Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
200.032.243 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 288 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
John Brockman (red.) - Nowy Renesans

Znajdź książkę..

Złota myśl Racjonalisty:
Wolność rodzi naturalnie rozmaitość.

Dodaj swój komentarz…
zohen   4 na 4
Jak najbardziej, ale:
- do takiej postawy trzeba dojrzeć w jakimś procesie i to chyba takim, w którym nie da się ominąć dyskusji z wierzącymi, czy chociażby lektury Dawkinsa,
- zajmowane się religią nie musi obejmować wyłącznie, czy też głównie problemu trójcy świętej, zmartwychwstania itp. bzdur ale uwarunkowań socjologicznych - psychologicznych (psychiatrycznych)sprzyjających takim religijnym zjawiskom - ignostycyzm to omija?
- mamy pozostawić wierzących, często naszych bliskich, "sam na sam" z tą chorobą i w objęciach tej sukienkowej przestępczej organizacji?
Autor: zohen  Dodano: 17-12-2010
Reklama
Ruffo - W zasadzie..   1 na 1
W zasadzie zgoda, ale:
Kłania się Ockham z brzytwą: "nie mnóżcie bytów ponad potrzebę". Niedawno na tym portalu kilkadziesięciu komentażystów nie było w stanie uzgodnić, czy A.Koraszewski jest agnostykiem, ateistą, czy kimś innym...
Ponadto tzw. mądrość ludowa wskazuje, że "nieobecni nie mają racji", z czym jestem skłonny sympatyzować.
Autor: Ruffo  Dodano: 17-12-2010
zohen   2 na 2
Jestem ateistą? Oto jest pytanie!
Ma Pan Profesor rację: zgadzając się na przyklejanie łatki ateisty nobilitujemy teistów - nie sądzę, by zasługiwali na to. W dość powszechnym odczuciu ateista, to ktoś, kto raczej walczy z religią i bogiem niż ktoś, kto uważa to wszystko za bezsens nie warty uwagi. Zaprawdę powiadam Wam (a głównie sobie): nie chcę mieć żadnych relacji z tym "niczym", nawet tych z zaprzeczeniem w postaci a.
I dlatego w propozycji ignostycyzmu, czy jak go tam zwał, widzę dobry ślad.
Autor: zohen  Dodano: 17-12-2010
Koraszewski - amenologia stosowana   4 na 4
Piękny to zaiste tekst i głęboko się z nim zgadzam. Sam lata temu proponowałem termin amenologii stosowanej, jako filozofii opartej na zasadzie: powiedziałeś amen religii, zajmij się czymś ciekawszym. Są tu pewne niekonsekwencje. Ot Chrystus Świebodziński, turpistyczny zaiste, można powiedzieć, że nie jest żadnym symbolem religijnym, że to tylko reklama polskiego wyrobu eksportowego - gipsowych krasnali, ale może to być jednak forma jakiegoś samooszukiwania się. "Religia - pisze Autor - groźna i obsceniczna jako stadny
spęd kołtuństwa, ciemnogrodu, fanatyzmu, zakłamania, nienawistnej
agresji..." Mamyż ją tylko lekce sobie ważyć, bo na nic więcej nie zasługuje? Chciałoby się, ale nie pozwalają. Więc wobec nachalności mitu trudno powtarzać "moja chata z kraja".     
Autor: Koraszewski  Dodano: 17-12-2010
KORIUS - VETO   8 na 8
> Zaprawdę powiadam wam, zadziwia mnie skwapliwość, z jaką ludzie mieniący
się racjonalistami na wyprzódki afiszują się ze swoja niewiarą w Boga, obnoszą
ze swoim ateizmem.
-Zaprawdę powiadam nie jest to prawdą. To wierzący obnoszą się ze swoją wiarą uważając się za bardziej wartościowych z tego względu. Ateiści o wieków musieli siedzieć cicho, nawet teraz nie przyznają się publicznie do ateizmu gdy zostaną do tego zmuszeni (nie licząc tego portalu). Wielu udaje wiarę dla czystego konformizmu, świętego spokoju.
- Jeżeli kto zapyta mnie na ulicy czy wierze w boga mam odpowiedzieć "co to takiego, jakiego boga" ? Ale przecież nie żyjemy na księżycu ! Mam udawać że nie wiem o co chodzi gdy wiem ? To się już stało, w historii ludzkości zaistniało pojęcie boga. Wyjdę na ignoranta, a nie ignostyka. Gdy pytanie zostanie rozwinięte, tego boga co stworzył niebo  i ziemię i wszystkie rzeczy, to i tak muszę odpowiedzieć NIE. Udawanie nie jest racjonalne. Ignorowanie też, o tym bogu uczą dzieci w szkołach. Cała planeta jest zdominowana przez wierzących i religie niestety.
-Aby głupota zwyciężała wystarczy by mądrzy ludzi pozostali bezczynni. Aby religie zwyciężały, wystarczy aby wszyscy jej przeciwnicy stali się ignostykami.
Autor: KORIUS  Dodano: 17-12-2010
taurus
Proszę wybaczyć, profesorze, ale słowa  m u s z ą  mieć sens. Zwrot "...rzucić w twarz swoje credo: nie wierzę" - sensu nie ma. Może by tak usunąć credo ?
Autor: taurus  Dodano: 17-12-2010
Scarabaeus   9 na 9
W końcówce lat 80 mówiłem o sobie antykomunista, teraz tego nie czynię bo nie mamy komunizmu w Polsce. Tak samo nie określam się antymonarchistą i nie afiszuję się z niewiarą w krasnoludki i elfy. Mówię o sobie jednak ateista bo w takich czasach żyję. Może kiedyś będę mógł odpowiedzieć - bóg a co to takiego? Wtedy na pewno zostanę ignostykiem, dziś jeszcze niestety nie.
Autor: Scarabaeus  Dodano: 17-12-2010
Ławreszuk - Nareszcie   4 na 4
Ignotyzm - nareszcie ktoś wymyślił sensowny termin dla ateizmu obojętnego na dyskursy o bogu/niebogu i wierze/niewierze. Mnie również od dawna drażniło nieco nazywanie się ateistą, gdyż w samej nazwie czaił się problem boga, gdy tymczasem nie zajmują mnie już jałowe dysputy z tym krętkiem bladym, jak to Pan Profesor był uprzejmy określić. Myślę jednak, że nie możemy dezawuować samego ateizmu, bo to jak naśmiewać się z opozycji wobec totalitaryzmu twierdząc, że bycie w opozycji to też rodzaj dialogu z reżimem. Prawdą jednak jest, że powoli możemy sobie pozwalać na luksus bycia ignotykami (taki luksus od dawna mają nasi bracia Czesi), którzy są kolejnym, po ateiźmie, etapem w ewolucji mentalnej człowieka.
Autor: Ławreszuk  Dodano: 17-12-2010
Blant - nie jestem przekonany   1 na 1
Nie do końca się zgadzam, myślę że dyskusja, wymiana poglądów na tematy religijne z osobami wierzącymi ma swoją wartość, oczywiście jeśli są to rozsądne osoby. Uważam że ogólnie dyskusje rozwijają umysł, poszerzają horyzonty, a kiedy zmuszają kogoś do myślenia, do zastanowienia się nad swoimi poglądami, tym lepiej. Może dzięki temu ktoś krytycznie spojrzy na swoją wiarę czy religię.
Poza tym jeśli Pan Profesor chcę się odciąć od takich dyskusji, to dlaczego używa pan zwrotów religijnych, napisał pan "Można ją zatem krytykować i zwalczać jako zjawisko społeczne, ale, na Boga, nie podejmować z nią merytorycznej dyskusji". Pytam się więc, po co ten zwrot "na Boga"? Kiedy zdałem sobie sprawę, że nie wierze w te wszystkie rzeczy, to oduczyłem się stosować podobnych zwrotów, więc po co przyjmować to religijne słownictwo, jeżeli uważa się religie za stek bzdur, a dyskusje z wierzącymi za niepotrzebne?
Autor: Blant  Dodano: 17-12-2010
Acideath - Racjonalność boga?   1 na 1
Niech zgadnę, czy Pan Korzeniewski uczestniczył ostatnio w konferencji poświęconej "racjonalności boga" na UPJPII w Krakowie? Jak pierwszy raz usłyszałem temat przewodni pomyślałem: "o rany, to brzmi jak skecz z Monty Pythona!", a jakom wielki fan absurdalnego poczucia humoru wybrałem się... ii nie rozczarowałem. Piątek - wyśmienite tematy były poruszane, min. "zło nie pochodzi od boga", aż żałuję że nie zabrałem ze sobą dyktafonu. W sobotę nie byłem, a w niedzielę nudy - był Woleński z Hartmanem i pozamiatali towarzystwo. Ciężko też uwierzyć że ktoś taki jak Karol Tarnowski czy Agnieszka Kijewska posiadają tytuł profesora. Pierwszy wydawać się mogło że urwał się z przysłowiowej choinki, wypowiedzi kompletnie nietrafione, nie na temat, kompletne zero. Pani Agnieszka za to pochwaliła się znajomością paru filozofów wyczytanych z kartki, rzuciła też paroma cytatami.
Autor: Acideath  Dodano: 17-12-2010
Marielle   3 na 3
Wiekszosc (95%) mowi do mniejszosci: moze i znacie prawde, ale to my mamy racje !
Autor: Marielle  Dodano: 17-12-2010
Bernard Korzeniewski - odpowiedż - wszyscy   8 na 8
Dziękuję za dyskusję, liczę na więcej. Oczywiście, artykuł z założenia był prowokacyjny (cieszę się, że racjonaliści nie wzięli go zbyt do siebie). Zdaję sobie sprawę, że w dzisiejszej Polsce nie da się być ignostykiem społecznym, ale można być przynajmniej ignostykiem filozoficznym. Zgadzam się, że trzeba pomóc wierzącym (jeszcze) braciom wyrwać się ze szponów kościoła :-). Nie wiem jednak, czy propagacja ateizmu jest majlepszą do tego drogą - było nie było, brzmi on konfrontacyjnie. Większość wierzących myśli, że ateiści nie mają nic lepszego do roboty, niż zwalczać ich ukochanego Boga. Niiech wiedzą, że większości z nas problem jego istnienia szczerze i radośnie wisi, a buntujemy się jedynie przeciwko religii i kościołowi w życiu publicznym. Ignotyzm jest odległym celem, na razie nieosiągalnym, ale trzeba do niego zmierzać.
Acideath - zaprawdę, powiadam Panu, artykuł był na swój sposób żartobliwy, choć nie każdemu musi leżeć moje poczucie humooru.
Blant - no to szkoda, bo bodajże w sobotę wyrzucalem Boga z nauki. Nie przypominam sobie, abym poruszał problem jego istnienia - przekonywałem po prostu, że nauka (dziedzina najbliższa ignotyzmowi) go nie potrzebuje. Co do beznadziejnego poziomu intelektualnego większości polskich profesorow - pełna zgoda.
Autor: Bernard Korzeniewski  Dodano: 17-12-2010
Socki
Nie polemizować tylko "po prostu ograniczyć lub, najlepiej, wyeliminować". Ciekawe, czy autor zastanowił się, co się stanie, gdy strona przeciwna zastosuje tę metodę w stosunku do niewierzących. Wszak wiadomo, że Kościół w ciągu wieków był przekonany, że posiada jedynie słuszną prawdę objawioną, a z tymi, co myśleli inaczej, nie polemizował tych ich eleminował.
</span>
Autor: Socki  Dodano: 17-12-2010
Bernard Korzeniewski - odp. - Socki   1 na 1
No cóż, można eliminować paleniem na stosach i wyprawami krzyżowymi, można też propagowaniem postawy racjonalnej, ignotyzmu i edukacją. Jeśli nie widzi Pan różnicy ...
Autor: Bernard Korzeniewski  Dodano: 17-12-2010
peterpol   1 na 1
Taka postawa jaką proponuje autor tego artykułu nie jest zła, chociaż bardziej odpowiada mi podejście do sprawy boga i religii w sposób jaki to czyni znany komik i showman amerykański - Bill Maher. Nie podważa on istnienia boga ani nie potwierdza. Jego odpowiedzią na to czy istnieje bóg jest: I don,t know czyli nie wiem. Jednak nie pozostawia on suchej nitki na fanatycznych wyznawcach wiary oraz tej całej otoczki jaką wokół domniemanego boga sie tworzy. Ośmiesza święte ksiegi ukazując w nich sprzeczności, nieścisłości oraz infantylne, bajkowo przebarwione opisy.
Autor: peterpol  Dodano: 17-12-2010
dobromeg - kretki blade i antropologia   4 na 4
Religia jest zbyt powaznym zjawiskiem spolecznym aby je racjonalista pomijal. Trzeba zajmowac sie religia w kategoriach antropologicznych, sociologicznych, czy historycznych, nie wdajac sie w dyskutowanie ilosci "kretkow bladych" na lebku od szpilki, jakby to chcieli nadal robic ludzie religijni, gdyz oni takie rzeczy dyskutuja od wiekow. Zgadzam sie jednak z Autorem, iz tematy czysto religijne (istnieje, nie istnieje) nalezy zupelnie ignorowac. Statystki wszak wskazuja, ze racjonalni ateisci maja wiecej pojecia o artykulach wiary zawartych w roznych religiach, niz sami wyznawcy o wlasnym wyznaniu. Zatem dyskutowanie wiary z wierzacym ma jeszcze mniej sensu, gdyz to przewaznie rozmowa o "niczym", na ktorym wierzacy wcale sie nie zna. To dopiero jalowe bicie piany.
Bardzo dobry artykul - serdecznie Autorowi dziekuje za pozywke do przemyslen.
Autor: dobromeg  Dodano: 18-12-2010
Socki - do Pana Korzeniewskiego   2 na 2
Skoro odrzuca Pan i polemikę i przemoc, to co pozostaje? Wyniosłe milczenie? Przypominam, że żyjemy w kraju, w którym obowiązuje oficjalny kult Jana Pawła II, do którego przynależność deklarują przedstawiciele elit, również ci, którzy osobiście uważają się za niewierzących. Nie uważam by w takiej sytuacji niezabieranie głosu było szczególnie wymowne. A "ignotyzm" u nas już jest, tylko w wersji katolickiej. Przecież ogół wiernych zupełnie nie orientuje się w zasadach wiary, do której przynależy, a poglądy przeciwne uważa za wytwory folkloru, którym nie warto się zajmować. To co Pan proponuje w rzeczywistości mocno przypomina metodę, którą w ciągu wieków zastosował Kościół: nie polimizować tylko eliminować, a następnie wychować społeczeństwo ignorantów.
Autor: Socki  Dodano: 18-12-2010
Bernard Korzeniewski - odp. - dobromeg, Socki 2   7 na 7
dobromeg - pełna zgoda, religia w aspekcie socjologicznym, antropologicznym, psychologicznym, historycznym jest nawet ciekawszym tematem badań od krętków bladych;
Socki - niestety, nie zrozumiał Pan tego, co doskonale pojął dobromeg - ma sens dyskusja i krytyka religii jako (szkodliwego) zjawiska społecznego i psychicznego, ale ne ma sensu polemika z jej zawartością, z "prawdami wiary" - należy je po prostu zignorować. Marginalizacja religii, a przede wszystkim jej wpływu na społeczeństwo udała się w sposób pokojowy i racjonalny Czechom, Skandynawom, w dużym stopniu Angliokom. Dlaczego nie próbować osiągnąć tego w Polsce? Jak powiedziałem, nie mam nic przeciwko głębokiej i prywatnej wierze wielu ludzi - nie wszyscy rodzą się racjonalistami. Trochę takich ludzi znam i szanuję. Natomiast nie źyczę sobie krzyża w Sejmie i szkołach, Ku-Klux-Klanu na Krakowskim Przedmieściu, agitacji wyborczej w kościołach, okradania społeczeństwa prez Kosciół za pośrednictwem tzw. komisji majątkowej, a przede wszystkim ogłupiania i skołtunienia społeczeństwa. Tak, na ten temat jestem gotów podjąć polemikę, ale nie na temat, czy Bog istnieje, czy nie, bo "problem" ten obchodzi mnie tyle, co siódma woda po kisielu.
Autor: Bernard Korzeniewski  Dodano: 18-12-2010
taurus   2 na 2
Jak wyobraża pan sobie dyskusję i krytykę religii jako szkodliwego zjawiska społecznego bez odwoływania się do kwestii wiary w boga, różnych dogmatów i sprzeczności, które zawierają, pozostanie to już dla mnie zapewne tajemnicą.
Postawił pan najpierw ateistów na równi z wierzącymi, twierdząc, że oni wierzą (credo) w nieistnienie boga, po czym domaga się od nich aby siedzieli cicho, bo przecież jeśli bóg nie istnieje, to nie mają o czym dyskutować.
Czy mogę zapytać jak ma pan zamiar wykazać, że religia jest: niemoralna, fanatyczna, kołtuńska, bez odwoływania się do tego, co zawiera?
Na czym polega jej zakłamanie, jeśli ignorujemy "wartości", które głosi?
Czy słyszał pan kiedyś zdanie: "rób to, co ksiądz mówi, nie to, co robi"? Nie miał pan nigdy ochoty zapytać: - a co ksiądz mówi?
Odnoszę wrażenie, że Socki zrozumiał pana o wiele lepiej, niż jest pan to gotów przyznać.
Aż się prosi użycie klasycznego argumentu wielu fanatyków, którzy chcą uchodzić za "liberałów": Jeśli kwestia boga, nakazów religijnych i ukrzyżowania jest ci doskonale obojętna, to co ci przeszkadza krzyż w szkole? On jest tam nie dla ciebie. I nie martw się. Bóg ciebie też kocha - nawet jeśli w niego nie wierzysz.
Autor: taurus  Dodano: 18-12-2010
Socki
Nie wiem czy laicyzacja w Skandynawii i W. Brytanii rzeczywiście jest skutkiem braku wiedzy na temat religii. Szczerze wątpię by prowadzona była tam akcja celowej marginalizacji religii. Natomiast jest rzeczą znaną, i wszystkie badania to potwierdzaja, że ludzie niewierzący mają wiekszą wiedzę na temat religii niż wierzący. Ignorancja mocno wspiera wiarę, co widać na przykładzie Polski.
Autor: Socki  Dodano: 18-12-2010
Bernard Korzeniewski - odp. taurus   4 na 4
1. To jednak Pan (zwracam uwagę na kulturę wypowiedzi) mnie nie pojął. Ja nie chcę zwalczać (głęboko) wierzących - mi nie przeszkadzją. Ja chcę zwalczać religię jako zjawisko społeczne, szczególnie w polsko-katolickim wydaniu. W domu niech ktoś sobie robi, co chce.
2. Nie życzę sobie krzyża w szkole, bo to intytucja publiczna, i nie miejsce w niej na reklamę niczyich poglądów (bez względu na ich słuszność lub niesłuszność). A dlaczego nie powiesić na ścianie Światowida, albo wiadra cynowego?
3. Zwalczając mafię jako szkodliwe zjawisko społeczne nie muszę rozważać, czy Ojciec Chrzestny jest czymś wyjątkowym, czy nie. Wystarczy mi argument, że mafia jest organizacją przestępczą i robi krzywdę obywatelom.
4. Oczywiście, że można krytykować kołtuństwo religii bez odwoływania się do tego, co religia zawiera. Wystarczy przeanalizować zachowania zindoktrynizowanej tłuszczy. Powtórzę po raz trzeci - szanuję ludzi głęboko wierzących i nie zamierzam ich "zwalczać", chociaż wierzą w Boga.
5. Ktoś jest zakłamany, jeśli postępuje sprzecznie z boskimi przykazaniami. Fakt ten nie zależy od prawdziwości tezy o istnieniu Boga. Czy naprawdę tak trudno ogarnąć to rozumem?
6. Ponieważ wyczuwam w Pana tonie iskierki agrasji, pozwoli Pan, że na tym zakończę naszą dyskusję
Autor: Bernard Korzeniewski  Dodano: 18-12-2010
Bernard Korzeniewski - odp. Socki 3   2 na 2
Tu w zasadzie z Panem się zgadzam, ale skoro w tamtych krajach odejście od religii nie było skutkiem celowej akcji, to czy taka akcja ma sens w Polsce? :-) Ja osobiście uważam, że taka praca u podstaw ma sens, ale nie ma ona dotyczyć "treści wiary", tylko społecznych skutków religii. Chodzi na przykład o naukę tolerancji, poszanowania poglądów innych, wysokiej kultury cywilizacyjnej. Kolega mówił mi, że np. w Australii, gdzie ciągle sporo jest wierzących (z różnych kultur i religii), zapytanie kogoś "w co wierzysz" jest mniej więcej równoważne pytaniu "jaką masz grupę krwi?". To taki "soft ignotyzm". A mówią, że nie ma raju na ziemi :-) .
Ale w jednym się chyba ciągle nie rozumiemy - znajomość "zawartości" religii to coś całkiem innego, niż wiara/niewiara w Boga. W końcu wśród uczonych znawców teologii są zarówno wierzący, jak i ateiści.
Autor: Bernard Korzeniewski  Dodano: 18-12-2010
Socki
Ja również uważam, że dowodzenie nieistnienia Boga nie ma sensu, ale dlatego, że jest to właściwie niewykonalne. Natomiast nie dotyczy to wszystkich dogmatów wiary. Np. "Bóg urojony" Dawkinsa ma dla mnie wartość głównie dlatego, że uświadamia czytelnikom co naprawdę w Biblii pisze, bo przecież większość wierzących niewiele o tym wie. Być może z biegiem czasu wiara będzie zapominana, ale do tego jeszcze daleko, nie tylko u nas ale również np. w takim kraju jak USA.
Autor: Socki  Dodano: 18-12-2010
KarolG
Postawa igntyczna jest może fajna, ale niestety zbyt wielu znam ludzi, którzy ją prezentują. Co więcej, ci ludzie są zaliczani do tych osławionych 95%. Niestety, tak samo jak jest im obojętna kwestia boga, aniołów czy przykazań, tak samo obojętne jest dla nich to czy w Sejmie wisi krzyż, czy akwarium.
Jeżeli wszyscy byśmy taką postawę przejawiali, to prowadziłoby to tylko do konserwacji obecnego stanu rzeczy.
Jeżeli chcę by nastąpił rozdział kościoła od państwa, to niestety muszę podjąć dyskusję. Tak więc wydaje mi się, że ignotyzm jest, póki co, nieosiągalnym komfortem.
Autor: KarolG  Dodano: 18-12-2010
Bernard Korzeniewski - Socki 4   2 na 2
OK, ale żaden z w miarę wykształconych wierzących nie bierze Biblii dosłownie, więc Pana (i Dawkinsa) argumentacji łatwo zarzucić, że odwołuje się do "ciemnego ludu" posła Kurskiego. To stara sztuczka Kościoła - "ciemnemu ludowi" wciskać Biblię dosłownie - ich żadne racjonalne argumenty i wykazane sprzeczności w Biblii nie przekonają, a do ludzi wykształconych puszczać oko: "przecież wiemy, że to tylko przenośnia ...".
Poza tym, jak mówiłem, dla mnie głównym celem nie jest wykorzenienie wiary w Boga (ludzie mniej racjonalni i tak przy niej zostaną), tylko zwalczanie kołtuństwa, zakłamania, siermiężności i ciemnogrodu. Nie miałbym wiele do zarzucenia społeczeńswu, w którym jest 95 % wierzących, ale którzy nie kradną, nie biorą łapówek, nie zabijają, nie cudzołożą, nie przekraczają bezpiecznej szybkości na drodze, nie wieszją krzyży w Sejmie i szkołach itd.  Ale to oczywiście utopia ... :-)
Autor: Bernard Korzeniewski  Dodano: 18-12-2010
Bernard Korzeniewski - odp. KarolG
Jak większość komentatorów, myli Pan ignotyzm filozoficzny (czyli racjonalny światopogląd) z ignotyzmem społecznym - zgadzam się, że w obecnej Polsce kompletnie nierealistycznym.
Autor: Bernard Korzeniewski  Dodano: 18-12-2010
KarolG - @Bernard Korzeniowski
Nie bardzo rozumiem na czym miałby polegać ignotyzm filozoficzny. Pisze Pan, że ignotyzm polega na ignorowaniu tematów teologicznych. To jest wg mnie postawa społeczna.
Filozoficznie jest mi najbliższy ignostycyzm, czyli pogląd, że pytanie o boga jest po prostu pozbawione sensu. Zresztą myślę, że ingnostycyzm, do pewnego stopnia wynika z ateizmu. Czy ignotyzm filozoficzny jest tożsamy z ignostycyzmem?
Autor: KarolG  Dodano: 18-12-2010
Bernard Korzeniewski - ofp. KarolG   1 na 1
Ignotyzm to przede wszystkim postawa intelektualna - ignorowanie pytania o istnienie Boga jako całkowicie nieinteresującego. Szkoda na nie czasu, tak jak szkoda czasu na dywagacje o istnieniu centaurów. "Ignotyzm społeczny" (może to nie najlepszy termin) to ignorowanie dyskusji z wierzącymi o społecznych konotacjach religii. Jeśli to nie jest jasne, to sugeruję powrót do tekstu i przeczytanie powyższej dyskusji.
Autor: Bernard Korzeniewski  Dodano: 18-12-2010
taurus   1 na 1
1. Nie chcę zwalczać wierzących, ani religii - mnie też nie przeszkadzają (zwracam uwagę na gramatykę). Kiedy potępiają homoseksualistów za sam fakt istnienia, bo żyją w grzechu, to od dyskusji na temat boga i słuszności jego zakazów nie sposób uciec.
2. Argument o reklamie poglądów jest chybiony. Czy należy się domagać usunięcia ze szkół wszystkich maksym wygłaszanych przez Stasziców, Fryczów, Kochanowskich? To też poglądy.
3. Mafię zwalcza się także uświadamianiem jak głęboko niemoralne są jej zasady. Ojciec Chrzestny dla członków mafii jest czymś wyjątkowym, a oni sami mają się za głęboko moralnych katolików. Wyborca, głosujący na znanego mafioso, nie popełnia żadnego przestępstwa. Czy jest nam to obojętne?
4,5 i 6. Gdzie dopatrzył się pan "iskierek agrasji" - trudno mi odgadnąć, ale pouczony - odpowiem.
Na tym forum jesteśmy równi. Pan, Profesor i ja, miś o bardzo małym rozumku. Liczy się sens, a także forma naszej argumentacji.
W niektórych sferach za kulturę uważa się zwrot: "być może niezbyt jasno się wyraziłem, postaram się opisać to lepiej", zamiast "nic nie rozumiesz, rusz rozumem".
Zakłamanie, to postępowanie wbrew głoszonym przez siebie zasadom i wymaganiom.
Zgadzam się też, iż dalsza nasza dyskusja nie jest potrzebna.
Autor: taurus  Dodano: 18-12-2010
Marek Suchoń - Ateizm   2 na 2
Wydaje mi się, że Autor pomija różnicę między przedrostkiem "a-" a "anty-". W odróżnieniu od "antyteisty" ("przeciw bogu") "ateista" oznacza "bez boga", czyli to, o co autorowi w moim pojęciu chodzi: brak problemu istnienia boga.
Autor: Marek Suchoń  Dodano: 18-12-2010
Bernard Korzeniewski - odp. - Marek Suchoń   2 na 2
To dlaczego ciągle słyszę o ateiźmie, a nie o acentauryźmie, acieliźmie astraliźmie, askrasnoludkiźmie, a-Zeusiźmie itd. ... , a generalnie o a-X-iźmie :-) ? One także znaczą "brak problemu istnienia X" ...
Autor: Bernard Korzeniewski  Dodano: 18-12-2010
Marek Suchoń - dlaczego
Może dlatego, że mniej ludzi interesuje się krasnoludkami czy Zeusem (choć Zeus akurat może być tożsamy z bogiem, więc azeusizm to to samo, co ateizm). Ale to nie ma nic do treści mojej wypowiedzi. Chodziło mi o to, że tekst o ateizmie powinien dotyczyć raczej antyteizmu.
Autor: Marek Suchoń  Dodano: 18-12-2010
Morfeusz   3 na 3
     Religia jest tylko zdogmatyowana filozofia,ktorej poprostu udalo sie przetrwac wylacznie dzieki ludzkiej ignorancji naukowej  i wrodzonej sklonnosci do przesadow oraz presji oreza,trzymanego w rekach krzewicieli jedynej ,,slusznej prawdy''.
     Chyba nikt wyksztalcony i powazny nie traktuje serio twierdzenia ,ze religia jest obiektywnym zrodlem prawdy o otaczajacej nas rzeczywistosci...A to dlatego,iz  nie posiada zadnej sensownej metodologii poznawczej.
      Co do ignotyzmu,to zgodze sie z tym,iz idealnym wyjsciem z sytuacji byloby ignorowac takie ewentualne proby polemiki teologicznej,uznajac poprostu ,iz problem niewarty jest dyskusji,wlasnie z powodu  braku w religii obiektywnej metodologii poznawczej.
Autor: Morfeusz  Dodano: 18-12-2010
dobromeg - niedlugo nie bedzie o czym dyskutowac?   4 na 4
Obserwacja nauczania religii w szkolach (artukul "znaleziony w sieci": http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1511166,1,nauczanie-religii-w-szkole.read) napawa optymizmem, ze byc moze niedlugo w Polsce nikomu z mlodego pokolenia nie bedzie sie nawet chcialo rozmawiac na temat "jest czy go nie ma". Wydaje sie, ze mlodziez juz zaczyna wykazywac postawe ignostyczna traktujac mniej czy bardziej przymusowe lekcje religii jako idiotyzm. Zas ludzie religijni, dla ktorych religia jest rzecza prywatna (tak jak powinna), a potrafiacy samodzielnie myslec, stawiani sa przez kosciol w niezrecznej sytuacji, gdzie rozum mowi im jedno, zas lojalnosc wobec religii drugie. Ta sprzecznosc, z rozsnacym odsetkiem ludzi myslacych, sprawi, ze w przyszlosci koltunstwo i ciemnogrod beda zanikac. Mozna juz obserwowac ten trend w Europie zachodniej, gdzie koscioly zamykaja sie z braku klienteli, ktora nie kupuje juz ich "prawdy". W Polsce istnieje jednak spora grupa spoleczna przywiazana do "tradycji", ktora fanatycznie trzyma sie "wiary ojcow". Ta wpojona przez rodzine, czy spolecznosc, niemoznosc zmiany myslenia, sprawia, ze ludzie ci zyja w narzuconej sobie samym schizofrenii. Sposrod nich biora sie patologie jak tzw. obroncy krzyza czy ofiary egzorcystow.
Autor: dobromeg  Dodano: 19-12-2010
Lucjan Ferus - moim zdaniem
Z całym szacunkiem dla Autora ale wydaje mi się, że to nie jest dobry pomysł. Ateiści nie mogą ignorować religii, gdyż ona stara się zbyt mocno ingerować w ich życie. Przecież religia to jedno z oblicz władzy (odwieczny sojusz ołtarza z tronem), która rości sobie prawo do sumień , dyktowania norm moralnych i wgląd w najintymniejsze sfery naszego życia. Wszystko to w imię jej prawdy, na którą ma monopol. Aby uświadomić sobie jak niebezpieczna jest to ideologia, wystarczy przeczytać choćby „Oślepiający blask prawdy”, z którego jasno wynika, że w błędzie są ci którzy myślą, że skoro religia stała się bardziej tolerancyjna, można ja ignorować. Wystarczy dać jej władzę a wszystko będzie po staremu, bo jej ideologia wbrew pozorom nie zmieniła się. Niestety o wolność od dyktatu religii trzeba walczyć nieustannie, gdyż są one nieustępliwe w swych dążeniach. Jest wszak groźniejsza broń, której boją się one jak „diabeł święconej wody”, czyż nie? Pozdrawiam.   
Autor: Lucjan Ferus  Dodano: 20-12-2010
Josefus - Ingnostycyzm...ignotyzm ?
 Sam pan zuważył większość ludzkości jest w jakiś sposób wierząca, a wiemy z historii filozofii że większość filozofów podejmuje temat temat Boga. " Nie słyszałem" , byłoby więc kłamstwem , a nie wiem co inni o nim myślą - ignorancją.
Pisze nam pan, że nie chciał by urazić wierzących, a już samo porównanie religii z syfilisem...wyraża pana postawę a tym bardziej gdy pisze pan:
" Religia jest natomiast groźna i obsceniczna jako stadny spęd kołtuństwa, ciemnogrodu, fanatyzmu, zakłamania, nienawistnej agresji i intelektualnej siermiężności (że nie wspomnę o turpistycznej estetyce — patrz współczesne polskie kościoły czy największy na świecie Chrystus). Jest także dogłębnie niemoralna."
" ... nie podejmujmy  z nią merytorycznej dyskusji....."  Jest pan zdania wystarczy ich sponiewierać.
A może ta agresja wynika stąd , że pana argumentacja niewielkie ma szanse i natym poziomie nikt z panem nie podjmnie polemiki?
Bardziej cenię ateistę , który ma jakieś  logiczne argumenty.
żenujący  ten pana " racjonalny" ignotyzm,
tym bardziej , że podpisuje go pan imieniem i nazwiskiem jako pracownik szacownej uczelni..
 
Autor: Josefus  Dodano: 24-09-2012
Luchs - Do autora + Josefus(a) + innych
Mimo iż piszę tu po 6 latach od ostatniego posta, mimo, że prof. B. Korzeniewski pewnie już dawno zapomniał jaki prze 18-tu laty na RACJONALIŚCIE artykuł popełnił, chcę mimo wszystko dla obecnie czytający tą dyskusję moją opinię w przedmiocie rzeczy opublikować.

Najpierw moja teza: Spór pomiędzy ateistami a wierzącymi będzie trwał do końca ludzkości, albo nawet o jeden dzień dłużej.

Będzie trwał niezależnie, czy ateiści nazwą siebie docelowo ignotywistami, a teiści plemieniem wybranym.
Dlaczego? Gdyż ten spór ma charakter b. silnie egzystencjalny, czyli zmuszający człowieka do konieczności zajęcia jednego lub drugiego stanowiska.
Jeżeli już jakieś z tych dwu punktów wiedzenia wybierze to zawsze będą nim targać rozterki, - czy aby dobrze wybrał?.

cdn.
Autor: Luchs  Dodano: 22-09-2018

Pokazuj komentarze od najnowszego

Aby dodać komentarz, należy się zalogować

  

Zaloguj przez Facebook lub OpenID..
Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto..

Reklama
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365