jej nie zachwiać nowo uzyskana wiedza[ 2 ]

Aby uzasadnić swe tezy, teolodzy z ogromną łatwością tworzą pojęciowe zbitki, które mają utwierdzać każdego w przekonaniu o istnieniu obiektywnych ograniczeń dla ludzkiego intelektu. Można więc usłyszeć o 'granicach pojmowania' i 'skończoności' rozumu, która sama przez się jest dla niego ograniczeniem, o 'nieprzekraczalnych granicach' albo o 'naturalnych ograniczeniach' czy 'przyrodzonych ograniczeniach', a gdy to nie wystarcza, to o 'wrodzonych słabościach' rozumu. Rozum ma też być trzymany na uwięzi po to, by badał rzeczywistość 'w granicach wyznaczonych przez jego naturę'. Wszystkie te sformułowania, oczywiście, wywierają odpowiednie wrażenie, lecz, gdy przyjrzeć im się w szerszym kontekście, można w nich dostrzec żonglowanie słowami i pojęciami. Słowo 'rozum' raz jest używane w stosunku do intelektu pojedynczego człowieka, a ten rzeczywiście bywa na różne sposoby ułomny, drugi raz w stosunku do całego ludzkiego rodzaju, a ten jest w stanie ciągłego niedosytu i potrzeby rozwoju. Odpowiednio mieszając jedno z drugim, zawsze, w sposób werbalny, można osiągnąć zamierzony cel, co udowadniali już starożytni. Chodzi więc o to, aby akceptując te rzekome, wewnętrzne, naturalne ograniczenia rozumu, uczeni jednocześnie zaakceptowali kuratelę duchowych przewodników po 'bezdrożach' nauki.

Byłoby grubą przesadą twierdzić, że podejmowane są próby totalnego zahamowania rozwoju nauki czy jej bezwarunkowego podporządkowania religii. Aż tak źle nie jest, ponieważ teolodzy doskonale wiedzą, że autonomia nauki jest niezbędna dla jej rozwoju, a nauka jednak się przydaje. Chodzi tylko o to, by uczeni właściwie interpretowali wyniki swoich badań, właściwie je naświetlali. Wskazuje na to, moim zdaniem, pkt 51 encykliki "Fides et Ratio", który mówi:

Ponadto, kiedy trwa dziś mnożenie się systemów, metod, pojęć i argumentów filozoficznych, nierzadko bardzo szczegółowych, narzuca się wielka potrzeba ich krytycznego rozeznania w świetle wiary. Przedsięwzięcie to jest niełatwe, skoro bowiem już samo określenie naturalnych i niezbywalnych zdolności rozumu, wraz z jego ograniczeniami konstytutywnymi i historycznymi, nastręcza znaczne trudności, to tym bardziej problematyczne bywa czasem odróżnienie w poszczególnych propozycjach filozoficznych tego, co jest w nich cenne i owocne z punktu widzenia wiary, od treści błędnych i niebezpiecznych.


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (21)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Cyt. wg: R. Dawkins, Samolubny gen, Prószyński i S-ka, Warszawa 1996, s. 17
[ 2 ] W. Heisenberg, Fizyka a filozofia, KiW, Warszawa 1965, s. 212

« Nauka i religia   (Publikacja: 22-04-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Jerzy Neuhoff

 Liczba tekstów na portalu: 97  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Paradoks
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 8917 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365