Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Gabriel - "...a to echo grało." 2 na 2 Piękny tekst, uznanie dla Autora. Podczas lektury niemal słyszałem tę mszę. Sądzę,że warto w jak najszerszym stopniu popularyzować dzieła sztuki tak inspirowane. Przecież nawet te religijne powstawały nie dlatego, że twórcy byli religiantami, lecz mimo tego,że nimi byli. Tym bardziej cenne są dzieła odważnych autorów, którzy czerpali natchnienie z realnego świata.
Reklama
Jacek Tabisz - @Gabriel Dzięki za miłe słowa! W pełni się z tobą zgadzam, będę się starał propagować dzieła muzyki klasycznej o tematyce ateistycznej. Z pewnością miło by było, gdyby "A Mass of Life" wykonano niebawem w Polsce zamiast kolejnego "Mesjasza" Haendla, czy pasji Bacha, lub (i) Pendereckiego (choć oczywiście są to wspaniałe utwory, ale każdy meloman (niezależnie od poglądów) zgodzi się, iż warto propagować dzieła jeszcze u nas nie znane). Myślę, że debata o potrzebie wprowadzania do naszych sal koncertowych dzieł wyrażających inny światopogląd niż "Jezus, Nasz Pan" jest bardzo dobrą formą działalności ateistycznej. Być może artykuły takie jak ten dostrzegą osoby zajmujące się życiem muzycznym kraju i ta tematyka zacznie zataczać szersze kręgi. Dochodzą do mnie listy świadczące o tym, iż muzyczno - artystyczna tematyka przyciąga tu ludzi spoza naszego klubu, niekoniecznie ateistów, ale choćby znużonych pewnymi "oczywistościami" zawartymi w formułowaniu programów koncertowych i krytyce muzycznej.
Teklon - Memento vitae 1 na 1 Przygotowuję utwory lub ich fragmenty, które chciałbym, żeby zostały wykonane przy pochówku moich prochów (po kremacji). Na pierwszym miejscu jest utwór Stanisława Soyki Memento vitae. Może jak zdobędę Mszę Deliusa będę mógł wybrać jakiś fragment i dołączyć to tego zbioru.
Autor:
Teklon Dodano:
01-11-2011 Xitami ja rozumiem, Jacek kocha muzykę, ale na boga po takiej próbce nowomowy odechciewa mi się jakoś jajecznica na śniadanie.
Autor:
Xitami Dodano:
02-11-2011 Piotr Napierała - dżizus bardzo dziwi mnie ta nachalna mania zapominania o twórcach ang 18w i 19w: Arne, Stanley, Boyce, Avison, Field i powtarzanie zgranej i fałszywej mantry o brytyjskim bezrybiu muzycznym tych epok. Tym bardziej dziwi, że powtarza ją muzyk.
Jacek Tabisz - @Piotr Napierała Oczywiście, że ktoś komponował w Wielkiej Brytanii cały czas (nawet w Serbii, czy w Portugalii) tak było. Ale na tle Austrii, Niemiec, Francji to jednak XIX wiek w Wielkiej Brytanii długo nie przynosił znanych w całej Europie nazwisk i genialnych kompozycji. A przecież po Wojnach Napoleońskich nastało stulecie Brytyjczyków. Byli największą potęgą, mieli najwięcej środków, również na kulturę. Niemal ironią jest fakt, iż muzyką zbliżoną do indyjskiej (gamelanem indonezyjskim) zafascynował się Francuz - Claude Debussy. Po Anglikach klasyczna muzyka Indii spływała niemal jak po kaczkach - nie było w XIX wieku żadnych odniesień, nawiązań. Pojawiły się dopiero w nowym stuleciu, też niezbyt liczne i niezbyt popularne (na przykład "Hymny Rigwedy" Gustava Holsta). Arne, Stanley, Boyce, Avison, Field - powiedz, który z nich dorównuje popularnością i geniuszem Haydnowi, Chopinowi, Berliozowi, Schummanowi etc.? A jak się miała ekonomicznie i militarnie Wielka Brytania do Francji, czy Państw Niemieckich choćby w roku 1830?
Piotr Napierała Moim zdaniem Stanley jest na poziomie wymienionych przez Pana
Jacek Tabisz - @Piotr Napierała Gdyby tal rzeczywiście było, mógłbym się tylko cieszyć z odkrycia nowego, genialnego kompozytora... Co zatem sprawiło, iż nadal nie jest tak znany jak Haydn, czy Chopin? Schubert (ale nie tylko on!) za swojego życia miał wielkie problemy z popularnością, a jednak zwrócono mu honor.
Piotr Napierała - na 19 wieku się znam słabo ale jako osiemnastowiecznik, uważam, że romantyzm dostaje często nie do końca zasłużone fory. Muzyka romantyzmu wydaje się wielu głębszą bo jest skoncentrowana na wyrażaniu uczuć, choć moim zdaniem te powinny się raczej wyrażać niejako mimochodem. W sensie technicznym nie ma chyba różnicy między Stanleyem a Schubertem. w ogóle określenie genialny jest dość nieprecyzyjne. Ponieważ muzyka jest w dużym stopniu dziedziną formalną łatwo jest wyroznic geniuszy baroku i klasycyzmu, a z romantykami jest juz gorzej. Wiadomo np., że Stanley nie był tak wszechstronny jak Haendel, więc to raczej ten drugi jest geniuszem, ale jak porównać klasyka z romantykiem? co do ateizmu w muzyce to wydaje mi sie ze juz sama muzyka swiecka jest dostatecznie ateistyczna
Pokazuj komentarze od najnowszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama