|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Historia
Koniem na czołg czyli o lajkoniku [2] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Kiedy Urban IV zatwierdzał kult w całym kościele bullą
Transiturus de hoc mundo wyraźnie
wskazywał, że procesja ma na celu przebłaganie za profanacje:
"[...] zadośćuczynienie za znieważanie
Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, błędy heretyków oraz uczczenie pamiątki
ustanowienia Najświętszego Sakramentu, która w Wielki Czwartek nie może być
uroczyście obchodzona ze względu na powagę Wielkiego Tygodnia." Tak więc
święto nie miało nawet teologicznego sensu, gdyż ciało i krew Chrystusa jest
przedmiotem celebry w okresie Wielkiego Tygodnia. Dodatkowe święto było jednak
potrzebne, by odreagować w sposób, który nie licował z „powagą wielkanocną".
Urban wkrótce umarł i nie zdążył ogłosić przygotowanej bulli, a kolejni papieże nie podjęli tematu. Zrobił to dopiero „piastowski" papież Jan
XXII w 1317. W Krakowie procesje Bożego Ciała i Krwi zaczęły się od 1320
wprowadzone przez biskupa Nankiera. Sto lat później wprowadzono ją w całym
państwie. Nie wszędzie przybrało to postać procesji przez miasto. Z kolejnymi wiekami tak modyfikowano Boże Ciało, że
zatraciło ono swój dawny psychoterapeutyczny charakter. W 1849 rozbito
świętowanie ciała i krwi i powstało odrębne Święto Najdroższej Krwi Naszego Pana
Jezusa Chrystusa, zniesione jednak w 1969. Do 1955 święto miało swoją oktawę,
czyli było dwuczęściowe: Celebra poświęcona krwi, ciału i kwiatkom była
powtarzana tydzień później, co pierwotnie mogło być związane z tygodniowymi
wywczasami Mongołów w opuszczonym przez krakowian mieście. Ojcowie (których za
wielu nie zostało) i matki nowego miasta poszukiwali ceremonii spajających nowe
dzieje. Dziś Boże Ciało nie ma już oktawy, która po wiekach stała się
niezrozumiała i została zniesiona. Jednak w Krakowie tydzień po Bożym Ciele
rozpoczyna się Procesja Lajkonika. Wiadomo bowiem, że włóczkowie początkowo
brali udział w procesjach Bożego ciała jako jedno z bractw. Niewykluczone
zresztą, że to oni zapoczątkowali tę tradycję, którą później Kościół ponakrywał
teologią fizjologiczną. Świeckie upamiętnienie tych wydarzeń było pierwsze i było siłą scalającą pod którą z czasem kościół dorobił swą celebrę. Pierwsza
część stała się świętem ciała i krwi. Powtórka po tygodniu została przykryta
świętem Najświętszego Serca Pana Jezusa, które oparto na wizji fizjologicznej
siostry Małgorzaty. Ciało, krew i serce, wszystko co ważne. Watykan długo nie
dawał się przekonać dla tego konceptu, w końcu nasi biskupi wylobbowali kult
Serca na trzy lata przed pierwszym rozbiorem — dla warszawskich wizytek. Od
warszawskich wizytek rozniosło się po świecie katolickim.
Kościół po wiekach dopisał uzasadnienie dla Bożego Ciała
tym, jakoby miało mieć charakter radosny, w przeciwieństwie do obchodów
wielkopiątkowych. W istocie jednak przez całe wieki było to jedno z najbardziej
neurotycznych i nerwowych świąt katolickich.
Przykład z Poznania z 1505:
Podczas procesji w czasie święta Bożego
Ciała wszczął się spór między chwaliszewianami a śródczanami o pierwszeństwo. Od
słów przyszło do razów i do dobycia noży „i wśród procesji krew się lała".
Kronika klasztoru zwierzynieckich norbertanek odnotowała „pochód konika z 1738, który zakończył się bijatyką pomiędzy samymi włóczkami na Kazimierzu. W roku 1756 pochód lajkonika krakowskie siostry określają już "niedzielą
triumfalną", której przebieg same
sponsorowały. Z czasem jednak włóczkowie musieli coraz mocniej dawać się
siostrom we znaki, gdyż biskup sufragan krakowski Józef Olechowski uznał, iż nie
licuje ona z powagą religijnego święta i w maju 1787 roku nakazał by bractwa i cechy brały udział w procesji bez
wymysłów, bez strojów dziwacznych lub nadto światowych, albo do śmiechu
pobudzających, ale aby były podług myśli i ustaw Kościoła Bożego, zagrzewająca
do cnót chrześcijańskich i pobożności.
Na dłuższy czas usunięto lajkonika z rynku krakowskiego, lecz później wrócił
triumfalnie.
Nie wytłumiono tego neurotyzmu społecznego aż do
dwudziestolecia, kiedy to w roku 1933 wrzód pękł i Boże Ciało w Grodzisku Dolnym
(nieopodal Łańcuta) zamieniło się w rewolucję grodziską. Rozpoczęło się w drugą
część święta, czyli w oktawę po Bożym Ciele, zwaną tam nieszporami. W Grodzisku
przyjął się taki sposób celebrowania nieszporów, że wierni po mszy wykonywali
kanonadę z samodzielnie wykonanych bomb z puszek i moździerzy. Tego roku
kanonada musiała być wyjątkowo udatna, gdyż zaniepokoiła dwóch posterunkowych:
Ignacego Srokę i Feliksa Ścisłowskiego, którzy przybyli sprawdzić co się dzieje,
najwyraźniej nie mając świadomości zjawiają się na horyzoncie akurat kiedy
wierni robili rekonstrukcję psychiczno-duchową dając wycisk wrogom ojcowizny.
Policjanci pojawili akurat gdy wierni formowali procesję i z miejsca zostali
powitani kanonadą wyzwisk i kamieni. Posterunkowi oddali strzały ostrzegawcze, a potem jedna osoba została zraniona w nogę. Tłum obległ intruza i obaj zostali
ukamienowani i zakatowani kijami. Nie dając się zaskoczyć posiłkom, ze zdobytą
na nieboszczykach bronią tłum ruszył na komisariat, gdzie zabarykadowało się
czterech bardziej zaskoczonych niż przerażonych policjantów. Po nieudanym
szturmie dziennym rozpoczął się szturm nocny. Posiłki przybyły dopiero rankiem -
150 policjantów pod dowództwem komendanta Nowakowskiego ze Lwowa. Przeciwnik
okazał się tym razem wyjątkowo waleczny, więc musiano dosłać kolejnych 100
policjantów. Pięć dni uniesieni parafianie stawiali opór lepiej uzbrojonym
siłom. Poległo sześć kolejnych osób. W końcu się poddali. Aresztowano całą
niedoszłą procesję (przynajmniej jej męską część). 50 z nich stanęło przed
sądem. 24 października 1933 sąd w Rzeszowie skazał na kary więzienia 38
uczestników zamieszek, 12 oskarżonych uniewinniono, pozostali otrzymali kary od
6 miesięcy do 4 lat pozbawienia wolności. Obie strony miały wrażenie, że
uratowały ojczyznę. Komendant Nowakowski stwierdził: „gdyby nie policja, chłopi
pomaszerowaliby na Przeworsk, na Jarosław i skończyłoby się na rewolucji w całej
Małopolsce Zachodniej". Oskarżeni nie potrafili wskazać powodów, dla których
dopuścili się zarzucanych im czynów, lecz podniesiono ingerencję w życie
duchowe. Sądzę, że kary i tak były surowe biorąc pod uwagę stopień świadomości
czynów.
I tak dobrze, że w Grodzisku nie harcował lajkonik,
który w Krakowie rozrabia w rytm marsza podobnego do Marsza Sobieskiego
odgrywanego z okazji „odsieczy wiedeńskiej". Bez wojska mogłoby się nie obyć.
Lajkonik stał się niezwykle ważnym, choć nieformalnym symbolem Krakowa. Wiąże
się z nim nawet taki przesąd, że kogo na trasie lajkonik dotknie swym złotym
buzdyganem — będzie miał szczęście. Najeźdźca przynoszący szczęście. Radość
miasta, które uciekło i nie walczyło. Dzięki temu jednak przeżyło. Gdyby nie
najazd tatarski stolicą zjednoczonej Polski zostałby Henryków. A tak został
Kraków, który wiedział, że nie warto iść koniem na czołg.
Radość miasta z tragedii innego — która stała się źródłem stołecznej kariery Krakowa. Być może zatem to prawda z radosnym charakterem Bożego Ciała u jego początków? Jeśli celebrowano je od 1320, czyli od roku powstania monarchii krakowskiej Łokietka to mógł to być faktycznie radosny festyn zamieniający dawną żałobę po najeździe tatarskim w radość: dzięki temu to u nas koronowano króla pierwszy raz w dziejach. Gniezno się skończyło, Henryków nie nastanie, chwała Krakowowi!
Monarchia krakowska, choć wspaniała, była jednak państwem bez płuca -
kopalni złota i własnej monety, które przejęli z upadkiem Henryka Czesi.
Monarchia krakowska urodziła się upośledzona i wypuszczając słabiutki
grosz krakowski chciała ukryć tę słabość: jej monetą był grosz praski,
któremu grosz krakowski nie dał rady zagrozić. Monarchia ta świeciła ładnie, choć krótko.
1 2
« Historia (Publikacja: 13-09-2013 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 9270 |
|