Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.182.939 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 307 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Bez bogów można żyć normalnie. BEZ ROZUMU - NIE!
 Nauka » Nauka i religia

List do chrześcijańskiego narodu – posłowie [2]
Autor tekstu:

Tłumaczenie: Julian Jeliński

Problem z religią umiarkowaną

Gdy niewierzący, tacy jak ja, krytykują chrześcijan za wierzenie w nadchodzący powrót Chrystusa, albo muzułmanów za wierzenie w męczeństwo, umiarkowani wierzący od razu twierdzą, że przedstawiamy karykaturalny wręcz obraz chrześcijaństwa czy islamu, uznajemy „ekstremistów" za reprezentatywnych dla tych „wielkich" religii, albo w inny sposób ignorujemy lśniący ocean niuansów. Stale mówi się nam, że dojrzałe zrozumienie ksiąg świętych sprawia, iż wiara religijna staje idealnie kompatybilna z rozumem, i że nasze ataki na religię okazują się „nazbyt upraszczające", „dogmatyczne" a nawet „fundamentalistyczne".

Ten sposób obrony religii jest jednak mocno problematyczny. Po pierwsze: wielu umiarkowanych (a nawet niektórzy sekularyści) zakłada, że „ekstremizm" religijny jest rzadki i dlatego całkowicie nieistotny. Ale ekstremizm nie jest zjawiskiem rzadkim i jest niezwykle istotny. W Ameryce żyje obecnie 300 milionów ludzi, którzy posiadają większy wpływ na świat niż ktokolwiek wcześniej, a jednak aż 240 milionów Amerykanów najwyraźniej wierzy, że pewnego dnia Jezus powróci na Ziemię i używając swych magicznych mocy będzie dyrygował końcem świata. To pragnienie religijnego, duchowego zapomnienia niebytu jest niezwykłe w prawie każdym sensie: niezwykle głupie, niezwykle niebezpieczne i niezwykle warte obrażania, ale w żadnym wypadku nie jest niezwykle rzadkie. Oczywiście umiarkowani wierzący mogą zastanawiać się, czy faktycznie aż tylu ludzi wierzy w to, w co twierdzi, że wierzy. W rzeczy samej, wielu ateistów jest przekonanych, iż nasze badania opinii publicznej nie oddają tego, co ludzie naprawdę sądzą. Ale nie ma wątpliwości, że większość Amerykanów twierdzi, że wierzy w niedorzeczności, a same takie twierdzenia już wpłynęły negatywnie na nasz dyskurs polityczny, politykę publiczną i reputację na świecie.

Umiarkowani wierzący zwykli ponadto wyobrażać sobie, że istnieje wyraźna granica pomiędzy religią ekstremistyczną a umiarkowaną. Ale tak nie jest. Święte księgi stanowią niewyczerpane paliwo napędzające ekstremizm. Jest tak, ponieważ możemy wiele powiedzieć o Bogu Biblii i Koranu, ale na pewno nie to, że jest umiarkowany. Gdy czyta się święte księgi uważniej, nie znajdzie się powodów by zostać umiarkowanym wierzącym; znajdzie się powody, by zostać prawdziwym religijnym lunatykiem — obawiać się ognia piekielnego, gardzić niewierzącymi, prześladować homoseksualistów itd. Oczywiście, każdy może czytać wybiórczo i znaleźć powody, by kochać bliźniego i nadstawić drugi policzek. Ale im większą wagę nada się tym księgom, tym bardziej będzie się przekonanym, że niewierni, heretycy i apostaci zasługują, by boski, przepełniony miłością mechanizm sprawiedliwości zmiażdżył ich w pył.

Umiarkowani wierzący niewzruszenie twierdzą, że są bardziej „wyrafinowani" od religijnych fundamentalistów (i ateistów). Ale jak można stać się wyrafinowanym wierzącym? Poprzez uświadomienie sobie jak wiele z twierdzeń zawartych w pismach świętych jest bardzo wątpliwych i w związku z tym nauczenie się selektywnego ich czytania, usuwania pewnych fragmentów gdy zajdzie taka potrzeba, pozwalania, by zawarte w nich twierdzenia o rzeczywistości były stale podważane przez nowe odkrycia:1) naukowe („Mówisz, że świat nie ma 6000 lat? Ok."), 2) medyczne („Powinienem zabrać córkę do neurologa a nie do egzorcysty? Brzmi rozsądnie…"), 3) moralne ("Nie mogę bić moich niewolników? Nie mogę nawet mieć niewolników? Hmm..."). Nie da się zaprzeczyć, że pojawia się tu pewien schemat. Religijne umiarkowanie staje się wynikiem traktowania świętych ksiąg coraz mniej poważnie. To czemu nie potraktować ich jeszcze mniej poważnie? Czemu nie przyznać, że Biblia to tylko zbiór niedoskonałych ksiąg napisanych przez bardzo omylnych ludzi?

Kolejnym problemem z umiarkowanymi wierzącymi jest to, że reprezentują dokładnie ten sposób myślenia, który uniemożliwia racjonalnej i bezwyznaniowej duchowości wyłonienie się w naszym świecie. Jakakolwiek jest prawda o nas — czy to duchowa, czy etyczna — jest ona możliwa do odkrycia teraz. A w związku z tym, nie ma sensu by czyjekolwiek życie duchowe przywiązywać do plotek o starodawnych cudach. Potrzebujemy dyskursu o etyce i duchowych doświadczeniach, który nie jest ograniczony przez pradawną ignorancję, tak jak ograniczony jest dyskurs naukowy. Nauka naprawdę przekracza kaprysy kultury: nie ma różnicy pomiędzy „japońską" a „francuską" nauką; nie mówimy o „hinduskiej biologii" i „żydowskiej chemii". Wyobraźcie sobie świat, w którym moglibyśmy prowadzić prawdziwie szczerą i otwartą rozmowę na temat naszego miejsca we wszechświecie i możliwości pogłębiania rozumienia nas samych, naszej etycznej mądrości i współczucia. Życie tak, jakby jakaś doza sekciarskich przesądów była niezbędna dla osiągnięcia ludzkiego szczęścia sprawia, że umiarkowani wierzący uniemożliwiają, by kiedykolwiek odbyła się tego typu otwarta rozmowa.

Uczciwość intelektualna

Kiedyś religia oferowała odpowiedzi na wiele pytań, ale obecnie ustąpiła na rzecz nauki. Ten proces podboju naukowego kosztem religii był nieubłagany, jednostronny i krańcowo przewidywalny. Okazuje się, że prawdziwa wiedza, obowiązująca i weryfikowalna we wszystkich kulturach jest jedynym lekiem na religijne waśnie. Muzułmanie i chrześcijanie nie mogą się nie zgadzać co do przyczyn cholery, ponieważ niezależnie co ich tradycje mówią na temat chorób zakaźnych, prawdziwe rozumienie cholery przyszło z całkiem innego źródła. Epidemiologia (wcześniej czy później) triumfuje nad religijnymi przesądami, szczególnie gdy ludzie patrzą jak ich dzieci giną. To właśnie tu leży nadzieja na nadejście prawdziwie niesekciarskiej przyszłości: gdy chodzi o istotne kwestie, ludzie wolą chcieć rozumieć co naprawdę dzieje się na świecie. Nauka wręcz zalewa ludzi rozumieniem; ponadto uczciwie ocenia swoje obecne ograniczenia. Religia zawodzi w obu tych kwestiach.

Wielu wierzących w nadziei na pogodzenie wiary z rosnącym naukowym rozumieniem świata schroniło się w kolaboranckiej idei autorstwa Stephena J. Goulda: „nie nakładające się na siebie magisteria" — przekonaniu, że nauka i religia, gdy się je dobrze rozumie, nie mogą znajdować się w konflikcie, gdyż dotyczą rożnych dziedzin wiedzy. Zobaczmy jak to działa: autorytet nauki dotyczy sposobu funkcjonowania fizycznego wszechświata, a autorytet religii dotyczy… właściwie czego? Nie-fizycznego wszechświata? Chyba nie. A co z wartościami, etyką, celem życia i dobrym życiem? Niestety większość ludzi — a nawet większość naukowców i sekularystów - przekazało te niezbędne elementy ludzkiego szczęścia na ręce teologów i apologetów religijnych bez walki. I właśnie to sprawiło, że religia wciąż cieszy się poważaniem, pomimo iż jej autorytet został zmasakrowany na każdym innym froncie.

Ale jakież to specjalne kompetencje posiada ksiądz, rabin czy imam, by oceniać etyczne implikacje badań nad komórkami macierzystymi, planowania rodziny albo wojny prewencyjnej? Prawda jest taka, że znajomość tradycji religijnych ma się tak samo do etyki jak do astronomii. Reprezentanci religii świata mogą nam mówić, w co ich kongregacje wierzą na wiele tematów (i uważać tak z reguły ze złych powodów); mogą nam opowiadać, w co, według ich świętych ksiąg powinno się wierzyć, by nie trafić do piekła. Ale oto czego nie mogą zrobić (albo nie mogą tego robić lepiej niż rzeźnicy, piekarze, lichwiarze [ 2 ]): nie mogą oferować wyjaśnienia, dlaczego te ortodoksyjne pozycje są etyczne. Czy zabijanie kogoś za odejście od religii jest etyczne? Stawiam swoje życie, że odpowiedź brzmi „nie". Ale zgodnie z niedawnym badaniem opinii publicznej 36% brytyjskich muzułmanów w wieku 16-24 lata nie zgadza się ze mną [ 3 ]. Okazuje się, że mają ku temu mocne podstawy teologiczne: choć Koran nie nakazuje wprost zabijania apostatów, hadisy już tak, wielokrotnie i jednoznacznie. Czy ten rozkaz jest etyczny? Czy da się go pogodzić ze społeczeństwem obywatelskim? Czy ufanie autorytetowi, który przyniósł to barbarzyństwo da się jakkolwiek pogodzić z nauką?

Powiedzieć, że religię i naukę można pogodzić, ponieważ istnieją naukowcy, którzy (przynajmniej twierdzą, że) są wierzący to wręcz banał. Równie dobrze można powiedzieć, że naukę i ignorancję można pogodzić, ponieważ wielu naukowców przyznaje się do ignorancji dotyczącej najróżniejszych spraw. By rozjaśnić te kwestie warto przypomnieć sobie, że zarówno religia jak i nauka opierają się na przekonaniach i ich uzasadnieniach (lub braku uzasadnień). Czy istnieje konflikt pomiędzy uzasadnionym a nieuzasadnionym przekonaniem? Oczywiście, że tak i jest to konflikt o sumie zerowej. Zważywszy, że wiara religijna to zwykle nic więcej, niż pozwolenie, jakie religijni ludzie dają sobie nawzajem, by wierzyć w rzeczy bez dowodów — konflikt pomiędzy nauką a religią jest nieunikniony.

Religii i nauki nie da się pogodzić także dlatego, że niemożliwe jest rozłączenie religijnych i naukowych twierdzeń o rzeczywistości. Przekonanie, że Jezus narodził się z dziewicy może być ważną doktryną chrześcijaństwa, ale to także twierdzenie na temat biologii; przekonanie, że Jezus fizycznie powróci w przyszłości na Ziemię zakłada mnóstwo twierdzeń na temat historii, możliwości przeżycia własnej śmierci oraz najwyraźniej mechaniki ludzkiego losu bez pomocy technologii. Najwyższy czas, by racjonalni ludzie zrozumieli, że w kwestii twierdzeń o naturze rzeczywistości istnieje tylko jedno magisterium.

Pusty zakład

Podstawowy problem z religią polega na tym, że w zdumiewającej większości zbudowana jest na kłamstwach. I nie chodzi mi tylko o te oceany hipokryzji, jak na przykład gdy pastor ewangelikański zostaje złapany z męskimi prostytutkami lub z metamfetaminą (albo z jednym i drugim). Chodzi mi o codzienną i powszechną wśród wierzących nieumiejętność przyznania, że podstawowe twierdzenia ich religii są mocno podejrzane. Mamusia twierdzi, że wie, że babcia trafiła po śmierci wprost do nieba. Ale mamusia tego przecież nie wie. Prawda jest taka, że mamusia okłamuje — albo siebie albo swoje dzieci — i większość z nas zgodziła się uznawać to za całkowicie normalne zachowanie. Zamiast nauczyć nasze dzieci smucić się i cieszyć się życiem pomimo realności śmierci, pielęgnujemy ich sztukę  samookłamywania.

Jak prawdopodobne jest niepokalane poczęcie Jezusa, jego powstanie z martwych i fizyczny powrót na Ziemię w przyszłości? Jak racjonalne jest wierzenie w taki zestaw cudów na podstawie opowieści ewangelii? Jak potwierdzane są te doktryny w kościele typowego chrześcijanina? Uczciwe odpowiedzi na te pytania powinny spowodować tsunami wątpliwości. I nie wiem w jaki sposób chrześcijaninem pozostaje ten, kto to tsunami przetrzyma.


1 2 3 Dalej..
 Zobacz komentarze (80)..   


 Przypisy:
[ 2 ] Nieprzetłumaczalne odniesienie do rymowanki dla dzieci patrz: http://en.wikipedia.org/wiki/Rub-a-dub-dub. (przyp. tłumacz)
[ 3 ] Multikulturalizm „sprawia, że młodzi muzułmanie odrzucają brytyjskie wartości", "Daily Mail", 29.01.2007

« Nauka i religia   (Publikacja: 15-08-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Sam Harris
Autor bestsellerowej ("New York Times"), wyróżnionej PEN Award książki - "The End of Faith: Religion, Terror, and the Future of Reason" (2005) oraz "Letter to a Christian Nation" (2006). Ukończył filozofię na Uniwersytecie Stanforda, studiował poza tym religioznawstwo, obecnie pracuje nad doktoratem z zakresu neuronauki. Udziela się medialnie w radio i telewizji, ostrzegając o niebezpieczeństwach związanych z wierzeniami religijnymi we współczesnym świecie. Mieszka w Nowym Jorku.
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 28  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Tajemnica świadomości
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9193 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365