Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.070.665 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 293 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Boga może usprawiedliwić tylko to, że nie istnieje.
 Kultura » Historia

Abraham Lincoln i jego droga do zniesienia niewolnictwa w Stanach Zjednoczonych [3]
Autor tekstu:

Abraham Lincoln objął urząd prezydenta 4 marca 1861 roku, wcześniej tworząc gabinet. W orędziu inauguracyjnym podtrzymywał swoje wcześniejsze poglądy. „Nie jest moim celem wtrącać się bezpośrednio czy pośrednio do instytucji niewolnictwa w stanach, gdzie ono istnieje. Sądzę, że nie mam do tego prawa" - przedstawił Lincoln. Wywnioskował, że względem konstytucji Unia jest nienaruszalna i będzie robił wszystko, by prawa Unii były przestrzegane we wszystkich stanach. Jak można się domyślać, na Południu przemówienie Lincolna nie spotkało się z przychylną reakcją. Uważano go powszechnie za abolicjonistę, a jak wiadomo, reprezentował odłam umiarkowany. W miesiąc po objęciu urzędu prezydenta, konfederaci oddali z moździerza pierwszy strzał na fort Sumter — tak oto rozpoczęła się wojna secesyjna w Stanach Zjednoczonych, dokładnie 12 kwietnia 1861 roku. Fort upadł, a do Lincolna trafiały zarzuty, że wcześniejsze wysłanie do fortu zaopatrzenia było tylko zręczną prowokacją, by secesjoniści oddali pierwsze strzały i rozpoczęli wojnę. Abraham zwołał gabinet, który poparł projekt zebrania 75 tysięcy ochotników na okres trzech miesięcy. Trzeba zaznaczyć, że Stany Zjednoczone nie były krajem militarystycznym, armia w dniu wybuchu wojny liczyła 9 tysięcy marynarzy i 16 tysięcy żołnierzy, rozlokowanych najczęściej na pograniczu z Indianami. Apel Lincolna podburzył Południe, Wiceprezydent Skonfederowanych Stanów — Alexander Stephens, zapowiedział walkę do ostatniego człowieka. Kolejne Stany zaczęły opuszczać Unię: Arkansas, Tennessee, Karolina Północna . Głównym planem Północy, było zaatakowanie stolicy Południa — Richmondu. Toczyły się krwawe bitwy, ciężkie boje i w takiej sytuacji musiał poradzić sobie szesnasty prezydent Stanów Zjednoczonych — Abraham Lincoln.

„Jestem z natury przeciwnikiem niewolnictwa. Jeśli niewolnictwo nie jest złem, nic nie jest złem. Nie pamiętam, abym kiedykolwiek tak nie myślał i nie czuł. A jednak nigdy nie byłem zdania, że urząd prezydenta nadaje mi nieograniczone prawo do oficjalnego działania na podstawie tego poglądu i uczucia". Słowa Lincolna nie mówią o wycofaniu się z wczesniej obranych poglądów, lecz mówią o wykonywaniu swych obowiązków zgodnie z uprawnieniami. Nie uważał się za prezydenta abolicjonistycznego, lub tylko republikańskiego, ale całego kraju, choć skłóconego i podzielonego. Dążył do przywrócenia Unii w pierwotnej formie, niedopuszczenia niewolnictwa na nowe terytoria. Przedstawił swoje zdanie na pierwszej sesji Kongresu, spotkał się tam z aprobacją. Trzeba wspomnieć, iż jego zdanie na temat niewolnictwa ewoluowało, wykrystalizowało się dopiero w proklamacji emancypacyjnej. Choć garnął się do zniesienia niewolnictwa, na początkowym etapie wojny, przyszło mu uchylać akty abolicyjne swych podwładnych, ponieważ uważał je za nielegalne. Dobrze pokazują to słowa Lincolna: „Gdy we wczesnym stadium wojny, gen. Fremont usiłował dokonać emancypacji wojskowej, ja jej zabroniłem, ponieważ nie uważałem tego wówczas za nieodzowną konieczność". Akty emancypacyjne nie były wynikiem z góry upatrzonej polityki, lecz politykę kształtowała sama wojna i niosące przez nią wydarzenia. W sierpniu 1861 roku Kongres uchwalił, że właściciele tracą prawo do niewolników, których zatrudniano przy pracach pomocniczych w armii lub marynarce konfederatów (nie było to jednoznaczne z udzieleniem im wolności). Kolejna uchwała, ustanowiona w marcu 1862 roku zabraniała korzystać z pomocy wojska przy ściganiu niewolników zbiegłych od nielojalnych panów. Według ustawy z lipca tego samego roku, niewolnicy nielojalnych właścicieli, chroniący się w obozach Unii, odzyskiwali wolność. Niewolnicy wraz z rodzinami uzyskiwali wolność na drodze poboru lub wstępując do armii federalnej. Dla złagodzenia ataków antyniewolniczych swej partii, Lincoln zaproponował uchwalenie i uznanie republik murzyńskich: Haiti i Liberii.

W maju 1862 roku, Stany Zjednoczone zawarły z Anglią układ o współpracy w ściganiu handlarzy niewolnikami. Odnowiono prawo z 1820 roku, mówiące o skazywaniu na śmierć osób, które zajmowały się importem niewolnikami. Jednomyślnie poparty został pomysł Lincolna, dotyczący projektu emancypacji za odszkodowaniem. Fundusze na odszkodowania pochodziłyby z oprocentowanych obligacji, dostarczanych przez rząd centralny. Sam Lincoln sądził, że emancypacja przeciągnie się do początków XX wieku. By zachęcić właścicieli niewolników, oraz władze stanów pogranicznych, zaprosił ich przedstawicieli do Białego Domu. Starał się przekonać ich, że niewolnictwo nie ostoi długo, a przyjęcie jego planu przyniosłoby korzyść wszystkim zainteresowanym. Odszkodowania na tym terenie miały wynosić 400 dolarów od osoby (koszt trzymiesięcznego prowadzenia wojny). Miały zostać również pokryte wydatki z transportem, ponieważ projekt emancypacji zakładał osiedlenie Murzynów poza granicami Stanów Zjednoczonych, gdyż większość właścicieli niewolników stawiało to jako główny warunek. Plan Lincolna został przyjęty przychylnie przez społeczeństwo, prasę i kościoły, choć widoczna była ostra krytyka skrajnych abolicjonistów, konserwatystów i radykalnych fanatyków. Problemem było znalezienie odpowiedniego terenu przeznaczonego na emancypacyjną kolonizację.

Praktycznie jednak nikt w stanach pogranicznych nie przystąpił do wprowadzenia w życie planu prezydenta, zwyciężyła niestety inercja, wszelkie uprzedzenia oraz zakorzeniona nietolerancja rasowa. Pomyślnie została przeprowadzona emancypacja za odszkodowaniem w Dystrykcie Kolumbii, gdzie jedynie 2% mieszkańców posiadało niewolników w liczbie około 3 tysięcy. Kongres uchwalił emancypację, przez co rząd federalny wypłacał pieniądze w przeciętnej wysokości 300 dolarów za niewolnika. Lincoln widział w Murzynach ludzi, a nie rasę niższą, ale też nie idealizował ich jak abolicjoniści. Wiedział, że stosunek do czarnej rasy nie zmieni się zanadto po przeprowadzeniu emancypacji, ponieważ biali będą bali się o swoje stanowiska pracy, wszelkie uprzedzenia będą dalej żywe i nie będzie dało się wprowadzić racjonalnego spojrzenia na tę kwestię. Branymi pod uwagę terenami były: terytorium Chiriki, położone blisko Panamy, oraz haitańska wyspa Vache. By zachęcić Murzynów do dobrowolnej emigracji, Lincoln spotkał się z delegacją wolnych Murzynów z Północy 14 sierpnia 1862 roku w Białym Domu. W rozmowie tej stwierdził: „Wy i my należymy do różnych ras, jest między nami większa różnica niż między chyba jakimikolwiek innymi rasami. Słusznie czy niesłusznie różnica ta powoduje, że Murzyni nie są przystosowani do asymilacji w społeczeństwie amerykańskim. Wasza rasa cierpi moim zdaniem największą krzywdę, jaką wyrządzono jakiemukolwiek narodowi. Lecz nawet gdy przestaniecie być niewolnikami, to jeszcze daleko wam będzie do równości z białą rasą. Jestem przekonany [co do sytuacji niewolnictwa], o jej ogólnym złym wpływie na białą rasę. Spójrzcie na nasz stan obecny — kraj w wojnie! — nasi biali ludzie podcinają sobie nawzajem gardła i nikt nie wie jak długo to potrwa. (...) Gdyby nie wasza rasa wśród nas, nie doszłoby do tej wojny. (...) Dlatego też lepiej jest byśmy się oddzielili". Taka rada może wydawać się nieludzka, to bardzo dobrze oddawała nastawienie szerokich mas do tego problemu. Zachęcał również delegację do poparcia projektu kolonizacji Murzynów za granicą.

Szczegółowo Lincoln przedstawił swój plan emancypacji za odszkodowaniem na dorocznym orędziu do Kongresu 1 grudnia 1862 roku. Wkrótce po tym niezbyt zadowolonych Murzynów (ponad 400), przewieziono na terytorium Chiriki, gdzie nie przygotowano dla nich odpowiednich oraz dostatecznych środków utrzymania. Jakby tego było mało, szalała tam ospa. W marcu następnego roku wysłano po nich statek, który zabrał ich z powrotem do Waszyngtonu. Po niepowodzeniu planu, Lincoln zaczął przygotowywać plan wciągania Murzynów do wojska. W marcu 1863 roku uregulowano sprawę, a w dwa miesiące później defilował na ulicach Bostonu pierwszy pułk murzyński, tzw. 54 z Massachusetts. Sekretarz stanu — Seward, oświadczył, że choć aprobuje proklamację, to nie widzi jej celowości w obecnym czasie. Zaproponował prezydentowi, by ten wstrzymał się z aktem, przynajmniej do czasu sukcesu militarnego. Niestety Północ w początkowych fazach wojny przegrywała, więc Lincoln odkładał akt proklamacji na później, co spotkało się ze skargami abolicjonistów, którzy atakowali go na łamach poczytnych czasopism. Lincoln odpowiedział na zarzutu w liście z 22 sierpnia: „Moim głównym celem w tej walce jest ocalenie unii, a nie uratowanie lub zniszczenie niewolnictwa. Gdybym mógł ocalić Unię bez uwalniania niewolników w ogóle, to bym to uczynił; i gdybym mógł Unię ocalić uwalniając wszystkich niewolników, też bym to uczynił; i gdybym mógł tego dokonać obdarzając wolnością tylko niektórych (...), też bym to uczynił. Wszystkim moim poczynaniom przyświeca wiara, iż przyczynia się to do ocalenia Unii".

Po sukcesie w bitwie pod Antietam, Lincol doszedł do wniosku, że jest to dobry czas na ogłoszenie proklamacji. Na spotkaniu gabinetu 22 września 1862 roku prezydent zapoznał ministrów z drugą redakcją proklamacji emancypacyjnej. Powiedział wtedy: „Złożyłem uroczyste ślubowanie wobec Boga, że jeśli generał Lee zostanie wyparty z Pensylwanii, ukoronuję ten rezultat ogłaszając deklarację wolności dla niewolników (...). Nie chodzi mi o radę panów odnośnie meritum sprawy — gdyż to sam zdecydowałem." W wydanej w prasie, 23 września deklaracji emancypacyjnej, Abraham Lincoln zaznaczył na wstępie, że wydaje ją jako naczelny dowódca armii i marynarki wojennej. Zasadniczy ustęp proklamacji brzmiał: "Od dnia 1 stycznia roku pańskiego 1863 wszystkie osoby pozostające w niewoli w jakimkolwiek stanie (...), którego ludność będzie wówczas trwała w rebelii przeciwko Stanom Zjednoczonym, zostaną odtąd na zawsze wolne i organy wykonawcze Stanów Zjednoczonych wraz z ich władzą wojskową i marynarką wojenną będą uznawały i strzegły wolności tych osób (...)".

Proklamacja zapowiadała, że rejony i stany nią objęte będą wyszczególnione w następnym dokumencie, zapowiedzianym na 1 stycznia 1863 roku. W zakończeniu znalazło się zapewnienie prezydenta, że po odbudowie Unii, obywatele otrzymają rekompensatę za utraconych niewolników. Akt ten został napisany językiem prawniczym, nie podobało się to niektórym, którzy chcieli formę bardziej upiększoną i kwiecistą. Trzeba zaznaczyć, że sama proklamacja nie uwalniała nikogo, emancypowała niewolników tam, gdzie nie mogła ich dosięgnąć. Dokument ten miał jednak perspektywiczne skutki, ponieważ każdy skrawek terenu, odebrany konfederatom, stawał się ziemią wolną, a wojska Unii miały czuwać nad emancypacją na tych terenach. Miano wydawać każdemu wolnemu Murzynowi medalik z napisem: „Wolny Murzyn, 1 stycznia 1863 r.". Informacje o wydaniu proklamacji rozeszły się z zawrotną prędkością, szczególnie na Południu. Tamtejsi niewolnicy przekradali się na terytorium Unii. Jeden z zapytanych zbiegłych Murzynów zapytany, czy niewolnicy wiedzą na Południu o akcie, odpowiedział: „O tak, proszę pana! My wszystko wiemy, tylko nie śmiemy rozpowiadać. Udajemy, że nie wiemy. [Mówimy swoim panom, że] chodzą słuchy, iż pan Lincoln ma nas paskudnie poszatkować". Z tego wynika, że właściciele dowiadywali się o emancypacji od niewolników. Północ nie była jedynym kierunkiem obieranym przez Murzynów z Południa, uciekali masowo również na Zachód, by pomagać oddziałom Unii przy pracach fortyfikacyjnych. Wydany dokument odbił się szerokim echem na całym świecie, a sam Lincoln uważał go za najważniejszy akt swej administracji i wielkie wydarzenie XIX wieku. Proklamacja na Północy została powitana z radością, ze szczególnym entuzjazmem przyjęli ją abolicjoniści, którzy śpiewali: „Boże, błogosław prezydenta Lincolna. On może jeszcze zostać Mojżeszem wyzwalającym uciemiężonych". Również śród radykałów i ich przywódców cieszyła się uznaniem. Były też głosy nieprzychylne, jak na przykład zastrzeżenia jednego z przywódców abolicjonistów — J. G. Garrison, redaktor „Liberatora", który uznawał doniosłość dokumentu, ale miał wiele zastrzeżeń że niewolnictwo pozostawiono w stanach lojalnych. Część społeczeństwa twierdziła, że Lincoln wydał proklamację niechętnie, że został zmuszony naciskiem opinii publicznej. Jak należało się spodziewać, na Południu, akt Lincolna wywołał ogromne oburzenie. Prezydent Jefferson Davies ogłosił kontrproklamację, a w niej grożąc karą śmierci każdemu złapanemu oficerowi, który będzie dowodził oddziałem murzyńskim. Okrzyknięto nawet akt proklamacji, jako najbardziej zdumiewającą zbrodnię polityczną Ameryki, ponieważ prasa południowa stwierdziła, iż Lincoln stara się zniszczyć własność niewolniczą reprezentującą 4 mld dolarów. Wiele osób uważało, że Południe, jako teren rolniczy, nie może funkcjonować bez niewolników, a zatem sam dokument oznacza ruinę i katastrofę. Proklamacja ukazała się w czasie, kiedy ważyły się losy europejskiej interwencji w Ameryce, szczególnie anglo — francuskiej. Jednak dokument spowodował, że rząd brytyjski odstąpił od projektu mediacji.


1 2 3 4 Dalej..
 Zobacz komentarze (3)..   


« Historia   (Publikacja: 17-08-2015 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Bartłomiej Gajek
Student historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Miłośnik książek, bluesa, mocnej kawy i dobrego samopoczucia. Autor opowiadań o różnej tematyce. (Na forum Racjonalisty Bartłomiej Gajek używa pseudonimu Mortimer.)

 Liczba tekstów na portalu: 9  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Bolesław Chrobry: stosunki z Rusią
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9888 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365