Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
199.546.970 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 244 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:

Złota myśl Racjonalisty:
Ilekroć jakiekolwiek pozanaukowe autorytety próbowały bądź ingerować w naukę, bądź narzucać jej wynikom interpretacje w imię jakichś ideologii, zawsze źle się to kończyło dla pozanaukowych autorytetów.
Komentarze do strony Kłopoty z Buddyzmem

Dodaj swój komentarz…
Jarosław Wierny - Nieskończoność w jednej dłoni   1 na 1
Chciałbym polecić uwadze czytelników książkę "Nieskończoność w jednej dłoni". W krajach anglojęzycznych, gdzie okazała się bestsellerem, znana jest ona pod tytułem "The quantum and the lotus".

Jest to obszerny i wielowątkowy dialog pomiędzy amerykańskim astrofizykiem Trin Xuan Thuanem (z pochodzenia Wietnamczyk, autor wydanej w Polsce "Ukrytej melodii") a Matthieu Ricardem, mikrobiologiem, ale przede wszystkim buddyjskim filozofem (w Polsce znana jest jego książka pt. "Mnich i filozof").

Zakres poruszanych w niej tematów jest bardzo szeroki: interpretacje
mechaniki kwantowej, zachodnie koncepcje filozoficzne, sztuczna
inteligencja, rola etyki w nauce, zależności pomiędzy świadomością a
mózgiem, metafizyczne idee dotyczące powstania Wszechświata, natura
rzeczywistości, wpływ praktyki medytacyjnej na kondyncję ludzkiego umysłu itp... "Nieskończoność w jednej dłoni" to również bardzo przystępnie napisane wprowadzenie do systemu filozoficznego madhyamaka (opracowanego przez Nagardżunę), a także ogólny zarys buddyjskiej etyki związanej z tradycją Wielkiej Drogi (Mahayana).

Warto wspomnieć, że od "Tao fizyki" Capry książka ta różni się bardziej
rzetelnym podejściem do tematu. Mniej tutaj pochopnych opinii na temat
związku wschodniego mistycyzmu z zachodnią nauką, jakie Caprze przychodziły nadzwyczaj łatwo. "Nieskończoność..." jest pod tym względem bardziej obiektywna i można znaleźć w niej całkiem sporo interesującej polemiki.

Jarosław Wierny
www.buddyzm.edu.pl
Autor: Jarosław Wierny Dodano: 14-03-2004
Reklama
Caffeine   4 na 4
Do autora - bycie krytycznym to najlepsza droga do zainteresowania buddyzmem. :-) O to przecież chodzi...prawda? Tylko tak można wybrać odpowiednie nauki i dobrego nauczyciela. Wszak Budda powiedział: Nie wierzcie moim slowom tylko dlatego, że wypowiedzial je budda. Sprawdzajcie je."

A ja polecam autorowi tekstu poczytanie troszkę więcej o buddyzmie i pracy nad umysłem zanim zacznie wypisywać tak skrajne poglądy. :-)Jedna lektura to troszkę mało tak jak patrzenie na buddyzm przez buddyzm klasztorny czy amerykański. Żeby być sceptycznym trzeba najpierw nazbierać troszkę informacji.
Kłopoty ma zawsze ta osoba, która w swoich życiowych wyborach nie używa logiki.

Wyrażanie swoich poglądów na temat tak trudnej sprawy jaką jest duchowość w oparciu o tak wąską literaturę jest troszkę zdradliwe.
Gdzie kontat z tymi tekstami? Gdzie praktykujący? Gdzie nauczyciele?
Poza tym autor bardzo spłyca. Sa 4 główne szkoły buddyzmu dla rożnych ludzi z różnym podejściem do świata, różnymi problemami. Można być świeckim uczniem i mnichem. Są szkoły oparte na nauce inne na praktyce i przekazie ustnym.
Także ten co chce być byddystą nie musi stawać się mnichem, a jak ktoś chce być mnichem - to też nie ma problemu.
Co do skandali - żadna religia nie jest wolna od skandali. Zbiera różnych ludzi. Sanga w USA była dośc specyficzna. Zapraszam do obserwacji Europy, zwłaszcza Niemiec.
Kobiety - lubisz kobiety - jesteś joginem. Lubisz spać sam - idziesz do klasztoru. Gdzie tu niby przymusowe ograniczenia?

Zapraszam na: www.buddyzm.pl strone szkoły Kagyu.

PS I co to jest moralność?
Autor: Caffeine Dodano: 22-06-2004
Grych - Nieskończoność...   1 na 1
Jarosław Wierny zwrócił uwagę na książkę "Nieskończoność w jednej dłoni" - ze swojej strony chciałem tylko dodać, że powinna być lekturą obowiązkową dla każdego racjonalisty, a szczególnie dla takich, którzy starają się pisać o buddyzmie.
Akurat poziom artykułów o buddyzmie na tym serwisie jest lekko żenujący - warto wiedzieć o czym sie pisze.
Pozdrowienia!
Autor: Grych Dodano: 22-07-2004
Zaintrygowana - Jeszcze odrobina krytyki
Zgadzam się z autorami komentarzy, którzy zauważyli brak kompetencji piszącego artykuł. Pewne stwierdzenia mijają się w nim z prawdą i traktują temat zbyt ogólnikowo. Owszem autor odwołuje się do źródła, czyli samego Buddy, ale tylko po to, by zaraz przeskoczyć do świata "europejskiego buddyzmu", zapominając o wielowiekowej tradycji Wschodu. Tam zaś (na Wschodzie, gdzie buddyzm stanowił nieodłączną część kultury wielu krajów) polemika z "nauką Buddy" i jego uczniami była wiecznie żywa, starano się zrozumieć jej istotę, powstało wiele szkół, które zakładały sobie ten sam cel, ale szukały różnych dróg dojścia do niego. To, co wydaje mi się charakterystyczne dla buddyzmu, to właśnie możliwość wybierania różnych dróg, sprawdzania różnych metod tak, aby dotrzeć do tej, która najlepiej odpowiada indywidualnemu adepcie. To dobrze, że ukazuje się artykuł krytycznie podchodzący do tego tematu, ale autorowi zdecydowanie zabrakło w nim rzetelnej wiedzy.
Autor: Zaintrygowana Dodano: 08-10-2004
Patrycja
JA NIE BĘDE KOMENTOWAC TYLKO MAM PYTANIE I PROSZE O SZYBKĄ ODPOWIEDZ GDYZ POTREZBUJE TEJ INFORMACJI NA JUTRO, CZY KOBIETY MOGĄ NALEZEC DO ZAKONY I CZY SĄ DAMSKIE ZAKONY???POTRZEBNE MI TO NA LEKCJE GEOGRAFII A Z TWOJEGO TEKSTU NIE WYNIKA CZY MOGĄ NALEZEC DO ZAKONU I CZY SA TAKIE ZAKONY....
Autor: Patrycja Dodano: 26-10-2004
rad tonal - trzeba uwazac ;)
"Kwalifikacje i moralność nauczycieli są często bardzo wątpliwe. Jak we wszystkich hierarchicznych instytucjach typu religijnego, pozycja i stanowisko są bardziej zależne od talentów politycznych, bezwzględności, spolegliwości i obłudy, niż od zalet umysłu i charakteru."

Czy kościol katolicki nie jest rownieyz chierarchiczny? ;)
Autor: rad tonal Dodano: 21-11-2004
Barbara - przekłamania   2 na 2
Myślałam ze "racjonalny" znaczy takze "obiektywny"...po przeczytaniu tego tekstu widzę, że nie wszyscy tak uwazają...a na pewno nie autor tegoż tekstu.
Mam nawet wrazenie że "krytyczny" idzie tu w parze z "niedoinformowany", żeby nie powiedzieć "kłamliwy".
pozdrawiam życząc obiektywnych sądów
Autor: Barbara Dodano: 16-12-2004
dahype - .
"W tradycyjnych zakonach i szkołach buddyjskich nie ma zatem miejsca dla demokracji, wolności myśli i działań,
równouprawnienia kobiet, wolnej wymiany poglądów i kwestionowania autorytetów" - czy byłbyś w stanie podać przykład zakonu religijnego w którym obowiązuje zasada posiadania mistrza duchowego i demokracji, lub kwestionowania autorytetów?
Autor: dahype Dodano: 27-12-2004
Chris - Zbiorcza odpowiedz  -1 na 1
Krytycy maja swieta racje, powinienem wiedziec wiecej. Moj artykulik jest oczywiscie plytki i powierzchowny, jak kazda krotka wypowiedz na szeroki, gleboki i skomplikowany temat. Powiedzcie mi cos, czego sam nie wiem :).
Tych ktorzy oskarzaja mnie o brak obiektywizmu i przejaskrawianie klopotow buddyzmu odsylam do Perth Buddist Centre, ktore opublikowalo ksiazke na ktorej sie opieralem.
Co do demokracji, rownouprawnienia, swobody dyskusji, itp w zakonach buddyjskich, to zarowno Naked Buddha, jak i moje pobiezne streszczenie tej ksiazki ma na celu rozwianie zludzen zafascynowanych buddyzmem Europejczykow, ktorzy przynosza wpojona im kulture zachodnia do srodowiska opartego na zupelnie innej kulturze i zasadach. Jedna z glownych tez ksiazki na ktorej sie oparlem jest to, ze zakony i szkoly buddyjskie w obecnym swych ksztalcie sa czesto skostniale i ze byc moze europejscy buddysci, beda w stanie doprowadzic do intelektualnej odnowy buddyzmu.
Autor: Chris Dodano: 27-12-2004
spacem - Jak zwykle  -1 na 1
Oczywiście praktykujący buddyzm nie dadzą złego słowa powiedzieć.
Autor: spacem Dodano: 11-01-2005
Lukas - A cóż innego robimy od ponad 40 lat?
[.........] Jedna z glownych tez ksiazki na ktorej sie oparlem jest to, ze zakony i szkoly buddyjskie w obecnym swych ksztalcie sa czesto skostniale i ze byc moze europejscy buddysci, beda w stanie doprowadzic do intelektualnej odnowy buddyzmu.....
************************************************

Panie Chris, to bardzo dobre założenie. Ale mysle że problem poruszony nie jest już właściwie problemem. Cóż innego robimy niż to co opisał pan powyżej. Od ponad 40 lat Lama Ole Nydahl - osoba odpowiedzialna za kształtowanie sposobu owocnej praktyki buddyjskiej dla europejczyków - robi to wytrwale gdzie tylko sie da. Nie tylko wykłada w kazdym kraju gdzie znajduja sie ośrodki buddyjskie ale również jako osoba BARDZO doświadczona w medytacji tworzy pewne zmiany formy praktyki. Absolutnie my buddysci nie praktykujemy w sposób klasztorny i nie jestesmy mnichami z głowami napchanymi dogmatami. W buddyźmie nie o to chodzi. Założenia są takie by skutecznie się rozwijać, metody do osiągnięcia tego celu są idealnie dopasowane do naszej europejskiej kultury i naszego sposobu zycia. Proszę wzbogacic zwoją wiedzę o pozycje napisane właśnie przez Lamę Ole Nydahl. Człowieka ktory nie pisze ksiązek na bazie innych książek, ktorych autorzy napisali swoje na podstawie jeszcze innych -lecz pisze na podstawie własnego doświadczenia, zdobytej mądrości dzieki praktyce (Lama Ole jest wpełni z krwi i kości europejczykiem z Danii ), i tego co nauczył się od swoich nauczycieli z Tybetu. www.buddyzm.pl tam są informacje na temat Buddyzmu Diamentyowej Drogi. Pozdrawiam!
Autor: Lukas Dodano: 15-01-2005
Lukas - Odp.   1 na 1
Oczywiście praktykujący buddyzm nie dadzą złego słowa powiedzieć.
**************************************************

A niby dlaczego mamy być obojętni na coś co nie pokrywa się z rzeczewistymi faktami z jakimi mamy aktualnie doczynienia. Nie można wprowadzać w błąd ludzi, dawać niewłaściwe wyobrażenie o sprawie. Każdy podąża własną scieżką dzięki ktorej życie ma pełen wymiar i jest pełne znaczenia dzięki temu że się rozwija.
Owszem, jesli informacje zawarte w artykule w pełni pokrywalyby sie z faktami, podejrzewam ze sprawy wogole by nie było.
Autor: Lukas Dodano: 15-01-2005
zaskoczona fanka Buddyzmu - ???
Do tej pory, uważałam Buddyzm za najlepszą religię. Ale co do tej dyskryminacji ...
Ja zdecydowanie popieram równouprawnienie! Co o tym myślicie??? Piszcie.
PS Czy to wszystko z tą dyskryminacją kobiet to prawda???
Autor: zaskoczona fanka Buddyzmu Dodano: 03-02-2005
Lukas - Nie jest tak źle
Do tej pory, uważałam Buddyzm za najlepszą religię. Ale co do tej dyskryminacji ...
Ja zdecydowanie popieram równouprawnienie! Co o tym myślicie??? Piszcie.
PS Czy to wszystko z tą dyskryminacją kobiet to prawda???
****************************************************

Musisz wiedzieć że to o zym pisał autor odnosi się do tradycji ktore nie maja nic wspólnego z naszym europejskim stylem życia. Była o tym wzmianka w któryms poście, opis ten pasuje do każdego modelu zycia klasztornego i jego niajako wpisany w definicje. Nie ma wtym nic dziwnego, zawsze tak bylo i bedzie, a po to rozwijamy buddyzm na zachodzie żeby te same wartości i własciwosci moc rozwijac stosując nasz tryb życia - gdzie równouprawnienie jest spojone z naszą demokratyczną kulturą. Nie jesteśmy klasztornymi mnichami więc tez nie zajmujemy się problemami panującymi w klasztorach. Musisz rozumiec ze buddyzm nie jest tylko taki jaki widać na tle klasztorów w tybecie gdzie widac tylko mantrujących joginów w purpurowych wdziankach. To jest świat buddyzmu z tamtąd skąd pochodzi. My, dzięki Lamie Ole Nydahl'owi mamy taki buddyzm jaki pasuje do nas. I wcale sie nie różni od tego ktory tybetańczycy praktykowali przez tysiące lat. Ponieważ cel jest ten sam, nie jest wymogiem byśmy wykonywali praktykę identycznie jak oni. Gwarantuje ci że dopuki nie wkroczysz w świat klasztorny (jaki kolwiek) nic ci nie grozi ( hehe) . No tak to juz jest.
Pozdrawiam
Autor: Lukas Dodano: 15-02-2005
zosia ch. - duby smolone   1 na 1
kiciu, pieprzysz i naprawde nie masz pojecia o buddyzmie. Nie wiesz co to krytyczne myslenie i radosc. obawiam sie, ze rownie nieznana jest ci milosc, ktora wraz z praktyka pojawia sie nawet w stosunku do takich typkow jak ty. przeczytaj jeszcze pare ksiazek zanim cos napiszesz.
Autor: zosia ch. Dodano: 17-02-2005
Onarowski - Pytanie  -1 na 1
Czy pani zosia.ch moze sprecyzowac wypowiedz i wykazac sie jakąś wyżej zaawansowaną łopatologią? Takie wypowiedzi nie wnoszą nic do tematu tym bardziej ze nie wiadomo do kogo byly kierowane. I wyjasienia tego ciekawego wyrażenia "duby smolone" ktore jak złosc kojarzy mi się z pomyleniem litery B z P .
Autor: Onarowski Dodano: 20-02-2005
Koodlaty - Czym buddyzm jest...
Jak można opiniować na tematy tak subtelne jak religia, podpierając się na jednej tylko, w dodatku wydaje się mało rzetelnej książce?? Buddyzm jest niezwykle złożonym i bogatym systemem, którego nie da się objąć po przeczytaniu nawet wielu książek. Trzeba go po prostu spróbować...
W europie znana mi jest tylko jedna "szkoła buddyjska" w pełni dostosowana do wymogów naszej cywilizacji. Nazywa się Karma Kagyu (www.buddyzm.pl - tam można dowiedzieć się o czym mówię).
Ciekawym jest, że tylko w naszym kraju istnieje kilkadziesiąt ośrodków tej szkoły i nie mają one nic wspólnego z klasztorami i brakiem równouprawnienia kobiet.
Buddyzm jest niezwykle elastyczny - takim "stworzył" go Budda. Jego zamierzeniem nie było utworzenie religii czy jakiejkolwiek innej struktury, lecz dotarcie z pewną wiedzą do jak najszerszego grona ludzi, tak by każdy mógł zrozumieć cóż tak odkrywczego próbuje przekazać Budda. Z tego właśnie wynika różnorodność buddyzm, którą uważać trzeba za jego zaletę.
Ciekawym jest, że tak naprawdę Buddyzm przenika do kultury europejskiej dopiero od około 40 lat. Proces tego przeniesienia z uwagi na różnice kulturowe jest NIEZWYKLE ZŁOŻOY. Stąd właśnie wynika bardzo wiele nieporozumień dotyczących tego czym buddyzm jest...
Autor: Koodlaty Dodano: 28-02-2005
hiena - Szkoła Olego   1 na 1
Artykuł posiada niedociagnięcia,przy ogólnie dobrym kierunku.Autor powinien uzupełnić swoją wiedzę.Wśród komentarzy da się zauwarzyć dużą liczbę wypowiedzi uczniów O.Nydhala.Mówią o tolerancji i równouprawnieniu,podczas gdy szkoła do której należą charakteryzuje się wysokim poziomem nietolerancji w stosunku do innych wyznań,zwłaszcza innych grup buddyjskich w Polsce.Patrz wypowiedzi Olego i publikacje.Równouprawnienie kobiet sprowadza się tam do wykorzystywania naiwnych panienek,to tylko zmurszały katolicyzm w przebraniu.
Autor: hiena Dodano: 10-03-2005
Marek - Jaka nietolerancja?
Mówią o tolerancji i równouprawnieniu,podczas gdy szkoła do której należą charakteryzuje się wysokim poziomem nietolerancji w stosunku do innych wyznań,zwłaszcza innych grup buddyjskich w Polsce.Patrz wypowiedzi Olego i publikacje.........................

Hmm... o jakiej nietolerancji tutaj mówisz? Będąc buddysta od lat wielu nic takiego mnie jeszcze nie spotkało, no, poza kilkoma przypadkowymi osobnikami ktorzy mysleli że są buddystami i że pozjadali wszystkie rozumy a tak naprawde o niczym pojęcia większego nie mieli. Nie przypominam sobie również aby Lama Ole pisał w sposób jednoznaczny o tym że katolicyzm jest do niczego i cała reszta też. Ha! Pisze że każdy wybira taki sposób rozwoju jaki pasuje do jego wewnętrznej natury i nie ma żadnych przypadków!!! A co do islamu, noooo tutaj nawet małe nieświadome dziecko widząc obrazki w telewizji stwierdzi że coś ztą religią jest nie tak.
Autor: Marek Dodano: 10-03-2005
Grych - Przejście na forum
Ponieważ wygląda to bardziej dyskusję niż komentarze, proponuję przejść na forum:
www.racjonalista.pl/forum.php/s,16532
Autor: Grych Dodano: 31-03-2005
anhin - do Marka i innych fanow Olego
hmmm.... a rozlam w polskim buddyzmie Diamentowej Drogi? Nie chcialbym pisac skad sie wzial i przytaczac oskarzen ktore padaly przy okazji... to nie moja sprawa. Ale akurat buddyzm tybetanski jest (przez swoje skostnienie, dogmatycznosc i pielegnowana anachronicznosc) szczegolnie narazony na cynizm, hipokryzje i autorytaryzm. Kult Olego jest dosc mocnym przykladem na to jak NIE WOLNO w prawdziwym buddyzmie traktowac mistrza... i jak mistrz nie powinien sie zachowywac...
Zarzuty zawarte w artykule niestety sie sprawdzaja, w odniesieniu do NIEKTORYCH szkol, odlamow, zgromadzen. Ale wnioskowanie na tej podstawie na temat CALEGO buddyzmu jest nieuprawnione.
Autor: anhin Dodano: 07-04-2005
berenika saba . - ciekawych rzeczy się tu dowiaduję ...
zupełnie dziwne podejście , brak wiedzy , mało informacji , bzdury , nieprawda to o w tym artykule byłp opisane ,

ktos chce coś o buddyzmie poczytać to polecam
"jakimi rzeczy są" Lamy Olego Nydahl'a
Autor: berenika saba . Dodano: 23-04-2005
Marek - Pełen szacunku.
Kult Olego jest dosc mocnym przykladem na to jak NIE WOLNO w prawdziwym buddyzmie traktowac mistrza... i jak mistrz nie powinien sie zachowywac...
*************************************************
To ciekawe co piszesz i jestem pełen szacunku dla twojego sposobu rozowju - ale niestety jednonaznie okreslasz go jako - niespontaniczny, nienowoczesny, trzymajacy sie sterotypów itp. Moze napiszesz mi jaki sposob byłby wlasciwy dla rozwoju i nie szkodzil tym ktorzy pojdą jego scieżką? Zaproponuj cos. Skoro Lama Ole robi z siebie idiote i daje zły nam zły przykład może ty pokażesz mi dogę dzieki ktorej roziwne prawdziwą mądrość i nieogranicznone współczucie a jednoczesnie zrobie cos pożyteznego dal wszystkich. Czekam na odpowiedz.

Pozdrawiam
Autor: Marek Dodano: 13-06-2005
freestyler
czytalem twoja wypowiedz na forum racjonalisty i widze ze fascynujesz sie buddyzmem tybetanskim w wydaniu Lamy Ole
uczestnicze w spotkaniach takiej grupy i to co mnie na poczatku powalilo to skostnialosc
pierwsze moje wrazenie to inny Kosciol
i mowie serio
pewien schematyzm
pomruki(mantry), zdjecia karmapy i Ole
wyobrazenia podczas medytacji Karmapy
dziala to za bardzo na wyobraznie a za malo na przezywanie tu i teraz
poki co daje sobie szanse zeby poznac lepiej ludzi, nie che kogos oceniac pochopnie chociaz nie czuje poki to mocy samego miejsca spotkan
widzialbym to nieco inaczej, mianowicie podanie techniki medytacyjnej pozniej, objascnienie, a pozniej wspolne cwiczenie, po czyms takim moze byc np 30 minutowa medytacja ale forma pozostawiona w sposob indywidualny, wykluczajac oczywiscie medytacje dynamiczna gdzie niepotrzebnie moglaby przeszkadzac uczestnikom innych medytacji
to jest rozwoj indywidualny
pierwsze wrazenie bylo w kazdym razie negatywne, za drugim razem szukalem jdynie pozytywow, mysle jednak ze droga poprzez wiare w mistrza(lame) to faktycznie oglupianie czlowieka
Autor: freestyler Dodano: 02-08-2005
lorelei - jakimi rzeczy są?  -1 na 1
Po pierwsze niech wszyscy buddyści wiedzą, że do nich nie należę i proszę żeby przeczytali ze zrozumieniem do końca moją wypowiedź. To co tu za chwilę napiszę jest skutkiem bacznego obserwowania buddysty (faktem jest, że to tylko jedna osoba i wiem, że bywają wyjątki wszędzie, ale nie sądzę by był jednym z nich).
Otóż, owy buddysta był mi bardzo bliski. W momencie kiedy się zapoznaliśmy był zafascynowany wszystkim co wiązało się z tą religią (będę używać tego typu słów ponieważ łatwiej będzie mi wyrazić to co chcę napisać). Z początku były mi znane same superlatywy, gdyż osoba, która o tym opowiadała wydawała się być pełna dobroci i szczerości jednocześnie mówiła, że to wszystko dzięki temu, iż napotkała na swojej drodze buddyzm. Wszystko wydawało mi się bardzo prawdopodobne i jednocześnie mądre. "Wymówka" - to było słowo, które dla mnie określało buddyzm - wg mnie była to zwykła chęć bycia dobrym, ale trzeba było znaleźć coś, dzięki czemu będzie można to zawdzięczać. Mój znajomy buddysta (może nazwę go Charlie) śmiał się z takiego postrzegania, ale początkowo pozwolił mi to tak nazywać, choć oczywiście dawał mi do zrozumienia, że jest inaczej - Charlie trafił na Prawdę, a nie na wymówkę. Z każdym kolejnym dniem poznawaliśmy się coraz lepiej, a mi razem ze znajomością znana była coraz lepiej historia buddyzmu i wszystkiego co się z nim wiązało. Charli zabierał mnie czasami do ośrodka, w którym medytował wraz z innymi. Było tam kilkoro bardzo serdecznych ludzi, którzy od pierwszego momentu wzbudzili moje zaufanie. Oczywiście trafiła się też niewielka grupka, która nie przypadła mi do gustu (ale tylko dlatego, że wszyscy znani mi byli początkowo z opowiadań).
Ponieważ chcę tu napisać wszystko widziane z mojej strony (choć narzuca mi się słowo "obiektywnie" ) muszę wspomnieć, iż wierzę w Boga. Wypada również wyjaśnić, iż widzę wiele wad kościoła i nie do końca wierzę we wszystko o czym w nim mówią. Proszę zwrócić na to uwagę, bo nie chcę żeby ktoś z Was pomyślał, że wypowiada się tutaj zapalony katolik, który chce wszystkich nawrócić.
Ponieważ nie uważam za grzech próby poznania innych wierzeń i kultur, gompa ani ludzie, którzy tam przebywali nie byli mi straszni.
Po miesiącach, pierwsze wrażenie nie bardzo się zmieniło co do ludzi, którzy trafiali na mnie sporadycznie. Jednak Charlie zmienił się nie do poznania, choć się do tego nie przyznawał. Po długim czasie dotarło do mnie, że Charlie widzi tylko i wyłącznie swoją prawdę i ta jest najważniejsza. Nawet moi znajomi zaczęli zauważać, że Charlie wszystkich wokół uważa, za "trochę nieświadomych" (to tak żeby nie obrazić żadnej ze stron). Poza tym, po okresie kiedy nie potrafiliśmy się normalnie dogadać, bo ciągle któreś z nas krzyczało, przyszła pora by się rozluźnić i wykorzystać czas na najważniejszą rzecz w życiu - a mianowicie... dążenie do oświecenia -medytacje. Po krótkim czasie, kiedy się nie widywaliśmy Charlie znów zaczął się odzywać. Wydawać by się mogło, że wróciło wszystko do normy (choć wiadomo, że wspomnienia zostały i pewien strach, że to się powtórzy nie zniknął). Charlie tylko w niektórych momentach tracił nad sobą panowanie - ale było ich dużo mniej niż wcześniej. Jednak jak to każdy wie... coś czymś trzeba zastąpić. Dawał coraz częściej do zrozumienia, że nie miłość ziemska jest dla niego ważna, tutaj... na tym świecie, ma tylko za zadanie żyć w zgodzie ze sobą, zarazem dążąc do najważniejszego. Może uszczęśliwiać niejedną osobę, ale nie będzie się do niej przywiązywał, gdyż przynosi to tylko cierpienie - to samo radził również mi. "Przywiązanie to pozornie twój przyjaciel" - Charlie dużo myśli cytował, cytował ich coraz więcej, prawdopodobnie w ogóle tego nie zauważając. Te myśli były bardzo cenne i lepiej było wyrażać je w oryginale, niż tak, żeby ktoś mógł je zrozumieć na swój sposób.
Po pewnym czasie najzwyczajniej stał się.... obojętny. Nie, to nie było nic innego jak obojętność. Może Charlie broniłby się mówiąc, że żyje w sposób jaki chce, w końcu przecież nie przeżywa niczego co może go zranić, a to jest ważne. Przeżywa radość.... ale jaką radość?
Zwracam się z tym pytaniem do buddystów... jaką radość przeżywacie? Jeśli Charlie nie jest fanatykiem to jest taki jak wy... JAKĄ radość przeżywa człowiek, który nie przeżyje cierpienia? Kto DOCENIA to, że coś ma, jeśli nie zna już uczucia po stracie? I czy naprawdę kocha, jeśli tak łatwo jest tą osobę ranić słowami i myślami?
Kto odpowie mi na te pytania, kto powie mi Prawdę - JAKIMI RZECZY SĄ?
Charlie nie potrafi wyjaśnić przekonująco swojego postępowania... Charlie choć "nie musi wierzyć" - wierzy w buddyzm. W buddyzm, który w moich oczach, nauczył go obojętności i dążenia do nikąd.
Autor: lorelei Dodano: 04-09-2005
zenobi-xenobi - młotek   1 na 1
Lorelei napisał:

> JAKĄ radość przeżywa człowiek, który nie przeżyje cierpienia?
>
Idąc tym tropem należałoby walić się po głowie młotkiem, żeby w końcu doświadczyć ulgi i radości wynikającej z przerwania tego absurdalnego postępowania. A więc codziennie rano walmy się po głowie młotkiem coraz silniej i coraz dłużej! Kiedy przerwiemy, wtedy i nasza radość z tego powodu będzie większa ;-)
Autor: zenobi-xenobi Dodano: 11-09-2005
Pawson - Do Lorelei - jakimi rzeczy są?
Wiem chyba o czym mówisz. Z tym, że ja jestem Charlie a moja obecna jest Lorelei.
Mysle, że charlie ciut za bardzo sie przejał. Mysle tez ze problemy były juz w Waszym zwiazku wczesniej.
Znam zwiazki buddystów z katolikami gdzie jest slub i sa dzieci i nie ma spięć na punkcie religii. Podstawa jest zdrowe podejscie.
Ja tez mam spiecia ze swoja Lorelei tyle, że ona nazywa to sekta i wyrzuca mi czas spedzony na medytacji czy w osrodku, troszke inny klimat.
Proponuje puścic to pytanie na forum buddyzm, na gazeta.pl.
Sa tam ludzie którzy moga Ci odpowiedziec na to pytanie:
forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=12346
pozdrawiam
Autor: Pawson Dodano: 12-09-2005
JAKUB POLEWSKI - Buddyzm
Mam nawet wrazenie że "krytyczny" idzie tu w parze z "niedoinformowany", żeby nie powiedzieć "kłamliwy".
pozdrawiam życząc obiektywnych sądów


Cóż za erudycja, merytoryczność argumentowania! W tym co napisał autor nie ma nic kłamliwego, to był króciutki ale zgodny z faktami artykulik. Co w nim kłamliwego. Fascynujące jak trudno się doszukać wśród takich zarzutów jakichś uzasadnień. Nie można być obiektywnym w realu, gdyby ktoś miał jeszcze oprócz powyższego człowieka problemy z tym, co więcej, subiektywizm jest odwrotnie proporcjonalny do sceptycyzmu o ile wogóle zachodzi ścisła interakcja między tymi pojęciami.

Rzyczę tobie, żebyś też pojął, że "obiektywne sądy" to oksymoron.

Inny koleś pisze o "niezwykłej złożoności systemu religii buddyjskiej" za co dziękuję mu, gdyż śmiech powoduje zmniejszenie prawdopodobieństwa niektórych typów nowotworów :)

Wszak buddyzm ( nauki buddy ) sprowadzają się do jednego neurotycznego i utopijnego celu jakim jest ucieczka od cierpienia za życia. No szkoda, że pan książę nie wiedział o własnościach układu nerwowego.
To skutek właśnie innego faktu o buddyźmie czyli pierdolenia całych tabunów "znawców", "oświeconych mistrzów", "guru", "fanek buddyzmu" i innych "ja wiem lepiej".
Buddyzm sprowadza się do jednego spostrzeżenia - życie jest po to aby się z niego cieszyć a nie zadawać pytania w nerwicowym lęku o to "co będzie jak zdechnę" ?
Jak się ma akceptacja ŻYCIA i cieszenie się bezwarunkowe z niego do dogmatu ucieczki od elementu życia jakim są bodźce ze świata realnego ?! Czyż ból nie jest afirmacją życia ? To absurd z jakim się zmagają "fani buddyzmu" i państwo pod tytułem "radzę ci się douczyć".

Czy akceptacja siebie jako składowej Wszechświata to religia ? Czy bezwarunkowe przyjmowanie samego życia, jego przejawów, doznań ( w tym cierpienia ) ma coś wspólnego z dogmatyzmem, hierarchią, instytucjonalizmem i innymi przejawami tendencji psychonerwicowych polityków ?! Przecież to właśnie jest warunkiem religijnowści - wiara w dogmaty tych co wiedzą lepiej, zatem co ma buddyzm do religii ? Buddyzm do książek o buddyźmie ? Buddyzm do miłości ? Buddyzm do "ja wiem lepiej - doucz się" ?

Gówno ma.
Autor: JAKUB POLEWSKI Dodano: 19-09-2005
Marek
pierwsze wrazenie bylo w kazdym razie negatywne, za drugim razem szukalem jdynie pozytywow, mysle jednak ze droga poprzez wiare w mistrza(lame) to faktycznie oglupianie czlowieka
*************************************************
Tak. Masz racje. Wiara w mistrza to głupota, szczególnie z buddyjskiego punktu widzenia.
Autor: Marek Dodano: 12-11-2005
Marek
widzialbym to nieco inaczej, mianowicie podanie techniki medytacyjnej pozniej, objascnienie, a pozniej wspolne cwiczenie, po czyms takim moze byc np 30 minutowa medytacja ale forma pozostawiona w sposob indywidualny, wykluczajac oczywiscie medytacje dynamiczna gdzie niepotrzebnie moglaby przeszkadzac uczestnikom innych medytacji
to jest rozwoj indywidualny
**************************************************
A czy praktyka nie jest czymś indywidualnym? Spotkania w ośrodkach to tylko ułamek wszystkich medytacji jakie wykonuje każdy z osobna. Nie widze problemu. Wspolna medytacja to całkiem fajna sprawa, pod warunkiem że się ją rozumie.
Autor: Marek Dodano: 12-11-2005
Marek
Czy pan Jakub P. wyjaśni na czym w buddyźmie polega uciekanie od cierpienia za życia? Bardzo proszę.
Autor: Marek Dodano: 12-11-2005
zoe j. - kobiety
dyskryminacja kobiet w buddyzmie klasycznym wynikala nie z samej natury buddyzmu, ale raczej kultury, w ktorej sie rozwinal. teraz sa inne czasy. czy fakt, ze jest wiele mistrzów zen-kobiet (zen to tez buddyzm)nie swiadczy o tym, ze to sie troche zmienilo? nawet w Polsce mamy mistrzynie zen! (roshi Malewska i roshi Braunek);)
a artykuł nie ejst jakiś bardzo kłamliwy, bywały tutaj gorsze, np o Tybecie;)
Autor: zoe j. Dodano: 25-11-2005
zoe j. - cierpienie
a co do problemu wyzwolenia się z cierpienia w buddyzmie, to nie ejst to taka prosta sprawa, o ktorej moznaby napisac jeden artykulik i pare komentarzy. nie chodzi tu, jak sie niektorym wydaje, o "nieodczuwanie niczego", zreszta, w buddyzmie caly czas powtarz się, że slowa nie oddają istoty tej nauki. jezeli juz, to niech sie wypowie ktos oswiecony, co to znaczy wyzwolic sie z cierpienia w buddyzmie;)
Autor: zoe j. Dodano: 25-11-2005
Marek
a co do problemu wyzwolenia się z cierpienia w buddyzmie, to nie ejst to taka prosta sprawa, o ktorej moznaby napisac jeden artykulik i pare komentarzy. nie chodzi tu, jak sie niektorym wydaje, o "nieodczuwanie niczego", zreszta, w buddyzmie caly czas powtarz się, że slowa nie oddają istoty tej nauki. jezeli juz, to niech sie wypowie ktos oswiecony, co to znaczy wyzwolic sie z cierpienia w buddyzmie;)
**************************************************
Pan Jakub najwyraźniej wie co to znaczy wyzwolic sie zcierpienia skoro wypowiada sie wten sposob. Proszę o rowinięcie tematu.
Autor: Marek Dodano: 27-11-2005
Upekkha - Buddyzm to czysty racjonalizm, ale...
Jeśli ktoś zechce zadać sobie nieco trudu i pozna buddyzm nieco bardziej tzn. sięgnie do tekstów źródłowych, być może obraz, jaki utrwalił się na Zachodzie okaże się zbyt szkicowy.
"Amerykański zen" czy pomysły Ole Nydahl'a wzięły się jak się zdaje ze zbyt aroganckiej, protekcjonalnej i niecierpliwej postawy wobec dorobku intelektualnego azjatów. Zrozumienie intelektualne to podstawa w dochodzeniu do urzeczywistnienia Dharmy, ale jest to wstęp - dalej trzeba "przetrawić" to w swojej medytacji i... w normalnym życiu.
W każdej tradycji buddyjskiej nauczyciele ciągle podkreślają wagę SILA(moralne zasady), SAMADHI(medytacja) i PRAJNA(mądrość transcendentalna) - trójnogu, na którym opiera się wewnętrzny trening. U nas akcentuje się zazwyczaj tylko jeden z elementów (najrzadziej pierwszy muszę przyznać). Demokratyczne, liberalne społeczeństwa Zachodu kultywują wolność jednostki za wszelką cenę a słowo pokora ma tylko i wyłącznie znaczenie pejoratywne. Skutkiem tego jest, jak mi się wydaje, przerost Ego w kulturze generalnie. Stąd mamy tylu "mistrzów" zen, którzy przeczytali dwie książki o buddyzmie napisane przez innych "mistrzów", odbyli dziesięciodniowy kurs medytacji i z powodzeniem prowadzą grupy, dają wykłady i mianują mistrzami swoich następców.
Jeden z największych, autorytetów w świecie buddyjskim (nieżyjący już)Mistrz Hsuan Hua podczas pobytu w Polsce powiedział, że nauczyciel buddyjski powinien przestrzegać przynajmniej Pięciu Wskazań i nie gonić za sławą, pieniędzmi i seksem. Jak łatwo się domyślić nie zdobył tu żadnej popularności. Klasyczne nauki Theravady też nie natrafiają tu na zbyt podatny grunt.
Autor: Upekkha Dodano: 31-12-2005
Rafał S. - Stek bzdur.   1 na 1
Zaprezentowany tekst to popis głupoty i ignorancji autora.

Struktura Buddyzmu opiera się na klasztorach, czyli aby zostać buddystą w tradycyjnym znaczeniu tego słowa, trzeba wstąpić do klasztoru, jako uczeń, lub nowicjant.

KOMPLETNA bzdura. Na świecie istnieje około 500 ośrodków buddyzmu KAGYU całkowicie świeckich. Mnisi są gośćmi tylko podczas kursów (a i to nie wszystkich) i inicjacji. Jeden z najwybitniejszych nauczycieli żyjących współcześnie nie jest mnichem.

Od studentów/nowicjantów oczekuje się absolutnego posłuszeństwa i ślepej wiary w doskonałość i mądrość nauczyciela i całkowitej, bezwarunkowej wierności dla instytucji.

Kolejna brednia. W dawnych czasach uczeń i nauczyciel przed rozpoczęciem właściwej nauki sprawdzali się kilkadzieścia lat. Również i teraz wielcy Lamowie zachęcają do krytycyzmu.

był przeciwny łączeniu płci w nauce i medytacji, gdyż uważał, że prowadzi to do seksu i formowania więzi będących źródłem Cierpienia. Nałożył zatem na swych uczniów (mnichów) celibat bez porównania ostrzejszy niż w zakonach chrześcijańskich.

Nie. gdyż prowadzi to do posiadania dzieci, zaś opieka nad nimi zabiera czas jaki można poświęcić na medytację. Celibat dotyczył wyłącznie mnichów i mniszek. Sam seks jest traktowany jako narzędzie obdarzania innych radością. Jeden z najwybitnieszych współczesnych nauczycieli powiedział, że jeśli ktoś traktuje seks i ciało jako coś nieczystego to tak jakby odwracał się plecami do Buddów.

KONKLUDUJĄC - autor jest ignorantem, który nie ma pojęcia o temacie, o którym pisze. Przed złapaniem za pióro powinien się zapoznać z tematem, a nie wypisywać bzdury.
Autor: Rafał S. Dodano: 06-02-2006
kilgore trout - buddyzm to nie religia
dzien dobry,
wbrew temu co pan uparcie powtarza w swoim artykule- buddyzm nie jest religia. slowo religia pochodzi od re-ligare /lacina/ i oznacza ponowne zjednoczenie. chodzi o powrot do boga, ktory nas wypedzil z raju. bog w religiach jest zewnetrznie istniejaca jednostka- w buddyzmie nie ma zewnetrznie istniejacego boga. jest to podstawowy blad panskiego artykulu, wskazujacy niestety na calokowite niezrozumienie tego czym buddyzm jest. proponuje troche postudiowac.
pozdrawiam.
KT
Autor: kilgore trout Dodano: 21-02-2006
kasztanowyklamca - jest i nie jest   1 na 1
buddyzm jest i nie jest religią
Autor: kasztanowyklamca Dodano: 23-02-2006
Lhamo - Bzdury
Pierwszy raz udało mi się przeczytać tak kolosalne bzdury na temat buddyzmu:)))
Autor: Lhamo Dodano: 04-03-2006
główka_robaczywka - bez komentarza ;)
"Krytycy maja swieta racje, powinienem wiedziec wiecej. Moj artykulik jest oczywiscie plytki i powierzchowny, jak kazda krotka wypowiedz na szeroki, gleboki i skomplikowany temat. Powiedzcie mi cos, czego sam nie wiem :).
Tych ktorzy oskarzaja mnie o brak obiektywizmu i przejaskrawianie klopotow buddyzmu odsylam do Perth Buddist Centre, ktore opublikowalo ksiazke na ktorej sie opieralem.
Co do demokracji, rownouprawnienia, swobody dyskusji, itp w zakonach buddyjskich, to zarowno Naked Buddha, jak i moje pobiezne streszczenie tej ksiazki ma na celu rozwianie zludzen zafascynowanych buddyzmem Europejczykow, ktorzy przynosza wpojona im kulture zachodnia do srodowiska opartego na zupelnie innej kulturze i zasadach. Jedna z glownych tez ksiazki na ktorej sie oparlem jest to, ze zakony i szkoly buddyjskie w obecnym swych ksztalcie sa czesto skostniale i ze byc moze europejscy buddysci, beda w stanie doprowadzic do intelektualnej odnowy buddyzmu."
........................................................................................................................................................................
1.różnice kulturowe to różnice pomiędzy tradycjami... tradycje są zaś wymysłem ludzi żyjących na danym terenie. Tradycje maja swój image są wiec formą na którą wpływ miała jakości warunki życia ich twórców... skoro kreowano ja w oparciu o wpływy świata zewnętrznego to bez wątpienia w procesie udział musiało brać postrzeganie(percepcja). W tym momencie zaczyna się niewiedza autora(mam nadzieje, ze nie wcześniej ;))... Budda mówił o tym iż relatywizm nie jest niczym dobrym gdyż to on prowadzi do cierpienia... ale to tylko tak dla wytłumaczenia :) bo przede wszystkim warto zwrócić uwagę na istnienie buddyzmu świeckiego! I to nie tylko w europie ale i w Japonii oraz innych krajach buddyjskich.
2."Co do demokracji, równouprawnienia, swobody dyskusji, itp w zakonach buddyjskich"-to już cios poniżej intelektu... cały Buddyzm jest po to by pozbyć się uwarunkowań wynikających z jaźni... wygłaszanie własnych opinii jest wiec rzeczą wielce niestosowną, w zakonie buddyjskim gdyż nauczyciel poświęca nam czas który równie dobrze mógłby poświecić innym "potrzebującym"(których szczególnie w europie jest w porównaniu do kompetentnych nauczycieli multum!). Pyzatym do zakonu nie idom chyba ludzie którzy niewiedza czego pragną ? oczywiście ironizuje, bo oczywiście przychodzą nie mniej jednak ich opinie nie powinny wpłynąć na autora tekstu na tak powarzy temat
3.w artykule padły słowa o Ameryce... zapewniam, ze USA nie jest najlepszym przykładem niczego co związane z uduchowieniem ;)
4.nie jest tez tak ze by iść drogom potrzebujemy nauczyciela! Nauczyciela potrzebujemy do osiągnięcia oświecenia... ale droga to także i nasze codzienne zachowanie które sami potrafimy ocenić znając wskazania.
5.należy bardzo uważać na dobór literatury kortom czynimy swoim fundamentem... czcigodny Kanzen(o nim poniżej) mówi, ze w internecie spis kilku tysięcy książek zaczepiających omawiany temat z czego w rzeczywistości tylko kilka(nie pamiętam dokładnie... 3?)było buddyjskimi... reszta zaś tylko o buddyzmie często autorstwa samozwańców!

Do Kilqore trout: a teraz "trochę bezstronności ;) "nie zgadzam, ze Buddyzm nie jest religiom..."Religia to system wierzeń i praktyk, określający relację jednostki do różnie pojmowanej sfery sacrum, czyli świętości i sfery boskiej."- oczywiście także Buddyzm opiera się na wierze... choćby w reinkarnacje.

Jeszcze tylko króciutki komentarz do Lorelei... opisany przez Ciebie Chrlie wpadł w jedną z najprostszych(i najgorszych) pułapek umysłu... wielki mistrz (japońskiej szkoły Soto Zen) Dogen Zenji powiedział, ze nawet kiedy nasza droga(buddyjska) zaowocuje najwspanialszymi cudami, musimy potraktować je jak poranną rosę! (czyli jakby ich nie było... ponieważ kiedy się czymś zachwycamy, umysł automatycznie się przywiązuje a ty stajesz się niewolnikiem, co prowadzi najpierw do wygórowanej oceny własnej osoby jako znawcy... a następnie do frustracji jak u Charliego)

Gorąco zachęcam do poszerzania swoich horyzontów... ale i do pogłębiania wiedzy ;)
Polecam stronę: www.mahajana.net- gdzie w dziale "audio" znajdziecie wykłady Buddyjskie, które w odróżnieniu do tekstu łatwo(osobie "świeżej w temacie" ;) ) zrozumieć. Na sam początek polecam czcigodnego Kanzena.

Zapraszam również na bloga którego prowadzę wraz ze swoją kobietą... nie jest co prawda(tylko) "buddyjski" a wiele kwestii poruszam wręcz na "lajcie"... zapewniam jednak, ze tematy które rzucicie mi na pożarcie nie obejdą się bez echa ha ha ;) Do komentarzy pod aktualna notkom proszę kierować ewentualne spostrzeżenia na temat tego co tutaj napisałem... a także na temat wykładów audio... w miarę możliwości postaram się rozjaśnić wszelkie z nimi związane wątpliwości :)
www.kabura-na-tchnienie.bloog.pl
Autor: główka_robaczywka Dodano: 15-04-2006
główka_robaczywka - i jeszcze... ;)
aha... koniecznie chciałem dodać jeszcze, ze niema "Problemów z Buddyzmem Tradycyjnym" a z "nowoczesną" mentalnością Europejczyków... :)
Autor: główka_robaczywka Dodano: 16-04-2006
Dwako - reinkarnacja
"oczywiście także Buddyzm opiera się na wierze... choćby w reinkarnacje."

To nie jest wiara. Reinkarnacja jest faktycznie udowodniona. Jak sam Lama Ole Nydahl w jednym z pytań na temat sposobu przypomnienia poprzednich wcieleń odpowiedział, że jest to możliwe poprzez hipnoze. Sam mam małe doświadczenie na tym polu. Ty też możesz to sprawdzić. Polecam jednak bardziej sesje regresinguŽ niehipnotycznego według metody Leszka Żądło.

A autor przyznał się do pomyłki i wyjaśnił ich przyczynę w 9 poscie licząc od góry, więc powtarzane te same komantarze że nie ma racji są zbędne.

Pozdrawiam
Dwako
www.lifeis.pl
Autor: Dwako Dodano: 03-05-2006
główka_robaczywka - kto zamawiał krwisty bebsztyk? ;)
Drogi panie kolego (Dwako ):
to co dla Ciebie jest pewne nie musi być pewne również dla innych(i chyba się zgodzisz ;) )... nie musisz przekonywać mnie do reinkarnacji (akurat) ale gdybym(teoretycznie) był ateistom powiedział bym może, ze twoje "argumenty"... ze ten cały przykład to nic innego jak siła wyobraźni i chęć doznania wyjątkowego przeżycia które to wygenerowały wspomnienia powszednich żywotów.. co do hipnozy która jest naukom dopiero od niedawna-dodał bym ciągnąc dalej- wykazano, ze można przy jej pomocy "wywołać" stygmaty... a skoro można zmienić ciało to pewnie i myśli...

oczywiście gdyby chciało mi się na skrzydłach gniewu runąć w wir polemiki z Tobą drogi przyjacielu, podał bym argument:
skąd wiesz czy to co podaje Ci Lama Ole jest tym co przeżywał np.. Budda? chyba nikt nie zaprzeczy iż procesem jaki tu zachodzi jest wierzenie... bez problemu możesz wiec zauważyć, ze nie byłeś tylko świadom swojej wiary w reinkarnacje... możesz się oczywiście również i nie zgodzić... przegapić mnie ;)

Fakt, nie czytałem komentarzy ponieważ nie przewidziałem, ze mógłbym tym poszerzyć swoja wiedze w tym temacie... a pisałem po to by poszerzyć wiedze innych. Cieszę się, ze autor przyznał się do pomyłki... nie pisałem jednak tylko o pomyłce ale i (może zauważyłeś łaskawym okiem) potraktowałem ją jako skutek pewnych przyczyn które objaśniłem... zrobiłem to ponieważ przyznanie się do błędu nie koryguje jeszcze nastawienia zachwianego czytelnika... wie on wprawdzie, ze droga jest zła nie wie jednak którędy teraz...

Pozdrawiam uniżenie :)
Autor: główka_robaczywka Dodano: 04-05-2006
irowiec - ale kupa emocji   1 na 1
Przeczytałem wszystkie wypowiedzi i czuję te ogromne emocje wyrażane w przeróżny sposób. Sam nie jestem od nich wolny. Kocham was wszystkich, bo szukacie prawdy, każdy na swój sposób. Ja byłem gorliwym katolikiem i mocno reagowałem na krytykę mojej ukochanej religii. Potem byłem materialistą i mocno reagowałem na krytkę mojej filozofii opartej na naukowości i przyjmowania tylko tego co widzę. Potem zauważywszy, że nie czyni to mnie szczęśliwym zainteresowałem sie buddyzmem najpierw Zen i byłem nim zafascynowany i szczęśliwy, tak mi się wydawało, bo po jakimś czasie poczułem, że cos jest nie tak. Potem bylem przez kilkanaście lat uczniem Olego Nydala i bylem znowu zafascynowany i szczęśliwy, ale po jakimś czasie zowu poczułem, ze coś jest nie tak. Teraz jestem nie wiem kim i czuję się szczęśliwy. Nie wiem co będzie dalej, czuję tylko, że to ma jakiś sens, że z każdej doktryny czegoś się nauczylem i że jestem lepszym człowiekiem niz bylem kiedyś, czuję, że wszyscy ludzie wypowiadający się tutaj podążają jakąś drogą, łącznie z autorem, może nawet wszyscy ludzie, nawet ci ktorych zwiemy obecnie obłudnymi, kłamliwymi złymi czy glupimi. Można zauważyć, że często używam słowa "czuję". Może komuś to nie pasować, bo to jednak www.racjonalista.pl. Na swoje usprawiedliwienie powiem tylko, że to rozum mnie do tego doprowadził. Mój rozum zrozumiał, ze bez pomocy uczuć jest jak wspaniały najnowszej generacji komputer tylko, że wyłączony z prądu. Kochani piszczie i badajcie jak najwięcej, bo ja lubię to czytać. Pozdrowienia
Autor: irowiec Dodano: 20-05-2006
pawcio - racjonalne podejscie do sprawy   2 na 2
trafiam tu przypadkiem ... czytam... sprawdzam nazwe portalu i ... cos nie pasuje.... Racjonalista.pl a polowa postow opiera sie na plotkach, domyslach, uslyszanych lewym uchem historyjkach... pewnie ze nie wszyscy beda szczesliwi w budynku na fundamencie buddyjskiego pogladu na [wszech]swiat, nie wszystim spodoba sie idea rozpuszczenia ego by pozbyc sie cierpienia - dlatego ten swiat potrafi byc tak roznorodny i w tej roznorodnosci tak ekscytujacy... odniose sie moze skromnie do kilku watkow...
- buddyzm diamentowej drogi a ucieczka od swiata - diamentowa droga to droga przemian, przeksztalcen wszystkiego co nas spotyka w zyciu na sciezke do oswiecenia, droga transformacji emocji - buddyzm wadzrajany jak zaden inny zacheca do chwytania zycia w wielki zagiel... wiec porownywanie go do ucieczki czy nihilizmu to duza pomylka ...
- buddysci chyba jako jedyni przedstawiciele 'religii' nie chca nawracac 'dobrych katolikow' na 'zlych buddystow' i otwarcie o tym mowia - chyba w kazdym publicznym wykladzie Ole Nydhal (!) zahacza o takie stwierdzenia ...
- jak na pozadnego racjonaliste przystalo watpliwosci mozna przeciez rozwiac [badz podmurowac] np. Lama Ole jest 2-3 razy w roku na wykladach/kursach w Polsce - mozna smialo zadac mu to pytanie: Dlaczego sypiasz z inna oprocz zony? powiem wiecej - mozna podejsc do Hannah i spytac sie co mysli o swoim mezu rozpustniku? :) ... zadna tajemnica/zadne tabu - Ole nigdy nie ukrywal ze duza czesc jego pracy i aktywnosci powstaje i jest wspierana przez silne zwiazki z kobietami i ich madroscia w jasnych, uczciwych partnerskich relacjach ... wielu wielkich nauczycieli wadzrajany to nauczyciele swieccy: Marpa, Milarepa, Drukpa Kunlej, niektorzy Karmapowie ... ile partnerek mial Drukpa Kunlej? ... trzeba spytac najstarszych bhutanskich lamow...
- jestesmy tak rozni, mamy tak rozne emocje i charaktery - wiec mamy tak roznych auczycieli buddyjskich - jedni po pierwszym wykladzie Dalajlamy podazaja za nim na 'koniec swiata', innych przyciaga aktywnosc Karmapy, Lamy Ole, nauczycieli Zen ... jest wiele drog do oswiecenia w buddyzmie - od nas zalezy ktora z nich wybierzemy...
- oceniac poglad buddyjski z pozycji np. chrzescijanstwa czy totalnego materializmu to po prostu pomylka... nie udalo sie to JP2 i wielu innym [na tym forum np.] ... jednak dla wielu jest to zrodlo szczescia, rownowagi, rozwoju i spelnienia... od 2500 lat - ta radosc po prostu widac i czuc jesli tylko pojawia sie odpowiednia ilosc zrozumienia i otwartosci na nauki...
- wiele innych rzeczy spornych i kontrowersyjnych na tym forum blaknie i rosplywa sie jesli spojzy sie na nie z punktu widzenia pogladu buddyjskiego... opisac i wytlumaczyc tego na forum po prostu nie sposob, jednak pisanie artykulu na tak obszerny i roznorodny temat na podstawie jednego opracowania racjonalizmem trudno nazwac - chyba ze najpierw stawia sie teze a potem probuje sie ja udowodnic... pozdrawiam
Autor: pawcio Dodano: 11-07-2006
kret - uwagi
Zgadzam się zasadniczo z tym iż buddyzm jak każda religia ma wady .Problemem religii jest dogmatyzm a właściwie ego człowieka.Tym bardziej powinniśmy się zainteresowac naukami Buddy i także Jezusa ale bez fanatyzmu oraz religijnego zacietrzewienia.Tych dwoje poprzez przestrzeń i czas chce nas czegoś nauczyc i przekazac nam ważne dla naszej obecnej egzystencji informacje.Są one kluczowe dla zrozumienia nas samych!Po co mamy nadal cierpiec i czekac na obiecany raj skoro można to wszystko przerwac!Buddyzm mówi że ogromnym zaszczytem jest urodzic się człowiekiem.A co ten człowiek robi słyszymy w codziennych wiadomościach.Właśnie dlatego każdy musi się obudzic aby zrozumiec ten zaszczyt.Po co nam technika skoro ma ją w ręku istota nie mająca pojęcia o sobie.Istota,która zabija i nie wie co robi!
Autor: kret Dodano: 01-10-2006
pawcio - dogmatyzm?   2 na 2
Budda nie mowil o jakichs dogmatach - wrecz przeciwnie - mowil o tym zeby wszystko sprawdzac wlasnym doswiadczeniem, nie wierzyc ksiegom i 'swietym'... nie stworzyl religi wiary tylko przekazal metody pracy z umyslem. Nauczal o przyczynie i skutku - 'jesli zrobisz tak to bedzie taki efekt a jesli tak to inny - twoje szczescie jest w twoich rekach, ty wybierasz jak chcesz zyc'. Mowil ze cierpimy wlasnie dlatego ze posiadamy silna iluzje ego... bedac buddysta mozna cala droge watpic wiec nie widze tu dogmatow, ani wiary, ani religii ... pozdrawiam
Autor: pawcio Dodano: 17-10-2006
Kokusai Aikido Kenshukai - tolerancyjny buddyzm
W zasadzie odwiedzam to forum pierwszy raz, ale też po raz pierwszy spotkałem się z trafną oceną buddyzmu przez człowieka z nim niezwiązanego praktyką.

Podzielam pogląd, że buddyzm jest trudny do przyjęcia (zrozumienia sensu praktyki) dla Europejczyków, którzy żyją w świecie ocen a priori i iluzji, których baza leży w tradycji kulturowej Europy.

Wydaje sie że to portal Racjonalistów, ale tylko "Krytyka czystego rozumu jest racjonalna", a fenomenologia ducha rzeczywista.
Autor: Kokusai Aikido Kenshukai Dodano: 25-10-2006
Jasta23 - Trochę za ostro...   1 na 1
Początkowo, czytając umieszczony tu artykuł, odniosłam podobne wrażenie jak większość czytelników tzn. że temat potraktowany jest zbyt powierzchownie, ogólnikowo i takie tam....Jednakże to co spodobało mi się najbardziej to zacierające negatywny wydźwięg artykułu-konkluzje, które autor umieścił na końcu. Swoją niedługą przygode z buddyzmem (którą zamierzam kontynuować)rozpoczęłam od czytania książek napisanych przez Dalajlamę. Przede wszystkim dlatego, że chciałam zapoznać się z głównymi ideami buddymu z jak najbardziej wiarygodnego źródła. Dalajlama wielokrotnie podkreśla to do czego bardzo dużą uwagę przykładał Budda i co na końcu artkułu (ku mojej uciesze) umieszcza autor mianowicie żeby NIE PRZYJMOWAć CZEGOś TYLKO NA WIARę, LUB TYLKO DLATEGO żE WIERZY W TO WIęKSZOść A PRZEDE WSZYSTKIM NIE DARZYć śLEPYM ZAUFANIEM I MIłOśCIą SOWJEGO NAUCZYCIELA TYLKO DLATEGO żE POSIADA JAKIś AUTORYTET!-W PEłNI SIę Z TYM ZGADZAM. Zawsze i wszędzie należy kierować się zdrowym rozsądkiem i wypróbowywać wszystko na własnej skórze. A co do klasztorów to moim zdaniem nie trzeba koniecznie się w nich zamykać żeby kierować się w życiu zasadami buddyzmu (lub jak kto woli zostać buddystą)ani też korzystać z nauk nauczyciela. Buddyzm jest niezwykle złożoną nauką czy filozofią (bo nie traktuje go jako religii), dlatego według mnie hipokrytą jest ten kto sądzi że po kilku czy nawet kilkunastu latach praktykowania pozbył się negatywnych emocji lub uwolnił od cierpienia...Bardzo bliskie są mi idee buddyzmu i mam nadzieje że choć w niewiekim stopniu uda mi się je wcielić w życie, bo mam przeczucie, że wtedy będzie jakoś lżej....Ale jakoś nie liczę na oświecenie nawet po kilkudziesięciu latach prawidłowego praktykowania. Przynajmniej nie w tym życiu.............Jestem na to za słaba ....
Autor: Jasta23 Dodano: 03-02-2007
Anna - to nie religia   1 na 1
Mam kilka slow prostujacych ta "uproszczona" - pod kazdym wzgledem - publikacje. Uwazam,ze jesli chce sie o czyms pisac, to nalezy o tym czyms co nieco wiedziec. Pozwole wiec sobie pewne rzeczy do_powiedziec:
1.Buddyzm nie jest religia. Jest droga.Zaden przykladowy Tybetanczyk (i nie tylko oczywiscie) nie zgodzi sie z twierdzeniem, ze buddyzm mozna odczytywac jako religie. Dlatego, ze takie pojecie znane jest tylko naszemu (w tym wypadku) kregu kulturowemu.
2. Buddyzm - z racji takiej, ze nie jest religia - nie moze sie wiec klocic z nauka.To prosta logika.
2. Budda nieczego nie nadzorowal. Dopiero po jego smierci zebral sie synod, ktorego czlonkowie rozpoczeli spisywanie tego, co Nauczyciel mowil.
I nie pisze tego dlatego, ze jestem buddystka. Nie jestem. Ale nie rozumiem,dlaczego autor wybral taki temat na ktorym sie w ogole nie zna. pozdrawiam serdecznie!
Autor: Anna Dodano: 15-04-2007
Gola - Na kłopoty buddyzm   2 na 2
Prawdziwie praktykujący buddyjską ścieżkę nie pozostaje pod wpływem zewnętrznych nacisków i własnych emocji. Pozostaje niezależny, nie boi się niczego i zawsze jest w zgodzie z sobą. Zawsze spokojny, przyjaźnie nastawiony do wszystkich, a to co mówi, służy pomocą innym. Dokądkolwiek idzie, jest skromny, unika wścibstwa i despotyzmu. Nie rani uczuć innych ludzi. Stan buddy pozbawiony jest bowiem negatywnych emocji oraz wszelkich przeszkód dla wiedzy. To stan pełnego rozwoju umysłu. Tylko tyle i aż tyle.
Autor: Gola Dodano: 09-06-2007
Góral - Nie pozostawię tego bez komentarza   1 na 1
Autor tekstu: Chris Wozniak; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,1894
Cytat:
"Wszystkie odłamy Buddyzmu mają na Zachodzie liczne szkoły i klasztory. Mimo, że działają one wewnątrz cywilizacji europejskiej i dla Europejczyków, w większości przypadków dominującą rolę odgrywają w nich emigranci z Azji, którzy prowadzą je zgodnie z regułami obowiązującymi w ich macierzystych społeczeństwach. Ich europejscy uczniowie często przejmują te reguły."
Praktykuję ZEN. Z pełnym przekonaniem mogę ocenić, iż większość szkół zen w Europie, a zatem i w Polsce, opiera się już na kadrach europejskich, tzn. nauczycielach i adeptach wywodzących się z zachodniego kręgu kulturowego: w Europie Europejczyków, w Stanach - Amerykanów. Nauczyciele ze Wschodu, owszem, zdarzają się, przyjeżdżają, ale z reguły szkoły zen i ich ośrodki prowadzone są przez rodzimych adeptów. Nieprawdą jest więc, że dominującą rolę odgrywają tu nauczyciele ze Wschodu. Zagadnienie recepcji zarówno samej doktryny buddyzmu, jak i jego form praktyki na Zachodzie jest sprawą złożoną. Autor formułuje tu arbitralne osądy, bo to łatwe i efektowne. Powiem jedynie, iż przykładowo nasza szkoła zen kształtuje formę swojej praktyki na bieżą
Autor: Góral Dodano: 21-06-2007
Jan Ko - He he, ubawiłem się!   1 na 1
4 lata praktykuję Zen. Mózg mam nadal brudny. Nikt, nigdy nie zapytał mnie o pieniądze. W ośrodku gdzie praktykuję nikogo nie uwiodłem, ani nikt nie uwiódł mnie, i nie znam takich przypadków. Azjatę widziałem jedynie na zdjęciu, choć może gdybym bardziej aktywnie uczestniczył w życiu szkoły zobaczyłbym jakiegoś na żywo ;-). Co do nauczania - już Arystoteles pisał, że trzeba dostosować to co się mówi do poziomu słuchacza... Na bardziej poważną polemikę z przedstawionymi w tym powierzchownym artykule opiniami brakuje niestety miejsca.
Autor: Jan Ko Dodano: 01-07-2007
Rob - Hmmm....
Autorowi tekstu polcam poczytać wiecej na temat buddyzm, poniewaz najwyraźniej nie rozumiem czym jest buddyzm.
Autor: Rob Dodano: 13-08-2007
Jakub Polewski - Panie Marku...
... to zależy o co Pan, Panie Marku mnie pyta.

Czy prosi mnie Pan, abym Panu rozpisał teorię filozoficzną dotyczącą doznania Oświecenia (Satori, Kensho; z jap. filozofii Zen), oraz metod jakie są oficjalnie buddyjskie (dogmatyczne) oraz nieoficjalne (niebuddyjskie) w osiąganiu tegoż stanu percepcji, czy też pyta się mnie Pan odnośnie kontekstu w jakim ja pisałem, mianowicie czy jest możliwe żyć bez cierpienia przy założeniu stanu ogranizmu, który w aspekcie fizjologiczno-psychologicznym jest zdrowy (zdolny odczuwać ból fizyczny i emocjonalny) ?

Proszę sprecyzować, wówczas mogę z Panem nawet na dyskusję się umówić na jakimś forum/czacie, a nawet prywatnie jeśli nie mieszka Pan zbyt daleko ;D
Autor: Jakub Polewski Dodano: 19-09-2007
Szpilowyhajama - Fandzolis kolego
Buddyzm nie jest RELIGIOM niy był i nie bedzie. Co to jest Religia?
Kartezjusz rzeknoł światu "Myslę wiec jestem" Jesli myślę mam Buddyzm,Jak nie myślię to nie ma BUDDYZMU ,nie ma jego Religii. Fandzolisz to jest słowo Gwary Śląskiej czyli (mowa od rzeczy)
Autor: Szpilowyhajama Dodano: 10-11-2007
Mmajster - zrozumiec buddyzm   1 na 1
Nie jest to taka prosta sprawa, poznac zalozenia i poglad buddyjski mozna czytajac ksiazki czy dyskutujac z praktykujacymi. Nie oznacza to wcale iz sie go rozumie, ba zrozumienie pojawia sie dopiero po odpowiednim czasie praktyki, malo tego od zrozumienia na intelektualnym poziomie do odczuwania na poziomie umyslu jego zalozen to dopiero wyzwanie. Poczuc nieuwarunkowana radosc hocby na chwile. Radosc bez zadnej przyczyny,spontaniczny blogostan. Wtedy mozna mowic iz ma sie jakies dosiwdaczenie i jakis kawaluntek sie zrozumialo. A pisanie artykulu na ten temat bez jakiegokolwiek rozeznania uwazam za niewlasciwe. Widze ze ludziom zle sie kojarzy rowniez ta "wiara w nauczyciela". Otoz tym sie rozni wiara w boga od buddyjskiego zaufania iz po pierwsze dopuszcza watpliwosci i nakazuje cigale sprawdzac czy aby to co mowi ten Pan/Pani jest sensowne i zbiega sie z tym co sam juz sprawdzilem. Coz to za problem wziac jakas nauke np o pracy z gniewiem i sprawdzic czy faktycznie dziala. Oczywiscie latwiej jest zobaczyc cala otoczke, klasztory, tance lamow czy mantrowanie i stwierdzic iz to nie nasza kultura. "Buddyzm jest jak diament, ktory promieniuje kolorami tla na ktorym sie g
Autor: Mmajster Dodano: 15-12-2007
Macek4 - nie zgadzam sie
Witam
Widze że ma Pan jakieś dziwne i całkowicie nieuzasadnione przesądy na ten temat.
Autor: Macek4 Dodano: 02-01-2008
krzysiek   1 na 1
przepraszam ale Autor/autorka nie ma pojęcia o buddyźmie jako takim, a o buddyzmie zen, który to tak popularny stał się na zachodzie- i o niego głównie chodzi o czym autor/autorka najwyraźniej nie wiedzą - w tej popularności buddyzmu, nie ma w ogóle pojęcia
Autor: krzysiek Dodano: 10-02-2008
krzysiek   1 na 1
"Jesteś swoim jedynym mistrzem, któż jeszcze mógłby nim być"- budda siakjamuni, Panie Wszechwiedzący Autorze, cos słabo Pan wychodiz na wypowiadaniu sie jak znawca o czymkolweik opierając sie na jednej ksiażce
Autor: krzysiek Dodano: 10-02-2008
dos - gdzieś czytałem, że
budda sypiał z wieloma kobietami. A najbardziej chyba znany europejski lama, Ole Nydal miał 2 żony (jedna zmarła).
Autor: dos Dodano: 29-03-2008
dos - jeszcze jedna uwaga
cytuję autora artykułu - "Buddyzm jest jedyną wielką religią w dziejach świata, nie splamioną wojnami religijnymi i przymusowym nawracaniem". Swego czasu w tv publicznej był angielski dokument o historii buddyzmu tybetańskiego i mówili o tym, że istniejące szkoły walczyły o dominację i dochodziło do zabójstw. też byłem zdziwiony ale po prostu mnisi walcząc o wpływy używali przemocy. Jako ciekawostkę dodam, że to spory ustały w okresie, gdy jedną ze szkół otoczył opieką sam Czyngis Han.
Autor: dos Dodano: 29-03-2008
rozbawiony - Zmasowany atak buddystów  -1 na 1
Uuuu jaki zmasowany atak wyznawców buddyzmu - elite moher beret ? :)

Nic nie pobije ateizmu - koncepcji bez koncepcji, a te Wasze buddyjskie wizualizacje, mantry, światełka i błogostany to nic innego jak urojenia, ale rozumiem, szaro, nudno, trzeba się jakoś rozerwać :]
Autor: rozbawiony Dodano: 24-06-2008
Wiśniewski
Z moich obserwacji i doświadczeń, również jako próbującego praktykować i (a jakże!) INICJOWANEGO, wynika, że tzw. wadżrajana w wydaniu Karma Kagyu opiera się na uzależnieniu od 1) wykonywania tych praktyk, 2) nieustającego utrzymywania kontaktu z TĄ "sangą", 3) chodzenia lub jeżdżenia na tzw. "kursy medytacyjne" , niejednokrotnie kosztowne. Z takich to aktywności uczniowie Ole Nydhala czerpią dumne przeświadczenie o swojej jogiczności i wolności. No chyba, że chca być naprawdę dumni i niezależni i nie cytować jak papugi swojego wyzwolonego i szaleńczo zapracowanego, żeby nie powiedzieć UŻYWANEGO mistrza. I wtedy muszą się z uwagą pochylić nad tymi różnymi zaleceniami, czyli powrócić do różnych (przepraszam za nieracjonalizm) , przykazań. Ale w życiu się do tego nie przyznają, tylko coraz intensywniej misjonują, bo są UŻYWANI.
Dlatego radzę uważać z kARMA kAGYU.
Autor: Wiśniewski Dodano: 21-07-2008
Rozbawiony - Ciekawa obserwacja
Wisniewski - Pan Wierny najpierw papugował w różnych miejscach w sieci książkę "Nieskończoność w jednej dłoni" później i teraz samego Nydala - o ile j. wierny to w ogóle jest osoba a nie rotacyjny zbiór dyżurujących naganiaczy :]
Autor: Rozbawiony Dodano: 21-07-2008
heroi. - seks europy z azją
My tu, w Europie, odrzucamy autorytet wszelki. Wykwita nam z tego postmodernizm i absurd Sartre'a. Zrywamy z tradycją, paradoksalnie hołdując wielowiekowej tradycji. Zrywamy nitki, niepokorni jak Kartezjo - i tworzymy nowe idee zrośnięte jak cebula.

Oni tam, we Wschodzie, byli tacy sami - rodzili w bólu doktryny za doktryną, aż nie dochodzli do zwątpienia i absurdu, do ascezy.

My, Europejczycy, z tej kwintesencji bezsensu, jakim jest postmodernizm możemy uciec w strachu w stronę radykalnego Islamu, patriarchatycznej tradycji i wyznaczanych przez tradycję norm - albo w stronę mistyki/ascezy, jak to miało miejsce w Indiach.

Czy coś z tej ascezy wynikło? Jeżeli wynikło - jak możemy się o tym dowiedzieć? Rozważając w fotelu, oceniając pobieżnie, zagłębiając się w ichniejszą filozofię?

Buddyzm jest jaki jest. Naleciałości z kultury wschodu są nieuniknione. Np. charakterystyczną cechą buddyzmu ZEN jest minimalizm, czarne poduszki, proste formy. Mają one taki kształt jaki mają, bowiem niesłychanie istotnym elementem tej filozofii jest element medytacji i wyciszenia. A na Zachodzie? Na Zachodzie natychmiastowo powstają ortodoksyjne sekty finezyjnych smakoszy skrajnego sztywniactwa.
Autor: heroi. Dodano: 16-12-2008
Godlewski - Wojna
Autorka zdaje się sugerowac, że buddyzm nie był zaangażowany w wojny. Przecież to oczywista nie prawda w czasie drugirej wojny światowej kapłani zen i kapłani innych odłamów buddyzmu czynnie i ideologicznie  wspierali żołnierzy japońskich. Bardzo fajnie jest to opisane w ksiązce "Zen na wojnie" Briana Victoria.
Autor: Godlewski  Dodano: 19-06-2009
sonnentau   1 na 1
A najbardziej chyba znany europejski lama, Ole Nydal miał 2 żony (jedna zmarła).

Żona i kobieta życia była jedna (Hannah), ale przyjaciółek było (i jest) więcej. 

cytuję autora artykułu - "Buddyzm jest jedyną wielką religią w dziejach świata, nie splamioną wojnami religijnymi i przymusowym nawracaniem". Swego czasu w tv publicznej był angielski dokument o historii buddyzmu tybetańskiego i mówili o tym, że istniejące szkoły walczyły o dominację i dochodziło do zabójstw. też byłem zdziwiony ale po prostu mnisi walcząc o wpływy używali przemocy. Jako ciekawostkę dodam, że to spory ustały w okresie, gdy jedną ze szkół otoczył opieką sam Czyngis Han.
Szkołą tą była Gelug-pa za panowania piątego Dalajlamy - i od tego czasu Dalajlamowie są przywódcami politycznymi Tybetu. (Zastąpili na tym miejscu bodajże Siakjapów.) Wojny jako takie nie są buddyzmowi nieznane, a Tybet to nie jest kraina wiecznego pokoju, płynąca mlekiem i miodem, ale nigdy nie *nawracano* na buddyzm siłą i nie prowadzono wojen *religijnych* - tylko o władzę. Pod tym względem jest to religia pokojowa i odróżnia się od każdej religii z naszego kręgu kulturowego.
Autor: sonnentau  Dodano: 23-08-2009
sonnentau  -2 na 2
Uuuu jaki zmasowany atak wyznawców buddyzmu - elite moher beret ?
Raczej moherowe poduszki do medytacji. ;)
Autor: sonnentau  Dodano: 23-08-2009
Kalać - 2słowa o buddystach   1 na 1
Autor artykułu pisze o buddyzmie  opierająć się na jednej książce. .
Posądza buddyzym o reklamę pozytywnych stron a pomijanie wad.Sam natomiast jest stronniczy. Właśnie buddyzm nie jest religią a filozofia, która to jest nauką
bardzo przydatną w dzisiejszym, skomercjalizowanym świecie i pogoni za
rzeczą oraz pieniądzem; przepełnionym materializmem i fetyszyzmem.Ponadto buddyści mówią o ciemnej stronie tej praktyki, mówią że jest trudna ,wymaga cierpliwości, i chęci;że zanim ktoś osiągnie Oświecenie mogą minąć całe eony. Przebudzenie ze snu(życia) wymaga dużo pracy. Naturalne natomiast jest , że mówią o korzyściach, przecież każdy kto znajdzie znakomity wdł. siebie sposób na rozwiązywanie problemów, a ty bardziej tych związanych z codziennym życiem, chce się nim dzielić , by pomóc innym; ukazuje głownie jego pozytywne strony.
Co do traktowania kobiet  z autopsji wiem, że kobiety w Europie też z powodzeniem wykładają buddyzm i nie ma absolutnych różnic w traktowaniu owych.
Również polecam stronę www. buddyzm.pl.
Autor: Kalać  Dodano: 26-09-2009
Kalać - obiektywniej   1 na 1
Wysnuwam teraz inne wnioski. Autor artykułu chyba chciał oddać wrażenia związane właśnie z tą jedną książką  Ponadto wyraża obawy zwiazane z zamknięciem filozofii, wolnej myśli w formę.( chyba nie chodziło o ostrzeganie przed buddyzmem a oszustami!)Słuszne to obawy aczkolwiek są różne szkoły buddyzmu, a umysł inteligentnego człowieka ochroni go przed manipulacją. Niektórym potrzebne są medytacje, praktykowanie w grupie z nauczycielem( jest też z kim polemizowac co przecież sprzyja wiedzy). Nauczyciele to ci których władza nie pociąga, buddyści też nie narzucają nikomu formy praktyki a można za to wybrać dogodną dla siebie,(powiedziałabym nawet nie ma zasad są tylko rady).. Zawsze gdy ideologię zaczyna praktykować wiele osób, pojawiają się formalności, mogą pojawić się oszuści lub ludzie niekompeteni. Akurat z buddyzmem nie znam takich problemów (choć oczy mam szeroko otwarte) , być może dlatego że jest w Europie wiele małych grup być może też że buddyste poznasz gołym okiem;) Po prostu czy ktoś jest buddystą od wielu lat da się odczuć.pozdrawiam
Autor: Kalać  Dodano: 26-09-2009
MJB - Kilka komentarzy do wszystkiego.
1. Niespecjalnie rozumiem wątpliwości autora i niektórych komentujących jeśli chodzi o klasztory? Klasztor to klasztor - jak ktoś wstępuje to chyba nie liczy na demokrację i wspólne podejmowanie decyzji itp?? Z założenia ma strukturę hierarchiczną. I zazwyczaj jest monopłciowy, żeby się skupić na praktyce a nie na drugiej płci ;)
2. Nie jestem przekonany, że buddyzm jest wolny od prowadzenia wojen. Nie wiem, czy religijnych, ale na pewno o tereny i strefy wpływów. Zdaje się, że u Szyszko-Bohusza, albo w publikacji o historii oręża japońskiego czytałem o wojnach, jakie klasztory buddyjskie w Japonii toczyły między sobą i feudałami. I na pewno się specjalnie nie ograniczali w użyciu przemocy.

Pozdrawiam,
M.
Autor: MJB Dodano: 27-04-2010
sevencats - Kłopot z budyz(mami)   2 na 2
Przyznaję się do utożsamiania się z buddyzmem zen szkoły koreańskiej (bo to ja się utożsamiam - tak mi się wydaje). Jak widać szkół, a może sekt buddyzmu jest więcej niż jedna. Każdy mistrz może nieco inaczej prowadzić swoją "szkołę". Tu, w Europie nazwiemy to inną sektą.
W znanej mi szkole zen mistrzami są i kobiety i mężczyźni, bez żadnych rozróżnień. Wydaje mi się, że istnieją odłamy buddyzmu z kapłanami, obrządkami, całym tym blichtrem jakim obrosły główne religie kręgu europejskiego.
Dla mnie buddyzm zen jest sposobem na życie, a metody mistrzów skumulowanym przez wieki doświadczeniem psychoterapeutycznym.
Zauważcie, że mistrzem zen nie zostaje się z namaszczenia i na zawsze. Mistrz musi być w każdej chwili gotów do "walki dharmy". M. zen nie rzuca ekskomunik, nie każe przyjmować nic na wiarę.
Mistrz Seung Sanh mówił: "jeżeli tego co tu wypracowałeś [w czasie sesji med.] nie zastosujesz w codziennym życiu, to zmarnowałeś czas" (cytat zupełnie z pamięci, ale sens poprawny).
M.Seung Sanh był Azjatą, i co z tego? Jego uczniowie, obecni mistrzowie, są Europejczykami, i co z tego? I on i oni są mistrzami zen.
Buddyzm zen absolutnie też nie wypowiada się na temat boga czy bogów.
Autor: sevencats Dodano: 10-08-2010
Niktoś
Na jakiej podstawie autor pisze:

Cyt: Po drugie, oryginalne nauki Buddy są moim zdaniem o wiele
bardziej zwarte, czytelne i zgodne ze współczesnym światem niż
„objawienia" innych wielkich religii.

Stwierdzenie to wymaga bardzo solidnej znajomości kultury buddyjskiej (sam studiuję ją od ponad dekady, ale z pokory do ogromu wiedzy, nie przyznaję się do jej "przeniknięcia"), oraz znajomości innych religii, a w tę powątpiewam (na podstawie treści artykułu). Dodam także, że buddyzm nie jest religią księgi (jest religią kosmiczną), więc  objawienie to nieodpowiednie słowo w tym miejscu (nawet w cudzysłowie, bo przecież pełni on tu tylko rolę krytyczną - że "objawienia" nie są pochodzą od boga). Buddyzm jest homocentryczny w znaczeniu, że uznaje, iż jego wiedza jest wyłącznie pochodzenia ludzkiego.

Cyt: Buddyzm jest racjonalny, dzięki czemu nie ma absolutnie żadnych trudności z naukowym widzeniem świata i nie ma w nim konfliktu między wiarą a wiedzą,
typowego dla innych religii.

Owszem jest racjonalny, ale nie bardziej niż inne religie. Racjonalność to "używanie rozumu", a używać go można na bazie różnych założeń, w różnych celach, i z różnymi intencjami.

Autor: Niktoś  Dodano: 18-09-2011
Niktoś
Lepiej byłoby powiedzieć: jest tolerancyjny, skłonny do
zmian, elastyczny, niedogmatyczny. Stąd brak konfliktu. Jak pisałem wyżej,
buddyzm jest religią kosmiczną, a nie religią księgi. Słowo ma w nim wartość
ograniczoną, jest tzw. ZRĘCZNYM ŚRODKIEM, narzędziem mającym
służyć prowadzeniu ku oświeceniu, nie jest natomiast objawieniem, czyli
czymś, czego zmienić nie można (wręcz nie wolno), gdyż jest dane przez boga,
jako ostateczne. Słowo, mit, nauki buddyjskie, metafizyka, filozofia -
postrzegane w kontekście buddyjskim - w istocie służą temu samemu. Mają
(pośrednio) pomóc w osobistym doświadczeniu przebudzenia, i na tym ich
najistotniejsza funkcja się kończy.

Cyt: Od studentów/nowicjantów oczekuje się absolutnego posłuszeństwa
i ślepej wiary w doskonałość i mądrość nauczyciela
i całkowitej, bezwarunkowej wierności dla instytucji.


To już wyraz jakiejś rozpaczy autora, która lubuje się w przesadzie... i zbędnej
w bezstronnej prezentacji faktów emocjonalności.
Po pierwsze niestosowne jest sformułowanie "wierność dla instytucji",
bo buddyzm nie jest religią instytucjonalną. Nie znaczy to, że ją odrzuca, ale
w przeciwieństwie np. do katolicyzmu, instytucja nie jest święta (CDN)
Autor: Niktoś  Dodano: 18-09-2011
Niktoś
(CD) instytucja nie jest święta [jak kościół, ustanowiony
przez boga, wieczny, nieomylny, jedyny], ma ona tylko charakter praktyczny.Myślę,
że autor stosuje kalkę krytyki chrześcijaństwa, a to w tym przypadku poważny
błąd. Nieznajomość kultur, szerokiego spektrum różnorodności sposobów
przeżywania siebie i świata, sprzyja lekkomyślnej projekcji tego, co znane, na
to, co nieznane...

Zgodnie z buddyzmem, nauczyciel nie jest doskonały bardziej, niż każdy.
Doskonałość nie rozkłada się wedle zasad hierarchii instytucjonalnej (w
buddyzmie akurat dość słabo rozbudowanej). Jak uczy buddyzm, każdy jest buddą,
wszyscy są w pełni doskonali, wszystko jest doskonałe.

Nie mniej jednak, co do wiary w niezwykłość nauczycieli, zgadzam się z autorem,
i dodam, że ma to swoje korzenie w konformizmie. Tak jest wszędzie, i uważam to
za ludzką przywarę, a nie element buddyjski, czy religijny. Jednak buddyzm w
znacznie mniejszym stopniu odnosi się do autorytetu, niż wiele innych religii
(w tym katolicyzm). Dowodzi tego fakt, że w swoich mowach i pismach, nauczyciele
buddyjscy nierzadko o tym się wypowiadają. Najwięksi mistrzowie ujawniali
niezależność, antyautorytatywność, nawoływali do samodzielności.
Przykład (nie ma odpowiednika w religiach księgi jak katolicyzm): (CDN)
Autor: Niktoś  Dodano: 18-09-2011
mniszka - Nie ma kłopotów z buddyzmem   1 na 1
Nie ma kłopotów z buddyzmem, jest niedoinformowanie. Nigdzie nie jest powiedziane, że aby prawdziwie praktykować buddyzm trzeba zostać mnichem. Można być świeckim uczniem któregoś z nauczycieli, inaczej praktykuje mnich, inaczej świecki, łączy ich praktyka dharmy ( modlitwy i medytacje) i osoba Lamy ( nauczyciela). Praktyka dharmy dzieje się poprzez Trzy Bramy: ciało, mowę i umysł. O ile w przypadku mnicha więcej czasu poświęcone jest modlitwie, o tyle w przypadku osoby świeckiej oprócz modlitwy, życie  poświęcone dharmie, stosowanie się do 6 ciu paramit, pomoc i traktowanie wszystkich bez wyjątku istot z miłującą dobrocią. Żadna jednak forma praktyki nie jest w buddyżmie preferowana, ani dyskryminowana.
Autor: mniszka  Dodano: 21-12-2014
MilanKrupa
Ciekawy tekst!
Autor: MilanKrupa  Dodano: 21-11-2022
maurice_ - Wyzwolenie a samobójstwo
Spotkałem się z poglądem, że wyzwolenie dla się osiągnąć w buddyzmie tylko przez śmierć, w tym samobójstwo.
Autor: maurice_  Dodano: 28-11-2022

Pokazuj komentarze od najnowszego

« Wróć do strony
Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365