Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.417.366 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 217 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Biskupi nie zawsze chętnie patrzą na księży-społeczników. Modlitwa przez pracę ich obraża, domagają się dni wolnych na modlitwę."
 Kościół i Katolicyzm » Kościół i polityka

Debata o uchodźcach i kres języka religijnego w polityce [2]
Autor tekstu:

Z drugiej jednak strony postawy przeciwne, dążące do „coming outów" i legalizacji homozwiązków, również nie powinny być rozpatrywane w kategoriach czysto aksjologicznych — posiadają one bowiem także swoje racje cybernetyczne.

Bynajmniej nie wszyscy homoseksualiści są zwolennikami wielkiej kampanii politycznej na rzecz homomałżeństw czy tym bardziej adopcji dzieci. Gdy 10 lat temu tworzyłem Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów wśród pierwszych osób jakie się w nie zaangażowały była para gejów — dziennikarz radiowy i ekonomista. Chcieli oni tworzyć organizację laicką i zupełnie nie byli zainteresowani w angażowaniu się w jakieś kampanie na rzecz zmian prawnych dotyczących homoseksualistów. Z czasem jakoś „naturalnie" nasza organizacja zaangażowała się na rzecz mniejszości seksualnych. Im natomiast nie podobały się marsze równości, które uważali, że budzą niechęć społeczną wobec gejów. I szybko odpadli ze stowarzyszenia.

To tylko anegdota, by pokazać, że temat homoparad nie jest taki prosty jak może się wydawać. Istnieją jednak poważne racje cybernetyczne na rzecz tezy, że kultura coming outu służy demokracji. Skoro geje dobrze się sprawdzają w instytucjach kościelnych, dzięki temu, że o wiele rzadziej służą rodzinie i o wiele mocniej mogą się poświęcić instytucji kościelnej — to mogą stanowić również atut instytucji państwowych, a w demokracji to bardzo trudne, gdyż opinia publiczna traktuje nieufnie świeckich celibatariuszy (singli). Przyjęło się uważać, że lepszym politykiem będzie ten, kto ma żonę/męża, choć tacy politycy są o wiele bardziej skłonni do prywaty niż osoby, których „rodziną" jest partia, państwo i inne kolektywy i instytucje.

Człowiek jest z natury istotą społeczną, więc ludzie którzy nie posiadają rodzin swój sens życiowy lokują w „zastępczych" wspólnotach/kolektywach. Może to być kościół, partia, często jest to firma. Niemniej jednak demokratyczna opinia publiczna nie rozumie tego. I dlatego też nasze formy państwowe, które tworzymy są o wiele słabsze i bardziej ulotne instytucjonalnie aniżeli to co wytworzył Kościół katolicki.

Kultura coming outu może więc wzmocnić funkcjonowanie demokratycznych instytucji — nie tyle w sensie opierania ich na bezzwiązkowcach, co przede wszystkim przez niewykluczanie bezzwiązkowców czy osób o innej orientacji. Jest bowiem oczywiste, że osoby homoseksualne dziś także obficie występują w polityce, tyle że często odbywa się to poprzez półfikcyjne heteromałżeństwa. I dziś osoby takie nie tylko nie stanowią siły instytucji, lecz są słabymi ogniwami, gdyż prowadząc podwójne życie prywatne są nader łatwym celem szantażów i manipulacji. Kultura coming outu może zlikwidować tę słabość naszych demokracji, która jest większa niż większość opinii publicznej sądzi.

Drugą negatywną konsekwencją obecności języka religijnego w polityce jest:

2) Zapominanie przez osoby niereligijne, że nie każda teza popierana przez Kościół katolicki jest emanacją wierzeń religijnych.

Przejawia się to w chronicznym „automatycznym" odrzucaniu przez niewierzących, ateistów i antyklerykałów tego co postuluje bądź broni Kościół.

Zaangażowanie w tematykę mniejszości seksualnych w założonym przeze mnie stowarzyszeniu laickim nie opierało się na jakimś wsłuchaniu się w głos znanych nam homoseksualistów (jak wskazałem wyżej, jedynymi osobami niechętnymi takiemu zaangażowaniu na wczesnym etapie byli właśnie homoseksualiści). Było to prostą konsekwencją tego, że akurat w tę sferę zaangażowany był Kościół i osoby niereligijne spozycjonowały się tutaj jako negacja.

Społeczeństwo tolerancyjne i inkluzywne wobec mniejszości seksualnych jest oczywiście jak najbardziej pożądane, tyle że droga doń niekoniecznie musi wieść ścieżką, która została przyjęta.

Innym przykładem jest kwestia in vitro. Środowiska laickie zaangażowały się mocno po stronie obrońców finansowania publicznego dlatego, że akurat Kościół był przeciw. Pomimo że kiedy zaogniał się ten spór, osoby związane zawodowo ze służbą zdrowa w środowisku laickim patrzyły na to zdroworozsądkowo a nie ideologicznie. Podczas kiedy myśmy rozumowali w następujący sposób: Kościół się myli, metoda in vitro nie jest „diabelska", więc należy popierać finansowanie, medycy rozumowali tutaj sensowniej: metoda in vitro nie jest może diabelska, ale w sytuacji kiedy służbie zdrowia nie wystarcza pieniędzy na PODSTAWOWE FUNKCJONALNOŚCI i terapie, podczas kiedy — przykładowo — masowo ucina się stopy cukrzycowe, bo „nie opłaca się" ich leczyć — w takiej służbie zdrowia nie ma miejsca na  publiczne finansowanie in vitro tylko dlatego, że najpierw trzeba zapewnić finansowanie podstawowych wyzwań służby zdrowia, a następnie dopiero iść w cele bardziej ambitne.

Niestety tego rodzaju zdroworozsądkowe rozumowanie jest powszechnie upośledzane — przez obecność języka religijnego w polityce.

Dlatego właśnie z obecną debatą o uchodźcach, kiedy tak modelowo wykazano nieprzystawalność języka instytucji uniwersalistycznej do języka instytucji narodowej — wiążę pozytywne nadzieje.


1 2 
 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (23)..   


« Kościół i polityka   (Publikacja: 27-09-2015 Ostatnia zmiana: 28-09-2015)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Mariusz Agnosiewicz
Redaktor naczelny Racjonalisty, założyciel PSR, prezes Fundacji Wolnej Myśli. Autor książek Kościół a faszyzm (2009), Heretyckie dziedzictwo Europy (2011), trylogii Kryminalne dzieje papiestwa: Tom I (2011), Tom II (2012), Zapomniane dzieje Polski (2014).
 Strona www autora

 Liczba tekstów na portalu: 952  Pokaż inne teksty autora
 Liczba tłumaczeń: 5  Pokaż tłumaczenia autora
 Najnowszy tekst autora: Oceanix. Koreańczycy chcą zbudować pierwsze pływające miasto
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 9915 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365