Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… pilaster - Wspaniała demokracja Kolejny artykuł, jak to wspaniali humanisci w trakcie rewolucji francuskiej demokratyzowali kościół. Demokracja polegac miala na tym, że proboszczów, dawniej mianowanych przez biskupów, mieli teraz wybierać "obywatele". Jak wspaniale i demokratycznie. Tylko o czym Agnosiewicz już nie pisze owi "obywatele" to wcale nie "wierni" w rozumieniu koscielnym. Kto przeczytał choćby tylko znaną książkę Jasienicy "Rozważania o wojnie domowej" doskonale wie, że owi "obywatele" byli to wyłącznie mężczyźni o odpowiednim poziomie zamożności (obowiązywał cenzus majątkowy), ale wcale niekoniecznie katolicy. I oto dochodziło do przypadków, że proboszcza dla jakiejś wiejskiej parafii z zapyziałym kościółkiem z czasów Kapetyngów wybierali bogaci mieszkańcy pobliskiego miasta, np protestanci i żydzi. Biedni zaś wieśniacy, faktyczni parafianie owego elekta w tej wspaniałej demokracji nie mieli nic do powiedzenia. Oczywiscie jak przystało na osobę postulującą rozdział kościoła od pąństwa, Agnosiewicz n
Autor: pilaster Dodano: 09-06-2007
Reklama
Mariusz Agnosiewicz - odp. Masz może problemy z czytanie, lecz stoi, że owo demokratyzowanie i rewolucjonizowanie to w głównej mierze dzieło samych ludzi wcześniej związanych z Kościołem a nie humanistów czy philosophes. A owa demokracja to miała polegać głównie na tym, że biskupów mianowanych przez króla odtąd wybierał lud z prowincji w której ów biskup działał. A że dostawał pensję "państwową" toteż wybierali wszyscy, którzy do tej kiesy państwowej płacili podatki, państwo reprezentuje wszystkich a nie tylko katolików. Nie napisałem też że akurat każdy aspekt owej demokracji popieram czy uważam za słuszny, lecz jej ogólny kierunek wydaje się interesujący.
Autor: Mariusz Agnosiewicz Dodano: 10-06-2007
pilaster - Demokracja dla swojaków Interesujące wszakże jest że w tej wspaniałej demokracji najmniej do powiedzenia mieli ci, którzy faktycznie owego proboszcza (o biskupach nic nie pisałem) potrzebowali. to jest clou "demokracji" my, ludzie bogaci, protestanci, żydzi i ateiści już wybierzemy dla was zacofanych wsioków odpowiedniego proboszcza. I to się nazywa humanizmem :( Do tego dochodzi siłowe dopasowywanie struktury kościelnej do wydumanego w jakimś filozoficznym widzie podziału administracyjnego. Nawet w PRLu totalitaryzm nie posunął się do tego, żeby wymagac, aby liczba biskupów była równa liczbie wojewódzkich sekretarzy :( Właśnie taki totalitarny sposób rządzenia pchnął przerażonych wandejskich wieśniaków do rozpaczliwej obrony.
Autor: pilaster Dodano: 10-06-2007
Mariusz Agnosiewicz - odp. >w tej wspaniałej demokracji najmniej do powiedzenia mieli ci, którzy faktycznie owego proboszcza potrzebowali. Czy sugerujesz, iż ludzie płącący podatki, nieco zamożniejsi i eo ipso lepiej wykształceni - nie potrzebują proboszczów? Rewolucyjne, ale bliskie memu sercu:) Sugerujesz poza tym, że ludzie płacący podatki to byli protestanci, żydzi i ateiści. Jeśli nawet to samo świadczyłoby to przeciwko katolicyzmowi:) A mówiąc poważniej, Konstytucja Cywilna Kleru wprowadzała zasadę wyboru biskupów i proboszczów przez lud, przez mieszkańców danego okręgu posiadających prawa wyborcze. I to jest clou. A kwestia upowszechnienia praw wyborczych to jest rzecz odrębna od samej Konstytucji Cywilnej. Akurat wtedy było tak, że demokracja nowożytna rozpoczęła się od cenzusu majątkowego. I prawa wyborcze miało jedynie kilka milionów Francuzów. Tylko podkreślam: to kwestia odrębna od samej konstytucji cywilnej, która po prostu wprowadzała zasadę wyboru biskupów i proboszczów przez lud.
Autor: Mariusz Agnosiewicz Dodano: 10-06-2007
Mariusz Agnosiewicz - Odp. >Do tego dochodzi siłowe dopasowywanie struktury kościelnej do wydumanego w jakimś filozoficznym widzie podziału administracyjnego. Tutaj już ostro przesadzasz, gdyż w swym zaślepieniu negujesz wszystko en block. Tymczasem nawet w prokościelnej pięciotomowej "Historii Kościoła" autor krytycznie nastawiony do konstytucji cywilnej pisze: "Nie ulega wątpliwości, że w wielu zawartych w niej postanowieniach tkwi zarodek zdrowych reform. Przykładem jest ich między innymi nowy podział kraju na diecezje: w miejsce dotychczas istniejących 135, różniących się ogromnie pod względem wielkości i bogactw, wprowadzono 85, a więc tyle ile było departamentów; liczbę 18 metropolii ograniczono do 10. Parafie zbyt przeludnione zostały podzielone, zbyt małe - połączone. Były to arcysłuszne pociągnięcia"
Autor: Mariusz Agnosiewicz Dodano: 11-06-2007
Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama