Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty:
Dodaj swój komentarz… Róża - @--/-- Walka o dusze niewspółmierna do poniesionych ofiar, no chyba że to walka o dusze, które rychło chciano wprowadzić do niebieś. Gdzie fanatyzm tam nie ma co zbierać.
Autor: Róża Dodano: 07-06-2008
Reklama
Łukasz - Parę uwag... "To papież doprowadził do bitwy pod Warną, w której zginął król Polski i Węgier - Władysław. Wojska węgierskie w 1443 r. wyprowadziły działania wojenne poza granice kraju i odniosły sukcesy w walce z sułtanem. Władca Turków zawarł z Władysławem korzystny dla Węgier układ. Został on przez Władysława zerwany pod wpływem legata papieskiego. Dalsze działania przyniosły klęskę wojskom węgierskim i śmierć króla polsko-wegierskiego pod Warną." No cóż... To Władysław zerwał rozejm, a nie papież. On uległ presji legata i on ponosi za swoją decyzję odpowiedzialność (zresztą ją poniósł...). Tak samo jak nie byłoby zasługą papieża ewentualne zwycięstwo, tak samo nie ponosi on odpowiedzialności za klęskę. Swoją drogą to sami Polacy na czele ze Zbigniewem Oleśnickim doprowadzili do wyboru w 1440 roku małoletniego Władysława (od 1434 roku króla Polski) na tron węgierski, mając nadzieję na rozszerzenie swych wpływów w Europie Środkowej i Południowej... "Znajdując się na krawędzi przepaści (przygniatany zwycięstwami Batorego) Iwan Groźny zaczął kokietować Rzym, a Kościół uwiedziony nadzieją skatolicyzowania Rosji (trzeba było być szaleńcem, by w to wierzyć) wymusił na Batorym pokój, co uratowało Rosję, Polskę zaś przywiodło do zguby 200 lat później." W omawianej wojnie Stefanowi Batoremu od początku chodziło o "wypchnięcie" Rosji z Inflant. Temu slużyło również uderzenie w kierunku Pskowa (leżącego na wschód od tychże ziem) i jego oblężenie (1581), które niestety przeciągnęło się do zimy, na co armia nie była przygotowana. Rozejm w Jamie Zapolskim (początek 1582 roku) był więc przyjęty przez żołnieża polskiego z ulgą. Inflanty i Połock zostały przyznane Rzeczpospolitej, cel wojny został więc OSIAGNIĘTY. Mediacja Kościoła mogła mieć charakter co najwyżej pomocniczy, a nie decydujący... A wiara w to, że dalsze prowadzenie wojny wepchnęłoby Rosję w wyżej wymienioną przez Autora artykułu przepaść i przeszkodziłoby zgubie Rzeczpospolitej 200 lat później, dopiero jest szaleństwem - zważywszy na wypadki z okresu Wielkiej Smuty i polskich interwencji w Rosji za czasów Zygmunta III (zresztą tu byłoby chyba większe pole do popisu na temat "zgubnych podżegań papieskich"...). "Większość wojen z Turkami było spowodowanych papieskimi namowami." No cóż... Ja bym powiedział, że raczej ekspansywnością Imperium Osmańskiego! :/ "W naszym interesie leżał zawsze pokój z Turkami (hołd dla Zygmunta Starego, Turcy jako jedyni w Europie zaprotestowali przeciwko rozbiorom naszego kraju) a wojna z Niemcami, Rosją i Habsburgami." W historii rzadko można swobodnie używać słów "zawsze" i "nigdy". Być może zazwyczaj leżał w naszym interesie pokój z Turkami, choć wątpię czy nasza sytuacja byłaby lepsza gdyby np. Habsburgowie zostali przez owych Turków podbici przy okazji pierwszego czy drugiego oblężenia Wiednia (prawdopodobnie my bylibyśmy następni...). Natomiast w wieku XVIII Imperium Osmańskie było już gwiazdą schodzącą, mocarstwem podupadającym, atakowanym przez Austrię i Rosję, zatem przyjazne jego nastawienie do Rzeczpospolitej, również znajdującej się w nieciekawym położeniu, było dość naturalne - wynikało właśnie z takiej a nie innej koniunktury międzynarodowej, a nie z jakiejś szczególnej Turków do nas sympatii... Zatem nie ma się czym ekscytować... A co do zawsze korzystnego dla naszego interesu, wojennego nastawienia do Rosji, to ciekawie być może potoczyłaby się historia, gdybyśmy wytrwali do końca XVIII wieku w takiej formie protektoratu Rosji nad nami, jak za czasów saskich (zamiast powoływać antyrosyjskie konfederacje, Sejmy, tworzyć konstytucję czy wywoływać powstania). Wtedy, na przełomie wieków do "akcji" wkroczyłby Napoleon bijąc Austrię i Prusy i oto mielibyśmy zupełnie inne otwarcie XIX w. No ale któż to mógł przewidzieć... "Zygmunt III Waza pomógł Habsburgom gdy wojska Bethlena podeszły pod Wiedeń w czasie wojny trzydziestoletniej, w listopadzie 1619 r. (tzw. pierwsza odsiecz Wiednia). Spowodowało to klęskę powstańców czeskich i prawdziwą katastrofę narodową w Czechach. Bethlen był lennikiem sułtana Turcji, który w odwecie wypowiedział Polsce wojnę, która przyniosła nam Cecorę, a Habsburgom dała możliwość łatwego rozprawienia się z Czechami (siły tureckie były związane walką z Polską). Gdy Turcja wypowiedziała nam wojnę, nikt nie pokwapił się odwdzięczyć za obronę Wiednia, choćby symboliczną pomocą. Znana historia. Ale tu raczej mamy do czynienia z polityką Zygmunta III, a nie papiestwa... Wiadomo o co chodzi, no ale trudno aby ten ultrakatolicki król, mający liczne powiązania z Habsburgami, wspierał protestantów... "Podobnie miała się sprawa z drugą odsieczą Wiednia przez Polaków. Początkowo Jan III Sobieski nie był zainteresowany sojuszem z Habsburgami, popierał on tzw. wariant północny, czyli odzyskanie wpływów w Prusach Książęcych. Do zmiany polityki przyczyniła się szlachta manipulowana przez antyturecką propagandę papiestwa i Habsburgów. I tak doszło do wyprawy na Wiedeń w 1683 r. Wojska chrześcijańskie pod wodzą króla polskiego odniosły tam wspaniałe zwycięstwo nad armią wezyra Kara Mustafy. Był to dla Europy szczytowy moment kontrreformacji. Polska jako jedyne państwo Świętej Ligi (poza tym Państwo Kościelne, Austria i Wenecja) nie uzyskała żadnych nabytków terytorialnych ani politycznych, wiktoria wiedeńska dała tylko tematy malarzom opiewającym chwałę polskiego króla. Co więcej, w efekcie tej zmiany wariantów, wzmocniły się Prusy, które niedługo później zainicjowały rozbiór naszego państwa." Tak, "wariant północny" był jak najbardziej wyborem słusznym. Sobieski zawarł nawet tajne przymierze z Ludwikiem XIV w Jaworowie. Jednakże to nie propaganda papieska pokrzyżowała te plany, ale sami Turcy, najeżdżając ponownie Podole!!! Wymuszone okolicznościami tymczasowe porozumienie z Sułtanem w Żurawnem (1676r.) oddawało Kamieniec Podolski i kilka innych polskich miast w ręce Turków, jednocześnie nie usuwając zagrożenia ciągle wiszącego nad południowo-wschodnimi ziemiami Rzeczpospolitej. W tych warunkach sojusz z Austrią (wiosna 1683r.) był koniecznością (konsekwencje polityczne, gospodarcze, kulturowe zwycięstwa tureckiego byłyby ogromne). Sobieski uważał, ze interes Rzeczpospolitej wymaga, aby uczestniczyła ona w wojnie POZA SWOIM TERYTORIUM, ale także aby jej udział był odczuwany przez innych sojuszników jako NIEZBĘDNY. Czyli jeszcze raz - wojny z Turkami nie były spowodowane papieskimi namowami, ale "tureckim imperializmem"!!! Podsumowując. Jaki jest wniosek z Pana artykułu i tej wybiórczej wyliczanki?? Bo chyba go nie wyłapuję?? A Pan go wyraźnie nie przedstwia. No bo trudno raczej aby to była krytyka polityki Państwa Kościelnego prowadzonej w Europie, w tym przypadku wobec Polski. Wszakże była to raczej polityka taka, jaką być powinna - czyli zgodna z racją stanu tegoż państwa... Taka... racjonalna :) Jeśli natomiast w konkluzji ma chodzić o krytykę uległych wobec papiestwa "ośrodków kierowniczych" Rzeczpospolitej, no to w niektórych aspektach i owszem można się zgodzić, ale raczej nie z powyższymi przykładami. Pozdrawiam. P.S. Pytanie z ciekawości - Pan jest historykiem??
Autor: Łukasz Dodano: 16-02-2006
Pokazuj komentarze od pierwszego Aby dodać komentarz, należy się zalogować Zaloguj przez OpenID.. Jeżeli nie jesteś zarejestrowany/a - załóż konto.. Reklama