Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.038.523 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 654 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Smierć sama w sobie nie jest straszna, lecz tylko nniemanie, że jest straszna, jest straszne."
 Kultura » Historia

Koniem na czołg czyli o lajkoniku [2]
Autor tekstu:

Kiedy Urban IV zatwierdzał kult w całym kościele bullą Transiturus de hoc mundo wyraźnie wskazywał, że procesja ma na celu przebłaganie za profanacje: "[...] zadośćuczynienie za znieważanie Chrystusa w Najświętszym Sakramencie, błędy heretyków oraz uczczenie pamiątki ustanowienia Najświętszego Sakramentu, która w Wielki Czwartek nie może być uroczyście obchodzona ze względu na powagę Wielkiego Tygodnia." Tak więc święto nie miało nawet teologicznego sensu, gdyż ciało i krew Chrystusa jest przedmiotem celebry w okresie Wielkiego Tygodnia. Dodatkowe święto było jednak potrzebne, by odreagować w sposób, który nie licował z „powagą wielkanocną". Urban wkrótce umarł i nie zdążył ogłosić przygotowanej bulli, a kolejni papieże nie podjęli tematu. Zrobił to dopiero „piastowski" papież Jan XXII w 1317. W Krakowie procesje Bożego Ciała i Krwi zaczęły się od 1320 wprowadzone przez biskupa Nankiera. Sto lat później wprowadzono ją w całym państwie. Nie wszędzie przybrało to postać procesji przez miasto.

Z kolejnymi wiekami tak modyfikowano Boże Ciało, że zatraciło ono swój dawny psychoterapeutyczny charakter. W 1849 rozbito świętowanie ciała i krwi i powstało odrębne Święto Najdroższej Krwi Naszego Pana Jezusa Chrystusa, zniesione jednak w 1969. Do 1955 święto miało swoją oktawę, czyli było dwuczęściowe: Celebra poświęcona krwi, ciału i kwiatkom była powtarzana tydzień później, co pierwotnie mogło być związane z tygodniowymi wywczasami Mongołów w opuszczonym przez krakowian mieście. Ojcowie (których za wielu nie zostało) i matki nowego miasta poszukiwali ceremonii spajających nowe dzieje. Dziś Boże Ciało nie ma już oktawy, która po wiekach stała się niezrozumiała i została zniesiona. Jednak w Krakowie tydzień po Bożym Ciele rozpoczyna się Procesja Lajkonika. Wiadomo bowiem, że włóczkowie początkowo brali udział w procesjach Bożego ciała jako jedno z bractw. Niewykluczone zresztą, że to oni zapoczątkowali tę tradycję, którą później Kościół ponakrywał teologią fizjologiczną. Świeckie upamiętnienie tych wydarzeń było pierwsze i było siłą scalającą pod którą z czasem kościół dorobił swą celebrę. Pierwsza część stała się świętem ciała i krwi. Powtórka po tygodniu została przykryta świętem Najświętszego Serca Pana Jezusa, które oparto na wizji fizjologicznej siostry Małgorzaty. Ciało, krew i serce, wszystko co ważne. Watykan długo nie dawał się przekonać dla tego konceptu, w końcu nasi biskupi wylobbowali kult Serca na trzy lata przed pierwszym rozbiorem — dla warszawskich wizytek. Od warszawskich wizytek rozniosło się po świecie katolickim.

Kościół po wiekach dopisał uzasadnienie dla Bożego Ciała tym, jakoby miało mieć charakter radosny, w przeciwieństwie do obchodów wielkopiątkowych. W istocie jednak przez całe wieki było to jedno z najbardziej neurotycznych i nerwowych świąt katolickich.

Przykład z Poznania z 1505: Podczas procesji w czasie święta Bożego Ciała wszczął się spór między chwaliszewianami a śródczanami o pierwszeństwo. Od słów przyszło do razów i do dobycia noży „i wśród procesji krew się lała". Kronika klasztoru zwierzynieckich norbertanek odnotowała „pochód konika z 1738, który zakończył się bijatyką pomiędzy samymi włóczkami na Kazimierzu. W roku 1756 pochód lajkonika krakowskie siostry określają już "niedzielą triumfalną", której przebieg same sponsorowały. Z czasem jednak włóczkowie musieli coraz mocniej dawać się siostrom we znaki, gdyż biskup sufragan krakowski Józef Olechowski uznał, iż nie licuje ona z powagą religijnego święta i w maju 1787 roku nakazał by bractwa i cechy brały udział w procesji bez wymysłów, bez strojów dziwacznych lub nadto światowych, albo do śmiechu pobudzających, ale aby były podług myśli i ustaw Kościoła Bożego, zagrzewająca do cnót chrześcijańskich i pobożności. Na dłuższy czas usunięto lajkonika z rynku krakowskiego, lecz później wrócił triumfalnie.

Nie wytłumiono tego neurotyzmu społecznego aż do dwudziestolecia, kiedy to w roku 1933 wrzód pękł i Boże Ciało w Grodzisku Dolnym (nieopodal Łańcuta) zamieniło się w rewolucję grodziską. Rozpoczęło się w drugą część święta, czyli w oktawę po Bożym Ciele, zwaną tam nieszporami. W Grodzisku przyjął się taki sposób celebrowania nieszporów, że wierni po mszy wykonywali kanonadę z samodzielnie wykonanych bomb z puszek i moździerzy. Tego roku kanonada musiała być wyjątkowo udatna, gdyż zaniepokoiła dwóch posterunkowych: Ignacego Srokę i Feliksa Ścisłowskiego, którzy przybyli sprawdzić co się dzieje, najwyraźniej nie mając świadomości zjawiają się na horyzoncie akurat kiedy wierni robili rekonstrukcję psychiczno-duchową dając wycisk wrogom ojcowizny. Policjanci pojawili akurat gdy wierni formowali procesję i z miejsca zostali powitani kanonadą wyzwisk i kamieni. Posterunkowi oddali strzały ostrzegawcze, a potem jedna osoba została zraniona w nogę. Tłum obległ intruza i obaj zostali ukamienowani i zakatowani kijami. Nie dając się zaskoczyć posiłkom, ze zdobytą na nieboszczykach bronią tłum ruszył na komisariat, gdzie zabarykadowało się czterech bardziej zaskoczonych niż przerażonych policjantów. Po nieudanym szturmie dziennym rozpoczął się szturm nocny. Posiłki przybyły dopiero rankiem - 150 policjantów pod dowództwem komendanta Nowakowskiego ze Lwowa. Przeciwnik okazał się tym razem wyjątkowo waleczny, więc musiano dosłać kolejnych 100 policjantów. Pięć dni uniesieni parafianie stawiali opór lepiej uzbrojonym siłom. Poległo sześć kolejnych osób. W końcu się poddali. Aresztowano całą niedoszłą procesję (przynajmniej jej męską część). 50 z nich stanęło przed sądem. 24 października 1933 sąd w Rzeszowie skazał na kary więzienia 38 uczestników zamieszek, 12 oskarżonych uniewinniono, pozostali otrzymali kary od 6 miesięcy do 4 lat pozbawienia wolności. Obie strony miały wrażenie, że uratowały ojczyznę. Komendant Nowakowski stwierdził: „gdyby nie policja, chłopi pomaszerowaliby na Przeworsk, na Jarosław i skończyłoby się na rewolucji w całej Małopolsce Zachodniej". Oskarżeni nie potrafili wskazać powodów, dla których dopuścili się zarzucanych im czynów, lecz podniesiono ingerencję w życie duchowe. Sądzę, że kary i tak były surowe biorąc pod uwagę stopień świadomości czynów.

I tak dobrze, że w Grodzisku nie harcował lajkonik, który w Krakowie rozrabia w rytm marsza podobnego do Marsza Sobieskiego odgrywanego z okazji „odsieczy wiedeńskiej". Bez wojska mogłoby się nie obyć.

Lajkonik stał się niezwykle ważnym, choć nieformalnym symbolem Krakowa. Wiąże się z nim nawet taki przesąd, że kogo na trasie lajkonik dotknie swym złotym buzdyganem — będzie miał szczęście. Najeźdźca przynoszący szczęście. Radość miasta, które uciekło i nie walczyło. Dzięki temu jednak przeżyło. Gdyby nie najazd tatarski stolicą zjednoczonej Polski zostałby Henryków. A tak został Kraków, który wiedział, że nie warto iść koniem na czołg.

Radość miasta z tragedii innego — która stała się źródłem stołecznej kariery Krakowa. Być może zatem to prawda z radosnym charakterem Bożego Ciała u jego początków? Jeśli celebrowano je od 1320, czyli od roku powstania monarchii krakowskiej Łokietka to mógł to być faktycznie radosny festyn zamieniający dawną żałobę po najeździe tatarskim w radość: dzięki temu to u nas koronowano króla pierwszy raz w dziejach. Gniezno się skończyło, Henryków nie nastanie, chwała Krakowowi!

Monarchia krakowska, choć wspaniała, była jednak państwem bez płuca - kopalni złota i własnej monety, które przejęli z upadkiem Henryka Czesi. Monarchia krakowska urodziła się upośledzona i wypuszczając słabiutki grosz krakowski chciała ukryć tę słabość: jej monetą był grosz praski, któremu grosz krakowski nie dał rady zagrozić. Monarchia ta świeciła ładnie, choć krótko.


1 2 
 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (11)..   


« Historia   (Publikacja: 13-09-2013 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9270 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365