Pobyty na forum, gdzie panuje za dużo agresji (bo dopadły
klawiatur małpoludy, którymi w dużej mierze nadal jesteśmy) zamieniają się
w tanie wakacje. Radykalni i pewni siebie, starannie zakryci maskami, bawimy się
wtedy w pewnych siebie rewolucjonistów i nie znoszących sprzeciwu znawców,
aby po odejściu od komputera z podkulonymi ogonami pójść z naszymi krewnymi
do kościoła, na chrzest itp. itd. Bo choć z wujem Janem nie zamieniliśmy w
życiu dziesięciu zdań, to widzieliśmy go, dotykaliśmy jego prawicy.
Do tekstu.. |